W trakcie pobytu zmieniliśmy plany, miała być Szwajcaria i Piz Surlej w masywie Bernina, ale w sumie nie wiam dlaczego, zachciało się nam Dolomitów, więc dzisiaj jedziemy coś zdobyć w rejonie Ortlera z Sulden, a potem prosto w Dolomity. Pogoda - kryształ. Dojeżdżamy do Sulden, pieknie położonej miejscowości u stóp "wielkiej trójki" Ortler, Zebru i Konigspitze. Parking bezpłatny, to lubię we Włoszech (za to nie lubię cen tutajszych autostrad i paliwa, więc tankuję w Austrii, a autostrady omijam)

Tak położone jest Sulden.
W Sulden jest górskie muzeum, to rejon początków Messnera, zresztą niedaleko ma swój zamek.
Podchodzimy wzdłuż potoku, ścieżką pełną krowich odchodów. Powyżej lasu mamy za plecami wciąz ten sam widok - trójca, wypałniająca cały kadr, a nawet dwa, bo ciężko ją ując na raz.

Pojawił się Konigspitze, czytałem, jak Kurt Diemberger zdobywał tą górę i słynną "rurkę z kremem" - śnieżny nawis na szczycie, który obecnie jest w formi szczątkowej.

Drogę można by było sobie skrócić wyjeżdżając kolejką Kanzel. Zmudne i męczące podejście do schroniska Dusseldolfer. Tutaj jesteśmy w otoczeniu szczytów - Schoneck, Vertaispitze, Hoher Angelus i Tschenglser Hochwand (Croda di Cengles). Początkowo naszym celem był Hintere Schoneck, ale z racji, że pomyliłem ścieżkę i byliśmy już dość blisko Tschenglser Hochwand (Croda di Cengles) 3375 m - który jest wyższy i bardziej widokowy, wybieramy właśnie niego.

Generalnie Vertaispitze i Hoher Angelus też są w naszym zasięgu, a mają ponad 3500 m, a trasa na nie omija lodowce, to ferraty, ale średnio trudne, do przejścia dla "zaawanasowanego turysty tatrzańskiego" czyli bez sprzętu (oczywiście z odpowiednią ostrożnością). Idziemy kotlinką, obok potężnej moreny, widzimy naszą górę, która wydaje się niezbyt daleko, ale to złudne.

Końcowe podejście jest bardzo wyczerpujące, w palącym słońcu, po skalnym rumoszu, wypatruję sobie małe cele, dojdę do tej skłki o odpoczynek, do tego płatu śnieżnego, do tej przełęczki... Nie wiem, czy to wysokość, czy kondycja. Na przełączce pojawi się widok na dugą stronę, przede wszystkim interesuje mnie masyw Bernina.

Z przełęczy jeszcze kawałek, po skalnej grani, krótka, łatwa ferratka, jeszcze skały i wreszcie szczyt. Widok nr 1 wyjazdu. Dookoła morze gór, nie ma chmur zasłaniających widok. połowa Wschodnich Alp jak na dłoni.

Alpy Otztalskie - południowe stoki

w oddali słabo widoczne Dolomity

Monte Cavedale

Masyw Ortlera

Jezioro Reschensee a za nim Hoher Riffler w grupie Verwall

Weisskugel
Na szczycie spędzamy dłuższą chwilę, ale wszystko, co miłe musi się skończyć i zaczynamy zejście, trochę tamuje nas niemieckie małżeństwo z dwójką dzieci, wpinających się w linę na krótkim odcinku ferraty. Zejście dobrym tempem, bez przygód, tym razem z widokiem na Ortlera przed nosem, odpoczynek przy Dusseldolfer Hutte.

Zejście do Sulden i jedziemy w Dolomity.
_________________
http://naszczytach.cba.pl/ Aktualizacja 2023 - nowe: Góry Skandynawskie, Taurus w Turscji, Alpy Julijskie, Kamnickie, Ennstalskie, Tatry Bielskie, Murańska Planina, Haligowskie Skały i wiele innych. Zapraszam