Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Cztery dni w Wysokich Taurach
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=16033
Strona 1 z 1

Autor:  Sheala [ N sty 26, 2014 10:42 pm ]
Tytuł:  Cztery dni w Wysokich Taurach

Na początek usprawiedliwienie: wyprawa odbyła się w sierpniu 2012r. Ale że przygotowując się do niej znależliśmy w necie bardzo niedużo informacji, to postanowiłam ją umieścić. Tak długi poślizg czasowy spowodowany był czynnikami zewnętrznymi i imperatywem kategorycznym.
Trasa: dzień 1 Mallnitz (AUT) - Hannoverhaus (schr) (2720 npm)
dzień 2 Hannoverhaus - Ankogel (3252 npm) - Hannoverhaus
dzień 3 Hannoverhaus - Hagener Hutte (schr. 2448 npm)
dzień 4 Hagener Hutte - Mallnitz

Pojechaliśmy sobie z mężem moim Sławomirem zobaczyć Alpy. I przy okazji zawieżć pierogi koledze w Grazu. Nie wiadomo, co ważniejsze... Bardzo pomocnym okazał się kolega Grzegorz z forum Odyssei, który zasugerował mi punkt wypadowy w Mallnitz. Po dwóch noclegach w samochodzie rankiem ochoczo ruszyliśmy do góry. Dżwigaliśmy swoje plecaki.... spakowane jak na dwutygodniowy obóz wędrowny harcerzy. Teraz to wiemy, ale przed wyjazdem - wszystko nam się wydawało potrzebne. Tak to jest z wyjazdem w nowy teren. Łącznie ze spodniami narciarskimi (bo prognozy były mało obiecujące).

Obrazek

Nie byliśmy rześciutcy, ale też nie padliśmy na ryja jak dzikie świnie po dotarciu do schroniska. Płynną angielszczyzną uzupełnioną mową znaków zamówiliśmy zupę z groszku z wurstem i knOdelsuppe. Knedle miały smak zaprawy murarskiej pomieszanej z wątróbką. Na szczęście było piwo i WIDOKI

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po konsultacjach z miejscowymi alpinistami doszliśmy do wniosku, że olewamy wschodnią grań wraz ze schr. Celler Hutte (potrzebny sprzęt) i idziemy na Ankogel, który miał być naszm pierwszym trzytysięcznikiem. I poszliśmy spać do lagra.
Spać się nie dało, bo jakiś koleś chrapał po niemiecku, a drugi krzyczał "ruhe, ruhe". Dopiero po gromkim "cisza motyla noga mać!!" zapadła cisza jak makiem zasiał i wreszcie mogliśmy udać się na zasłużony odpoczynek.
Środa, 15,08.
O 6:00 obudzili nas Austriacy nielubiący chrapania. Po porannej toalecie w lodowatej wodzie wypiliśmy kawę w schronisku ( śniadanie jedliśmy na szlaku - chleb, pasztet o smaku ososiowym, paprik) i poszliśmy jak dziki w żołędzie na Ankogela.

Obrazek

tam na szczycie jest nasze schronisko

Obrazek

lodowczyk był, a jakże, no i widoki

Obrazek

Obrazek

Szlaczek minął cudnie, natomiast po ujrzeniu job twoju mać podejścia na Ankogel mąż mój Sławomir zaczął majaczyć coś o pozostawionych pod opieką cioci dwojgu nieletnich dzieciach.... W krótkich żołnierskich słowach wyjaśniłam mu niestosowność jego zachowania i z pieśnią na ustach i pełnymi portkami ruszył ku szczytowi.
Ankogel:

Obrazek

Tuż pod szczytem role się odwróciły: ja wysforowałam się do przodu, po czym wróciłam i stwierdziłam, że się nie da. Mąż mój Sławomir poszedł sprawdzić czy rzeczywiście się nie da i okazało się, że pojebutałam szlaki i wytyczyłam nową drogę na szczyt V+ "Sheala idzie". :wink: Bez większych trudności stanęliśmy na szczycie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Trudnością natomiast okazało sie podjęcie decyzji o zejściu. Po przyjęciu metody dupozjazdu nie było tak żle. Sławomir błysnął silnym mężowskim ramieniem świeżo wydobytym z polara i asekurował mnie bezcennymi radami "trzymaj tyłek przy ścianie" i "uważaj na siebie". Zaiste, krucho było i należało zwracać uwagę, czego się człowiek ima. Po deniwelacji do 3016 npm (Kleiner Ankogel) mąż mój Sławomir przygotował mi posłanie z kamieni i przyszła pora relaksu i przekąski. Przy okazji podziwialiśmy tłumnie zgromadzone kije trekkingowe pozostawione przy podejściu (nasze też tam były) - wyobrażacie sobie pozostawienie jakiegoś sprzętu np. pod Świnicą?

Obrazek

Dalszy powrót do schroniska poszedł jak spłatka, tylko ja znów pomyliłam szlaki i przez chwilę byłam jak Justyna Kowalczyk na śniegu, tyle, że bez nart.... Pod koniec dystansu odzyskałam właściwy sobie trekkingowy rytm i odsadziłam męża na 20 min :D
W schronisku kazaliśmy sobie kasspatzle + salat (8,50) + zwei bire + 1 bir. ( powinny być umlauty).
Wieczorem udaliśmy się w kierunku Grauleintenspitzse


Obrazek


Obrazek


Obrazek

16,08, czwartek

Dzień przywitał nas pięknym słońcem. Punkt dla niego, daliśmy się nabrać ( ale o tem potem). Pożegnaliśmy się z naszą frau Hanover, po czym rażnym krokiem udaliśmy się w kierunku Hagener Hutte szlakiem 502, który na mapie oznaczony jest jako 02, co wzbudziło naszą irytację. Czerwone kropki na mapie oznaczają trudności, więc do szlaku podeszliśmy z dużą rezerwą. Na szczęście trudności okazały się łatwościami, aczkolwiek przy odrobinie nieuwagi można spaść bez niczyich specjalnych modłów.

Obrazek

Obrazek

Przy okazji ogłaszam konkurs: Co Sheala nosi w plecaku? Dla najciekawszej odpowiedzi w nagrodę oryginalny blaszany kubek.

Ogólnie szlak prowadził poniżej grani i mieliśmy widok na dolinę z Mallnitz- urokliwą, ale ileż można patrzeć na to samo?!
Ogromnym, pozytywnym zaskoczeniem okazało się samoobsługowe schronisko Mindener Hutte. Bardzo dobrze wyposażone (była nawet gitara!) i przy tym z niesamowitym klimatem

Obrazek

Obrazek

Gdy zbieraliśmy się do dalszej drogi nadejszły zdradliwe chmury. Spłynęły w dolinę, którą niestety prowadził także nasz szlak.

Obrazek

Obrazek

Najpierw kropiło, póżniej padało, a na końcu lało. Nawet zagrzmiało! W związku z powyższym pędziliśmy jak dwa gniade w jednym dyszlu. Pobiliśmy rekord prędkości io do schroniska dotarliśmy pół godziny przed znakowym czasem. Schronisko - hotel, zupełnie inne niż poprzednie i na dodatek gospodarz nie mówi po angielsku!!! Jazda bez trzymanki. Aczkolwiek był bardzo miły. I goście z Niemiec pomogli się dogadać. Szczęki nam tylko opadły, gdy podszedł do nas gość pytając, czy może zabrać deskę, na której były resztki niedojedzonego szpeku. I moje wykałaczki...... i Niemcy dojedli po nas szpek i bardzo im smakowało!
Kolejny dzień był znów piękny i słoneczny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I rozpoczynamy powrót do cywilizacji i naszych dzieciaczków

Obrazek

Obrazek


W Alpy wrócimy w 2015r. Już konkretnie wiedząc czego chcemy i jak się do tego przygotować. Miniony wyjazd traktujemy jako rekonesans bez żadnych ambitniejszych celów - ot, zobaczyć Alpy chcieliśmy... I udało się. I na tym nie poprzestaniemy.

Autor:  zephyr [ N sty 26, 2014 11:34 pm ]
Tytuł:  Re: Cztery dni w Wysokich Taurach

ładne widoki :wink: grupa Ankogela jest w moich planach zwłaszcza wejście na Hochalmspitze widziane na 3 zdjęciu :wink:

Autor:  Sheala [ Pn sty 27, 2014 1:38 pm ]
Tytuł:  Re: Cztery dni w Wysokich Taurach

Tak, Hochalm kusi!

Autor:  Remus [ Pn sty 27, 2014 6:44 pm ]
Tytuł:  Re: Cztery dni w Wysokich Taurach

Bardzo interesująca relacja okraszona pięknymi zdjęciami. Krajobrazy również niczego sobie. Widok na "szatnie" kijków trekkingowych - bezcenny. Chciało by się takiej kultury w Polsce. Gratuluje udanej wyprawy!

Autor:  maka [ Pn sty 27, 2014 6:58 pm ]
Tytuł:  Re: Cztery dni w Wysokich Taurach

Ja też dotarłem na Ankogel ale od drugiej strony przez lodowiec lecz nie było takiego dramatyzmu przy wyjściu :( gratki za opis .Co do zagadki to powiem że wszystko to co nosi cyganka w tobołku czyli wszystko :lol:

Autor:  Burza [ Pn sty 27, 2014 9:59 pm ]
Tytuł:  Re: Cztery dni w Wysokich Taurach

Ładna wycieczka! Ładne widoki! Nie znosze chrapania!

Autor:  moka [ Wt sty 28, 2014 6:16 am ]
Tytuł:  Re: Cztery dni w Wysokich Taurach

przesympatikus relacja! :D taka....mit dem ei :wink:
rozczulające zdjęcie ....znad gara :D :D
Oj,pojechałabym ja gdzieś z Tobą i mężem Twoim Sławomirem :mrgreen: W takim składzie nawet chrapanie po niemiecku wydaje się być akceptowalne :wink:

Autor:  Mroczny [ Wt sty 28, 2014 8:34 am ]
Tytuł:  Re: Cztery dni w Wysokich Taurach

Jako, żem odrobinę "zboczony" pod pewnymi względami, poniższe zdjęcie wywołuję we mnie oczywiste pobudzenie wyobraźni :lol:

Obrazek

Fajnie napisane! :D

Autor:  Sheala [ Wt sty 28, 2014 3:25 pm ]
Tytuł:  Re: Cztery dni w Wysokich Taurach

Oj,pojechałabym ja gdzieś z Tobą i mężem Twoim Sławomirem W takim składzie nawet chrapanie po niemiecku wydaje się być akceptowalne [/quote]

Bardzo to miłe, dzięki. Dam znać, jak będziemy jechać w góry. We dwoje to latem w Tatry Słowackie.

Autor:  Kyjo [ Śr sty 29, 2014 9:18 pm ]
Tytuł:  Re: Cztery dni w Wysokich Taurach

Cytuj:
W krótkich żołnierskich słowach wyjaśniłam mu niestosowność jego zachowania i z pieśnią na ustach i pełnymi portkami ruszył ku szczytowi.

Po tym zdaniu czytelnicy mogą sobie zobrazować relacje w Waszym małżeństwie :D ;)

Mindaner HUtte wygląda klimatycznie, choć trochę brakuje mu do Hotelu Chocz pod Wielkim Choczem ;]

A tak poza tym to narobiłaś smaka tymi letnimi alpejskimi widokami :) Pięknie!

Autor:  Sheala [ Śr sty 29, 2014 9:21 pm ]
Tytuł:  Re: Cztery dni w Wysokich Taurach

Kyjo napisał(a):
Po tym zdaniu czytelnicy mogą sobie zobrazować relacje w Waszym małżeństwie


kiedy trza to trzeba! O słuszną szło sprawę! A poza tym to jestem potulną małżonką...

Autor:  maka [ Cz sty 30, 2014 6:22 pm ]
Tytuł:  Re: Cztery dni w Wysokich Taurach

Kiedy rozwiązanie konkursu ,liczę na ten kubek :roll:

Autor:  Sheala [ Cz sty 30, 2014 8:25 pm ]
Tytuł:  Re: Cztery dni w Wysokich Taurach

hmmmmmmmmmmmm, powiedzmy że termin nadsyłania rozwiązań upływa 9 lutego

Autor:  maka [ So mar 01, 2014 6:09 pm ]
Tytuł:  Re: Cztery dni w Wysokich Taurach

Obiecanki cacanki

Autor:  Ala [ So mar 01, 2014 7:29 pm ]
Tytuł:  Re: Cztery dni w Wysokich Taurach

fajna relacja, jak miło popatrzeć na Wysokie Taury w letniej scenerii
byliście 4 dni , ja również byłam 4 dni tyle, że w wersji zimowo-nartowej
pozdrawiam
bardzo polubiłam austriackie Alpy :)

Autor:  wedrownik43 [ So mar 01, 2014 10:26 pm ]
Tytuł:  Re: Cztery dni w Wysokich Taurach

Dołączam do grona komplementujących:) Piknie, też muszę pomyśleć o tych rejonach w lecie.

Autor:  Sheala [ N mar 02, 2014 3:18 pm ]
Tytuł:  Re: Cztery dni w Wysokich Taurach

maka napisał(a):
Obiecanki cacanki


mea culpa, proszę o adres na priv

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/