W słoneczną sobotę nie sposób siedzieć w domu, ale że upał, to wycieczka niewielka.
Podjechaliśmy do Krzeszowa pod Żurawnicę, skąd panorama na Beskid Mały wygląda tak.

Zdobyliśmy szczyt z krzyżem. Niestety widoków niema - krzaki urosły.

Po skałkach biegały głównie psy, napędzając mi trochę strachu bo weszły w szczelinę i dość długo ich nie było.

Urocza Przełęcz Carchel.

Idziemy cały czas czerwonym szlakiem, jest mocno widokowy. Tutaj okolice przysiółka Koźle.

Takie "krasnale ogrodowe" to ja rozumiem.

Dalej idziemy bezszlakowo grzbietem i dochodzimy do Kapliczki Konfederatów na Jasieniu. Dziwne, że nie ma tu szlaku, który schodziłby do Suchej. Kapliczka jak na "leśną kapliczkę" jest ogromna. Właśnie trwają prace remontowe.

Porzucamy drogi i bezszlakowo schodzimy w kierunku Lipskiej Góry. Kończy się to jak zwykle w krzokach, a ze względu na środek lata krzoki są okazałe.

Dla odmiany również bezszlakowe wyjście na Lipską Górę było fajne. Taki stawek był po drodze.

Z takimi liliami.

Na Lipskiej Górze wchodzimy na szlak zielony. Sama Lipska Góra nieciekawa, porośnięta gęstym lasem i chaszczami. Widoki wracają, kiedy podchodzi się pod Żurawnicę.

Wracamy znowu przez Przełęcz Carchel.

I klasyczny widoczek na koniec.

Ale mamy ładne lato w tym roku...
