Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Wt lip 02, 2024 7:15 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 6 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz sie 21, 2014 9:24 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pn sie 26, 2013 8:03 pm
Posty: 788
Plan na wycieczkę był klarowny: zdobyć maksymalnie dużo punktów w Tatrach Słowackich dostępnych zwykłym włóczykijom. Skład wyprawowy sprawdzony wielokrotnie w różnych warunkach: ja i Mąż Mój Sławomir oraz "Kuzyn" Michał jako Wielki Nieobecny, co mu wielokrotnie i do końca dni jego wypominać będziemy. Wyjazd zapamiętałam jako zabawę w kotka i myszkę z Pogodą, a jego motto brzmiało: "Kto rano wstaje, ten ma widoki". UWAGA: relacja zawiera lokowanie produktu.
11 sierpnia, godz. 3 w nocy ło Jezu! Na Palenicy nie ma nikogo, albo śpią. Na pewno śpimy my. Do 6! A miało być do 5! Żeby nie było niedopowiedzeń - śpimy w samochodzie. "Śpimy w samochodzie" - jak to łatwo powiedzieć. Aż żal, że nie śpi się w samochodzie tak przyjemnie, jak się o tym pisze. Oczywiście zdania są podzielone, a ktoś tu jest głupi. I to nie jestem ja. Po pożegnaniu się z 80 złotymi (!), autem i Polską zagłębiliśmy się w cień Doliny Białej Wody. To był spirytus movens wycieczki - chciałam przejść tą doliną i to koniecznie w tą stronę. To głównie wina Józefa Nyki i jego przewodnika, który towarzyszył nam przez całą wyprawę. Widoki mieliśmy przecudne:



Obrazek


Obrazek Obrazek Czujnie patrzyliśmy w bezchmurne niebo nie dając się zwieść przewrotnej Aurze.
Na dłuższą refleksję pozwoliliśmy sobie w Litworowej Dolinie przywołując nastrój "Skalnego lata" Żuławskiego. Jakby czas zatoczył pętlę. Nasze rozmyślania zahaczyły też o tematy meteorologiczne, gdyż zza Rysów zaczęły wyłaniać cię ciemne chmury. Ale Aura tylko puściła do nas oko i ni kropla tego dnia na nas nie spadła. A tak prawdę powiedziawszy, to widząc kolebę nad stawem nawet chętnie bym się do niej skryła. Taka nawałnica przeczekana w środku Tatr w tak magicznym miejscu miałaby swój niepowtarzalny urok.....

[URL=www.fotosik.pl]Obrazek
Obrazek [URL=www.fotosik.pl]Obrazek



Obrazek Obrazek






Jednak tylko minęliśmy żwawym krokiem pęknięty głaz i udaliśmy się w stronę Polskiego Grzebienia. Jednak wejście na przełęcz i na Małą Wysoką odpuściliśmy, gdyż tonęły w gęstych chmurach. 1-0 dla Aury. Pozostała nam zatem droga przez Rohatkę do Zbójnickiej chaty. Sam kominek pod Priełomem (Rohatką) - cudny! Szkoda tylko, że taki krótki. Ale tak fajny, że można było łazić w te i we wte! Jako, że frajdę mieliśmy sporą a i widoki z Rohatki zacne zaliczam ją w meczu My kontra Aura za punkt zdobyty. Jest zatem 1 -1.


Obrazek Obrazek Obrazek Nieco nas przyblokowała na klamrach para różnojęzyczna, więc poszliśmy już na dół. Droga zejściowa do kotliny zdecydowanie mi się nie podobała. To już zaczyna należeć do tradycji, że mnie Tatry poniewierają. Naoczny świadek moich gleb twierdzi, że ma to związek z moim notorycznym wytyczaniem własnych szlaków (choć potrafiłam się wyłożyć na skrótach do Moka i to w rakach, tak że nie ma na to reguły).

Widok na drugą stronę Rohatki:


[URL=www.fotosik.pl]Obrazek




Moje rany odniesione w boju:


Obrazek



Były też obrażenia w innych miejscach, ale żeby nie gorszyć młodzieży zdjęć nie zamieszczę.

W miejscu, gdzie na mapie narysowano świstaka, spotkaliśmy ....... świstaki! Całe słodkie i urocze.


Obrazek




W schronisku obiecali nam podłogę, więc już nic nie przeszkodziło nam napocząć przydżwigany na górę przez Męża Mego Sławomira czteropak żywca (tak wyszło, że żywca). Choć słowacki śariś też niczego sobie. Tyle, że został nam podany w plastykowym kubku, przez co poczuliśmy się jak turyści drugiej kategorii. Ale śmiejąc się w kułak spijaliśmy żywca z widokami na kamziki, szczerbinkę Czerwonej Ławki i Jaworowy i tak spędzaliśmy miły wieczór.


Obrazek Obrazek Obrazek


Wieczór okazał się jeszcze milszy gdy po obfitej kolacji (wydawanej imiennie po okazaniu dowodu osobistego) okazało się, że jednak zmieścimy się na poddaszu. Zasypialiśmy przy akompaniamencie deszczu, grzmotów i błyskawic mając nadzieję, że do rana się wypada.
Niestety. Godz. 6 rano - leje. Godz 7 - pada. Godz. 8 - dżdży. Podejmujemy decyzję o opuszczeniu schronu. Jednak po rzucie okiem na chmury skrywające szczyty i strumyczki płynące każdym żlebikiem odpuszczamy realizację planu Czerwona Ławka - Lodowa Przełęcz - Terinka - Schronisko Zamkowskie. (2 - 1 dla Aury).
Jako odpowiedzialni i rozsądni rodzice dwójki nieletnich przystępujemy do realizacji planu y (yyyyy.... co teraz?) Ze spuszczonymi głowami, jak para emerytów podreptaliśmy potulnie w dół do schroniska Nad Zielonym Stawem Kieżmarskim. Tak gwoli ścisłości - najpierw w dół, a potem znowu w górę, więc suma przewyższeń tego dnia sięgnęła sumy... dużo.
Jedak Aurze szkoda się nas widać zrobiło, gdyż od czasu do czasu rozstępowały się chmury i mieliśmy przed oczyma naszemi widoki z gatunku tych niepospolitych. Sławkowski Szczyt także się odsłonił w samą porę, by zapozować do zdjęcia z mężem moim.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek [URL=www.fotosik.pl]Obrazek





Na drodze, którą oceniliśmy na 1+ odkryliśmy poprzyczepiane nie wiadomo po co łańcuchy. Podejrzewamy że na Słowacji spadło pogłowie bydła rogatego i łańcuchy zostały, więc wieszają je gdzie się da.
Niestety, okolice Skalnatej Chaty i Rakuskiej Czuby były tak zasnute, że czułam się jakbym kroczyła w Mordorze. Jak Frodo i Sam w trudnej drodze na Górę Przeznaczenia.... Nawet nazgula spotkaliśmy, ale to dopiero pod Czarnym Stawem pod Rysami. I chwała, bo w tej odludnej, skalistej okolicy chyba bym zeszła na atak serca.
Gdy zeszliśmy poniżej chmur roztoczył się przed nami widok na Dolinę Kieżmarską i nasz jutrzejszy szlak na Jagnięcy Szczyt.



Obrazek Obrazek




W schronisku dostaliśmy nocleg w Vielkim Kumbalu (nie pytajcie....) i oddaliśmy się wieczorowaniu. Mieliśmy jeden dzień wolny przez zmianę planów. Urodził się pomysł, że skoro auto i tak jest na Palenicy, zaatakować Przełęcz pod Chłopkiem, bo tam nas jeszcze nie było. Skontaktowaliśmy się z "kuzynem" by ten użył swych rozlicznych kontaktów i u pani Zośki w Roztoce zarezerwował nam dwa łóżka. Super! Budzik na 5.
Wstaliśmy i pomimo niepewnej pogody zaczęliśmy się ostro szykować do wyjścia. O hosanna, ja tylko z aparatem, a mąż mój Sławomir plecak z wodą i batonikami! Mżyło i deszczyło, ale zbytnio nie popsuło nam to humoru i zabawy na podejściu. Gdyby nie uszy, to uśmiechalibyśmy się dookoła głowy. Zdjęcia nie wyszły, bo krople na obiektywie, ale widzieć co trzeba, żeby się czuć usatysfakcjonowanymi - widzieliśmy. 2 - 2.


Obrazek Obrazek Obrazek



Zejście miło i szybko, nawet navrat tou istou cestou nam nie przeszkodził, bo i tak nie poznawaliśmy szlaku... Stwierdziłam, że do łańcuchów spałam. I przechytrzyliśmy tym razem Aurę! Gdy jedliśmy polewkę w schronisku rozdeszczyła się na dobre, jakby wściekła, że nam uszło prawie na sucho. Znów musieliśmy zmienić plan, bo do Polski planowaliśmy wrócić przez Dolinę Zadnich Koperszadów i Jaworzynę Spiską. W obecnej sytuacji hydrologicznej nie uśmiechało mi się zapitalać 4 godz. pod wodospadem. Postanowiliśmy przeprosić się z cywilizacją i z Białej Wody złapaliśmy busa na Łysą. W Polsce już nie padało. (znowu Ją przechytrzyliśmy!)

Zainstalowaliśmy się w Roztoce i rozpoczęliśmy degustację hruśki zakupionej w potravinach na rozgrzewkę. Jak to w Roztoce - miło i zaraz poczynione znajomości. Budzik na 5.
Droga do Morskiego nie napawała optymizmem. Już obrzuciłam chmury potokiem bluzgów, ale gdy jadłam jajecznicę w schronisku (zgłodniałam z tych nerwów) takie się Mięgusze pokazały, że piękniejszych nie widziałam w życiu! Popędziliśmy do góry i widoki były nie do opisania. Raz Mordor - raz kraina Elfów. A w Morskim Oku wieloryby ( by nie rzec walenie):


Obrazek


oraz Pani Aura:


Obrazek Obrazek Obrazek



Obrazek Obrazek







Na grani za Kazalnicą zaczęło kropić (jakżeby inaczej). Ale nic już nie przeszkodziło nam na stanięciu na przełęczy. Wiało i pizgało kropelkami prosto w obiektyw, jednak 2 - 3 dla nas!!!!!!! Rzut oka na Słowację ( przepraszam za jakość, ale Aura się wtrąciła)


Obrazek Obrazek



Zejście miało w sobie nieco adrenaliny, bo wszędzie płynęła woda, jednak radość pozostała niezmącona! Im niżej, tym więcej chmur. Czarny Staw zniknał, stojąc na kamieniach nad Mokiem nie widziałam Moka! I tu z mgieł i oparów wyłonił się nazgul w czarnej pelerynie, ale teraz nie straszne mi były nawet one. Po drodze do Roztoki zaczęło padać, ale teraz już tylko śmialiśmy się Aurze w nos. Kto rano wstaje, ten ma widoki! Widoki też miał pewien mężczyzna w suszarni, gdy zdjęłam spodnie i rozwiesiwszy je czekałam na podanie suchych.....

Jako podsumowanie przywołam rozmowę z parą Polaków spotkanych w autobusie na Łysą Polanę. Stwierdziliśmy, że nie udało nam się zrealizować wszystkich zakładanych punktów i że niestety będziemy tu musieli wrócić. Na to oni : Dlaczego niestety? Stety! Bo to fajne góry są! I tego się trzymajmy.

_________________
Wenus w Milo


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sie 21, 2014 9:46 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pn lut 27, 2012 2:30 pm
Posty: 1407
Lokalizacja: Warszawa
Sheala napisał(a):
UWAGA: relacja zawiera lokowanie produktu.
... oraz sceny drastyczne ;)
I tak niezły wynik starcia jak na taką Pogodę! Graty!

_________________
Nie sprytem, lecz siłą!

"Gdyby ministranci zachodzili w ciążę, aborcja byłaby refundowana"

V kolumna szatana


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt sie 22, 2014 11:09 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
Fajne wycieczki :)

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So sie 23, 2014 9:40 pm 
Weteran

Dołączył(a): Pt lut 03, 2006 10:16 am
Posty: 129
Lokalizacja: gdzies w wielkopolsce
gratuluje wspanialej tulaczki.///// :D
milo znowu powspominać stare dobre czasy
............ :)

_________________
Tatry lekiem na wszystko


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sie 24, 2014 4:02 pm 
Kombatant

Dołączył(a): So lip 07, 2012 9:22 am
Posty: 391
Rozczulający świstak :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn sie 25, 2014 9:20 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10407
Lokalizacja: miasto100mostów
A mówią 'z pogodą nie wygrasz'. Fajne łażenie.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 6 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 21 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL