Tak jak wspominałem w swoim rocznym podsumowaniu, rok zaczynam szkolnie. Tak więc w czwartek udałem się do Murowańca na czterodniowy Kurs Zimowej Turystyki Wysokogórskiej u Waldka Niemca. Po drodze miałem pewne przygody a mianowicie 10 km za Stalową Wolą mój autobus złapał gumę i przez to w Zakopcu stawiam się z ponad dwu godzinnym opóźnieniem. Na dworcu czekał już na mnie Wojtas. Szybko wsiadamy do busa, który zawozi nas do Kuźnic i parenaście minut po 10 ruszamy na szlak z wielkim garbem na plecach. Wspaniałomyślny Kovik postanowił, że na Halę wejdziemy nie jak biali ludzie wydeptanym Boczaniem, tylko zasypaną Jaworzynką.
Ok 14 w końcu doszliśmy do schroniska. Kwaterujemy sie tam w 12 osobowym pokoju razem z innymi kursantami, po czym schodzimy na integracyjne piwko. Wieczorem spotykamy się naszymi instruktorami w małej sali gdzie uczymy się jak się buchtuje linę, wiąże ósemkę, prusik, bloker, wyblinke itp. Następnego dnia z rana najpierw na sucho a później już w terenie wydostawaliśmy się ze szczeliny lodowej za pomocą "gardy", wyciągaliśmy z niej naszego partnera przy czym poznając co to jest deadmen czy szabla lodowa. Zjeżdżaliśmy ze ściany z pomocą własnej roboty stanowisk z grzyba śnieżnego czy dwóch czekanów.
Trzeci dzień to wyjście na "zmarzłe lodospady" i wspinaczka lodowa na wędkę. Pokazali nam też jak się tworzy punkty asekuracyjne w lodzie za pomocą rur lodowych czy ucha Abłakowa oraz jak wygląda i się tworzy jamę śnieżną.
Ostatni dzień szkolenia to "lajtowa" wycieczka na Wieprzową Górę z przećwiczeniem asekuracji lotnej. Ranek i piękne niebieskie niebo nie zapowiadało tego co się stało później. Dochodząc do wyciągu zza grani w szybkim tempie nadciągały chmurki. Nasz prowadyl mówi że halny się zbliża. I rzeczywiście już na Kasprowym dało się go odczuć. A jeżeli to halny nie był to bardzo podobny inny wiaterek. W pewnym momencie w okolicach Skrajnej Turni jeden podmuch zwalił z nóg mnie i trzech kolesi przede mną. Za Świnicką Przełęczą juz powyżej szlaku wiążemy się lina i z pomocą przelotów wchodzimy na szczyt taternicki Świnicy. Tam spędzamy tyle czasu ile potrzebujemy na zrobienie zdjęcia i wypicia herbaty i schodzimy. W totalnej mgle i silnie wiejącym wietrze dochodzimy do Suchej Przełęczy i schodzimy wzdłuż nartostrady do schroniska. Tam należny browar, obiad, rozliczenie się ze sprzętu i siup przez Boczań do Kuźnic.
Fajnie spędzone te cztery dni. Nabyłem dużo wiedzy i umiejętności. Nie żałuję tego co popełniłem.
Więcej zdjęc w galerii: https://picasaweb.google.com/1126310981 ... TYCZEN2013