Sobota 9.sierpnia 2014 roku, a mój budzik zwraca na siebie uwagę już o 2.20 w nocy. Jednakże zaraz uświadamiamy sobie, że przecież dzisiaj mamy bardzo ambitne plany, chcemy bowiem zdobyć czterowierzchołkowy Staroleśny Szczyt i dodatkowo przejść drogę Tetmajera (grań Staroleśny Szczyt - Mała Wysoka). Pogoda zapowiada się dzisiaj dobra, w porównaniu z tym, co dzieje się w ostatnich dniach za oknami. Wyjeżdżamy o 3.00 na parking w Tatrzańskiej Polance na Słowacji.
Na parkingu meldujemy się razem ze wschodem słońca, później tylko rozciągamy kości i ruszamy w trasę. Z początku marzniemy trochę, bo termometr pokazuje tylko 9 stopni Celsjusza. Z każdą minutą zbliżamy się do Śląskiego Domu. Po dotarciu do niego robimy przerwę, aby uzupełnić płyny i złapać oddech, a następnie przechodzimy obok Wielickiego Stawu i zaczynamy piąć się powoli w górę. Docieramy do podnóża Mokrej Wanty (Granatnicy), na której są zamontowane stałe punkty asekuracyjne. Jak można łatwo domyślić się po nazwie, ze skały przez cały czas kapie na szlak woda. Druga nazwa wzięła się od tego, że dawniej wydobywano w niej granaty.
Teraz idziemy wzdłuż Wielickiej Siklawy, aby po chwili dojść do Wielickiego Ogrodu. Akurat trafiamy na czas , w którym kwitnie on najintensywniej. Schodzimy ze szlaku i kierujemy się do Kwietnikowego Żlebu. Nim ostro w górę, aż wyprowadza nas na Podufały Przechód. Tutaj przerwa na śniadanie, podziwianie widoków i ubranie sprzętu wspinaczkowego.
Po odpoczynku ruszamy w kierunku Rogatej Turni, która jest jedną z najtrudniej dostępnych Granackich Turni. Z Rogatej Turni zjeżdżamy 10 metrów na linie, i idziemy dalej eksponowaną granią w kierunku Klimkowych Wrótek. Z Klimkowych Wrótek kierujemy się na najwyższy wierzchołek Staroleśnego Szczytu - Klimkową Turnię (2476m n.p.m.). Z niej przechodzimy na Tajbrową Turnię, aby tutaj odpocząć przed następną, wymagającą częścią trasy. Robimy pamiątkowe fotki, uzupełniamy energię i podziwiamy zapierające dech w piersiach widoki. Otwieramy skrzynkę, która znajduje się właśnie na Tajbrowej Turni aby zostawić pamiątkowe wpisy, ale książka jest cała przemoczona. Odklejamy jedną kartkę i zostawiamy aż wyschnie na słońcu, by później wpisać się na niej.
Po ponad godzinnej przerwie ruszamy na kolejne wierzchołki Staroleśnej: Kwietnikową Turnię i Pawłową Turnię. Ta druga jest bardzo wymagająca technicznie, aby z niej zejść, musimy wykonać dwa piętnastometrowe zjazdy. Po nich kierujemy się na Zwodną Ławkę, a następnie na Zwalistą Turnię. Ciemne chmury zbierają się nad Gierlachem, ale po chwili przechodzą. Teraz dogodne zejście ze Zwodnej Ławki, wydawać by się mogło, że możemy już tutaj czuć się bezpiecznie, i że skała jest pewna. Jednak w pewnym momencie jeden z uczestników sprawdza kamień, a następnie używa go jako chwytu, lecz kamień odpada i w rezultacie spada, na szczęście, tylko dwa metry. Gdybyśmy nie byli związani liną, i nie zareagowali odpowiednio, to spadłby jakieś... 500 metrów w dół do Doliny Wielickiej, a tak doznał lekkiego urazu kolana. Podejmuje jednak decyzję, aby iść dalej, więc ruszamy granią na Banistą Turnię. Z Banistej Turni schodzimy na Obłazową Przełęcz, z której zostaje nam tylko 15 minut na Małą Wysoką (2429m n.p.m.)
Na niej ściągamy z siebie sprzęt wspinaczkowy, robimy przerwę, aby przekąsić coś i uzupełnić płyny i ruszamy zatłoczonym szlakiem w dół na Polski Grzebień. Z niego schodzimy już do Doliny Wielickiej, a po drodze spotykamy dość spore stadko kozic. Jeden z uczestników zabiera schowane wśród traw kijki trekkingowe, które wcześniej zostawił, aby nie nosić zbędnego ciężaru. Docieramy do Śląskiego Domu i stąd już dosyć mozolną trasą idziemy na parking. Po dotarciu do samochodu jesteśmy już bardzo zmęczeni.
Podsumowując, była to chyba najbardziej skomplikowana technicznie trasa, jaką do tej pory przeszliśmy. Grań Durny Szczyt - Łomnica była jedynie trudniejsza, tylko ze względu na warunki jakie tam mieliśmy. Dzisiejsza wycieczka nauczyła nas, że nawet pewna skała może urwać się, i nigdy nie możemy wierzyć jej w 100 %. Ale jesteśmy też z siebie zadowoleni, że mamy już zdobyty 12 szczyt w Wielkiej Koronie Tatrzańskiej (WKT), zrobiliśmy oprócz szczytu dosyć wymagającą drogę, jaką jest droga Tetmajera, oraz że wróciliśmy cali, ale nie całkiem zdrowi, ze względu na lekko stłuczone kolano jednego z uczestników.
ZDJĘCIA:
https://plus.google.com/photos/106844880263984870966/albums/6046017809371271745FILMIK:
https://www.youtube.com/watch?v=iZ2iXVI-cVI