Tenże wyjazd miał jedną myśl przewodnią.
Jako że młody (brat) miał już za sobą większość trudnych polskich szlaków prócz Orlej zaliczone, postanowiliśmy wypełnić tą lukę w spisie przejść. Oczywiście starszy brat po tym jak był już tam dwa razy musiał urozmaicić swoją wycieczkę ale o tym później.
Wyruszyliśmy 3.30 po godzinnym zaspaniu z BB, 5.50 wychodzimy z parkingu w Palenicy. Droga mija szybko, trochę nas mdli po wczorajszym griluu lecz z pojawieniem się widoków powoli problem znika.
Niecałe dwie godziny i siedzimy już w D5SP konsumując śniadanie.


Po szybkim posiłku ruszamy w stronę Krzyżnego. Niegroźne chmury majaczą pomiędzy słowackimi wierchami. Idzie się źle, jest za ciepło, stąd też podejście daje nam ostro w kość mimo tego wyrabiamy około 2/3 czasu mapowego.


Na Krzyżnem uzupełnienie napojów i w drogę z powodu coraz większej ilości chmur po stronie wschodniej.

Trawersujemy zbocze po stronie D5SP, wychodzimy na M. Buczynową i w dół. Zejście dość parszywe bo krucho jednak szybko jesteśmy na dole, bratu zaczyna się coraz bardziej podobać, sceneria jest wspaniała.
Trawersujemy W. Buczynową turnie podziwiając turniczki.

Dochodzimy do miejsca klucz moim zdaniem, trawersu Pościeli Jasińskiego, ubieram młodemu gacie z lonżą, szybki kurs przepinania hmsa i w drogę. Przechodzimy sprawnie, brat w euforii.

Dojście do Granatu zajmuje nam godzinę dwadzieścia. Przybita piona wskazuje wykonanie zadania z wyróżnieniem. Kilka fotek:



BONUS.
Pierwotny plan nakazywał dojście Orlą do Koziego i zejście do D5SP. Jednak starszemu bratu za bardzo spodobała się ta oto grań:

Czytając kiedyś WHP natknąłem się na interesującą dwójkową grań bez konieczności zjazdów.
Nie zastanawiając się dłużej postanowiłem po prostu pójść na nią i sprawdzić te rzeczywiste dwójkowe trudności, dodatkowo otuchy dodawała mi możliwość wycofu do ścieżki w wielu momentach.
Więc poszedłem, pierwsze kilka turniczek wchodzi gładko, zejścia trochę czujne z racji konkretnej lufy z lewej.


Wkońcu dochodzę do około 10m uskoku.
Patrzę, przecieram oczy a tam... przewiecha !

Zdeprymowało mnie to bardzo. Podchodzę, badam - są klamy praktycznie wszędzie, kwestia dobrego ustawienia ciała i spokojnego sięgnięcia do klamy nad przewiechą. Wchodzę bez jakiś większych problemów, co szczerze mnie dziwi.
Ruszam dalej, kolejny stopień tym razem bez przewiechy lecz typowo siłowy z wysokim stawianiem stóp, przechodzę gładko.
Kolejne zejście:

Po 40min (WHP piszę 2h ?) dochodzę do P. nad Buczynową Dolinką kończąc grań nie obchodziwszy żadnej turniczki.
Apetyt wzrósł, grań w kierunku Koziego ewidentnie uśmiecha się do mnie. Brat rusza szlakiem na Kozi ja po swojemu. Z początku łatwo, po chwili jednak pierwszy uskok 4-5m, wygląda średnio przystępnie mimo tego próbuję, całkowity brak stopni, brak kleterków doprowadza do jednego - dupsko ubite, ryj wyje

. Odmuliwszy się momentalnie, obchodzę uskok po stronie D5SP i lecę dalej.
Grań w kilku miejsca wymaga obejścia odcinków poziomych bo po prostu są za wąskie żeby w jaki kolwiek sposób je przejść.
Dochodzę do kolejnej ścianki, tym razem na oko8-10m, fajna rzeźba

, wstawiam się lecz perspektywa lotu w tym momencie skutkuje lotem do Pustej Dolinki. Odpuszczam, jedno ostrzeżenie dziś już otrzymałem, wystarczy. Reszte grani obchodzę kilka m poniżej, aż do miejsca gdzie jest już łatwo na sam szczyt. Kilka zdjęć:


Teren uroczy:

W zejściu łapie nas grad który jak szybko przyszedł tak poszedł..
Foty zejściowe:


O 16 jesteśmy na parkingu. Styrani jak zawsze ale warto było. Wilk syty i Wilk syty

Dzięki za uwagę.
