Lord of the Tatry - Powrót Brzucha Część 1 - Ciemniak przez Tomanową DolinęZawsze tak mam, że jeszcze dobrze nie otrząsnę się z tegorocznego pobytu w górach, a mam już gotowe plany wycieczek na przyszły sezon. Tym razem nie było inaczej. Pozostało tylko czekać na długo wyczekiwany wyjazd. Prognozy dobre, żadnych opadów i praktycznie codziennie lampa z ponad trzydziestostopniową lawą. Nocleg zarezerwowany, wszystko popakowane, można iść spać. Pobudka o drugiej, żeby nie jechać w upale. Wybija trzecia, wszyscy w samochodzie, a mojej radości nie pokonuje nawet świadomość ośmiogodzinnego kiszenia się w granatowej puszce.
Droga o dziwo mija mi dość szybko, a z tym zawsze był problem. Znacznie dłużej schodził mi powrót, co też nigdy przedtem mi się nie zdarzyło, bo powrotu do domu z niecierpliwością nie oczekuję.
Dojeżdżamy ok. 11, więc mamy do dyspozycji prawie cały dzień. Szalki odpadają, bo mało spaliśmy, do tego dochodzi jeszcze długa podróż. Drzemka, Zakopane z Krainą Próżności zwaną Krupówkami (bydło nie ludzie), potem Dunajec. Prąd porywa mi klapek, ruszam za nim w pogoń. Potok, jak to potok – kamienisty, a ja w jednym bucie! Trafiam na śliską płytę i już drugi raz udaje mi się umoczyć z tej samej rzece. W końcu dopadłem uciekiniera, szkoda tylko, że wszyscy mieli ubaw oprócz mnie
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Na szczęście woda, choć zimna, szybko wysycha bez żadnych następstw. Wracamy na kwaterę i pakujemy się do łóżek.
Wstajemy między 5.30 a 6.00, jemy śniadanie i ruszamy do Kościeliskiej. Na parkingu tłumy – jedna maszyna. No, teraz już dwie bo jeszcze my. Jak zawsze na starcie pierwszej trasy zwracam dużą uwagę na szczegóły – wielki kamień, dziwne drzewo, zapach gór (czuć go chyba w większości lasów przy porannej rosie, ale zawsze kojarzy mi się w Tatrami). Zauważam, że koniom pod łby podstawiono głazy, pewnie dlatego, że z głodu podgryzały płotek. Chyba nie każdy wie, że koń też musi coś zjeść, a kamień raczej ciężko się trawi
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Szlak jest pusty, nie licząc stojących tu i tam toi toiów, do których (co rzadko się zdarza!) nie ma kolejek. Mijamy wszystkie reglowo-jaskiniowe odnogi, Wąwóz i odnogę na Smreczyński, bo naszym celem jest Tomanowa Dolina.
![Obrazek](https://lh5.googleusercontent.com/-YN25x7QiPco/UgUmRZtmEII/AAAAAAAAAJo/d0b61xc5wI4/s640/IMG_7733.JPG?gl=PL)
![Obrazek](https://lh4.googleusercontent.com/-VkZlmgTsYdc/UgUmS1B7zrI/AAAAAAAAAJw/z9cFcLRd5Uc/s640/IMG_7734.JPG?gl=PL)
Początkowo las, potem kwiaty i niedojrzałe maliny. Tak się zastanawiam jak zwierzęta dostają się na środek tej malinowej puszczy, futro chroni je przed kolcami? W sumie co za różnica nie przyszedłem tutaj głowić się nad sposobami zdobywania pożywienia, którym raczej wątpię, żeby się najadały. Da się zauważyć, choć głównie usłyszeć coś czego wcześniej w Tatrach w takim natężeniu nie widziałem. Gdzie się nie odwrócę, coś brzęczy. Owady sprawiają wrażenie ciekawskich lecz bojaźliwych, bo ani nie siadają, ani (dzięki Ci Panie!) nie gryzą. Gdyby takie były w mojej okolicy zamiast komarów chyba bym je sam zapraszał do domu, bo to brzęczenie jest w sumie całkiem przyjemne – nie tak natrętne jak muchy czy małego krwiopijcy. To jednak nie zmienia faktu, że jest jakiś wysyp insektów.
Po jakimś czasie wychodzimy w mniej zarośnięty teren, gdzie pojawiają się pierwsze widoki:
![Obrazek](https://lh6.googleusercontent.com/-W2nBVRfUXD8/UgUmVgeSONI/AAAAAAAAAJ4/y1iCYecBBOs/s640/IMG_7738.JPG?gl=PL)
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/-89b6faub664/UgUmW4dGRaI/AAAAAAAAAKA/MtN1jddy3yA/s640/IMG_7747.JPG?gl=PL)
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/-Bv-QSyGNgaA/UgUmYQeMjuI/AAAAAAAAAKI/XjsRG-lB6K4/s640/IMG_7751.JPG?gl=PL)
W miarę podchodzenia zmienia się perspektywa okolicznych szczytów, zostawiamy też za sobą las.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/-SpYdGx-emSE/UgUmaMARWpI/AAAAAAAAAKQ/Xlvezp-QwLQ/s640/IMG_7755.JPG?gl=PL)
![Obrazek](https://lh5.googleusercontent.com/-QwFclGCBHzk/UgUmcym4uLI/AAAAAAAAAKY/gWbhLDE6gMk/s640/IMG_7762.JPG?gl=PL)
![Obrazek](https://lh5.googleusercontent.com/-47vKDstNFQA/UgUmfzpIDeI/AAAAAAAAAKg/W4SSQ45To4Q/s640/IMG_7764.JPG?gl=PL)
Jeszcze kawałek szlaku...
![Obrazek](https://lh4.googleusercontent.com/-T2oPrK03zRo/UgUmgnHwF5I/AAAAAAAAAKo/_ZQGqGpdWWc/s640/IMG_7768.JPG?gl=PL)
![Obrazek](https://lh6.googleusercontent.com/-WAigCSz57EU/UgUmjRQriEI/AAAAAAAAAKw/ygIBVzp5FBQ/s640/IMG_7769.JPG?gl=PL)
...i dochodzimy do bardzo widokowego punktu. Trawa jest wydeptana, to znak, że nie tylko my się tu zatrzymujemy. Przy okazji ładnej aury drugie śniadanie.
![Obrazek](https://lh6.googleusercontent.com/-pFTeZLesXLY/UgUmleezbkI/AAAAAAAAAK4/8v6ow8yjFaU/s640/IMG_7776.JPG?gl=PL)
![Obrazek](https://lh4.googleusercontent.com/-6fpB-eXH3nQ/UgUmmmfQW9I/AAAAAAAAALA/-zH8dQpAUm0/s512/IMG_7786.JPG?gl=PL)
Żeby nie było niedomówień, od przodu wyglądam lepiej
Po zakończeniu popasu udajemy się w kierunku Chudej Turni (skrót używany chyba częściej niż szlak, bo ładnie wydeptany). Po niej już tylko Ciemniak.
![Obrazek](https://lh6.googleusercontent.com/-YzXSTpEZwqY/UgUmpqLKFFI/AAAAAAAAALI/sNLfEjDrn0w/s640/IMG_7789.JPG?gl=PL)
![Obrazek](https://lh5.googleusercontent.com/-6SO5LsCe7KM/UgUmro1FRtI/AAAAAAAAALQ/kWhoHQDv08A/s640/IMG_7825.JPG?gl=PL)
Na szczycie trochę leżakujemy. Niedaleko nas jakiś wolontariusz sprawdza ceperską wiedzę nt. Czerwonych Wierchów. Podsłuchuję kilka pytań np.:
,,Czy uprawia pani paralotniarstwo?’’
Zdjęcia ze szczytu:
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/-zBZ8fp-nYus/UgUmtki7RXI/AAAAAAAAALY/HUUYjjfNAaM/s640/IMG_7835.JPG?gl=PL)
![Obrazek](https://lh5.googleusercontent.com/-XwcjkoBeSpk/UgUmwE0jKkI/AAAAAAAAALg/Z37uMRQGuVc/s512/IMG_7836.JPG?gl=PL)
Na koniec Wilhelm Zdobywca w glorii i chwale
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
![Obrazek](https://lh4.googleusercontent.com/-MX_NWytKV5o/UgUmxotEb2I/AAAAAAAAALo/hpDqR0B3IL8/s640/IMG_7846.JPG?gl=PL)