Gdzieś w Maju zadzwoniłem do Wojtka z pomysłem ,abyśmy pojechali gdzieś zagranicę. Może Zugspitze,albo Triglav czy Rumunia. Generalnie luźna gadka ,ale termin zaklepaliśmy bo to zawsze jakieś odniesienie.
W piątek o 6 na parkingu dworca Katowice Załęże spotykamy z Michałem (którego zwerbowałem) Wojtka i Tomka(którego on zwerbował)
Tam wsiadamy do "Królowej Lawet" i uderzamy przez Czechy do GaPa. Na granicy Austrii z Niemcami,zostajemy zaproszeni do namiotu i sprawdzają papiery.
Na 17 podjechaliśmy do celu i odrazu obczajamy wejście do doliny ,żeby rano nie tracić czasu.
Meldujemy się potem na Campingu w Graniau

Po 25 E na łebka za 2 noce. możliwość korzystania z zaplecza i parking. Organizujemy piwo i spożywamy. Najgorsze że są smaki ,odpaliłbym spokojnie jeszcze z 4 sztuki ale na 3 rano planujemy pobudkę.
Gdzieś o 21 wchodzę do namiotu spać ,a godzinę póżniej budzi mnie...burza z piorunami.
Nocka jak nocka mija i o 3 dzwoni budzik,a w tropik napier.. deszcz błyska się i wali piorunami.
Michał przestawia zegarek na 4 ,widzę w nim spokój ,którego ja już nie mam.
O 4 jest zachmurzone ale nie pada, tzn przez 20 min.
O 5 jesteśmy w aucie i podjeżdżamy na parking w Hammersbach-gdzie spędzamy kolejną prawie godzinę .
Przed 6 wychodzimy ,pogoda jest słaba ,ale co zrobić?trzeba spróbować.
Idzie się fajnie szczególnie wąwozem który sam w sobie może być atrakcją

W schronisku szybki reset i nawet się robi pogoda

Po chwili stajemy w ..korku do słynnego "Bret" przereklamowane jak nasza szczelina na Granatach ,ale przynajmniej coś się dzieje i są widoki

Na zatory i tłumy byliśmy przygotowani ,w końcu komercja i popularność najwyższych szczytów jest znana. Jednak przyznać trzeba że miejscowi super grzeczni ,pełna kultura.
W drodze pozujemy do fotek

Przed lodowcem dzikie hordy zakładają raki my z Michałem wyprzedzamy dwie grupy z przewodnikami ,które "rozdzielają"nas pod wejściem w ścianę z chłopakami. Początek ferraty fajny potem zwykłe rypanie do góry



Fajnie robi się po wejściu na grań, widok na jezioro jest ekstra

szczyt zdobywamy punkt 12 czyli po 6h od wyjścia z auta razem z tymi zatorami i odpoczynkami czas bardzo dobry.


Lubię to fotę -pozowały za frytki

Michał dosiadł zwierzaka

Na szczycie jarmark ,ale mnie się podobało zjedliśmy wursty z frytkami i odpaliliśmy po zasłużonym piwie

40 min po nas przychodzą chłopaki i tak dopiero po 14 zaczęliśmy zbierać się do zejścia.
Szybka decyzja czy schodzimy na Austriacką stroną w kierunku jeziora czy idziemy doliną Reintal do GaPa -wg znaków 8h czyli na 22 będziemy.
Dobre nastroje spowodowały że uderzamy dłuższą drogą.

Idzie się fajnie dolina jest rozległa a widoki piękne
W schronisku Knorr jesteśmy po 2 h i piwkujemy.
Dalej schodzimy do Reintala a motywuje nas..kolejne piwo które tam pada.


Chwilę po wyjściu z okolic schronu zaczyna padać,deszcze jest fajny ciepły nie przeszkadza.
Faktem jest że ostatnie 2h do GaPa to była mordęga dla stóp ,które już w mokrych butach miały obtarcia ,bąble itp.
Już po ciemku szlak wyrzuca nas pod skoczną gdzie 1 stycznia odbywa się jeden z konkursów TCS.
Tam mamy już dość jest po 21 czyli wyszło nam 15h od auta w tym 2h resetu na szczycie.
W pierwszym napotkanym hotelu organizujemy taryfę ,która za 20e zawozi nas po samochód na parking.
około 23 jesteśmy wykąpani i..spragnieni piwa więc uderzamy na nocne jazdy do centrum Garmisch

piwo kupujemy na stacji i kręcimy się trochę po opuszczonych uliczkach.
W niedzielę wstajemy o 5 by po zwinięciu majdanu i posiłku udać się do Monachium na szybkie zwiedzanie

Potem autostrada w stronę Pragi "Królowa Lawet" dawała nawet po 200km/h
100km do granicy z Ojczyzną włączył się jakiś tryb awaryjny i ledwo 130km/h wyciskała..
były nerwy ,ale jakiś dojechaliśmy.
Fajna szybka wycieczka ,nowe widoki i doświadczenie-pomysłów mam jeszcze sporo wiec może powtórzymy tym składem coś jeszcze?