Mało coś relacji, to się zmobilizuję.
Wyjazd rodzinny - cel przekonanie najmłodszego, że góry są fajniejsze niż morze. I pomijając aspekt finansowy to okazało się, że bycie stonką nie jest takie złe. Kwestia nastawienia, bo zawsze się denerwowałem, że góry tak blisko, a ja na Krupówkach. Teraz pojechałem na Krupówki i było ok.
Na pierwszy ogień Dolina Kościeliska.

Fajny potok, zimna w nim woda. Tata, mogę się kąpać ? A pewnie, że możesz.

A chcecie połazić po skałach ? To włazić.

A teraz pokaże wam miejsce takie, gdzie woda ze skały wypływa. I tak zdobywaliśmy dolinę. Metr za metrem. A jak woda tak płynie przez lata całe to w skałach wypłukuje różne rzeczy. A to wąwóz jakiś, a to jaskinie. Chcecie zobaczyć ? W życiu tak się w górach nie nagadałem.


A co tam jest ? Mmm... Smocza Jama, ale tam trzeba być bardzo dzielnym, żeby tam wejść.


I już po akcji. Tata, ale było fajnie !!!


Nauka schodzenia zakosami

I w pełni zasłużony transport w dół

Dzień drugi - grań Gubałówki


Krupówki - nauka historii i zasłużony plac zabaw

Dzień trzeci - Drogą pod Reglami idą dzieci. Tatuś dostał dzień na regenerację. Padło na Czerwone Wierchy, bo blisko i nigdy tam nie byłem.
Żlebem Karczmarza na Małołączniak
Piękna góra. Ja Giewonta lubię i szanuję.
I Krzesanica - w chmurach i takim drobnym cukrze siekącym na wietrze, ale najsympatyczniejszy wierzchołek na jakim byłem. Te kopczyki robią wrażenie.

Żal że te tereny nie są udostępnione do wspinaczki.
Ciemniak i Twardy Grzbiet z Chudą Turnią. O tym też była zabawa. Tata, a kto wymyśla te nazwy ? Ludzie synku - a Ty jakbyś nazwał taką górę ?

Dzień ostatni. Gęsia szyja. To już pachniało buntem, ale motyw w postaci zestawu Lego za zdobycie szczytu podziałał.
Po drodze buldery.

Rusinowa Polana
No i udało się. Mamy rekord wysokości 1489 mnpm

I kiedy wróciliśmy do domu i po przeczytaniu na dobranoc legendy o śpiących rycerzach, pełen nadziei zapytałem.
- No to powiedz synku, gdzie jest fajniej w górach czy nad morzem ?
Usłyszałem tak wymarzoną odpowiedź
- Nie wiem.