Forum portalu turystyka-gorska.pl http://turystyka-gorska.pl/ |
|
Historia jednego biwaku http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=1560 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | dresik [ N mar 12, 2006 11:20 pm ] |
Tytuł: | Historia jednego biwaku |
Jak zwykle decyzja o wyjeżdzie w przeciągu paru minut. Kontaktuje się z Cyganem w czwartek i zgłaszam swoją chęć. Oczywiście już w tym momencie wiem, że jedziemy a moja proba zagadania jest tylko formalnością. Godzine wyjazdu ustalamy na sobotę godzine 5 rano. Wczesnym rankiem w sobote ruszamy w kierunku Zakopanego. Jako cel obieramy sobie grań wokół doliny Chocholowskiej z ambitnym zejsciem przez Ornak. Wjezdzamy do otulonego nocnym opadem Zakopanego i kierujemy sie w kierunku Chochlowa, gdzie parkujemu samochód na Siwej Polanie o godzinie 7,30 i ruszamy 2 godzinny marsz doliną Chocholowska. Szlak po drodze nie przetarty, a więc już od początku brniemy w śniegu. Niestety pogoda nas nie rozpieszcza. Niski pulap chmur a w dodatku ciągly opad śniegu nie wrózą, aby nasze plany urzeczywistnić. Docieramy do schroniska, gdzie pożywiamy sie i uzupełniamy termosy o ciepłą herbatke. Po godzinie 10 ruszamy w kierunku Grzesia. Szlak o dziwo przetarty. Idziemy wzdłuż zaśniezonego koryta potoku. Po drodze trawersując parę żlebów. Do tej pory nie było problenu z widocznościa, ale z racji tego, że ciągle zyskujemy na wyskokości wkraczamy w mleczny świat za sprawą niskich chmur. Przy podejściu na Grzesia mijamy schodzącego turyste. Czyzby on przetarł nam szlak ? Pytamy, mówi, że był tylko na Grzesiu, dalej szlak dziewiczy, czyli nie przetarty Widoczność ogranicza się do parudziesięciu metrów. W dodatku znowu zaczyna sypać śniegiem. Na Grzesiu spotykamy parę młodych ludzi, a więc i oni "pomogli" nam na dotychczasowym odcinku. Idą dalej na Rakoń, hmm a wiec znowu przetrzą nam szlak. Po chwili ruszamy za nimi. Niestety, pomimo przecierania szlaku przez ową dwójke, wiatr i opad sniegu sprawiaja, że i tak kopiemy się i z trudem się idzie a ciężkie plecaki w tym nie pomagaja. Idziemy tak w kompletnym już braku widoczności (tak wtedy myśleliśmy). Z ledwością rozpoznajemy ślady na śniegu i tyczki wytyczające przebieg szlaku. Brniemy w tym białym tumanie z nadzieją, że już nie długo dojdziemy na Rakoń. W miedzy czasie mija nas dwóch kolesi. Widzimy linę, karabinki i uprzęze, Hmm czyżby Rochacze ?? Na Rakoniu sptykamy się wszyscy. Para z Grzesia wraca tym samym szlakiem czyli przez Dlugi Upłaz, natomiast dwaj kolesie chcą schodzić przez... przełęcz pod Rakoniem do Chocholowskiej. Ech ten lans no liny, uprzeże... My ruszamy w stronę Wolowca. Przez chwilę idziemy razem. Oni szukają zimowego zejścia z Rakonia do Chocholowskiej. Brniemy tak razem szukając słupkow granicznych i na czuja grani, bo widocznosć jeszcze bardziej się pogorszyła. Kompletnie nic nie widać. po długim szukaniu drogi natrafiamy na pal, ale bez żadnych znakow, ale przypuszczamy, że w tym miejscu jest zejście letniego szlaku z Rakonia. Ale gdzie zimowy? Nasi towarzysze niedoli widząc, że zejście w takich warunkach nie ma sensu postanawiają zawrócić po sladach na Rakoń a z tamtąd przez Długi Upłaz zejsć drogą podejścia. A wiec zostajemy sami. Jest nie ciekawie, tyczek nie widzieliśmy już przed Rakoniem, a wiec pozostaje nam iście od słupka do słupka. Tylko gdzie one są ? Idziemy powoli strając się wypatrywać tych cholernych słupków jednoczesnie torując drogę w śniegu. Przecieramy szlak kilkakrotnie na zmianę. Jakoś bez większych trudności wybieramy "naszą" droge tak, że cały czas poruszmay się blisko grani a wiec i słupków. Musimy uważać także na snieg. Wiatr ponawiewał podychy, gdzie miejscami zapadamy się do pasa. Pamietając letni przebieg szlaku pamietam, że przed szczytem znajduje sie taki mały kociołek. Idziemy i torujemy szukając drogi już ponad godzinę. W tym momencie spostrzegamy, że ktoś zbliża się do nas od dołu. Dochodzi do nas snowbordzista. Mówi, że zachęcony naszymi śladami postanowił wejsć na Wolowiec i zjechać z niego. Ambitny plan jak na takie warunki nie ma co. Przez kilkanascie minut idziemy razem. W tym momencie konfiguracja terenu sprawia, że zdaję sobie sprawę, że znajdujemy sie w tym kociolku pod szczytem. Z lata pamiętam, że byłaby tutaj fajna miejscówa na biwak. Ale z powodu braku widoczności nie jesteśmy w stanie ocenić gdzie by się rozbić. W miedzyczasie nasz snowborder odskoczył od nas. Idziemy więc dalej. Po chwili słyszymy okrzyk: Jestem na szczycie. A więc ostanie metry i koniec tego podejscia. Wychodzimy na Wolowiec przed 16. A wiec z Rakonia ponad półtorej godziny, a w lecie tylko 40 minut. Nasz towarzysz pyta czy schodzimy z nim. Odpowiadam, że zostajemy na szcycie, ale po chwilio obracam to w żart. Przyjał to do wiadomości. Na szczycie widocznosć taka sama jak wszędzie czyli mizerna. Postanawiamy schodzić w kierunku Dziurawej przeleczy i tam poszukac miesca gdzie mozemy rozbić namiot, bo na opcje biwaku byliśmy przygotowani (jak sie pozniej okazało, słabo). Zejście jest trudniejsze niż przewidywaliśmy. Caly czas przekraczamy nawiany przez wiatr snieg, jest go sporo. Walczymy tak z wyborem drogi ale po parunastu minutach dalejmy za wygrana i wracamy na Wolowiec, aby tam poszukać miejsca na nasz biwak. Na Wolowcu ostatecznie jesteśmy przed 17. A więc dużo czasu nie mamy. Na szybko staramy się wybrać odpowiednie miejsce, ale nie jestesmy w stanie okreslić czy takie miejsce jest bezpieczne. A więc bedziemy zmuszeni poszukać czegoś zaraz przy szczycie. Znależlismy miejsce troche poniżej tabliczki z napisem Wołowiec.Wiatr utworzył tam zaspę wysokości około 1,5 metra a zaraz obok bylo wywiane prawie do trawek, a wiec miejsce chyba idelane. Zaczynamy kopać platformę po namiot. Troche czasu nam to zajmuje. Udaje nam się wykopać w tej zaspie prostokąt okolo 3 metry na 1,5 metra. Namiot trochę bedzie wystawał a boki postanawiamy okopać i powinno wytrzymać. Po paru minutach namiot juz stoi. Nie jest jednak tak osłoniety od wiatru jak zamierzaliśmy. Trudno. W miedzyczasie Cygan bierze się za naszą kuchnie , a raczej tylko na ugotowaniu herbaty z roztopinego śniegu. Oczywiście z powodzeniem zaparza litr cieplutkiego napoju. Pochlonięci tymi sprawami zapominamy o plecakach ktore stoją ponad godzinę na wietrze i mrozie zdazyly przybrać wygląd lekko juz zmrożonych. Wrzucamy je do srodka. Nasz namiot z zalożenia 4osobowy po okopaniu zmniejszył swoje gabaryty znacznie, ale jest wygodnie, tylko, że jest strasznie zimno. Uporządkowuje rzeczy w namiocie, wchodzę do spiwora i nie mam już na nic sił. Cygan w miedzy czasie zaparza kolejnie porcje herbaty. Koło 19 lezymy już w śpiworach i probujemy zasnąc co nie jest łatwe, gdy wiatr trzepocze namiotem. Mnie sen przychodzi z trudem. Nie posiadam tak cieplego spiwora jak Cygan. Jest mi cholernie zimno. Pod karimate podkladam wszystko co się da włacznie z folią NRC. Niestety nie pomaga. Słyszę, że Cygan śpi glebokim snem. Dlaczego ja tak nie moge ? Odczuwam braki w spiworze. Przewracam się na jeden bok "łapie" komfort i ciepło, by po chwili poczuć naplywającafale zima i drgawek, zmiana pozycji i tak w kołko. Postanaiwam owinąć sie folią NRC, a nastepnie dopiero wejśc do śpiwora. Pomaga.. do czasu. Niestety na foli osadzała się para i paru godzinach stwierdzam, że jestem cały mokry. I znowu te cholerne uczucie zimna. Noc mam nie przespaną. Dwa razy wychodzę z namiotu, by wrocić jeszcze bardzie oziębiony. Moj sen polega na krótkich drzemkach przelatanych zmianami pozycji i ciągłymi skórczami w nodze. Nie wiem dlaczego nie umiem zasnąć. W nocy kilkakrotnie włączam telefon, by stwierdzić, że zamiast paru godzin upłynęło paredziesiąt minut. Teraz tylko oczekuje na poranek, zapewne mrożny poranek. Kolejne spojrzenie na zegarek. Jest parę minut przed piatą. Czuję, że muszę wyjśc za porzebą. Jakoś udaje mi się ubrać buty, ktore czuje, że zesztywniały. Wychodzę na zewnatrz i widok jaki mi się ukazuje pozwala na moment zapomieć o mrozie i bezsenności. Niebo jest bezchmurne i rozgwieżdżone, ksieżyc śweci w cały swoim blasku oświetając tatrzańskie szczyty, a przytym fanastyczna przejrzystośc powietrza. Wszytko wydaję sie takie bliskie na dotkniecie ręki. Grań Rochaczy przepieknie prezentuje sie w blasku księzyca. Ale okazuje się jednoczesnie, że jest potwornie zimno. Jużpo chwili zaczyna mną rzucać jak galaretą. Więc załatwiam szybko to co mam do załatwienia i wchodzę do namiotu. Już nie moge się doczekać wschodu słońca. Ta myśl pozwala mi na moment zapomieć o mrozie i bezsenności. Jakoś od tego moment mam chwilę aby spokojnie przedrzemać. Budzę się przed 6. No chyba się nie spożniłem ? Biorę aparat z nadzieja, że uda mi się uchwycic ten piekny wschód słońca. Niestety aparat nie reaguje na moje czynności. Nie reaguje od wczoraj, gdy na Rakoniu próbowałem go właczyć. Szkoda, ogarnia mnie wścieklość, że akurat w taki momencie to się przydarza. Wiec wiem, że fotek z tej wyprawy nie bedę miał. Pochlaniam sie na podziwniu wschodu slonca walcząc z niemilosiernym mrozem. Liczę na to, że przez promienie słońca, choć o trochę zelży ten mróz. Widok jest piekny. Na sylwetce Lodowego widać jak powoli aczkoliwek sukcesywnie pojawia sie tarcza pomarańczowego słońca na tle bezchmurnego nieba. Promienie ogarniają coraz to więcej tatrzańskich szczytów. Chmury znajdują się znacznie poniżej szczytów, w dolinach a także całe podtatrze w pasie chmur. A przede mną tylko szczyty. Widok jest bajkowy. Budzę Cygana, bo nieogladać tak pieknych rzeczy to strata, tez jest zafascynowany. Wyciaga swoj aparat i robi pare fotek. Tak fotek, ktorych ja nie bedę miał. Oddałbym wile za tą jedną fotkę. Temperatura staje się znośna i z kazdą chwilą ma się odczucie że wzrasta. Robi się przyjemnie. Po nasyceniu sie widokami, zabieramy się za śniadanie. Gotujemy wodę na herbatę a ja zabieram sie do mioch kanapek. Niestey zamarzły na kość. Więc na sniadanie pozostaje mi topiony serek, wafle ryzowe i krówki ![]() Fotki te co zrobił Cygan postaram sie wrzucić, kiedy tylko dostane skany ![]() |
Autor: | tomek.l [ N mar 12, 2006 11:43 pm ] |
Tytuł: | |
no Dresik też chce spędzić kiedyś noc na grani ale raczej nie w takich warunkach dobrze, że tam nie było ratraków ![]() troszkę zaryzykowaliście, ale zasadniczo to jakoś tam byliście przygotowani no może z wyjątkim śpiwora najlepiej pewnie oceni to Irek ![]() czekam na te fotki ![]() |
Autor: | Hania ratmed [ Pn mar 13, 2006 1:35 am ] |
Tytuł: | |
dresik super relacja z wielką ciekawością przeczytałam od początku do końca jeszcze nigdy nie nocowałam w górach,ale domyslam się,że to musi byc niezapomniane przezycie rzeczywiście szkoda,ze aparat sie zbuntował akurat w takim momencie,ale najwazniejsze,że Ty masz w pamieci te widoki-one na zawsze tam pozostaną ![]() |
Autor: | pol-u [ Pn mar 13, 2006 7:40 am ] |
Tytuł: | |
Klimat jak w opowieściach z Karakorum ![]() |
Autor: | Konrad [ Pn mar 13, 2006 8:00 am ] |
Tytuł: | |
No no! Fajna wycieczka ![]() Dresik, jaki masz śpiwór? |
Autor: | tomek.l [ Pn mar 13, 2006 9:43 am ] |
Tytuł: | |
ja wiedziałem, że tak będzie trzeba było wziąć ciepły śpiworek ![]() ![]() jestem właśnie po przeczytaniu "Dotknięcia pustki" więc wyobrażam sobie takie noclegi w jamach śnieżnych ![]() |
Autor: | Olka [ Pn mar 13, 2006 9:52 am ] |
Tytuł: | |
No Dresiq piękna sprawa ![]() Cytuj: Jak zwykle decyzja o wyjeżdzie w przeciągu paru minut
Świtna wyprawa - najfajniesze wypady to te nieplanowane ![]() |
Autor: | ekspres [ Pn mar 13, 2006 10:56 am ] |
Tytuł: | |
jak juz Ci mówiłem - pełen SZACUNEK ![]() |
Autor: | tomek.l [ Pn mar 13, 2006 11:04 am ] |
Tytuł: | |
Tak myślę o tym zimowym wariancie zejścia z Rakonia do Chochołowskiej. Jak byłem tam wiosną, ale śnieg jeszcze tam leżał to wszyscy schodzili z przełęczy pod Wołowcem prosto w dół do Wyżniej Chochołowskiej. Tam chyba nie ma zimowego wariantu. |
Autor: | tomek.l [ Pn mar 13, 2006 11:18 am ] |
Tytuł: | |
A tak w ogóle to fajna wycieczka. Wołowiec zimą chętnie bym zaliczył. Tylko coś Cie Dresik opusciło chyba pogodowe szczęście ![]() Zawsze jak ostatnio jechałeś w góry to miałeś super pogodę. ![]() |
Autor: | piomic [ Pn mar 13, 2006 1:58 pm ] |
Tytuł: | |
No to czeka Cię inwestycja - Yeti -20 stopni byłby OK. |
Autor: | Irek [ Pn mar 13, 2006 3:25 pm ] |
Tytuł: | |
Czesc. Dresiku tak na szybko bo ciagle sie wgryzam na forum i nie wszystko jeszcze czytam a na inne sprawy brak czasu tez. Jedna uwaga - piszesz, ze znalezliscie miejsce gdzie byl wywiany snieg i wydawalo sie wam OK. Ale potem okazalo sie inaczej. Nie pomysleliscie dlaczego akurat tam jest wywiany. Wiem z autopsji, ze takie miejsca kusza, ale warto pomyslec (czego akurat pewnie wlasnie sie nauczyles ![]() ![]() ![]() ![]() |
Autor: | Robert18 [ Pn mar 13, 2006 6:28 pm ] |
Tytuł: | |
Irek czy ten śpiwór co w nim spisz to ten co mi opowiadał o nim Wojtek ( z Ameryki południowiej chyba??) |
Autor: | tomek.l [ Pn mar 13, 2006 6:33 pm ] |
Tytuł: | |
Robert18 znasz Wojtka z Ameryki Południowej ? ![]() |
Autor: | ml [ Pn mar 13, 2006 7:17 pm ] |
Tytuł: | Re: Historia jednego biwaku |
Powiem krotko - zescie, chlopaki, dali czadu :) Niezla wyprawa. Dobrze, ze namiot i spiwory mieliscie ze soba. |
Autor: | dresik [ Pn mar 13, 2006 9:10 pm ] |
Tytuł: | |
Dzieki za komentarze. Konrad lepiej nie pytaj jaki mam śpiwór ![]() ![]() ![]() ![]() |
Autor: | Art [ Pn mar 13, 2006 9:21 pm ] |
Tytuł: | |
Swietna relacja, przez chwile poczulem sie jakbym tam byl... ![]() |
Autor: | Robert18 [ Pn mar 13, 2006 9:24 pm ] |
Tytuł: | |
tomek.l napisał(a): Robert18 znasz Wojtka z Ameryki Południowej ?
![]() Irek rozszyfruje mój zagmatwany język i będzie wiedział o co mi chodzi (chyba ![]() |
Autor: | górolka [ Pn mar 13, 2006 9:48 pm ] |
Tytuł: | |
Dresik, chłopie chylę czoło , super relacja, jeszcze teraz czuję ten wiatr z Wołowca brrr( tak sugestywnie to opisałeś) |
Autor: | Irek [ Pn mar 13, 2006 9:59 pm ] |
Tytuł: | |
Czesc. Robert18 napisał(a): Irek czy ten śpiwór co w nim spisz to ten co mi opowiadał o nim Wojtek ( z Ameryki południowiej chyba??)
Chyba sam nie rozumiem ![]() ![]() |
Autor: | Irek [ Pn mar 13, 2006 10:01 pm ] |
Tytuł: | |
Czesc dresik napisał(a): Bedę jamę kopał
![]() ![]() ![]() Lopate i sonde lawinowa to by wypadalo miec i bez tego ze soba obowiakowo ![]() ![]() |
Autor: | Robert18 [ Pn mar 13, 2006 10:01 pm ] |
Tytuł: | |
Irek napisał(a): Czesc.
Robert18 napisał(a): Irek czy ten śpiwór co w nim spisz to ten co mi opowiadał o nim Wojtek ( z Ameryki południowiej chyba??) Chyba sam nie rozumiem ![]() Namieszałem Wojtek z jkw a śpiwór z ameryki jakiś chyba tak mi to kiedyś mówił . Ale to mało istotne jest . ![]() |
Autor: | margeo [ Pn mar 13, 2006 10:08 pm ] |
Tytuł: | |
Taka mała prywatna extrema ![]() ![]() (no i powrotu ![]() Czytało się rewelacyjnie ![]() |
Autor: | Irek [ Pn mar 13, 2006 10:18 pm ] |
Tytuł: | |
Czesc. Robert18 napisał(a): Namieszałem Wojtek z jkw a śpiwór z ameryki jakiś chyba tak mi to kiedyś mówił . Ale to mało istotne jest .
![]() A to prawie sie zgadza ![]() ![]() |
Autor: | Cygan [ Wt mar 14, 2006 5:55 pm ] |
Tytuł: | |
Jakieś fotki się chyba pojawią, dziś oddałem do fotografa taśmę i może coś z tego będzie, chodź wschód słońca przespałem-odrobi się niebawem, mam nadzieję. Drobne korekty sprzętu-dobre światło do gry w karty wieczorem i następny biwak będzie jeszcze lepszy. |
Autor: | zolffik [ Wt mar 14, 2006 7:44 pm ] |
Tytuł: | |
tez sie musze kiedys wybrac na taki biwak ale raczej zaczne od lata. a tak swoja droga to fajne wycieczki robicie tej zimy. macie jeszcze jakies plany? |
Autor: | piomic [ Wt mar 14, 2006 8:00 pm ] |
Tytuł: | |
Wal zimą, póki misie śpią ![]() |
Autor: | dresik [ Wt mar 14, 2006 9:55 pm ] |
Tytuł: | |
Dresik napisał(a): Znajdujemy iglo zapewne zrobione przez naszego wczorajszego towrzysza na szczycie. Czyżby przy zejsciu miał jakieś kłopoty i czekał na poprawę warunków. (...)Przed Rakoniem znajdujemy parę śladów po nartach. Rano nikt napewno nie jezdził a wczoraj tych sladów przed nami nie bylo. Cyżby nasz przyjaciel ze szczytu miał w nocy jakiś problem i zadzwonil po Topr ? Tego to się chyba nie dowiemy. A jednak ![]() Ze strony TOPR: Cytuj: Pomoc turystom w Tatrach Zachodnich.
W godzinach wieczornych i nocnych ostatniej soboty ratownicy TOPR udzielili pomocy zagubionym turystom. Sprowadzono w bezpieczne miejsce turystę z okolic Wołowca i kolejnego z masywu Ciemniaka. Akcje zostały zakończone o godzinie 1 w nocy. " |
Autor: | Cygan [ Wt mar 14, 2006 9:58 pm ] |
Tytuł: | |
"plany" tworzą się na bieżąco, potrzebujemy tylko dotacji ![]() |
Autor: | Cygan [ Wt mar 14, 2006 9:59 pm ] |
Tytuł: | |
dobrze że nas nie sprzedał |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |