Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest N cze 16, 2024 3:39 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 23 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Wt paź 15, 2013 2:01 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 07, 2009 1:45 pm
Posty: 907
Obrazek

Droga Kutty na Batyżowieckim Szczycie, wytyczona przez F.Kutta i 0.Rada, w sierpniu 1956 roku, uchodzi za perełkę tatrzańską w swojej klasie. Wspinaczka pięknymi, litymi płytami i zacięciami, do tego południowa wystawa – to wszystko sprawia, że wrażenia z drogi zapadają na długo w pamięć. Bardzo dobre prognozy na pierwszy październikowy weekend, spowodowały, że właśnie tę drogę obieramy sobie za – być może – ostatni tatrzański cel tego sezonu letniego.

Z chłopakami z Młóckarnia Team umawiamy się na wyjazd z Rajczy o 3:00. Jak to czasem bywa jednemu z nas – tym razem Zenkowi – budzik sprawia psikusa i startujemy z półgodzinną obsuwą. Z małymi problemami (GPS prowadzi nas przez jakieś wioski obok Nowego Targu), docieramy do Wyżnich Hagów, gdzie – na parkingu obok stacji elektriczki – zostawiamy samochód. Postanawiamy, że godzina drzemki nas nie zbawi i zalegamy. Jak się później okaże, być może by nas nie zbawiła, ale przydałaby się jednak bardzo. Po wspomnianej godzinie przepak i kolejna niespodzianka, nie mamy kości.., mamy za to dwa sety friendów i półtora seta tricamów – damy radę. W końcu ruszamy żółtym szlakiem w kierunku Batyżowieckiego Stawu. Najpierw lasem, potem trawersujemy płd-wsch. zbocze Kończystej i osiągamy piętro kosodrzewiny, skąd rozpościerają się przed nami pierwsze widoki, tym razem jeszcze na niższe grupy górskie Słowacji, wszystko zatopione w przepięknej mgiełce.

Obrazek

Po 1,50h od wyjścia z parkingu docieramy do miejsca, gdzie szlak żółty łączy się ze znakowaną na czerwono magistralą tatrzańską. Stąd w kilka minut osiągamy Batyżowiecki Staw i po raz pierwszy możemy podziwiać panoramę otaczającą Dolinę Batyżowiecką.
Batyżowiecka Grań od Zmarzłego Szczytu przez Kaczy Szczyt po Batyżowiecki Szczyt:

Obrazek

Masyw Gerlacha:

Obrazek

Grań Kończystej i Batyżowiecka Grań:

Obrazek

Nie mniej efektownie prezentują się Tatry Niżne oraz inne mniejsze pasma słowackie.

Obrazek

Obrazek

Obchodząc staw chcemy nabrać wody, jako, że warunki są takie jakie są, trochę nam to zajmuje.

Obrazek

Obrazek

Czas nas goni, więc ruszamy dalej. W tym miejscu – bez ogródek przyznaję – wychodzi, jak wielkie z nas… tatrzańskie **uje topograficzne. Zamiast znad stawu skierować się po lewej stronie Kościołka, idziemy prawą odnogą Doliny Batyżowieckiej, przez Niżnią Batyżowiecką Rówień, pod zachodnią Gerlacha. Możemy bliżej przyjrzeć się jego zachodniej ścianie (jest tu co robić…), ale potężnie nadkładamy drogi, do tego lampi niemiłosiernie i podejście idzie nam jak krew z nosa :evil: Niewielką pociechą jest okazale prezentujący się Staw Batyżowiecki, oraz majacząca w oddali – doskonale pamiętana z zimowego przejścia Grani Tatr Niżnych – Kráľova hoľa.

Obrazek

Docieramy na Wyżnią Batyżowiecką Rówień i w tym miejscu zdajemy sobie sprawę jak nadłożyliśmy drogi i tym samym ile straciliśmy przy tym czasu i sił. Schodzimy czym prędzej pod ścianę, gdzie robimy rozpoznanie. Dostrzegamy dwa zespoły, jeden na naszej drodze, drugi najprawdopodobniej na linii Roland-Kubin. Wrzucamy jeszcze na szybko po kanapce, znajdujemy – po krótkiej burzy mózgów – start drogi i szpejąc się… gramy w marynarza :mrgreen: – nikt bowiem nie wyraża wielkich chęci prowadzenia pierwszego, trójkowego (zaledwie) wyciągu (koledzy!). Wygrywam tę “przyjemność” i wbijamy się w drogę, jest czternasta (sic!). Droga ma początek z lewej strony, wypełnionego śniegiem kociołka, na lewo od potężnego zacięcia w linii spadku z Pośredniej Batyżowieckiej Szczerbiny, którym wiedzie droga Galfy’ego. Zaczynam po skosie w prawo, systemem półeczek i zacięć powyżej wymytych białych skał. Teren łatwy, więc na pierwszym wyciągu (55m) zakładam dwa przeloty, zresztą więcej nie za bardzo było gdzie. Pod małym, nieco przewieszonym, zacięciem znajduję 2 haki. Zakładam stanowisko i ściągam kolegów. Na drugim wyciągu zaczyna się wspinanie :-D Delikatne odbicie na lewo i ładnym zacięciem do góry. W którymś momencie jednak coś namotałem i za bardzo idę w prawo, ląduję w płytach na prawo od przewieszek, zamiast w połogim zacięciu pod przewieszkami. Efektem czego muszę trawersować płytami, obniżając się pod przewieszki. Za kantem znajduję dwa borhaki, z których robię stan i ściągam towarzyszy. Z tego miejsca poraża urodą zachodnia Gerlacha.

Obrazek

Tu zamieniamy się na prowadzeniu, teraz wygranym jest Dymion. Przewiązujemy się, przekazuję mu szpej i idziemy dalej. Kolejny, trzeci wyciąg prowadzi pięknym, nieco diagonalnym zacięciem w prawo, pod pas przewieszek do stanowiska z haków. Po usłyszeniu komendy: “Możecie iść” napieram jako drugi i szybko melduję się na stanowisku, Zenek tuż za mną jako trzeci w zespole.

Obrazek

Obrazek

W międzyczasie trzaskam klasyczny – moim zdaniem – widok z drogi.

Obrazek

Czwarty, najbardziej efektowny wyciąg, zaczyna się od krótkiego podejścia wprost w górę.

Obrazek

Po czym z ust prowadzącego wyciąg – Dymiona – słyszymy pełne emocji: “o qrva!” :mrgreen:

Obrazek

Staje przed połogą, lecz gładką i eksponowaną płytą. Z asekuracją słabo, w zasadzie tylko kolucho haka na ~10-tym metrze. Na starcie pomaga charakterystyczna wymyta (podkuta?) miseczka, gdyby nie ona byłoby znacznie trudniej. Potem z każdym metrem płyty, stopnie większe, chwytów również więcej.
Tracimy Dymiona z oczu, nieco później słyszymy: “mam auto!”. Napieramy zatem do góry, tym razem najpierw Zeno, potem ja. W międzyczasie zjeżdża zespół wypatrzony wcześniej przez nas na drodze, poszukujący utraconej kości w ścianie. Dymion postanawia również coś zamotać :-P i zamiast poprowadzić wyciąg do końca na wielki trawnik, montuje stan pośredni z dwóch haków w pionowej rysce. Prowadzenie przejmuje Zeno i sprawnie prowadzi ostatni kawałek wyciągu ryską, wyprowadzającą nas na wspomniany trawnik na którym znajduje się stanowisko z dwóch borhaków.

Obrazek

Szybko nas ściąga do siebie, prowadzi kolejny, właściwy piąty wyciąg, wiodącym małymi zacięciami, prosto do góry.

Obrazek

Obrazek

Niestety tu mija stanowisko, znajdujące się po lewej stronie i dochodzi pod pas przewieszek, gdzie przy pierwszym haku kończy mu się lina. Chwila dezorientacji, w końcu dostrzega właściwe stanowisko z borhaków, kilkanaście metrów poniżej miejsca, w którym się znajduje. Stwierdza, że niemożliwym jest obniżyć się do niego. Montuje więc stan z haka i dokłada drugi punkt. Postanawiamy, że ściągnie nas do właściwego stanu (ale bez latania), po czym sam również do nas zjeżdża. Wszystkie te operacje trochę nam zajmują, słońce coraz bardziej chyli się ku zachodowi, a przed nami jeszcze dwa wyciągi i zjazdy.

Obrazek

Zeno stwierdza, że nie ma ochoty na dalsze prowadzenie. Z uwagi na późną porę – po zachodzie słońca robi się w mgnieniu oka szaro – przelatują mi myśli: “może jednak powinniśmy się wycofać”, z drugiej strony umysł zalewa wszechobecna świadomość, że jesteśmy tak blisko ukończenia drogi oraz to, że tak czy inaczej czekają nas zjazdy po zmroku. Parcie tym razem zwycięża. Przejmuję prowadzenie, obwieszam się sprzętem i idę. Najpierw kilka metrów delikatnie w lewo a następnie pod pas przewieszek. Asekuracja świetna, przekradam się płynnie przez cruxowe miejsce i docieram do kolejnego stanowiska z borhaków i ściągam chłopaków. Kolejny, ostatni już wyciąg, prowadzę w całkowitych ciemnościach z czołówką. Zaczynam od założenia słabego przelotu nad stanowiskiem, po czym nie widzę już możliwości założenia asekuracji w trójkowych, nieco kruchych płytach, aż do miejsca gdzie z prawej dociera ukośny pas przewieszek. Tam, po około (30m?) od stanowiska znajduję haka, w tym momencie z mych ust wydobywa się westchnienie ulgi: “uff”. Stąd już szybko docieram na grań, gdzie znajduję jednego, wklejonego ringa – wpinam w niego obie żyły. Co teraz? Na topo, które mam przy sobie nic więcej nie mam. Przypominam sobie jednak, o fototopo, które wrzucałem na telefon Dymiona, przed startem w drogę. Proszę go by zajrzał czy tam nie ma czegoś więcej. Dostaję info z dołu, że do stanowiska muszę jeszcze przejść granią – w kierunku wschodnim. Na grani walczę z kończącą się i przesztywnioną liną. Schodzę i wracam się co parę kroków by przerzucić linę z grani na płytę i tym samym wydłużyć ją sobie na tyle, by móc się wystarczająco obniżyć. Wychodzę w końcu na wypłaszczony kawałek grani, stanu jak nie było tak nie ma, z dołu słyszę, że lina się kończy. Przed sobą mam kawałek płyty, kant i… nie wiadomo co za kantem. Myślę sobie jeśli tam nie ma stanu to już nie wiem co zrobię. Przewijam się za kant i mym oczom ukazują się upragnione dwa spity z pękiem taśm! Ściągam chłopaków do siebie. Mamy parę minut po dziewiętnastej i egipskie ciemności.

Kontynuację wspinaczki granią na Batyża wybiliśmy sobie z głowy już dużo wcześniej (szkoda wejścia na szczyt, ale będzie sposobność podczas wspinaczki inną drogą na tej pięknej południowej ścianie). Jako, że fototopo z dobrze wrysowaną linią zjazdów ma tylko Dymion na swoim telefonie, ustalamy, że to on będzie zjeżdżał pierwszy i to na nim spocznie odpowiedzialność wyszukiwania stanowisk zjazdowych. Opiszę je pokrótce w trzech fazach, bo dosyć osobliwe uczucie towarzyszyło nam podczas tych operacji.
Faza 1) Dymion zjeżdża – powoli przestajemy się z Zenkiem odzywać do siebie, od czasu do czasu wstrząsają nami dreszcze chłodu, wzmagające się wraz z nasilającymi się porywami wiatru. Im dłużej to trwa, im bardziej światło czołówki na dole, “wyjeżdża” z linii zjazdu tym większy rośnie niepokój w naszych głowach.
Faza 2) Słyszymy z dołu: “Lina wolna!” – uff! jak gdyby nigdy nic zaczynamy nawijać ze sobą i czym prędzej zjeżdżamy, raz ja pierwszy, podczas kolejnego zjazdu – Zenek pierwszy.
Faza 3) Meldujemy się w komplecie na stanowisku zjazdowym – pełna mobilizacja i koncentracja na tym co robimy. Wypracowujemy schemat działań bliski perfekcji, każdy wie co ma robić i za co jest odpowiedzialny. Zabezpieczamy linę, ściągamy, przewiązujemy, zrzucamy, zjeżdżamy.
Faza 1)…

I tak siedem zjazdów. Po ostatnim, po pięciu godzinach od pierwszego zjazdu, stajemy pod ścianą. Jest parę minut po północy.
Poza dwoma stanami, gdzie nie mogliśmy znaleźć borhaków zjazdowych i zjeżdżaliśmy z haków z repami (do jednego dołożyliśmy repa), poszło całkiem sprawnie. Jeden zjazd mocno diagonalny z zabezpieczeniem przed wahadłem. Padła nam jedna czołówka, w efekcie czego dałem swoją Dymionowi, a ja zjeżdżałem na jego święcącej kilka sekund po włączeniu, w zasadzie tylko do operacji przewiązania się do zjazdu. Zenkowi dogorywała, ale jakoś wytrzymała.

Po zjeździe dostrzegamy jeszcze jeden zespół w połowie ściany, zjeżdżający po nas. My rozszpejamy się, pakujemy i ubieramy pucho/primalofty – kto co ma. Czeka nas jeszcze zejście spod ściany niżej, aż za Stawek pod Kościołkiem, gdzie znajdujemy dogodne miejsce na uwalenie się do snu. Oczywiście, nie obywa się bez zgubienia ścieżki, schodzimy za bardzo w prawo, aż wbijamy się w potężne złomy skalne we wspomnianym Stawku. W końcu po godzinie od ostatniego zjazdu znajdujemy się na wypłaszczonych trawkach. Rozbijamy obóz, gotujemy, pijemy i jemy. Przed snem otwieramy butelczynę orzecha laskowego (200ml). Wypijamy połowę – 100ml upija trzech dorosłych chłopa – co za ekonomia :mrgreen:
Zanim zaśniemy dobija do nas piątka Rosjan, rozbijają namioty, hałasują, ale nam to w niczym nie przeszkadza – odpływamy w sen. Budzimy się grubo po 10 rano. Na niedzielę był plan A, plan B, ale po nocnych przygodach żaden z nas nie miał ochoty na grubsze wspinanie. Nieśpiesznie wstajemy i zwijamy obóz.

Obrazek

Przenosimy się bliżej Stawu Batyżowieckiego, gdzie uzupełniamy zapasy wody i jemy śniadanie. Realizujemy też “nieplan C” – zalegamy na parę godzin i chilloutujemy nim zejdziemy do parkingu.

Krótko podsumowując:
Zrobiłem sobie listę błędów i uchybień podczas tego wypadu i wspinaczki, które przyczyniły się do tego, że tak a nie inaczej, to wyglądało. Postanowiłem podzielić się najważniejszymi, może kogoś uchronią w przyszłości przed ich popełnieniem.
- nieodpowiednie przygotowanie topograficzne (podejście pod ścianę),
- zbyt późne wejście w ścianę,
- zlekceważenie powagi ściany,
- złe oszacowanie czasu na pokonanie drogi w zespole trzyosobowym,
- złe oszacowanie czasu na zjazdy w zespole trzyosobowym.
Jest to klasyczny zestaw błędów jakie można popełnić, zebranych na jednym wyjeździe, na które jako absolwent kursu taternickiego powinienem być szczególnie wyczulony.
Nam, tym razem udało się wyjść z opresji bez szwanku. Zebraliśmy również sporo doświadczenia i nauki na przyszłość.

Oryginał relacji, jak zwykle na stronce: Batyżowiecka Nocturna
Więcej zdjęć: Batyżowiecki Szczyt, (Kuttove Platne)

_________________
"I chłonę. Szukam. Pragnę. Tęsknię. I wiem że będę szukał. Wystarczy raz zasmakować nieznanego."
"Gdzieś pomiędzy początkiem drogi, a szczytem znajduje się odpowiedź na pytanie, dlaczego się wspinamy."
pionowemyśli.pl | fanpage | instagram | flickr


Ostatnio edytowano Wt mar 10, 2015 9:59 pm przez Mroczny, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt paź 15, 2013 3:16 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
mnie przekonało :wink:
graty

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt paź 15, 2013 4:07 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 12:50 pm
Posty: 2793
ładnieście zabalowali :) tyle dobrze, że mieliście 60'kę, z 50-metrową liną da się ale rzeźbienie jest
z tą powagą ściany - w sumie nie jest najmniejsza, ale obite stanowiska do zjazdów, przyzwoita asekuracja (może poza tym trawersem, który chyba bardziej daje w kość niż piątkowe przewinięcie przez okapiki), dostępność i popularność drogi...

też robiłem w zespole trójkowym, no i zabrakło nam czasu na szczyt (do tego wiatr chciał łeb urwać na stanowisku na końcu drogi)

_________________
wertykalnie
flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt paź 15, 2013 5:39 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Śr sty 20, 2010 3:38 pm
Posty: 1827
Lokalizacja: Wolne Miasto Nowa Huta
Niema to jak fajna przygoda :D

_________________
Moje Tatry

Życie jest piękne. To ludzie są pojebani.

"Słabe stopnie są jak puszczalska dziewczyna. Jak im zaufasz to ci dadzą, a jak nie, to będą częściej zdradzały." - Mechanior


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt paź 15, 2013 11:35 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 8:10 pm
Posty: 4694
Mroczny napisał(a):
- zbyt późne wejście w ścianę,
- zlekceważenie powagi ściany,
- złe oszacowanie czasu na pokonanie drogi w zespole trzyosobowym,


Skads to znam. Przy czym u nas skonczylo sie na locie helikopterem. ;)
Wazne, ze wrociliscie cali, a za kilka lat bedzie fajna przygoda do opowiadania. :)

_________________
http://3000.blox.pl/html

"Listy z Ziemi" Twaina: poszukaj, przeczytaj... warto


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr paź 16, 2013 8:02 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 07, 2009 1:45 pm
Posty: 907
semow napisał(a):
tyle dobrze, że mieliście 60'kę, z 50-metrową liną da się ale rzeźbienie jest
Kupując linę założyłem, że interesuje mnie tylko 60m, niby trochę więcej do dźwigania, ale jak dla mnie 50m nie wchodziła w rachubę.

semow napisał(a):
z tą powagą ściany - w sumie nie jest najmniejsza, ale obite stanowiska do zjazdów, przyzwoita asekuracja (może poza tym trawersem, który chyba bardziej daje w kość niż piątkowe przewinięcie przez okapiki), dostępność i popularność drogi...
Zgodzę się oczywiście, powagę ściany miałem bardziej na myśli w kontekście wbijania się w nią o 14 w październiku. To jednak jest 7 wyciągów blisko 60-metrowych (~300m). Też mam podobne odczucia co do trawersu - trudniejszy niż te V-tkowe miejsca.

semow napisał(a):
też robiłem w zespole trójkowym, no i zabrakło nam czasu na szczyt (do tego wiatr chciał łeb urwać na stanowisku na końcu drogi)
No grani do szczytu szkoda, ale będzie okazja jeszcze ;)

Mazio napisał(a):
Skads to znam.Przy czym u nas skonczylo sie na locie helikopterem. ;)
Generalnie u nas nie było takiego momentu: "Jesteśmy w dupie, nie wiadomo co robić - trzeba wzywać pomoc...". Robiliśmy swoje, tyle, że w nocy.
Teraz zastanawiam się na ile decyzja kontynuowania drogi, ze świadomością zapadnięcia zmroku była związana z tym, że na zeszłorocznym kursie wspinałem się w warunkach nocnych (Skrajny Granat – Środkowe Żebro)..?
Mieliśmy natomiast farta bo to była stosunkowo ciepła noc.

Lukasz_ napisał(a):
Niema to jak fajna przygoda :D
Mazio napisał(a):
Wazne, ze wrociliscie cali, a za kilka lat bedzie fajna przygoda do opowiadania. :)
Życie to przygoda ;-)

prof.Kiełbasa napisał(a):
mnie przekonało :wink:
graty
Dzięki!

_________________
"I chłonę. Szukam. Pragnę. Tęsknię. I wiem że będę szukał. Wystarczy raz zasmakować nieznanego."
"Gdzieś pomiędzy początkiem drogi, a szczytem znajduje się odpowiedź na pytanie, dlaczego się wspinamy."
pionowemyśli.pl | fanpage | instagram | flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr paź 16, 2013 10:19 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 12:50 pm
Posty: 2793
Mroczny napisał(a):
Kupując linę założyłem, że interesuje mnie tylko 60m, niby trochę więcej do dźwigania, ale jak dla mnie 50m nie wchodziła w rachubę.

a ja w sumie nie narzekam, różnice w wadze i ilości roboty przy wybieraniu jest spora, a jednak zwykle mam wybór czy brać 50 czy 60.

Mroczny napisał(a):
No grani do szczytu szkoda, ale będzie okazja jeszcze ;)

Też tam muszę jeszcze jechać, słyszałem że filar Cihuli ładny tylko asekuracja średnio komfortowa. Nie wiem jak Roland-Kubin.

_________________
wertykalnie
flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr paź 16, 2013 10:36 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 07, 2009 1:45 pm
Posty: 907
semow napisał(a):
a ja w sumie nie narzekam, różnice w wadze i ilości roboty przy wybieraniu jest spora, a jednak zwykle mam wybór czy brać 50 czy 60.
Jasne, zakładana droga z reguły daje możliwość wyboru brać 60 czy 50, jeśli się ma dwa komplety sznurków ;)

semow napisał(a):
Też tam muszę jeszcze jechać, słyszałem że filar Cihuli ładny tylko asekuracja średnio komfortowa. Nie wiem jak Roland-Kubin.
Fajny opis tej drugiej jest na drytoolingu, ale to zapewne wiesz.
Prócz filara Cihuli jest tam jeszcze jedna linia... CIERNOBIELE SOKOLIKY VI+, te kaloryferki znajdujące się na niej będą miażdżyć :mrgreen: Ale to jeszcze nie ten poziom :lol:

_________________
"I chłonę. Szukam. Pragnę. Tęsknię. I wiem że będę szukał. Wystarczy raz zasmakować nieznanego."
"Gdzieś pomiędzy początkiem drogi, a szczytem znajduje się odpowiedź na pytanie, dlaczego się wspinamy."
pionowemyśli.pl | fanpage | instagram | flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr paź 16, 2013 10:41 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 23, 2006 8:39 am
Posty: 5110
Lokalizacja: daleko od gór
Czytałem w napięciu do końca. Brawo!

_________________
W życiu piękne są tylko chwile. (R. Riedel)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr paź 16, 2013 1:03 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 02, 2006 7:15 pm
Posty: 1270
Lokalizacja: Kraków
Jest przygoda :)

Jeżeli pierwszy stan był z 2 haków, to pobłądziliście (zresztą tak jak i my) - bohraki są o tyle źle umieszczone, że za takim specyficznym "winklem" - bardzo trudno je zobaczyć idąc od dołu.
To my, przy zjeździe na pierwszym stanie (bohrakowym):
http://www.flickr.com/photos/airsiwy/62 ... 675604389/

My poszliśmy górę łatwiejszym wariantem, na lewo, dotarliśmy do grani w czasie który dawał nadzieję na jej zrobienie, ale stłamszoną przez porywisty wiatr północny który na niej szalał. ~50 metrów grani + odwrót do ostatniego stanu z Kutty zabrał nam ponad 2 godziny :)

Marian Bobovcak (którego spotkaliśmy przy okazji właśnie Kutty, szli z partnerką za nami i wycofywaliśmy się razem) polecał Rolanda-Kubina.

_________________
Blog | Flickr | Facebook | Instagram | Twitter


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr paź 16, 2013 2:39 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 18, 2009 3:07 pm
Posty: 1641
Lokalizacja: MARCIN NH Kraków
prof.Kiełbasa napisał(a):
mnie przekonało


czyli co, jak tylko ten dzisiejszy śnieg zejdzie to jedziemy?

_________________
prawdziwe życie to górska przygoda


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 17, 2013 7:07 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 07, 2009 1:45 pm
Posty: 907
Explorer napisał(a):
czyli co, jak tylko ten dzisiejszy śnieg zejdzie to jedziemy?
Jesteś niepoprawnym optymistą, czy masz na myśli maj? :roll: :P

marekm napisał(a):
Jeżeli pierwszy stan był z 2 haków, to pobłądziliście (zresztą tak jak i my) - bohraki są o tyle źle umieszczone, że za takim specyficznym "winklem" - bardzo trudno je zobaczyć idąc od dołu.
To my, przy zjeździe na pierwszym stanie (bohrakowym):
http://www.flickr.com/photos/airsiwy/62 ... 675604389/
Czytałem (po powrocie) relację na Twojej stronce ;-)
Zgadza się - porąbałem tam, te stanowiska z haków to raczej z drogi Galfy’ego są. Stąd też zamotanie na kolejnym wyciągu. Idąc prawidłową linią wyjdzie się pod stanem, ja wylądowałem zdecydowanie za bardzo w prawo i musiałem trawersować oraz obniżyć się do następnego stanowiska za kolejnym kantem.
W nocy zastanawialiśmy się czy zjeżdżać do ostatniego stanu w linii (jak Wy) czy do haków jednak, bo znaliśmy ich położenie. Wybraliśmy wariant "do haków". Na tym też stanie dokładaliśmy repa.

marekm napisał(a):
Marian Bobovcak (którego spotkaliśmy przy okazji właśnie Kutty, szli z partnerką za nami i wycofywaliśmy się razem) polecał Rolanda-Kubina.
Trzeba będzie się wybrać :)

_________________
"I chłonę. Szukam. Pragnę. Tęsknię. I wiem że będę szukał. Wystarczy raz zasmakować nieznanego."
"Gdzieś pomiędzy początkiem drogi, a szczytem znajduje się odpowiedź na pytanie, dlaczego się wspinamy."
pionowemyśli.pl | fanpage | instagram | flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 17, 2013 12:02 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 21, 2011 12:29 pm
Posty: 540
Lokalizacja: Poznań
semow napisał(a):
ładnieście zabalowali :) tyle dobrze, że mieliście 60'kę, z 50-metrową liną da się ale rzeźbienie jest
z tą powagą ściany - w sumie nie jest najmniejsza, ale obite stanowiska do zjazdów, przyzwoita asekuracja (może poza tym trawersem, który chyba bardziej daje w kość niż piątkowe przewinięcie przez okapiki), dostępność i popularność drogi...

też robiłem w zespole trójkowym, no i zabrakło nam czasu na szczyt (do tego wiatr chciał łeb urwać na stanowisku na końcu drogi)


Na którym wyciągu potrzebna jest 60-tka? W połowie sierpnia zrobiłem z kumplem 4 wyciągi z użyciem 50-tki i zrobiliśmy wycof bo zrobiło się megazimno jak na tą porę roku. Niemniej nie jestem pewien czy po trzecim wyciągu dotarliśmy do właściwego stanowiska bo założyliśmy je na lekko pordzewiałych spitach, a jednak na pozostałych punktach były ładne, nowe ringi.

_________________
Pain is temporary, glory is forever


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 17, 2013 12:18 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 12:50 pm
Posty: 2793
Już nie pamiętam jak poszczególne wyciągi wyglądały pod względem długości liny, to co mi utkwiło w pamięci to ten diagonalny zjazd robiony na styk. Jak teraz wracam do mojego 'pamiętniczka', to widzę że na prowadzeniu na tym samym wyciągu zabrakło mi liny do obitego stanowiska i zakładałem swoje.
Drogę zrobiliśmy w całości, zjechaliśmy bez dużych problemów - więc można powiedzieć że 60 nie jest potrzebna.

_________________
wertykalnie
flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 17, 2013 5:43 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 02, 2006 7:15 pm
Posty: 1270
Lokalizacja: Kraków
Ten z płytą. My z 60 doszliśmy do bohraków, zespół za nami (z 50tką) zakładał pośredni stan na hakach. Przy zjeździe też dużo większy komfort daje 60tka.

_________________
Blog | Flickr | Facebook | Instagram | Twitter


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 17, 2013 6:09 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Śr sty 20, 2010 3:38 pm
Posty: 1827
Lokalizacja: Wolne Miasto Nowa Huta
Zamiast marudzić że 60m jest za ciężkie to poprostu kupcie cieńszą i po sprawie :)

_________________
Moje Tatry

Życie jest piękne. To ludzie są pojebani.

"Słabe stopnie są jak puszczalska dziewczyna. Jak im zaufasz to ci dadzą, a jak nie, to będą częściej zdradzały." - Mechanior


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 17, 2013 8:39 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 12:50 pm
Posty: 2793
Cieńsza szybciej się zużywa, takie coś jak genesis jest ok zupełnie.
Wolę już ponosić.

_________________
wertykalnie
flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 17, 2013 10:56 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Śr cze 01, 2011 6:17 am
Posty: 437
Lokalizacja: Kraków
droga fajowa, my robilismy idac grania do szczytu:

http://zipi.r-k.pl/110927BatyzowieckiKutta/index.html

pzdr

_________________
Jako pijesz, tako leziesz.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt paź 18, 2013 5:47 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 07, 2009 1:45 pm
Posty: 907
snail napisał(a):
na którym wyciągu potrzebna jest 60-tka? W połowie sierpnia zrobiłem z kumplem 4 wyciągi z użyciem 50-tki i zrobiliśmy wycof bo zrobiło się megazimno jak na tą porę roku. Niemniej nie jestem pewien czy po trzecim wyciągu dotarliśmy do właściwego stanowiska bo założyliśmy je na lekko pordzewiałych spitach, a jednak na pozostałych punktach były ładne, nowe ringi.
Zgodnie z fototopo po trzecim wyciągu stanowisko nie powinno być tych nowych ringolców. Trzeci wyciąg to diagonalne zacięcie w prawo, pod pas przewieszek, my tam znaleźliśmy stan z haków, jeśli doszliście do spitów to poszliście jeszcze jakoś inaczej niż my. Chyba, że gdzieś tam jeszcze będzie stan z lewego wariantu Galfy’ego, nr4 (?)

marekm napisał(a):
Ten z płytą. My z 60 doszliśmy do bohraków, zespół za nami (z 50tką) zakładał pośredni stan na hakach. Przy zjeździe też dużo większy komfort daje 60tka.
Jest kilka miejsc gdzie można założyć stan pośredni. Da radę przejść na 50tce, ale zgadza się komfort mniejszy. Inna sprawa, że długości kilku wyciągów podawane w schematach, chyba jednak odbiegają od rzeczywistości.

Lukasz_ napisał(a):
Zamiast marudzić że 60m jest za ciężkie to poprostu kupcie cieńszą i po sprawie :)
semow napisał(a):
Cieńsza szybciej się zużywa, takie coś jak genesis jest ok zupełnie.
Wolę już ponosić.
Ale kto marudzi? :lol: Dla mnie 60/8.5 genesis jest ideał ;)

rumpel napisał(a):
droga fajowa, my robilismy idac grania do szczytu:
http://zipi.r-k.pl/110927BatyzowieckiKutta/index.html
Bo to logiczne zakończenie drogi (wg mnie) :), ale po nocy nie ma co wałęsać się po grani :roll:. Niewątpliwie przyjdzie na nią czas :)

_________________
"I chłonę. Szukam. Pragnę. Tęsknię. I wiem że będę szukał. Wystarczy raz zasmakować nieznanego."
"Gdzieś pomiędzy początkiem drogi, a szczytem znajduje się odpowiedź na pytanie, dlaczego się wspinamy."
pionowemyśli.pl | fanpage | instagram | flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lis 13, 2013 10:13 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 12:43 pm
Posty: 3533
Lokalizacja: Węgierska Górka
niezła przygoda Wam się trafiła :wink:. Gdy doszedłem do momentu, że o 14stej zaczynacie się wbijać w ścianę pomyślałem, że to już zdecydowanie za późno. Dobrze, że zrobiłeś listę błędów bo inaczej trzeba by było powołać komisję :P. Dobrze, że zakończyła się szczęśliwie :wink:

_________________
Galeria zdjęć


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lis 14, 2013 11:49 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 07, 2009 1:45 pm
Posty: 907
zephyr napisał(a):
Gdy doszedłem do momentu, że o 14stej zaczynacie się wbijać w ścianę pomyślałem, że to już zdecydowanie za późno.
Bo to prawda, biorąc pod uwagę, że to był październik. Parcie straszne było... i sporo doświadczenia zebraliśmy.

zephyr napisał(a):
Dobrze, że zrobiłeś listę błędów bo inaczej trzeba by było powołać komisję :P.
Byłem zmuszony powołać jednoosobową komisję rewizyjną :wink:

_________________
"I chłonę. Szukam. Pragnę. Tęsknię. I wiem że będę szukał. Wystarczy raz zasmakować nieznanego."
"Gdzieś pomiędzy początkiem drogi, a szczytem znajduje się odpowiedź na pytanie, dlaczego się wspinamy."
pionowemyśli.pl | fanpage | instagram | flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sty 19, 2014 10:10 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 17, 2005 9:35 pm
Posty: 1125
Dobra akcja, cel osiagniety, wnioski czarno na bialym :) Wiekszosc z nich obija sie o to ze gdyby nie to i siamto to skonczylibyscie droge za dnia. Ale nocne wspinanie to zupelnie normalna sprawa, jak sie chce zrobic cos dlugiego w ciagu to czasem nie ma wyjscia. Aha czy dobrze pamietam, zjazdy zajely Wam 5 godzin? Czyli tyle samo co wspinanie? Jak to mozliwe?

_________________
Omówienie sezonu ograniczam do rejonu Morskiego Oka i Tatr Zachodnich (...). By zasłużyć na wyróżnienie w rejonie Hali trzeba by najtrudniejszą tamtejszą drogę przejść nocą, samotnie i w kapciach. - Władysław Cywiński


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sty 19, 2014 11:06 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 07, 2009 1:45 pm
Posty: 907
Burza napisał(a):
Ale nocne wspinanie to zupelnie normalna sprawa, jak sie chce zrobic cos dlugiego w ciagu to czasem nie ma wyjscia.

Nieco bardziej na chłodno teraz, oczywiście przyznaje rację temu co piszesz, pewne rzeczy które gdzieś tam krążą w głowie i tak trzeba będzie zaczynać/kończyć po ciemku. Takie akcje nocne to sporo nauki. Do poprawy natomiast podejście i czas wejścia w drogę (za to wbijanie się w paździeriku o 14 w drogę musiała być kara) ;)

Burza napisał(a):
Aha czy dobrze pamietam, zjazdy zajely Wam 5 godzin? Czyli tyle samo co wspinanie? Jak to mozliwe?

To prawda wyszło niespełna 5h zjazdów - sporo :roll:
Czym to spowodowane? Parę rzeczy mi się nasuwa:
- 3 os. zespół.
- 2 padające czołówki, (ostatecznie moja - jedyna w pełni sprawna - powędrowała do kumpla, zjeżdżającego ze zdjęciem schematu zjazdów), pozostałe czołówki nadawały się jedynie do krótkiego oświetlenia podczas operacji przewiązania się do zjazdu).
- Faktyczna linia zjazdów nie pokrywa się 1:1 z drogą. Plus to, iż pierwszy wyciąg poszliśmy inaczej niż na schemacie dało taki efekt, że po ciemku mieliśmy problem ze znalezieniem - bodajże 2 stanowisk zjazdowych, w tych dwóch miejscach zjeżdżaliśmy z innych stanów, gdyż ostatecznie nie odnaleźliśmy ich. Na jednym dodaliśmy repa. Te "nasze" dwa zjazdy były mocno diagonalne i to również sporo utrudniło.

_________________
"I chłonę. Szukam. Pragnę. Tęsknię. I wiem że będę szukał. Wystarczy raz zasmakować nieznanego."
"Gdzieś pomiędzy początkiem drogi, a szczytem znajduje się odpowiedź na pytanie, dlaczego się wspinamy."
pionowemyśli.pl | fanpage | instagram | flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 23 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 14 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL