Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz lip 04, 2024 9:15 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: N sie 24, 2014 3:51 pm 
Swój

Dołączył(a): Wt maja 07, 2013 6:28 pm
Posty: 49
Lokalizacja: brzeszcze
Relacja z łazikowania po górach Szwajcarskich w kantonie Valais,pełna relacja ze zdjęciami jest
tutaj:http://www.gorskiswiat.pl/forum/showthread.php?tid=6102
Niedziela 13.07
Przyjazd o 6.25 na mały parking leśny w Gruben 1808,przemycie oczu po całonocnej podróży i o 7.10 start rowerem.
Podjazd szutrową drogą 3 km i dalej piechotą na przełęcz Augstbordpass 2893 oraz granią na szczyt Schwarzhorn 3201.
Na mapie szlak zaznaczony z przełęczy na szczyt a w realu to gdzieniegdzie trochę ścieszki,czasem strzałka
niewidoczna albo kupka kamieni więc trasa wyglądała tak że trzeba było co krok wypatrywać jakiś śladów wśród
rumowiska skalnego,do tego jeszcze zalegający śnieg.Cały trud nie został wynagrodzony widokami przez zalegającą
mgłe,dzień ogólnie był mglisty ale miałem nadzieje że wyjde ponad nią.
Poniedziałek 14.07
Ranek obiecujący,błękit z małymi chmurkami więc idę tą samą trasą na wczorajszy szczyt by zobaczyć szczyty na
których już byłem lub będe ponieważ w ten sposób realizuje swój plan lecz w dzisiejszym dniu nie udało mi się
tego zrealizować im wyżej tym coraz więcej mgieł,co chwile mały deszczyk dlatego nie dochodząc do przełęczy nawet
muszę się wycofać.Popołudnie zrobiło się słoneczne ale szczyty otulone pierzyną.
Wtorek 15.07
O 5.45 bardzo dobrze już znaną trasą wyruszam na ponowne spotkanie ze Schwarzhornem 3201,na przełęcz docieram o 8.35
a na szczyt z dużym opóźnieniem o 10.10 spowodowane przez częste foto wyłaniajacych się szczytów przy idealnej pogodzie.
Na szczycie przez 1.5 godz w samotności cieszyłem oczy widokami,powrót powolny przez częste wygrzewanie na kamieniach.
Sroda 16.07
Przejazd do końca doliny Turtmanntal,zmiana czterech kółek na dwa i od 6.00 pedałuje do jeziorka zaporowego przez 4 km,
dalej już na nogach docieram do schroniska Turtmannhutte 2519 o 7.45,dalej zmierzam na przełęcz Schollijoch 3343
na której jestem o 10.30. Rozglądając się po okolicy widze że zima zostawiła po sobie jeszcze sporo śniegu.Na przełęczy
jestem poraz trzeci,raz przegonił mnie deszcz a za drugim razem wdrapałem się na Barrhorn 3610 ale bez widoków na
dolinę Mattertall więc teraz kieruje swe kroki na szczyt Schollihorn 3500,dotarcie na niego zajęło mi 0.5 godz.
Radość z oglądanych widoków -bezcenna.
Czwartek 17.07
W Gruben 1808 o 5.30 zacząłem pedałowanie by skończyć o 7.15 w Meide Oberestafel 2338 po przejechaniu 7.5 km.Tam
niestety o kolejce nie pomyśleli więc z buta zagłębiam się w szlak.Wg mapy w połowie szlaku między jeziorkiem Meidsee
a przełęczą o tej samej nazwie powinien odbijać szlak na przełęcz Bortelpass 2838 a tu kicha nie ma najmniejszej ścieszki
ani kopczyków.Tak siedząc i myśląc czy czegoś nie przeoczyłem widzę tyczkę,żerdkę pomalowaną na czerwono,po jakieś
80 m następnąi jeszcze jedną w kierunku mojej przełęczy.Idę od tyczki do tyczki ścieszki ani śladu,z przełęczy widzę
mój cel ale trasa wiedzie przez liczne pola śnieżne o różnym nachyleniu po których nie lubię chodzić bo niewiadomo
kiedy wpada się po kolano lub udo,na szczęście ktoś nademną czuwa zostawiając ślad na mojej trasie więc idę, w końcu
nie mam nic innego do roboty.Po dojściu do następnej przełęczy Pas du Boeuf 2817 widzę dużą tablicę z mapą a na niej
moja trasa jako szlak zimowy.Po przebyciu jeszcze 200 m w pionie jestem o 10.30 na szczycie Bella Tola 3025.Nie jest
to szczyt którym można by się chwalić ale ma tą zalete że rozpościera się z niego niesamowita panorama.Rok wstecz byłem
już na nim oraz sąsiednim Rothornie 2998 z budką ale naoglądałem się mgieł o różnej gęstości,wtedy wychodziłem z St.Luc
o godzine krócej.
Piątek 18.07
Dzisiaj jestem w Zinal 1683 i o 5.40 rozpocząłem mozolną wędrówkę do schroniska na przełęczy Col de Tracuit 3250,do celu
dotarłem o 9.45 co nie było takie łatwe przez osuwiska które zagmatwały dojście na przełęcz przez ostatnie 50 m
przewyższenia,ktokolwiek schodził czy wychodził każdy szedł inaczej wliczając też mnie.Po sfotografowaniu wszystkiego
dookoła i zjedzeniu prowiantu z takim trudem wyniesionym czas wracać,w planie miałem jeszcze zboczyć na przełęcz
Col de Milon 2990 ale widząc że podejście jeszcze jest pod śniegiem i brak śladów odpóściłem by w zamian wyjść na punkt
widokowy ponad Zinal - Rock de la Vache 2581.
Sobota 19.07
O 5.35 wskoczyłem na pedała by po 5 km z nich zejść by dalej dreptać szlakiem do schroniska Cab du Grand Mountet 2886
szlak bardzo długi /do celu dotarłem o 10.10/ ale za to ciekawy i widokowy biegnący wysokim zboczem.W nagrodę za mój
wysiłek mogłem się napatrzyć na Zinalrothorn oraz jego otoczenie do woli.
Niedziela 20.07
Dzisiejszy dzień spędzam nad jeziorem Lac du Moiry 2250,ranek był kuszący do wędrówki ale nie dałem się nabrać,
prognoza pogody na ten dzień była deszczowa i faktycznie tak było.
Poniedziałek 21.07
W nocy przyszła burza a wraz z nią wielka ulewa,myślałem że wraz z nią spłynę do jeziora.Rano budzę się w tym samym
miejscu przy pięknym poranku a że cel był niedaleki to wystartowałem dopiero o 7.35 docierając po 3 km do bacówki
Alpage de Torrent 2481,tutaj spotkało mnie to co w poprzedni poniedziałek,dopadła mnie mgła płynąca z dna doliny
Zdążyłem tylko zobaczyć że mój cel Sasseneire 3254 po nocy stał się cały biały jak i wszystko powyżej 2800 m.
Rozglądając się po niebie nie ma co liczyć na inwersje,dotarłem jeszcze do jeziora Lac des Autannes 2686.Zaczęła się
mżawka więc nie było sensu iść dalej,jutro też jest dzień.Reszta dnia deszczowa.
Wtorek 22.07
Deszcz nadal pada,ja dostaje odleżyn i co gorsze zjem całe zapasy.
Środa 23.07
Dzień rozpoczą się dla mnie bezchmurnie a dla tych co w dolinie mieli tak .To leżenie mi się spodobało ale cóż nie
przyjechałem tu się wylegiwać i o 7.20 start by po 3 km dotrzeć do Alpage de Torrent 2481,dalej z buta przez jeziorko
Lac des Autanes 2686/ nie kąpałem się / i o 9.35 jestem na przełęczy Col du Torrent 2916 ,rozglądając się po okolicy
widzę że pogoda nie utrzyma się cały dzień.Po zrobieniu paru szybkich zdjęć zmierzam na szczyt Sasseneire 3254.
Z dołu wygląda dość banalnie,od przełęczy łagodna grań kończąca się szczytem.Z przełęczy nie ma znakowanego szlaku
ale jest wyraźna ścieszka i kopczyki.Z przełęczy trzeba trochę zejść na drugą strone i trawersować zbocze,wchodząc na grań
i idąc nią przez 30 min od przełęczy wydaje mi się że to już kres mojej męczarni widząc ogromny steinmandl,a to jeden jak
zwykle przedwierzchołek,stąd widzę w oddali właściwy szczyt z krzyżem,do którego docieram jeszcze po 20 min.Idąc granią
szlak staje się dużo ciekawszy przez liczne uskoki i wąskie przejścia.Na szczycie spędziłem godzine w swoim towarzystwie,
niestety czas schodzić bo mgły podnoszące się z dolin zaczynają się łączyć i gęstnieć.Po zejściu na przełęcz coś mnie jeszcze
pokusiło by poczłapać jeszcze na drugiej stronie znajdujący się Pointe du Prelet 3000,szlaku też nie było ale była ścieszka
a ona po pewnym czasie zginęła pod śniegiem,niechcąc ryzykować zjazdu niezamierzonego obchodziłem je ale to też nie
było takie super bo zbocze było z łupków które zjeżdżały z pod buta,jakoś dotarłem na szczyt,ślad buta odcisnąłem.Powrót był dużo
lepszy bo wygodną granią a zejście na ścieszkę było koło skał które musiałem przegapić pędząc przed siebie.W między czasie
na niebie chmury już rozgościły się na dobre,zaczyna od czasu do czasu kropić czas wracać.Szybki zjazd na rowerze do Base
Camp na sucho jeszcze bo za 30min deszcz z burzą na całego.Dzisiaj miałem okazje zobaczyć gdzie się grzebałem w śniegu
zeszłego lata.
Czwartek 24.07
Całą noc ulewa rano o 5 jeszcze leje więc śpie,o 7.30 budzą mnie obowiązki.Niebo jako tako się przejaśnia ale nie na tyle
by wyskoczyć na szczyt,w ramach wolnego czasuwskakuje na swój nieoceniony bike i jadę na koniec drogi.Po drodze mijam
rodzinę z tobołkami,dalej wyjaśnia się dlaczego.W czasie nocnej ulewy zeszła lawina błotno-kamienista na drogę tworząc
na 40 cm wysoką breje w którą wjechali i ugrzęźli na środku musząc zostawić auto.Ja stąpając jak bocian z rowerem na
ramieniu obszedłem krajem.Po przejechaniu wzdłuż jeziora 4.2 km o 9.05 startuje szlakiem na przełęcz Col du Tzate 2868.
O 10.20 docieram na nią już przy całkowitym zachmurzeniu,robię kilka zdjęć między innymi szczytu na który się wybieram.
Na przełęcz nie warto się wychodzić ze względu na ograniczone widoki przez zbocza szczytów sąsiadujących.Wracając widzę
jak odbywa się zaopatrzeniesczroniska przez helikopter.Dzisiejszy zjazd do Base Camp odbył się w strugach deszczu.
Piątek 25.07
Budze się o 5.00 patrze mgła ale jeszcze przecieram szybę widzę gwiazdy na niebie,nareszcie pogoda.Zbieram się dzwoniąc
zębami wkońcu jestem na wysokości 2250 stąd ten ziąb.Podjeżdżam jeszcze na końcowy parking na wys 2350 i od 5.50
gnam w podskokach do schroniska Cab de Moiry 2825 gdzie już jestem o 7.15.Od schroniska po znalezieniu właściwego
szlaku co nie jest takie proste wśród mnóstwa kopczyków i kleksów obrałem trasę na rurę zasilającą w wode schronisko
bowiem szlak biegnie ok 5 m poniżej a dalej już bez problemu kawałek ścieszki,to kopczyk czy różnego koloru kreska
prowadzi mnie na przełęcz Col du Pigne 3141 osiągając ją o 8.20.Wyszedłem na nią z myślą że wdrapie się jeszcze na
szczyt Pigne de la Le 3396,patrząc z bliska na ostrą zaśnieżoną grań nie wyglądało to budująco ale równocześnie ze mną
na przełęcz wyszedł też tata z może 7 letnim synkiem i po przegryzce oraz zdjęciach wchodzą na grań.We mnie obudził się
duch zdobywcy,skoro taki bajtel wejdzie to ja też muszę i ich śladami wyszedłem na szczyt po 50 min.
Na szczyt nie prowadzi żaden szlak więc jak za przewodnikiem bez wyszukiwania drogi podążałem.W trakcie wychodzenia
myśle sobie jak ja wrócę? gdzie wychodziło się na czworakach czy to po skałach lub śniegu ale idę martwił się będe później.
Na szczycie okazuje się że z drugiej strony jest piękne łagodne lodowcowe zejście więc teraz z radością chłone wszystko
dookoła podziwiając niesamowite widoki.Rano będąc tak zadowolony z pięknej pogody zapomniałem zabrać kanapek,na
szczęście napędzała mnie adrenalina i batony. W drodze powrotnej będąc poniżej schroniska jest takie strome podejście
z licznymi zakosami i tak zastanawiałem się czy czasem nie miałem myśli samobójczych idąc tędy w zimowych warunkach
rok temu.Gdzie tu iść ? Czas zmienić miejsce koczowania wkońcu spędziłem tu tydzień, będzie mi żal zwłaszcza czystego
i ciepłego kibelka,ale cuż czekają nowe wyzwania.
Sobota 26.07
Dzisiaj będąc już pod zaporąGrande Dixence 2148 moje plany odpłynęły wraz z całodziennym deszczem.
Niedziela 27.07
Wstałem jeszcze w ciemnościach,gwiazd nie było widać przez warstwy chmur,z nadzieją że co miało się wylać to już się
wylało,ruszyłem z kopyta o 5.10 kierując się na schronisko Cab de Prafleuri 2624 docierając o 6.20,
tam nie czekając na śniadanie poszedłem szlakiem w kierunku przełęczy Col de Prafleuri 2965 lecz ta przełęcz nie była moim celem,
byłem na niej już 3 razy i wystarczy.Gdyby komuś przyszła również chęć jak mnie wyjścia na Rosablanche 3336 to parę takich wskazówek,
z racji tego że już kiedyś próbowałem na tym szczycie postawić stopę a kierowany mylącymi wskazówkami straciłem dużo
czasu na znalezienie właściwej trasy musiałem odpuścić w połowie lodowca z powodu zbyt późnej godziny.
Dzisiaj idę jak po swoje,od schroniska po przejściu stromych podejść docierając do takiego jakby wypłaszczenia jest taki duży kamień a na nim
namalowany bardzo duży znak szlaku oraz strzałka w prawo to zaraz przed jest kopczyk z kamieni i tu należy skręcić w lewo,
wypatrując kolejnych podążać za nimi,mogą być całkiem małe nawet z 2,3 kamyków na sobie.Jako takiego szlaku nie ma
wytyczonego,trzeba uważnie rozglądać się bo ślad buta w błocie to też wskazówka.Po dotarciu do czoła lodowca o 7.30
/ czułem że jestem obserwowany / założyłem raki chociaż na początku nie były konieczne bo lodowiec był pokryty śniegiem
i szło się uciążliwie,ślady były przysypane ale były jeszcze widoczne i prowadziły środkiem .Powyżej buli było już twardziej
i nie zapadałem się już tak bardzo / może jestem za ciężki ? /,jeszcze strome podejście po nawisie i o godz 9.00 moja
radość sięgneła zenitu dotykając krzyża na szczycie.Byłem na nim tylko 30 min ze względu na silny i zimny wiatr.Wracając
mijam się z grupą z przewodnikiem który na moje pozdrowienie nie odpowiedział,pewnie myślał że właśnie przechodzi mu
koło nosa ze 100sFr,pozostali chętnie odpowiadali.Po zejściu z lodowca zapanowała gęsta mgła że zaczynam mieć omamy,
na szczęście była na tyle widocznośćże po dojściu do kopczyka widziałem kolejny.Trzeba iść w dobrą pogodę bo przechodzi
się przez byłe wyrobisko z którego używano kamień do budowy zapory przez to przejście jest pogmatwane.Po dojściu do
schroniska czuje że nogi mnie jeszcze swędzą więc idę jeszcze na przełęcz Col des Roux 2804 by wrócić wzdłóż jeziora
Lac des Dixence.
Poniedziałek 28.07
Wczorajsze wiatry przygnały mnie nad jezioro Oberaarsee 2303 koło przełęczy Grimselpass 2165 co się dobrze złożyło
bo chciałem sprawdzić co się kryje za przełęczą Oberaarjoch 3223.W tym celu przy idealnej pogodzie wyszedłem o 5.50
w jej strone,po godzinie z minutani wkroczyłem na lodowiec usiany kamieniami.Pierwsza połowa miała powierzchnie
lodową więc było widać wszystkie szczeliny a było ich mnóstwo,żadnych śladów którędy iść nie było więc szedłem
środkiem bo na drugiej połowie lodowca który był pokryty śniegiem widoczna była ścieszka na środku.Ile tam było
szczelin to nie chce wiedzieć bo były przykryte,kilka było tak duże a mostki śnieżne niepewne że kijkiem można było
dziure zrobić,wtedy plecak przerzucałem i samemu skakać.Jakoś dotarłem na przełęcz i do schroniska o 9.50 a tam mgły
i chmury panują na całego.Już dużo wcześniej widziałem że przełęcz wypełnia się mgłą ale myślę sobie że raz już tu byłem
i wycofałem się bo uznałem że nie ma sensu a trzeci raz już nie będe próbował.Trasy tej nie polecam ze względu na
szczeliniasty lodowiec.Będąc już na zaporze pogonił mnie jeszcze drobny grad zamieniając się w deszcz.
Wtorek 29.07
Zasypiam z deszczem a budzę się przysypany śniegiem,dzień minął na pożeraniu zapasów.
Środa 30.07
Moje plany zostały ostatecznie rozwiane przez lodowaty z deszczem wiatr, bez nadziei na poprawę rozpocząłem kołowanie
w kierunku domu.Podsumowując pomimo tylu niepogodnych dni zaplanowane cele zostały zrealizowane i które mnie cieszą
a te co wypadły zaczekają na następny rok.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sie 24, 2014 8:43 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn paź 29, 2007 8:31 pm
Posty: 3189
Lokalizacja: Nowy Sącz
Tegoroczna pogodowa klasyka, brak jakiejkolwiek stabilizacji, krótkie przejaśnienie, przerywane ciągłymi deszczami. Ale pozaliczał szczytów - jestem pod wrażeniem, zdjęcia na sąsiednim forum, jak to w Alpach - widoki zachwycają.

_________________
http://naszczytach.cba.pl/ Aktualizacja 2023 - nowe: Góry Skandynawskie, Taurus w Turscji, Alpy Julijskie, Kamnickie, Ennstalskie, Tatry Bielskie, Murańska Planina, Haligowskie Skały i wiele innych. Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL