Pierwsza pobudka o 2 w nocy.Pada.Druga pobudka o 6 rano.Kropi.Cholera,wolny weekend..eh.Czas się wyspać.O 9:40 dość spania.Trzeci raz wyglądam jak miś z okienka..nie pada.Chmury wiszą..Szybka decyzja,jadę.kanapka,herbata i łyk kawy. Z Krakowa to blisko:) O 11 jestem w Myślenicach,parking pusty,tylko jeden rowerzysta się szykuje na góry.Ruszam na czerwony szlak szlak. Po drodze spotykam licznych grzybiarzy z worami,koszami i co tylko pełnymi grzybów..w głowie marzy się jajecznica z grzybami..hmm,marzy się;-)
Miejscami chaszczing,po wycince drzew:
I mistyczne widoki:
Szybko na Kudłaczach,gdzie spora ekipa wytacza się spod wiaty do zdjęcia pamiątkowego..znow mam niefarta oglądać Kudłacze w szarowie.No cóż,nie ma co siedzieć,wybieram się w końcu na Lubomir,tam jeszcze nie byłam:)
Droga tonie we mgle,lepiej być nie mogło:)
Po drodze mijają mnie quadowcy,w liczbie 4terech..jeden nawet zdążył mi pomachać gestem "wskakuj na quada,podwiozę Cię.." Wrrr! piorunowym spojrzeniem mowię "Spadaj"..i docieram na Lubomir. W końcu mam okazję przyjrzeć się obserwatorium..i nawet się wypogadza:)
Nie zabawiam długo,mam pomysł wrócić kawałek i odbić na Suchą Polanę.Po drodze mijam uczestników rajdu,Dusiołek chyba się to nazywało:) polana sympatyczna,widzę ją nawet jako fajne miejsce na biwaczek..
Czasu nie ma jednak wiele,ruszam na zielony szlak,przez Kamiennik,do Poręby.Tam napotykam grupę z Kudłaczy,właśnie zbierają się,autokar czeka..ja lecę dalej.Na Działku decyduję zejść zielonym szlakiem,żeby nie powtarzać trasy z ranka.Idę więc przez Chełm,mijam obserwatorium astronomiczne a potem kawałek wzdłuż kolejki i przez lad docieram do Myślenic.
Na mój parking mam kawałek spacerem,idę więc i oglądam otoczenia,podobają mi się Myślenice..parki,ścieżki dla pieszych,fajny tam klimat:)
Przy samochodzie jestem o 17:20,stwierdzam,że wszystkie czasy w tym Beskidzie jakieś takie przekłamane;-) parking pełny samochodów,jakaś para młoda przemyka mi przed oczami..

To był pozytywny wypad i dobrze zrobił mojej "rdzewiejącej"ostatnio kondycji!