Hej,
Kolejny jednodniowy wypad w Tatry (choć miał być dłuższy...ale o tym może później ).
Od początku mieliśmy małe kłopoty, planowaliśmy wyjazd około 2a.m., budzik dzwoni, budzę się, ale jeszcze lekko się zdrzemnę, a tu niespodzianka bo mi się przysnęło troszkę więcej niż lekko. Patrzę na budzik - 4:50a.m. szybko zryw i w Tatrach jesteśmy troszkę po 10a.m. Parking, wyciągamy toboły i na szlak.
Tym razem popijając piwko w Murowańcu na pierwszy dzień miał iść Zadni Granat albo Kościelec. Rzut monetą, padł Orzeł, idziemy na Granata
Od początku było niewiele turystów, do Czarnego Stawu jeszcze jeszcze, w tym kilka wycieczek szkolnych. Szlak w około Stawu miejscami dość dobrze zalany, potoki pod skorupą śniegu, ludzi zero. Szlaku nie ma, nie ma żadnych śladów ruchu turystycznego, tylko było widać kogoś na ścianie Zawratu. Troszkę zeszło zanim udało się odnaleźć właściwą trasę na szczyt. Chwilami na jakimś wystającym kamieniu było widać zielony znaczek, a poza tym szliśmy na oko. W drodze spotykamy jednego turystę, Tomka. Mówi, że zawrócił ze względu na bardzo silny wiatr i mokre skały, którymi poszedł jego kolega. Po spotkaniu zdecydował, że pójdzie z nami, może się uda. Toniemy w śniegu, było go całkiem sporo, był mokry, jak rozgotowana kasza...pod szczytem wchodzimy na skały, szlak musi być gdzieś obok, ale oznaczenia nie widać. wdrapujemy się coraz wyżej, aż po chwili stajemy na samym szczycie. Koledze się udało, mówił, że szedł jakimiś skałami "na pałę" i nie chce tamtędy wracać. Na szczycie byliśmy około 4:40p.m. kilka fot i schodzimy. Pada pytanie którędy, czy może warto przejść na Skrajny Granat i zejść żółtym szlakiem? Rozglądamy się, ale na tym odcinku OP nie ma żadnych śladów w śniegu, totalnie jakby nikt tamtędy nie chodził. Rezygnujemy, schodzimy tak jak wyszliśmy.
Pogoda zdecydowanie dopisała, cały dzień słonecznie, patelnia straszna, niebo praktycznie bezchmurne, ale wiatr hulał jak wściekły.
Moja Karolina nabawiła się lekkich poparzeń na nogach od słońca i śniegu, więc po zejściu nie było mowy o dalszym pobycie. W sumie to chyba niewiele straciliśmy, bo pogoda w sobotę już średnio, przed południem spora burza i silne opady.
miłego oglądania.












