Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

A jednak... (wariant 1)
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=15099
Strona 1 z 1

Autor:  ombre [ So cze 08, 2013 7:18 pm ]
Tytuł:  A jednak... (wariant 1)

Gdzie by tu jeszcze żeby nie było nudno? Które "powtórzenia" warto, te ciekawsze ale nie najdłuższe? Najdłuższe często najfajnie, najciekawsze, ale trochę w górach nas nie było, nie do końca wiadomo jak z formą. Żeby nie przesadzić. Zaczynamy "standardowo", jak kilka lat temu przy pierwszym zetknięciu z Tatrami - od Zachodnich. Wołowiec, Rakoń, Grześ, Trzydniowiański, Kończysty. Okazuje się, że bieganie dolinowe baaardzo pomoga w "działaności" górskiej. Więc trochę ambitniej - Starorobociański przez dolinę Starorobociańską i powrót przez Trzydniowiański do Chochołowksiej. Trzy lata temu ta trasa nas trochę sponiewierała, a teraz bez większego wrażenia. Tylko pogoda nieźle dała w kość, ale takie uroki Tatr. Widoków zero, wiatr, zimno, kiedyś by mnie to wkurzyło. Teraz, mimo wszystko warto, dla samego bycia w górach.

Powrót do domu i dłuższa rewizja mapy. A jednak jest jeszcze kilka ciekawych? propozycji. Wcześniej nie zwróciłem uwagi na te szlaki. Miałem wrażenie, że to raczej nieciekawie no i w pobliżu Giewontu, gdzie lubią być tłumy, czego w górach nie szukam. Ale warto to zweryfikować.

Start standardowo 5 rano. Jak zwykle żywej duszy, pogoda wita nas ciekawa, choć na ten dzień jest wielką niewiadomą.


Obrazek



Przy dolnej stacji kolejki przeczekujemy kilka minut deszcz, cały czas zastanawiając się czy jednak warto. W górze zaczyna się przerzedzać, więc idziemy.
Po pewnym czasie zaczyna być lekko widokowo, ale w okolicach 1,8tys. i wyżej chyba cały czas leje, co zresztą odczuwamy chwilami „przywianym” deszczem.

Obrazek



Kawałek przed Sarnią Skałą, tylko chwilami pojawia się wierzchołek, a pogoda cały czas nie do przewidzenia, ale teraz już za bardzo nie ma odwrotu.


Obrazek



Przy zejściu do Strążyskiej Polany po drodze dowiadujemy się, żeby uważać na biegnących. I ja o tym nie wiedziałem, ale przypadkowo fajnie trafiliśmy na bieg Sokoła. Szybki wypadzik żeby zobaczyć Siklawicę i kolejny raz przeczekujemy (czekając na biegaczy) pod dachem deszczyk. Szacun dla biegnących. Może za rok w końcu będzie mi dane się zmierzyć...
Skręcamy na czerwony szlak, jeszcze rzut oka na tabliczki z wysokością n.p.m. i uświadamiam sobie, że przecież planujemy wyjść z tego miejsca jeszcze na lekko ponad 2tys. Szybkie przeliczenie w głowie i uświadamiam sobie, że tego dnia pokonamy dosyć duże przewyższenie. Nawet nie patrzę na mapę, wolę sprawdzić jak wrócimy do domu, żeby za bardzo się nie przerazić?

Dłuższy popasik i dalej w drogę. Ostatnie zdjęcia aparatem; padły baterie, nie sprawdziłem przed wyjazdem.


Obrazek



Coraz bardziej zaczynam tracić nadzieję, że jak dotrzemy do góry to będzie ładniejsza pogoda. Przygotowuję się, że jednak deszcz da nam papalić.
No i tutaj zaczyna się lekkie brodzenie w błotku. Dostajemy się w większy tłumek ciągnących "do krzyża". Na szczęście tempo nadal mamy dosyć dobre i szybko zostajemy prawie sami na szlaku. Na szlaku, który jednak okazuje się mocno pod górkę a w nogach już ponad 7godz. Nie jest źle, biorąc pod uwagę coraz fajniejszy krajobraz, który mamy za plecami. Zdjęcia robione niestety telefonem.


Obrazek

Obrazek

Obrazek



Dosyć szybko docieramy do Kondrackiej Przełęczy. Lekki odpoczynek w okolicy kosówki żeby się osłonić od wiatru i przebrać cieplej, decydujemy że idziemy dalej do góry i zejdziemy zielonym (bo tam mniejszy tłum) do Kondratowej.

Obrazek


Przy podejściu na Kondracką Kopę już warunki dosyć zimowe - wiatr, śnieg, widoczność momentami zero. Dosyć to nieprzyjemne, więc motywuje żeby zejść jak najszybciej w doliny. Na szczęście na dole zastajemy już bardzo fajną słoneczną i ciepłą pogodę.
Kolejny świetny wyjazd zaliczony i z niezłymi perspektywami na kolejny. Byle by pogoda była.

P.S.
Moje przewidywanie się dosyć sprawdziły – pokonaliśmy +/- 1500m przewyższenia.

Autor:  WILCZYCA [ So cze 08, 2013 7:48 pm ]
Tytuł:  Re: A jednak... (wariant 1)

Ciekawie odmienna kolorystyka tych zdjęć pewnie zalezna od zachmurzenia. Fajnie bo bezśnieżnie. I bo bardzo lubie okolice Kondratowej (no może prócz samego Giewontu :wink: )Troche mam tylko niedosyt ilości zdjęć. :)
Sympatyczny wypad.
I może sama go zrobie w tym roku :roll:

Autor:  gouter [ So cze 08, 2013 9:36 pm ]
Tytuł:  Re: A jednak... (wariant 1)

Nie chodzę po górach, szczególnie nie chodzę po Górach Polskich. Zagraniczne , to owszem, pójdę sobie, bo te zagraniczne góry..., no wiecie co, ... Coś sobą wyrażają. A Polskie góry....
Widziałem w nich kiedyś taką scenę. Idzie turysta, zapala papierosa - patrzy w prawo, w lewo, prosto. I co - nuda! I aż mi się chce wyjść z tych gór. I nie chodzę!

Autor:  ombre [ N cze 09, 2013 8:57 am ]
Tytuł:  Re: A jednak... (wariant 1)

WILCZYCA napisał(a):
Troche mam tylko niedosyt ilości zdjęć. :)

Zdjęć nie robiłem zbyt dużo, bo jak już pisałem, padły mi baterie w aparacie. A telefonem to już nie to. Zresztą w ostatnim czasie mało robię zdjęć w górach. Miałem nawet taki okres, że w ogóle nie brałem aparatu w góry. Teraz wyciągam go z plecaka jeśli jestem pewien, że uda mi się zrobić w miarę ciekawe i dobre zdjęcie. Zresztą, teraz chodzę tam gdzie już byłem, już nie robi to na mnie takiego wrażenia jak na początku, więc staram się robić zdjęcia, które w jakiś sposób będą ciekawe a nie kilkusetne powtórzenie tego co już widziałem.

Autor:  WILCZYCA [ N cze 09, 2013 9:31 am ]
Tytuł:  Re: A jednak... (wariant 1)

ombre napisał(a):
padły mi baterie w aparacie

Coś w tym jest bo mi ostatnio też padły - chyba dlatego, że zimno było (a były naładowane jak wychodziłyśmy).
ombre napisał(a):
Zresztą, teraz chodzę tam gdzie już byłem, już nie robi to na mnie takiego wrażenia jak na początku,

Ale z czasem przychodzi taki moment, że sie żałuje że sie nie robiło bo nie wraca sie ciagle w te same miejsca a pamięc jest ulotna. :wink:

Autor:  gb [ N cze 09, 2013 11:14 am ]
Tytuł:  Re: A jednak... (wariant 1)

WILCZYCA napisał(a):
Coś w tym jest bo mi ostatnio też padły - chyba dlatego, że zimno było

warto zabierać zapasowe :)

pozdrawiam
gb 8)

Autor:  ombre [ N cze 09, 2013 12:01 pm ]
Tytuł:  Re: A jednak... (wariant 1)

gobo_ napisał(a):
Prawdę mówiąc wielkiej różnicy między aparatem a telefonem nie widać

Aparatem robiłem w pełnym automacie. Nie chciałem bawić się manualem bo obawiałem się, że nie uda mi się zrobić ani jednego zdjęcia. Natomiast telefonem bardzo ciężko było mi "złapać" dobry kadr - albo prześwietlone albo zaczernione.


gb napisał(a):
warto zabierać zapasowe

Wolę zabrać jeden komplet i nie dźwigać dodatkowego ciężaru - kwestia wyboru.

Autor:  ombre [ N cze 09, 2013 3:14 pm ]
Tytuł:  Re: A jednak... (wariant 1)

gobo_ napisał(a):
Zresztą inna połówka też nie zaszkodzi, ale to już przy oglądaniu

Ale wtedy bardzo tracimy na ostrości 8)

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/