Wiejska Szamanka napisał(a):
Łojezu... Gb... Daj żyć innym...
Z największą przyjemnością. Oraz z prośbą o wzajemność

Szczęśliwie okres karmienia piersią, przewijania i dylematów czy zabierać ze sobą roczną córkę - w góry, na wesele, do pracy, na zakupy - ja oraz matka mojej córki mamy dawno za sobą.
I choć widok kobiecych piersi - nawet podczas karmienia - nadal mnie porusza

- to jednak nie przepadam za tym widokiem ani na szlaku, ani w sklepie ani - tym bardziej - w miejscu zbiorowego żywienia czy odpoczynku...
Wiem, zapewne to kwestia wychowania - ale podobnie jak odczuwam pewien dyskomfort psychiczny oraz estetyczny widząc "wysadzanie" niemowlaka w plenerze, odbywające się "w ukryciu" przed innymi ("ukrycie" najczęściej polega na przejściu na drugą stronę najbliższego drzewa), tak podobnie odczuwam dyskomfort psychiczny i estetyczny patrząc (przypadkowo) na bardzo ładną dziewczynę karmiącą piersią niemowlaka przy stoliku na przeciw - albo w drugim końcu sali.
Odczuwam podobną niechęć do tych, którzy wyrzucają w najbliższe krzaki pety od papierosa, jak i do tych, którzy wyrzucają tam zasrane, albo zasikane pampersy...
WILCZYCA napisał(a):
Co do karmienia (piersia) w miajscach publicznych gb muszę Cie zmartwić - prawdziwy boom na to dopiero nadchodzi co oznacza że gołych cycków na ulicach bedzie wiecej
To i ja Cię zmartwię - większość tego typu "boomów" przychodzi do nas od zachodniej strony - i z opóźnieniem 20-letnim. A właściwie przychodziło. W dobie internetu "trendy" rozchodzą się szybciej. Gołych cycków na ulicach będzie zdecydowanie mniej

mm74 napisał(a):
gb żyć trzeba-nie możemy się zamknąć w domu.
Oczywiście, że trzeba i nie możemy...
Ale - nawet odnosząc się do powyższej relacji... To czy celem wyjazdu Autora było hartowanie dziecka? Odniosłem wrażenie że niekoniecznie...
Jestem zdumiony, że ludzie nie są w stanie wykombinować innego sposobu na połączenie realizacji własnych zachcianek/przyzwyczajeń - z koniecznością opieki nad noworodkiem, innego niż zabieranie go ze sobą i tłumaczenie tego "kontaktem", "hartowaniem", etc...
kilerus napisał(a):
Rodzić też człowiek... Żyć musi.
Kilerus ma rację. Ale - według mnie powinien - mieć świadomość, że zmiana statusu: człowiek - na rodzic, związana jest także z pewnymi (powiedzmy) niedogodnościami. Manie ciastka i jego jednoczesne jedzenie - najczęściej kończy się niestrawnością...
WILCZYCA napisał(a):
Dziecko trzeba hartować. I lekka mżawka naprawde nie jest powodem do trzymania dzieciaka w domu.
Często wystawiasz/wystawiałaś swoje dziecko (w wieku 0-1 rok)na czterogodzinną mżawkę w ramach hartowania?
WILCZYCA napisał(a):
Z babciami szczególnie podstarzałymi dzieciaki miewaja problem.
Nie. To nie dzieciaki mają problem. To problem maja rodzice tych dzieciaków "podrzucający" progeniturę dziadkom, a potem zgłaszający pretensje...
WILCZYCA napisał(a):
ale te z mojego wcale nie chciały współpracować i zapełniały pampersy o kazdej porze dnia i nocy i co gorsza na spacerach również.

Według mojego zdania (nie popartego żadnymi danymi statystycznymi oczywiście, a wyłącznie doświadczeniem własnym oraz obserwacją) używanie pampersów 24godz/dobę wyłącznie opóźnia nabranie przez dziecko umiejętności w opanowaniu oddawania kału i moczu, i związane jest WYŁĄCZNIE z wygodą rodziców...
pozdrawiam
gb

ps
drobny dodatek
a propos karmienia piersią "w naturze" czy w miejscach publicznych. Czym innym - zarówno dla dziecka jak i matki - jest taka forma posiłku, odbywająca się w temperaturze 25-30 stopni, na promenadzie nad brzegiem Morza Śródziemnego, czym innym w zacisznym, czystym pomieszczeniu - gdzieś na zapleczu odpoczynkowym w sklepie sieci "Galeries Lafayette", czym innym jednak na osłoniętym parasolem od mżawki zakręcie szlaku na Witkorówki czy też w zaparowanej, głośnej jadalni schroniska w Murowańcu...
No ale o gustach się podobno nie dyskutuje...