Miałem nie pisać podsumowania, ale zmieniłem zdanie. Nie chciałem pisać, bo wiem, że niektórym nawet tutaj nie dorastam do pięt a z drugiej strony myślę, że zrobiłem parę fajnych "akcji" w tym roku. Koniec końców świąteczna nuda i obżarstwo przycisnęło mnie do tego aby zrobić coś "pożytecznego"

Pierwsze zimowe wyjście było w
styczniu 2013. Plan był taki, że po zakupie sprzętu zimowego paść miał Wołowiec. Niestety pogoda dzień wcześniej jak i dzień później nie dopisała za bardzo. W sobotę pogoda byłą na tyle zła, że wchodząc na Grzesia wiatr tak wiał i chmury były tak gęste, że po kilku sekundach nie było widać moich śladów, które zostawiałem kilka sekund wcześniej. W niedzielę było już trochę lepiej bo jakiś front wisiał jedynie na Słowacją, ale i tak pokrywał w całości Wołowca.


W związku z zakupieniem sprzętu zimowego trzeba było trochę się ogarnąć w bezpiecznym poruszaniu się zimą po tatrach jak i górach wysokich. Co za tym idzie
luty 2013 to czas kiedy zrobiłem Kurs Lawinowy w Pięciu Stawach.
Pogoda jak i warunki był zdecydowanie lawinowe. Na tyle, że tydzień wcześniej przeniesiono szkolenie do Roztoki z powodu Lawinowej 3-jki. Nam się udało zrobić kurs w Piątce, jednak w tym samym czasie, tragiczna w skutkach, lawina zeszła w rejonach Morskiego Oka.




Następnie nastąpiła małą przerwa jeśli chodzi o wyjścia w góry. Związane to było trochę ze zdrowiem - miałem kontuzję kolana, która na szczęście udało mi się wyleczyć - oraz urlopem.
Kolejne akcje "górskie" miały miejsce w
maju 2013 kiedy to w końcu zdecydowałem się zrobić kurs skałkowy u Michała Piątka w szkole M5. Mimo, iż z różnych względów kurs robiliśmy tylko pod Krakowem, i koniec końców nie pojechaliśmy w Sokoliki to sam kurs uważam za super. Pogoda udała nam się idealnie. "Fajne drogi" (jak na pierwszy raz oczywiście), idealna pogoda (cały czas słońce) i bardzo dobra ekipa (w zasadzie wspinałem się tylko ja i mój partner) ponieważ w tym czasie reszta osób zrezygnowała z kursu.






W związku z kursem skałkowym większość wakacji spędziłem w skałach pod Krakowem. Plany na wyjazd w tatry i przynajmniej spróbowanie się z ekspozycją i wspinaczką w górach były, jednak nie mogłem ani raz zgrać się z nikim znajomym, kto by mnie zabrał ze sobą na jakąś wspinaczkę. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. W skałach w swoim pierwszym sezonie zrobiłem parę fajnych dróg. W prawdzie niesmak pozostał bo chciałem zrobić coś jeszcze z wyższym numerkiem, ale wyjazd w Pireneje, który przyszedł we wrześniu wyeliminował mnie skutecznie ze wspinania.
Z fajniejszych dróg które zrobiłem można wymienić np.
1 Filar Wallischa
2 Widok z okna - VI/VI+
3 Trawersy Kentucky
4 Droga Pionierów
5 Filarek
6 Lipasomia
7 W oka pnieniu
8 Nasze błoto
9 Rysa Wallischa
10 Przez Wyciora
11 Rysa Browna
12 Filarek Sasa
13 Przewieszony kominek
14 Ryski nad tablicą
Udało mi się zrobić niestety tylko, z tego co pamiętam, jedną drogą VI.I+, ale chyba jak na pierwszy sezon w skałach to chyba i tak nie źle. Przy okazji powinienem podziękować
Explorer-owi, z którym raz wspinałem się pod Krakowem za parę cennych rad i wskazówek!
Czerwiec jak to przystało na coroczną tradycję, miał być bogaty w przejścia najbardziej ciekawymi szlakami w tatrach z chłopakami z poznania. Planów było dużo, jednak niestety tym razem pogoda nie dopisała za bardzo i musieliśmy skrócić nasz pobyt. Tym razem naszym łupem w burzy padł tylko Kozi Wierch oraz Rysy. W prawdzie ja planowałem jeszcze zdobyć przynajmniej Krzyżne podczas gdy chłopaki siedzieli już w Schronisku, jednak grzmoty skutecznie mnie zawróciły w połowie drogi

Na szczęście przynajmniej na Rysach po wejściu w chmurach pogoda okazała się łaskawa i udało nam się docenić w 100% piękne widoki z samego szczytu jak i szlaku.





Na następny strzał poszły Granaty w
lipcu 2013r. Była to mała rozgrzewka i sprawdzenie możliwości "ekipy" przed wyjazdem w Pireneje. Pogoda po wejściu na część orlej była idealna, podczas gdy samo podejście nie było specjalnie powalające. Na szczęście koniec końców pogoda spisała się idealnie a my po zakończonym dniu i zejściu ze szlaku skończyliśmy przed 5 stawami pijąc piwko.




W przerwie "wakacyjnej" korzystając z długiego weekendu wybrałem się bardziej na wakacyjna przechadzkę w góry bliżej miejsca mojej młodości. Korzystając z super pogody byłem na "urlopie" na Wielkiej Sowie. Mimo, że nie były to góry wysokie to wycieczka udała się idealnie!




Kolejna wycieczka w góry to długo planowany wyjazd w Pireneje do którego doszło we
wrześniu. Długa relacja jest na forum, dlatego też pominę tutaj opisywanie szczegółów i konkretów a zarzucę jedynie parę zdjęć.








Po pobycie w Pirenejach a końcem roku, byłem jeszcze parę razy, czy to na wycieczce w Dolinie Chochołowskiej, czy też w Pięciu Stawach. Nie zrobiłem niczego konkretnego wtedy toteż nie ma się czym chwalić za bardzo.




Warto też wspomnieć, że w sumie prawie cały poprzedni rok, pomijając wakacje oraz mój wyjazd w góry, spędziłem na sekcji w Reni Sports

Jak widać w tym roku trochę się nachodziłem. W roku następnym mam nadzieję, że więcej się jednak będę wspinał niż chodził. W końcu udało mi się skompletować sprzęt wspinaczkowy. Do zapisałem się w końcu do KW Kraków. W zimie jest plan zaliczenia kilku szczytów a na wiosnę/lato/jesień mam zamiar w końcu zrobić coś fajnego w Tatrach. Jak wyjdzie to czas pokaże, jednak plan jest dobry
