Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Żyrafy wchodzą do szafy!
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=16713
Strona 1 z 1

Autor:  m__s [ Pn sie 11, 2014 11:40 am ]
Tytuł:  Żyrafy wchodzą do szafy!

Obrazek
fot. Krzychu

Kościelec 2158m. n.p.m. / Tatry Wysokie
Droga: Grań Kościelców (II) przez Płytę Lerskiego (II)

Z Krzyśkiem start zaplanowaliśmy na godzinę 4:00. W prawdzie chwilę później niż dotychczas, ale przecież jedziemy bliżej niż na Słowację, dzięki czemu nie ma raczej potrzeby tak wczesnego wyjazdu. Nie mogąc spać już od 3 wychodzę z domu chwilę wcześniej i czekam na Krzycha na przystanku. Gdy ten zjawia się po mnie, informuję go, że chyba musimy wrócić do mnie do domu, ponieważ zapomniałem swoich butów wspinaczkowych. Na szczęście nie musimy daleko jechać, ale i tak tracimy 15min czasu. W drodze powrotnej zgarniamy jeszcze chłopaków z KW i lecimy już dalej zakopianką.

Droga idzie bez przeszkód. Mimo stosunkowo późnej godziny na drodze znajduje się jeszcze mało aut, co sprawia, że przed 6 meldujemy się już na parkingu w Brzezinach. Tam (niestety) płacimy za parking i ruszamy w drogę. Zatrzymuje nas jeszcze tylko na chwilę jakaś kobieta z TPNu prosząc o wypełnienie ankiety na temat stanu szlaków oraz samego parku.

Do Murowańca dochodzimy parę minut po godzinę 7:00. Mimo wczesnej godziny ilość ludzi będąca pod schroniskiem robi na nas spore wrażenie. Nie chcąc jednak brać udziału w tym cyrku wpisujemy się szybko do książki wyjść i idziemy dalej szybkim krokiem do Czarnego Stawu Gąsienicowego. Tam rozdzielamy się z chłopakami. My z Krzyśkiem robimy małą przerwę na śniadanie a Tomek z Michałem lecą dalej. Ich plan na dzisiaj to "setka" w związku z czym mają zdecydowanie więcej roboty niż my.

Obrazek

Po krótkiej przerwie wyciągamy w końcu z plecaka nasze TOPO i próbujemy zlokalizować start naszej drogi. W prawdzie najbardziej popularne jest wyjście na przełęcz od zachodniej strony jedynkowym terenem, jednak my postanowiliśmy sobie urozmaicić wyjście na przełęcz i wspiąć się tam przez Płytkę Lerskiego (II). Nie licząc samego podejścia, plan wydawał się być super! :-)

Obrazek

Ledwo udało nam się dotrzeć pod start drogi już widzimy jak idzie do nas jedna ekipa od strony "setki". Chwila rozmowy i okazuje się, że ten zespół składa się z instruktora oraz kursantki. Jako, że poprosili nas, czy mogą iść pierwsi postanowiliśmy się zgodzić. Nie mieliśmy jednak bladego pojęcia, że będą się, aż tak guzdrać. O ile jeszcze instruktor szedł szybko o tyle Natalia poruszała się baaaaardzo wolno. W dodatku widać było, że sama asekuracja sprawiała jej problemy. Jako, iż był to kurs taternicki, zaczęliśmy się z Krzychem zastanawiać jakich ludzi przyjmuje się na takie kursy, albo idąc innym tropem, czego się uczy na kursach skałkowych, bo chyba nie wspinania...

Obrazek
fot. Krzychu

Tak czy inaczej gdy tak czekamy, aż koleżanka zniknie za pierwszym wyciągiem przychodzi do nas kolejna ekipa. Oczywiście kolejna z instruktorem... Na szczęście oni tym razem będą za nami. W końcu przychodzi czas na nas. Zakładam sprzęt i idę do góry. Wchodzi się łatwo i przyjemnie. W zasadzie, gdyby nie nasi spowalniacze można by ten cały teren przejść na lotnej a tak zmuszeni jesteśmy zakładać kolejne stanowiska. Chcieliśmy przejść całość na jeden wyciąg, niestety nie udało się i musieliśmy rozbić drogę na dwa. Ściągam więc do siebie Krzyśka i dalej przez płytę on prowadzi. Gdy zakłada drugie stanowisko i ściąga mnie do siebie już słyszę jak z dołu idą za mną kursanci. Na szczęście szybko wychodzimy z II terenu i dalej trawersujemy zboczę na lewo, aż do Mylnej Przełęczy.

Jako, że widzieliśmy wspinającą się Natalie na Uszatą Turnię, spodziewaliśmy się, że dalsza drogą pójdzie sprawniej niż do tej pory. Niestety byliśmy w wielkim błędzie. Nie dość, że gdy dotarliśmy na przełęcz, nie miła jeszcze stanowiska, to w momencie gdy już założyła miała problemy ze ściągnięciem do siebie partnera.

Obrazek

Czekaliśmy dobre 30min zanim udało jej się cokolwiek ruszyć. Na szczęście nie nudziło na się bardzo, ponieważ nasze humory poprawiał cały czas jej dialog z instruktorem.

- Natalia masz auto?
- Mam
- To ściągaj!
- Nie mogę!
- Dlaczego?
- Przyrząd mi blokuje linę...
- Kur*#$
(...)
- Natalia ściągaj!! IDĘ!
- Nie mogę...
- Ku#$..


Oczywiście mając na uwadze wolne tempo zespołu przed nami mogliśmy iść w drugą stronę na Zawratową Turnię, jednak nikt z nas nie przewidział takiej sytuacji, dzięki czemu nie mieliśmy ze sobą żadnego dodatkowego topo...

Doczekaliśmy się w końcu komendy "możesz iść". Nie wiadomo, czy dobrze, czy źle asekurowała, ale poszedł. Gdy tylko instruktor zniknął z pola widzenia ja szykowałem się do drogi. Pierwsza dwa przeloty i już z dołu, od zachodniej strony, pojawia się nowy zespół. Nie ma to jednak dla nas żadnego znaczenia, ponieważ nie mamy zamiaru marnować już większej ilości czasu na odpoczynek oraz czekanie. Zwłaszcza, że w zespole przed nami instruktor przejął prowadzenie, co zdecydowanie zwiększyło ich tempo poruszania się.

Po dojściu na uszatą turnię czujemy się świetnie. Bardzo fajna droga o ewidentnych stopniach oraz chwytach. Niezauważalne trudności oraz piękne widoki sprawiają, że w mimo, iż oblegani z każdej strony, szczęśliwi siedzimy na szczycie pierwszej turni.

Obrazek

Nie mając jednak za dużo czasu na odpoczynek porządkujemy sprzęt. Schodzę na dół i przygotowuje się do wejścia na drugi uskok. Tutaj podobnie jak w przypadku Szafy na szczyt wchodzi się rewelacyjnie. Świetnie tarcie granitu oraz pewne chwyty to po prostu to czego nam było trzeba. Mimo, że teren wydaje się bardzo łatwy wkładam co jakiś czas jakiś przelot w postaci frienda. Wszystko siada idealnie!

Obrazek

Z tego miejsca idealnie widać panoramę Zadniego Kościelca jak i samego Kościelca.

Obrazek

Przy okazji widać również poprzedzającą nas ekipę. Mimo, że teren jest łatwy nie rozwiązujemy się. Nie chcemy tracić czasu na klarowanie liny. Dochodzimy pod ścianę Zadniego Kościelca. Używając spita oraz GOPRowskiego haka z prawej strony wchodzę na szczyt. Miejsca nie wiele, jednak udaje mi się wygodnie usiąść i ściągnąć do siebie Krzycha.

Przydałoby się coś zjeść, jednak nie ma na to czasu. Robimy wiec parę zdjęć. Dzielimy się sprzętem i zastanawiamy się co dalej.

Obrazek
fot. Krzychu

Obrazek
fot. Krzychu

Zjeżdżać czy schodzić? Mimo, że ktoś zostawił w ścianie taśmę oraz repy postanawiamy (tak jak radził nam wcześniej instruktor) spokojnie zejść. Tak jak się wydało nie ma z tym specjalnych problemów. Trzeba jedynie spokojnie opuścić się parę razy na rękach i wyczuć stopnie.

Chwilę po tym jak dochodzi do mnie Krzysiek rozwiązujemy się i idziemy na przełęcz. Tam niestety kolejne nie miłe zaskoczenie. Mimo, że zniknął nam z oczu instruktor ze swoja kursantką to w ścianie znajdował się inny zespół a jeszcze inny szykował się do drogi.

Obrazek

To był dla nas znak, że trzeba zrobić sobie przerwę na jedzenie :-) Gdy tak czekaliśmy na naszą kolej niebo zaczynało zachodzić ciemnymi chmurami. W dodatku instruktor, który do nas dotarł chwilę później dostał telefon od kogoś, że może z tego lunąć. Chowamy więc elektronikę w plecakach, zakładamy na wszelki wypadek bluzy i lecimy do góry.

Plan był taki, aby zrobić całego Kościelca na jeden wyciąg. Niestety jednak umieszczone w ścianie przeloty jak i mój słaby pomyślunek sprawiają, że nasza pojedyncza lina za bardzo się załamuje przez co zmuszony jestem założyć pośrednie stanowisko. Trochę wydłuża nam to czas dotarcia na szczyt, ale przynajmniej nie pada :-)

Na szczycie meldujemy się około godziny 16:00. Ludzi masa... dlatego klarujemy line. Dzielimy sprzęt i schodzimy szybko na dół. Niestety szlak zejściowy miejscami jest mocno blokowany przez schodzących na tyłkach ludzi, dlatego zmuszeni jesteśmy omijać zatory bocznymi wariantami.

Obrazek

Do Murowańca dochodzimy o godzinie 17. Ludzi dwa albo i nawet trzy razy więcej niż rano. Piwo leje się strumieniami. Wpisujemy się więc tylko do książki i schodzimy na dół do auta. Do Krakowa dojeżdżamy dopiero około godziny 20:30...

Grań Kościelców była na prawdę fajną drogą. Dostarczyła nam niezłych emocji i masy fajnej zabawy. Jak to napisał na forum kilerus "takie to przyjemne i bez szaleństw". Jednak następnym razem, gdy zechce nam się jechać w rejony Hali Gąsienicowej, zdecydowanie przyjedziemy wcześniej.

Flickr: http://www.flickr.com/photos/szymkowski ... 941179488/
Flickr / Krzysiek: http://www.flickr.com/photos/119310171@ ... 914602340/

Autor:  Endrju BB [ Pn sie 11, 2014 6:09 pm ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

Fajna relacja z klasyka, wg mnie pozycja obowiązkowa :)
Ale sam jej jeszcze nie robiłem bo zawsze coś innego wypada :mrgreen:

Autor:  Valril [ Pn sie 11, 2014 6:14 pm ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

m__s

Fajne to pierwsze zdjęcie. Z tej perspektywy Kościelec wygląda jak jakaś mniejsza, polska wersja Matterhorna :)

Autor:  m__s [ Pn sie 11, 2014 6:57 pm ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

W końcu Kościelec to nasz polski Matterhorn :)

Dzięki Endrju.
Na prawdę spoko jest ta grań. Taka luźna no i stosunkowo blisko :) Gdyby tylko nie te tłumy :roll:

Autor:  Neander [ Pn sie 11, 2014 7:02 pm ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

Piękne zdjęcia i dobra relacja!
Tempo dziewczynie trzeba wybaczyć - pewnie to drugi dzień kursu, może pierwszy, ma prawo się jej jeszcze wszystko plątać.

Autor:  semow [ Wt sie 12, 2014 9:23 am ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

m__s napisał(a):
Na prawdę spoko jest ta grań. Taka luźna no i stosunkowo blisko Gdyby tylko nie te tłumy

Przedszkole na Hali trzeba odrobić ;)

Autor:  Tomto [ Wt sie 12, 2014 2:06 pm ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

Super relacja, takich z tego miejsca to na prawdę jak na lekarstwo.
Mój pierwszy cel po kursie na własnej ! :)

Autor:  Endrju BB [ Wt sie 12, 2014 2:34 pm ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

m__s napisał(a):
Dzięki Endrju.
Na prawdę spoko jest ta grań. Taka luźna no i stosunkowo blisko Gdyby tylko nie te tłumy


Ja mam na nią taki pomysł by po drodze przed wejściem na Mylną Surdela zrobić. Takie małe urozmaicenie :)

Autor:  raffi79. [ Wt sie 12, 2014 5:45 pm ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

Pikne fotki :)

:mrgreen:

Autor:  m__s [ Wt sie 12, 2014 5:55 pm ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

Tomto. Myślę, że na początek to super sprawa. Bardzo łatwa grań. Ciężko się gdziekolwiek pogubić :) Nie czytaj tego co piszą na necie. Wszystko jest proste i ewidentne!
btw. gdybyś jednak chciał iść tak jak my to pod płytę najlepiej podejść od strony "setki" a nie tak jak my szlakiem na Zawrat bo nadkłada się kawałek drogi a i samo podejście jest do d...

Endrju BB. A nie masz na myśli przypadkiem "setki"? :roll:

raffi79. dzięki :wink: Zwłaszcza w imieniu Krzycha, który ma dobre kadry 8)

Autor:  Madness [ Wt sie 12, 2014 6:50 pm ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

Fajnie wygląda Kościelec z tej mniej znanej strony :)
Pamiętam, że jak pierwszy raz wszedłem szlakiem na ten szczyt, to myślałem, że dalej jest jakieś urwisko, czy absolutny pion, a tu taka przyjemna droga :)

Faktycznie mówi się, że Grań Kościelców to obowiązkowa pozycja w kapowniku i chyba największy klasyk na tym forum, więc brawo :brawo: ale te buty to mogłeś sobie darować :twisted:

Autor:  Rambubu [ Wt sie 12, 2014 8:29 pm ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

A ja myślałem, że ciśniecie teraz WKT oporowo i w każdej wolnej chwili (nawet ostatnio widziałem Wasz wpis w zeszycie na Kieżmarskim) - a tutaj proszę ;-) Zdjęcia pikne.

A co do kursantów - to teraz jest (chyba) wiele wariantów, do dogadania z instruktorem, takich jak np. łączony kurs skałkowo - taternicki. Nie mam wprawdzie pojęcia jak on przebiega, ale może niektórzy jego kursanci jadą w Tatry bez odbębnienia podstaw w skałkach (i może akurat natrafiliście na jedną z takich kursantek)...?

Autor:  Explorer [ Śr sie 13, 2014 6:14 am ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

Jeśli mnie pamięć nie myli to na tej grani po raz pierwszy zapoznałem się z liną.
Kolega Bogdan mógłby coś więcej na pewno powiedzieć o tej grani :)

Autor:  m__s [ Śr sie 13, 2014 8:15 am ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

Madness napisał(a):
Pamiętam, że jak pierwszy raz wszedłem szlakiem na ten szczyt, to myślałem, że dalej jest jakieś urwisko, czy absolutny pion, a tu taka przyjemna droga :)

Ja właśnie wiele razy obok niego przechodziłem a jeszcze nigdy na nim nie byłem, dlatego wydaje mi się, że to była dobra droga na szczyt :)

Madness napisał(a):
Faktycznie mówi się, że Grań Kościelców to obowiązkowa pozycja w kapowniku i chyba największy klasyk na tym forum, więc brawo :brawo:
:scratch: :thumleft:

Madness napisał(a):
ale te buty to mogłeś sobie darować :twisted:

aleś wypatrzył! aleś wypatrzył! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Buty miałem ze soba ze względu na to, że moje "podejściówki" są syfiaste. Przód jest gibki jak guma i nie ma mowy o jakimś utrzymaniu się gdziekolwiek. Jak kupię sobie rozsądne buty to nie będzie z tym problemu, bo faktycznie droga nie była wymagająca. Instruktor, który szedł przed nami miał jakieś fajne podejściowe La Sportivy, które mi się spodobały. Muszę zobaczyć co to, bo mówił, że do VI jest w stanie w nich chodzić 8)

Rambubu napisał(a):
A ja myślałem, że ciśniecie teraz WKT oporowo i w każdej wolnej chwili (nawet ostatnio widziałem Wasz wpis w zeszycie na Kieżmarskim) - a tutaj proszę ;-) Zdjęcia pikne.

Nie no co Ty. Dla mnie WKT nie ma żadnego znaczenia. Jak kiedyś się uda i zrobi to będzie a jak nie to nie będzie. Głównie chodzi o fajne wycieczki czy wejścia/przejścia tatrzańskie. Dzięki!

Rambubu napisał(a):
A co do kursantów - to teraz jest (chyba) wiele wariantów, do dogadania z instruktorem, takich jak np. łączony kurs skałkowo - taternicki. Nie mam wprawdzie pojęcia jak on przebiega, ale może niektórzy jego kursanci jadą w Tatry bez odbębnienia podstaw w skałkach (i może akurat natrafiliście na jedną z takich kursantek)...?

Wiesz co. Bardzo możliwe. Po pierwsze laska była tylko jedna o tego gościa bo z nim rozmawiałem chwilę. Bardzo więc możliwe, że zaczynała, chociaż z tego co mówiła to byli wcześniej na Środkowym Żebrze. Ale czy wspinała się wcześniej to ciężko powiedzieć. Fakt faktem, że ze względu na pogodę i ilość chętnych instruktorzy mogą brać "co popadnie".

Autor:  semow [ Śr sie 13, 2014 9:06 am ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

Myślę że żaden instruktor nie wziąłby kursanta w góry bez przygotowania w skałach. Kurs łączony zaczyna się w skałach, więc tak czy inaczej jakiś kontakt ze wspinaniem musi być. Ale są ludzie, którzy bardzo chcą a zupełnie nie mają talentu i predyspozycji, tacy też muszą kurs "przemęczyć".

Autor:  Jacek [ Śr sie 13, 2014 9:24 am ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

Madness napisał(a):
i chyba największy klasyk na tym forum

Nie tylko forum ;)
To po prostu łatwa, przyjemna i fajna grań :) jeden z tatrzańskich klasyków :)
Fajna akcja.

Autor:  prof.Kiełbasa [ Śr sie 13, 2014 11:15 am ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

gratuluje fajnej graniówki.
Lita skała i oryginalne widoki na OP i Świnice to jej atuty -tłumy to jeden z nielicznych minusów.
Co do WKT to nawet jak człowiek nie ma na nią ciśnienia to podświadomie kolejne cele dobiera by coś odhaczyć ,ja się załapałem na zaliczenie dla zaliczenia więc mam już z głowy -no poza zimą :wink:

Autor:  m__s [ Śr sie 13, 2014 11:27 am ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

Prawda jest taka, że jakbyśmy mieli ciśnienie na WKT to później po jej zrobieniu pewnie byśmy się czuli wypaleni. WKT zrobione i co dalej? BIEDA! Ja w tym sezonie mam większe ciśnienie na wspinanie niż chodzenie do upadłego, ale wiadomo, że trzeba trochę spróbować i tego i tego! :)
Chociaż nie powiem bo teraz nabrałem smaka na graniówki a w planie/planach mamy parę :) Część to klasyka a część to znowu pomysły. Ile z tego wyjdzie czas pokaże bo planów jak zwykle jest dużo tylko pogoda/czas/warunki nie na wszystko pozwalają.

btw. Łukasz powinieneś nadal wrzucać relacje na waszego bloga, bo kiedyś mogą się jeszcze komuś przydać wasze pomysły :)

Autor:  m__s [ Śr sie 13, 2014 11:40 am ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

Jeszcze może komuś się przyda informacja, że lina spokojnie wystarczy pojedyncza. Na upartego 30m może być, ale wtedy nie da się (chyba) zrobić całej szafy na raz (chyba, że na lotnej) i (na pewno) Kościelca na raz też się nie da. Tak to z 60 spokojnie!
Długie ekspresy trzeba zabrać (ewentualnie przedłużać taśmami) bo miejscami lina mocno się załamuje i przy "nieprzemyślanych" wpinkach można się mocno namęczyć, żeby wybrać linę :evil:

Autor:  semow [ Śr sie 13, 2014 11:51 am ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

Turystycznie pewnie można pocisnąć WKT dużo szybciej, ale zwiedzać kolejne szczyty robiąc przy okazji ładne i ciekawe drogi wspinaczkowe -to już trudniejszy logistycznie temat, choćby ze względu na pogodę.

ps. praojców robiłem na pojedynczej, na lotnej i w podejściówkach, luz

Autor:  m__s [ Śr sie 13, 2014 11:59 am ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

semow napisał(a):
Turystycznie pewnie można pocisnąć WKT dużo szybciej, ale zwiedzać kolejne szczyty robiąc przy okazji ładne i ciekawe drogi wspinaczkowe -to już trudniejszy logistycznie temat, choćby ze względu na pogodę.

No właśnie :) Apetyt rośnie w miarę jedzenia.

semow napisał(a):
ps. praojców robiłem na pojedynczej, na lotnej i w podejściówkach, luz

Zgadzam się. Myślę, że teraz gdybym miał tylko normalne podejściówki to nie byłoby żadnych problemów. CHociaż z drugiej ręki przecież można by na samych rękach zrobić :D

Swoją drogą to dialog z napotkanym przez nas instruktorem, też był dobry...
- chłopaki, macie połówkową linę?
- nie, podobno pojedyncza...
- odważni jesteście
- dlaczego? jedna nie wystarczy?
- no, ale w razie przecięcia czy ucieczki połówkowa jest lepsza
(...)
- a macie przynajmniej repsznur długości liny?
- nie
- :wink:
(...)
- niektórzy nasi znajomi robili na linie 30-stce
- na 30-tce? :lol: ale chyba nie taternicy/wspinacze :twisted: :roll:
- nie wiem za kogo się uważają, ale zrobili :wink:


:shock:

Generalnie jaja. Zjazdy nie bardzo jest gdzie robić. Kamienie nie lecą bo o przecież grań.

Za to Instruktor, który szedł za nami. Niejaki Ryba był zajebisty. Wydawał się na bardzo luźnego gościa. Sypatyczny. Można było pogadać. Nie ... żeby pokazać jaki to cwaniak itp.

Weszliśmy na Kościelec. Jego chłopaki wchodzą i tekst:

- Ryba, ale na lotnej to jednak jest adrenalina...
- Adrenalina? Co Ty gadasz Marcin! :mrgreen: Adrenalina na lotnej to może by była na "100-tce" a nie tutaj :lol: :lol:

albo jeszcze jeden z początku.

- Nie wiesz ile zajmuje średnio przejście tej grani?
- Nie interesujcie się tym chłopaki. Są przejścia szybkie i wolne.
- Czyli my będziemy mieć wolne :lol:
- Jest ładna pogoda, słońce świeci, trzeba zapierdalać 8)

Autor:  semow [ Śr sie 13, 2014 12:37 pm ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

Ryba jest bardzo w porządku, Bartek u niego taternicki "łączony" robił, nawiasem mówiąc.

Autor:  K_ [ Śr sie 13, 2014 4:12 pm ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

prof.Kiełbasa napisał(a):
Co do WKT to nawet jak człowiek nie ma na nią ciśnienia to podświadomie kolejne cele dobiera by coś odhaczyć

Co prawda to prawda! Zresztą to w końcu najwyższe i topowe szczyty w Tatrach, więc pewnie w końcu też siądą.
Jednak pośpiechu nie ma... powspinać się w granicie też będzie fajnie. Jury mam już czasem dość - ślisko!

m__s napisał(a):
Niejaki Ryba był zajebisty.

Zwany też czasem "Żaba" :wink:

Autor:  Explorer [ Pt sie 15, 2014 7:18 am ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

m__s napisał(a):
niektórzy nasi znajomi robili na linie 30-stce


Co Wy chcecie od 30-stki?
My z Michałem Staszla na takiej (pojedynczej) siekneliśmy w pierwszym sezonie :D

Autor:  Olga [ N sie 17, 2014 7:38 am ]
Tytuł:  Re: Żyrafy wchodzą do szafy!

Marcin, dopiero teraz znalazłam chwilę, aby poczytać na spokojnie. Świetna relacja i zdjęcia, gratulacje! :)

PS. Instruktorzy już nieraz mają takie nawyki, żeby być przygotowanym na każdą ewentualność. W sumie nie ma im się co dziwić, muszą szkolić tak, żeby było możliwie najbezpieczniej. Mnie by pewnie zlinczował z miejsca :wink:

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/