Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Październikowi Wrześniacy
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=15694
Strona 1 z 1

Autor:  nutshell [ Wt paź 29, 2013 11:32 am ]
Tytuł:  Październikowi Wrześniacy

Gdy już pożegnałam się z piękną, ciepłą jesienią w Tatrach, w góry zawitało nagłe ocieplenie. Korzystając z prawdopodobnie ostatniej okazji, na koniec sezonu wspinaczkowego postanowiliśmy zmierzyć się z legendarną ścianą Zamarłej Turni. Po niedługim podejściu od schroniska, południowa ściana ukazuje nam się w całej okazałości:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ściana robi pozytywne wrażenie, wydaje się lita no i przez większość dnia skąpana jest w promieniach słońca. To jest to :) Podchodząc bliżej, dostrzegamy trójkowy zespół wspinający się na drugim wyciągu naszej dzisiejszej drogi.

Obrazek

Obrazek
Zespół przed nami w trakcie wspinaczki drugim wyciągiem „Lewych Wrześniaków”

Nie spieszymy się zatem i na spokojnie docieramy pod ścianę, robiąc przepak i pałaszując drugie śniadanie. Pierwszy plecak pełen zbędnych klamotów zostawiamy pod startem drogi, drugi zabieramy ze sobą. Schemat drogi potraktowaliśmy trochę po macoszemu i nie wczytując się weń dokładnie, rozbijamy pierwszy wyciąg na dwa. Przynajmniej pomogło to uniknąć zbytniego przesztywnienia liny ;-) Sebastian pokonuje pierwszą część wyciągu, następnie ja wbijam w trójkowe, bardzo przyjemne zacięcie:

Obrazek

Obrazek

Wyciąg ten kończy się pod charakterystyczną, czwórkową przewieszką. Według zebranych informacji formacja ta wygląda na groźniejszą niż jest w rzeczywistości:

Obrazek

Sebastian startuje i radzi sobie z nią bez problemu, potwierdzając powyższą opinię. Pogoda od samego rana jest wyśmienita, ale trochę niepokoi nas wzmagający się wiatr. W pewnym momencie komunikacja staje się niemożliwa, kompletnie nie słyszymy się nawzajem. Chłopak z dołu usiłuje pomagać nam w przekazywaniu sobie komend, ale o ile ja przeważnie mogę go zrozumieć, do Sebastiana dociera jedynie wycie wiatru. W telefonie oczywiście brak zasięgu. Zastanawiam się co dzieje się tam na górze, bo lina wybrana jest już na prawie całą długość, a wyciąg ten z pewnością nie liczy 50 metrów. Po jakimś czasie, w krótkich okresach ciszy, w końcu udaje mi się wyłapać „mam auto” i „możesz iść”, co niezwłocznie czynię. Skała nad przewieszką jest dobrze urzeźbiona więc i ja radzę sobie z nią sprawnie. Jest to jedno z fajniejszych miejsc na drodze, gdzie można się trochę pogimnastykować. Kolejne metry to świetne wspinanie w litej skale, o równomiernych trudnościach, a ponieważ mój partner pociągnął tych metrów aż 50, było gdzie się zmęczyć. Jak się okazało, Sebastian pokonał dwa wyciągi, pazernie zagarniając jeden dla siebie :-P

Obrazek

Obrazek

Stoimy teraz na przedostatnim stanowisku znajdującym się przy charakterystycznym trawersie Zamarłej Turni. Stąd mamy dwie możliwości, kominek za V lub zacięcie za IV. Ostatecznie decydujemy się na prawe zacięcie. Wyciąg przypada mnie. Początek to łatwe dojście pod przewieszkę, ponad którą zaczyna się właściwe zacięcie. Przewieszka ta jednak nijak nie może równać się poprzedniej, mimo, że obie wycenione są tak samo. Przystawiam się do niej na różne sposoby, ale nie mogę wyczuć pewnego chwytu. Nie wiem już czy blokuje mnie rzeczywista trudność tego miejsca, czy lęk przed odpadnięciem. Na wszelki wypadek dokładam swojego frienda. Przez głowę przelatują mi różne myśli… może powinnam oddać to prowadzenie partnerowi? Po co wybraliśmy ten wariant skoro wszyscy chodzą kominkiem? Przecież nie mogę tu stać w nieskończoność, więc może azerować? W końcu udaje mi się znaleźć dobre ustawienie ciała i wejść prosto w zacięcie. Samo zacięcie to kolejny fantastyczny odcinek Lewych Wrześniaków. W moim odczuciu, włącznie z rozpoczynająca go przewieszką, jest najbardziej wymagającym wyciągiem tej drogi, na całej swojej długości (oczywiście przy wariancie jaki wybraliśmy). Nabuzowana emocjami dochodzę do ostatniego stanowiska, montuję asekurację i daję znać partnerowi, że może zaczynać.
Sebastian, jak później przyznał, patrząc na moje zmagania zastanawiał się z czym tak się męczę na tym „pastwisku”. Zdziwienie nadeszło szybko :-D Po walce z przewieszką i plecakiem w zacięciu, dociera do mnie i rozmawiamy o przed chwilą pokonanej drodze.

Obrazek

Dla mnie poprowadzenie tego wyciągu było jak dotąd najtrudniejszą rzeczą jaką zrobiłam w górach. Cieszę się tym bardziej z takiego zakończenia, choć zupełnie nie spodziewałam się na tej drodze takiej walki. Po zjechaniu do szlaku szybko przedostajemy się przez Kozią Przełęcz pod ścianę, podziwiając jak kłęby chmur gnane wiatrem przedzierają się przez szczyty i zalewają Dolinę Pięciu Stawów. Wraz z kolorowym niebem i zachodzącym słońcem tworzą piękny spektakl na zakończenie dnia… :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Więcej zdjęć tu :arrow: http://footsteps.cba.pl/index.php/zamar ... wrzesniacy


Ps. drobne ostrzeżenie dla amatorów zostawiania niezabezpieczonych betów u stóp Zamarłej Turni – kiedy wróciliśmy po drugi plecak, wszystkie rzeczy z środka były rozrzucone obok, a jakiś zwierzak niezadowolony z faktu, że nie znalazł tam żadnych frykasów, zostawił na plecaku prezent w postaci przetrawionego śniadania :-P

Autor:  Mroczny [ Wt paź 29, 2013 11:49 am ]
Tytuł:  Re: Październikowi Wrześniacy

To ostatni weekend był, czy któryś z początku października?
My mieliśmy okazję robić Lewych Wrześniaków podczas pierwszego tegorocznego wypadu w lipcu, tyle że właśnie wariantem lewym kominkiem.

nutshell napisał(a):
W pewnym momencie komunikacja staje się niemożliwa, kompletnie nie słyszymy się nawzajem. Chłopak z dołu usiłuje pomagać nam w przekazywaniu sobie komend, ale o ile ja przeważnie mogę go zrozumieć, do Sebastiana dociera jedynie wycie wiatru. W telefonie oczywiście brak zasięgu. Zastanawiam się co dzieje się tam na górze, bo lina wybrana jest już na prawie całą długość, a wyciąg ten z pewnością nie liczy 50 metrów. Po jakimś czasie, w krótkich okresach ciszy, w końcu udaje mi się wyłapać „mam auto” i „możesz iść”, co niezwłocznie czynię. Skała nad przewieszką jest dobrze urzeźbiona więc i ja radzę sobie z nią sprawnie. Jest to jedno z fajniejszych miejsc na drodze, gdzie można się trochę pogimnastykować. Kolejne metry to świetne wspinanie w litej skale, o równomiernych trudnościach, a ponieważ mój partner pociągnął tych metrów aż 50, było gdzie się zmęczyć. Jak się okazało, Sebastian pokonał dwa wyciągi, pazernie zagarniając jeden dla siebie :-P
Hah, widzę zatem, że Sebastian jest równie pazerny co Nuctea, oboje postąpili jednakowo nikczemnie :mrgreen:
W tej wersji faktycznie komunikacja jest utrudniona, my "posiłkowaliśmy się" zespołem obok z Aligatora.

nutshell napisał(a):
Ps. drobne ostrzeżenie dla amatorów zostawiania niezabezpieczonych betów u stóp Zamarłej Turni – kiedy wróciliśmy po drugi plecak, wszystkie rzeczy z środka były rozrzucone obok, a jakiś zwierzak niezadowolony z faktu, że nie znalazł tam żadnych frykasów, zostawił na plecaku prezent w postaci przetrawionego śniadania :-P
Podobną rzecz zaobserwowaliśmy, będąc niedawno na Festiwalu (wspominałem o tym w relacji). Tyle że tam plecak zostawiony przez zespół pod Motyką stał się celem ataku dwu wygłodniałych kruków ;-)

Ładnie podziałane :D

Autor:  nutshell [ Wt paź 29, 2013 12:14 pm ]
Tytuł:  Re: Październikowi Wrześniacy

Mroczny napisał(a):
To ostatni weekend był, czy któryś z początku października?

Tak, ostatnia niedziela :) Teraz trochę żałuję, że nie zmobilizowaliśmy się i na sobotę, bo nie wiadomo czy taki weekend się jeszcze trafi.
Mroczny napisał(a):
Hah, widzę zatem, że Sebastian jest równie pazerny co Nuctea, oboje postąpili jednakowo nikczemnie :mrgreen:

:mrgreen:
Gdybyśmy mieli linę 60-tkę, to pewnie i o trzeci wyciąg by zahaczył, heh.
Mroczny napisał(a):
Podobną rzecz zaobserwowaliśmy, będąc niedawno na Festiwalu (wspominałem o tym w relacji). Tyle że tam plecak zostawiony przez zespół pod Motyką stał się celem ataku dwu wygłodniałych kruków ;-)

Pamiętałam o tym i zastanawiałam się co spotka nasz, kiedy go zostawialiśmy ;) Zespół który wspinał się przed nami miał przykryte rzeczy jakąś płachtą, jak widać słusznie.
Mroczny napisał(a):
Ładnie podziałane :D

Dzięki :)

Autor:  leppy [ Wt paź 29, 2013 2:54 pm ]
Tytuł:  Re: Październikowi Wrześniacy

Bardzo lubię czytać - i oglądać - Twoje relacje. Gratulacje, ładna droga!

Autor:  prof.Kiełbasa [ Wt paź 29, 2013 7:33 pm ]
Tytuł:  Re: Październikowi Wrześniacy

Dobra akcja - to już drugi z rzędu tak ciepły październik że można podziałać
graty

Autor:  nutshell [ Wt paź 29, 2013 9:17 pm ]
Tytuł:  Re: Październikowi Wrześniacy

leppy napisał(a):
Bardzo lubię czytać - i oglądać - Twoje relacje.

Miło mi bardzo :)
leppy napisał(a):
Gratulacje, ładna droga!

prof.Kiełbasa napisał(a):
graty

Dzięki!
prof.Kiełbasa napisał(a):
Dobra akcja - to już drugi z rzędu tak ciepły październik że można podziałać

A nawet trzeci, jeszcze 2011 był piękny :) Pamiętam, bo uczyłam się do obrony i aż mnie skręcało na myśl, że nie mogę się wyrwać w góry :twisted:

Autor:  stan-61 [ Śr paź 30, 2013 2:22 pm ]
Tytuł:  Re: Październikowi Wrześniacy

Ładnie. Tylko pozazdrościć! Brawo i graty.

Autor:  keff79 [ Śr paź 30, 2013 2:39 pm ]
Tytuł:  Re: Październikowi Wrześniacy

No i git nutshell. Dobrze wykorzystaliście warun, a strawionym śniadaniem się nie przejmuj, na bank nie straciło wszystkich wartości odżywczych.

Autor:  nutshell [ Śr paź 30, 2013 10:03 pm ]
Tytuł:  Re: Październikowi Wrześniacy

stan-61 napisał(a):
Ładnie. Tylko pozazdrościć! Brawo i graty.

Dzięki :)
keff79 napisał(a):
a strawionym śniadaniem się nie przejmuj

Ja się nie przejmuje, ja się cieszę, że to nie był np. niedźwiedź :lol:

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/