Forum portalu turystyka-gorska.pl http://turystyka-gorska.pl/ |
|
Nie ważne gdzie... ważne z kim :) http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=17068 |
Strona 13 z 38 |
Autor: | sprocket73 [ N cze 03, 2018 9:12 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Długi weekend pod znakiem zmiennej pogody, ale nie było tak źle. W czwartek pojechaliśmy w północną część Jury. Góry Towarne. Słowo "góry" jest trochę przesadzone moim zdaniem, ale skałki są, jak to na Jurze. Natomiast co godne uwagi, znajduje się tam Jaskinia Towarna, która wg mnie jest najfajniejszą jaskinią na Jurze. Jej zalety w punktach to: - jest dzika, czyli żadne oświetlenie, schodki, bilety - jest odpowiednio łatwa/trudna, żeby tacy turyści jak ja poczuli satysfakcję z eksploracji, ale bez bawienia się w jaskiniowców-zawodowców - jest wielopoziomowa i dość spora Do takiej dużej komnaty dochodzi się z lekkim podczołgiwaniem. W jdnej z odnóg można wejść do dziury, a tam dalszy korytarz. Niestety po wyjściu z jaskini okazało się, że nadciąga burza. Dziwna taka, bo deszcz nie spadł, ale grzmoty okrążały nas przez najbliższe godziny i słońca już nie było. A bez słońca białe wapienne skałki nie sa już takie fajne. W piątek wybraliśmy się w Skały Rzędkowickie. Jest to największe i najciekawsze nagromadzenie skał na Jurze. Ostatnio byłem tam 3 lata temu i cały dzień katowałem Tobiego wspinaniem. Zapamiętałem wiele miejsc, gdzie musiał się wtedy długo przełamywać, żeby gdzieś wyjść lub zejść. Teraz śmigał po tych miejscach bez problemu. Ukochana również śmigała. W pewnym momencie Ukochana poczuła "zew góry". W praktyce wyglądało to tak, że pomknęła na trudno dostępną skałkę zostawiając na dole mnie i szalejącego psa. Musiałem Tobiemu pomóc podsadzając go, a potem sam ledwie się wygramoliłem z aparatem. Powyżej było kolejne za trudne miejsce dla Tobiego, znowu musiałem mu pomóc, a potem sam nie wiedziałem jak tam wyjść. W tym czasie Ukochana krzyczała już z góry, że zdobyła wierzchołek. Musiałem schować aparat i dopiero dałem radę. Pies szalał z rozpaczy, bo powyżej znowu miał problem, a zrobiło się już mocno przepaściście. Znowu musiałem mu pomóc, bo bał się wskoczyć na wyższą platformę właśnie z powodu przepaści. Dotarliśmy do Ukochanej, która była wielce zadowolona ze swojego osiągnięcia. Posiedzieliśmy tam chwilę, bo pięknie było. Co do zejścia miałem pełno obaw i jedyną nadzieją było znalezienie innej prostszej drogi. Udało się Potem jeszcze pokręciliśmy się po okolicy. Znaleźliśmy Jaskinię Żabią. Ba szczęście Ukochana nie poczuła "zewu jaskini" Do końca dnia właziliśmy na różne skałki. W piątek pogoda dopisała. Dobrze, że wzięliśmy urlop |
Autor: | net. [ N cze 03, 2018 9:59 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Na tym pierwszym zdjęciu Tobi wygląda jak Król Pies i to jeszcze na tle nieba Świetne, fajne relacje z wycieczek |
Autor: | sprocket73 [ So cze 30, 2018 11:09 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
i po urlopie... taka mała zajawka, coś więcej opiszę później... |
Autor: | Redemption MM [ N lip 01, 2018 10:26 am ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Cudnie jak zwykle. Tobi jaki fryz na jednej fotce! |
Autor: | sprocket73 [ Cz lip 26, 2018 6:36 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Lekko zaległa relacja z soboty. Po wielkich ulewach przyszedł mi do głowy pomysł zobaczyć jak będą wyglądać wodospady w Beskidzie Małym. Na wycieczce byłem tylko z psami i postanowiłem się trochę uciorać Podjechałem do Czańca, do Cygańskiego lasu i poszedłem wzdłuż potoku Domaczka w kierunku wodospadów pod Złotą Górką. Postanowiłem iść strumieniem, żeby było ciekawiej. Wody było sporo, ale myślałem, że będzie więcej, wszak pod Tatrami prawie stan klęski żywiołowej. Wzdłuż potoku szło się... masakrycznie. Czyli dostałem dokładnie to co chciałem Idzie się tak spory kawałek mijając po drodze liczna małe wodospadki, pokonując progi i powalone drzewa. Psom się najwyraźniej podobało Główny wodospad prezentował się tak: Potem jeszcze poszedłem dalej w górę wzdłuż strumienia, aż wąwóz się skończył i uznałem, że wystarczy. Całe to wędrowanie srogo mnie umęczyło, na dodatek rozwalił mi się but. Wyleczyłem się z myślenia o dotarciu tego samego dnia do drugiego wodospadu - Dusicy, uznając, że to zbyt daleko. Następnie drogą wyszedłem na Porębski Groń, gdzie szlak żółty jest już oczyszczony z wiatrołomów. Znalazłem skrzydło motyla. Ponieważ mi nie uciekało, a ja już nie miałem ambitnych planów, straciłem parę minut na próby sfotografowania go z największym możliwym powiększeniu. Efekt końcowy wyszedł zdumiewający. Skrzydło składa się z pojedynczych pikseli, jak obraz na monitorze. Potem zaliczając szczyt Wielkiej Bukowej poszedłem w najbardziej komercyjne miejsce w BM - zajazd Kocierz Hotel & SPA. Potem na Potrójną, gdzie okazało się, że jestem na tyle wcześnie, że wariant dotarcia do Dusicy jest jeszcze realny. Lecimy przez Anulę, gdzie Tobi jak zwykle wskakuje na pieniek. Tym razem nakręciłem dodatkowo film. No to na szybko do Groty Komonieckiego. Odnalazłem pudełko z notesem do wpisów. Ciągle w stanie bardzo dobrym Poniżej groty wodospad Dusica. Pierwszy raz widziałem oba wodospady jednego dnia, trzeba przyznać, że Dusica ma więcej wody i robi lepsze wrażenie. Sprawdziłem godzinę - 16:40, a ja jestem w najdalszym punkcie od auta. Szedłem tu ponad 8 godzin, więc jakbym wracał tak samo szybko, to przy aucie powinienem być ok 1 w nocy. No nic. Trzeba zwiększyć tempo. Na Potrójnej cienie już długie. Wstępuję na piwko, które ma mi dać siłę - taaaak wielką. Wracam przez Jawornicę. Wiem,że prościej byłoby dokładnie tą samą drogą co przyszedłem, ale zawsze staram się unikać chodzenia tą samą drogą. Dawno nie byłem w lecie na Jawornicy. Polana zarosła, krzyż jakby zmalał. Zejście do Targanic dało mi popalić. A potem wyjście żółtym szlakiem na Złotą Górkę jeszcze dobiło. Natomiast czasowo było nieźle. Ciągle jasno. Na szczycie Złotej Górki zobaczyłem słońce. Zszedłem do auta nie wyciągając czołówki, czyli można uznać, że po jasnemu |
Autor: | Elfka [ Wt lip 31, 2018 10:02 am ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
sprocket73 napisał(a): Psom się najwyraźniej podobało Na fotce pod tym podpisem te pieski się uśmiechają |
Autor: | sprocket73 [ N sie 05, 2018 9:32 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
W sobotnie upały Rycerzowa z Ujsoł. Najpierw zielonym szlakiem na Muńcuł. Po drodze obfociłem pająka. Szlak na Muńcuł jest mało popularny. Sam wierzchołek jest zarośnięty, ale można podejść parę metrów i mieć całkiem niezłe widoki na zachód w kierunku Wielkiej Raczy. A z podszczytowych hal widac Tatry. Choć był to taki letni widok... byle jaki. Zimowego zdecydowanie nie przebija. Idziemy na Małą Rycerzową. Tobi zalicza bacówkę. Kolor zielony powoli jest zastępowany przez żółty. Wielka Rycerzowa. Ale najpierw my zaliczamy bacówkę i piwko Babia, Pilsko. Wracamy czerwonym szlakiem przez Mładą Horę. Inaczej pamiętałem tą osadę. Z upadającej pastersko-rolniczej zmienia się w dopieszczoną wypoczynkową. A w tle Muńcuł. Teraz takich domów tam dużo. Ładnie. Czerwony szlak prowadzi przyjemnie, ale nieco się dłuży. Jarzębina obrodziła. Na koniec porzucamy szlak. Idziemy grzbietem przez Urówki i schodzimy do auta. |
Autor: | zephyr [ Wt sie 07, 2018 12:05 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
zgodzę się z tym, że zimą widok na Tatry z Muńcoła jest niezły sam byłem zaskoczony |
Autor: | anninred [ Wt sie 07, 2018 9:00 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Kurczę, jakie fajne te trasy przez Was wybierane! |
Autor: | sprocket73 [ Pn sie 13, 2018 10:51 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Sobota - grill. Ciężki. Żeby zupełnie nie zmarnować pięknej niedzieli udało się zorganizować wycieczkę w najbliższą nieznaną okolicę - wieś Bolęcin koło Chrzanowa. Takie swojskie klimaty. Mimozami jesień się zaczyna... a może nawłociami. Była też skałka... a jakże! Dzięki temu można powiedzieć, że byłem na Jurze Głównie włóczyliśmy się po łąkach. Tobi wychodzi po drabinie - normalka. Co ciekawe ta była na tyle "pozioma", że próbował po niej sam schodzić. U góry go asekurowałem, od połowy dałem wolną łapę i nie spadł. Było tez pływanie na lokalnym kąpielisku. Skłamałem. To nie kąpielisko. To co widać poniżej to nie jest kąpielisko. Przy brzegu są wielkie tablice "zakaz kąpieli". Jest parking. Plac zabaw i park linowy dla dzieci o nazwie Skrzatolandia. Są budki z piwem, lodami, kebaby itp. Jest plaża. I jest "zakaz kąpieli, którego nikt nie przestrzega. Czy ktoś mi wytłumaczy o co tu chodzi? Jak na kac-spacer nawet fajnie było |
Autor: | sprocket73 [ N wrz 16, 2018 11:05 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Wybraliśmy się w Beskid Mały... głównie, żeby się porozglądać za grzybami. Plan był, żeby z Kozińca iść na Leskowiec. Grzyby były. Dużo grzybów. Udało nam się dojść do grzbietu z żółtym szlakiem, ale w pewnym momencie znaleźliśmy kilka prawdziwków naraz. Postanowiłem przepakować do drugiej reklamówki... a tu Ukochana na minutkę weszła w bok i wyszła z całym naręczem. Nie udało się nawet dojść do Królewizny, zrobiliśmy odwrót. Ledwie daliśmy radę unieść urobek. Na zejściu urwały się uszy. Dramat. Nie polecam iść na grzyby. Jest za dużo. Zbyt męcząco. |
Autor: | Redemption MM [ Pn wrz 17, 2018 8:06 am ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
U nas susza od wiosny, nie ma wcale. Mniam. |
Autor: | Damian78 [ Pn wrz 17, 2018 12:13 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Witamy w Bolęcinie Moja rodzinna miejscowość, każdy rok kończę wejściem na skałę |
Autor: | sprocket73 [ Pn wrz 17, 2018 1:19 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Damian78 napisał(a): każdy rok kończę wejściem na skałę Czyli wejście zimowe |
Autor: | Damian78 [ Pn wrz 17, 2018 8:29 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
sprocket73 napisał(a): Czyli wejście zimowe Najprawdopodobniej mam najwięcej wejść zimowych na tą skałkę Zalew, nad którym byliście to pozostałość po cegielni, kiedyś wydobywano tam glinę. W Rowerowni w centrum byliście na Zapiekance Bolęcińskiej ?! |
Autor: | sprocket73 [ Pn wrz 17, 2018 9:27 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Nie wiedziałem, że istnieją Zapiekanki Bolęcińskie. Rozumiem, że polecasz. Kiedyś się wybierzemy na pewno |
Autor: | sprocket73 [ Pn paź 01, 2018 9:46 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Po raz trzeci we wrześniu wypadło odwiedzić Beskid Mały. Tym razem piękną niedzielę wykorzystaliśmy na eksplorację wschodniego brzegu zbiornika Świnna-Poręba Jest tam całkiem sympatycznie jeżeli chodzi o okolice nad samą wodą. Bobry budują tamę... chociaż nie, to przecież Tobi... mówił, że woda ciepła mimo przymrozków. Wędrowanie wzdłuż brzegu nie należy do najłatwiejszych. Dojść do wody jest łatwo jakąś starą drogą, których jest tam sporo, ale nie powstały jeszcze drogi/ścieżki położone nad brzegiem. Miejscami brzeg jest stromy i bardzo zarośnięty, w innych miejscach płaski, podmokły, bagnisty, z głęboko wciętymi zatokami. Naprawdę wyzwaniem jest się tam poruszać. Poziom wody chyba nieco wyższy niż zakładali projektanci. Poza tym były kanie, których nie zbieraliśmy... niech sobie rosną. Osy robiły coś dziwnego. Zwróciłem uwagę, że niektóre są dużo większe niż inne. Co chwilę można się natknąć na pozostałości po gospodarstwach wysiedlonych wiele lat temu. Stare sady, z bardzo smacznymi słodko-kwaśnymi, twardymi jabłkami, jakich nie kupi się teraz w sklepie. Pozyskaliśmy tyle ile udało się unieść |
Autor: | anke [ Wt paź 02, 2018 5:02 am ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
sprocket73 napisał(a): Poza tym były kanie, których nie zbieraliśmy Kania obtoczona w panierce to był niemal codzienny posiłek w sezonie grzybowym w moim rodzinnym domu (Tata jeździł na grzyby jeszcze przed pracą), z grzybów kocham maślaki (z marynowanych chude opieńki), kiedyś znajomy usmażył na patelni, bez żadnego tłuszczu, kapelusze bodaj gąsek, do tego już potem kilka okruchów soli, pycha. (uwaga: gąski miewają złą reputację) |
Autor: | sprocket73 [ Wt paź 02, 2018 7:20 am ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
W tym roku jesteśmy już trochę przejedzenie grzybami. W sobotę byliśmy w Jaworznie na maślakach. Poza tym nie wzięliśmy tych kani, bo już wszystko było pełne jabłek O gąskach słyszałem, że niektórzy zbierają... ale jakoś nie potrafię się przełamać. |
Autor: | Redemption MM [ Wt paź 02, 2018 8:03 am ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Te jabłuszka takie małe i śliczne. Mijamy ostatnio często takie na pozostałościach sadów gdzieś w polach. Wyglądają cudnie w słońcu. I owoce róży. Ach, jesień |
Autor: | sprocket73 [ N paź 07, 2018 5:34 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Beskid Żywiecki - temat niby oklepany. Przypadkowo mój wzrok spoczął na fragmencie mapy, gdzie mnie jeszcze nigdy nie było. Słabo to wyglądało: krótka i nudna trasa po byle jakich pagórkach... ale postanowiłem zmarnować dzień na taką marną wycieczkę. Pojechaliśmy do Świnnej koło Żywca. Stamtąd wchodzimy żółtym szlakiem na Komarnik (560), spoglądając na Wolentarski Groń (606). Egzotyczne nazwy, nie? Jedyne czego byłem pewny, to że na szlaku nie spotkamy żadnych turystów... a tu takie tłumy. Okazało się, że to jakiś ekorajd - śladem zapomnianych smaków. "Eko" bo dzieciaki zbierały śmieci. Całkiem ochoczo. Szliśmy tak sobie mniej więcej razem do Przyłękowa, gdzie w przysiółku Wikarówka jest małe sanktuarium. Wygląda ładnie. W środku przy wejściu zeszyt, gdzie można wpisać prośbę do Matki Bożej. Wpisy są tego typu: "Proszę o uzdrowienie z choroby alkoholowej Leszka, Tadeusza i Zdzisława Czarneckich ze Świnnej. Podpisane: Teresa Czarnecka". Kurcze. Czy jakby nie podawać nazwisk, to Matka Boża nie wiedziałaby kogo uzdrowić? Czy to jest zgodne z RODO? Wielki gruby zeszyt, a w nim setki takich intencji. Oczywiście nie wszystkie aż tak szczegółowe. Tuż obok sanktuarium nasz ekorajd przystąpił do realizacji hasła "śladami zapomnianych smaków". Oznaczało to miedzy innymi pieczenie jajek na ognisku w glinie. Już po drodze zaproszono nas na kiełbaski. Po pierwszym razie uznaliśmy, że to tak tylko niezobowiązująco. Po drugim zaproszeniu zapytałem Ukochanej, czy może jednak dołączymy, ale wybiła mi to z głowy. Główny organizator jednak nie dawał za wygraną i capnął nas jak opuszczaliśmy kościółek i przycisnął. Trzeba było przyjąć zaproszenie. Był chleb ze smalcem, oscypki, ziemniaki, jabłka, kiełbaski, wspomniane jajka - wszystko za free. Było nawet piwo, choć ono nie za darmo. Skrzynka leżała na stoliku i było powiedziane, że każdy kto bierze piwo, ma zostawić 3 zł obok skrzynki (w ekorajdzie brało udział kilkoro dorosłych). Tobi robił za gwiazdora wśród dzieciaków. Było bardzo miło. Do tej pory nie wiem, czym zasłużyliśmy sobie, że nas to spotkało. Napełniwszy brzuchy podziękowaliśmy za gościnę i ruszyliśmy dalej. Szlak idzie w górę, ale omija szczyt Kiczora. Uznałem, że to błąd, bo Kiczora liczy sobie aż 761 metrów i jest najwyższym szczytem jaki mogliśmy zdobyć tego dnia. Okazało się, że do tego najfajniejszym. Pod szczytem jest polanka z widokami na Beskid Śląski (Skrzyczne, Klimczok). Na szczycie jest drewniany krzyż. Jest tam jeszcze taka ambonka. Widzicie jak bardzo Tobi chce na nią wyjść? I wychodzi. Schodzimy z Kiczory, wracamy na szlak. Przed nami Groń (726) i jesienne kolory. Jastrzębica (758) - najwyższa góra na szlaku, a z niej taki widok w stronę Beskidu Małego. Zmieniamy szlak na niebieski i idziemy w stronę Pawlackiego Wierchu, którego wysokości nawet nie podano, ale widoki na Romankę są całkiem niezłe... Niebieski szlak schodzi do Trzebini, pod koniec porzucamy go i bezszlakowo przebijamy się w kierunku Świnnej. Dużo się tu buduje nowych domów. Moda na krasnale ogrodowe ma się dobrze Słońce nisko, pojawiają się złote kolory. Spotykamy jeszcze małego jeża ma środku drogi asfaltowej. Ma miękkie igły i nie umie zwinąć się w kulkę. Przenoszę go na wykoszoną łąkę obok, a on wygląda jakby zasnął. Aż się zastanawiamy, czy zdrowy. Chyba tak, bo jak go zostawiliśmy w spokoju i odeszliśmy na parę metrów, to żywo poderwał się i podreptał w swoją stronę. Do auta doszliśmy idealnie tuż po zachodzie. Jednak dzień nie był zmarnowany. Warto czasem wybrać się w nieznane i nieatrakcyjne pagórki |
Autor: | Pan Maciek [ N paź 07, 2018 5:41 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
sprocket73 napisał(a): No i zjebałeś mi wieczór |
Autor: | sprocket73 [ N lis 04, 2018 11:09 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Niektóre plany realizują się długo. 12 lat temu zidentyfikowałem górę Czyrniec w Beskidzie Żywieckim. Nie jest to byle jaka góra - różnie można liczyć, ale Czyrniec łapie się na pierwszą dziesiątkę najwyższych szczytów w Beskidach (1328m). Z pośród tych najwyższych szczytów jest z pewnością najmniej znany i najrzadziej odwiedzany. Zaczęliśmy w Suchej Górze koło Zawoi. Całą drogę jechaliśmy we mgle, a na miejscu przyświeciło słońce i złapaliśmy końcówkę jesieni. Szliśmy niebieskim szlakiem nabierając wysokości i podziwiając gęste mgiełki w dole. Koskowa góra z Hali Kucałowej. Okrąglica. Widok na Tatry. Mocno pod słońce, ale i tak fajny. Gołym okiem lepiej to wyglądało niż na zdjęciu. Bacówka na Hali Krupowej, gdzie kiedyś spałem. Ma nowy dach i jest w dużo lepszym stanie niż 15 lat temu. Kapliczka i cmentarz symboliczny na Okrąglicy. Wracamu na Halę Kucałową i idziemy na Policę. A to już nasz cel główny - Czyrniec. Wg mapy szlak omija sam szczyt, ale warto podejść gdyż znajduje się tam punkt widokowy. 12 lat temu pamiętam, że Czyrniec był w połowie łysy. Teraz porasta gęstym młodnikiem. Nie udało nam się znaleźć żadnych widoków, a staraliśmy się trochę. Jedynie w stronę Policy coś widać. Jednym słowem Czyrniec jest umiarkowaną atrakcją i nie jest aż tak przyjazny turyście jak można byłoby sobie tego życzyć. Wracamy z powrotem na Policę i rozsiadamy się w widokowym miejscu na trawce. Słońce świeci już pod takim kątem, że Tatry nabrały nieco barw. Gerlach. W stronę Chocza. Można by tak długo siedzieć, ale dzień krótki. Jeszcze rzut oka na Babią i wracamy. |
Autor: | Krabul [ Pn lis 05, 2018 8:22 am ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
To zdjęcie ze Staroleśnym, Gerlachem i Wysoką - super. |
Autor: | anke [ Śr lis 07, 2018 8:04 am ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
I ja byłam w tych okolicach niedawno (Zawoja, Babia, Krowiarki, Polica, Hala Krupowa, Okrąglica, Osielec). Ale Tatry mi się nie objawiły. Tłumy na Babiej, wiatr, że nie dało się iść, pijackie ryki w schronisku - trochę słabo trafiłam (byłam tam po raz pierwszy), ale jak już wyszłam potem z Markowych Szcz. w stronę Krowiarek i dalej, to już było miodzio (z kulminacją na Hali Krupowej). |
Autor: | sprocket73 [ N lis 18, 2018 12:10 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Czas nadrobić zaległości - trzy wypady z ostatnich dni. Pierwszy dzień długiego weekendu. Spontaniczny wyjazd w większym gronie zorganizowany przez kolegę, który musiał przed 6:00 rano załatwić coś na lotnisku w Balicach. Dzięki temu na szlak wyszliśmy przed wschodem. Trasa z Pcmia na Kudłacze. Wyjazdy grupowe mają swoje uroki. Piwo z rana miód malina. Po piwie kolega organizator zaproponował wydłużenie trasy, a dziewczyny się zgodziły. Ja choć miałem świadomość że to ambitne siedziałem cicho - mapę każdy miał do wglądu. Trochę tylko czułem zazdrość, bo gdybym ja wymyślił coś takiego, to pewnie posypałyby się gromy No i poszliśmy dalej... w dół i w górę, z widokami na Kamiennik. Szliśmy coraz szybciej, bo słońce schodziło coraz niżej. Pięknie było - Śnieżnica i Ćwilin. Po ciemku zarys Zębalowej (chyba). A do samochodów mieliśmy jeszcze daleko... Tak oto wyszła nam solidna późnojesienna wycieczka po Beskidzie Wyspowym (bo dla mnie Kudłacze to Wyspowy). ---------------------------------------------------------------------------------------- Dzień wolny ustanowiony spontanicznie przez Naczelnika Państwa uczciliśmy małą wycieczkę na Jurę w okolice Nielepic. Tereny mniej znane turystycznie, ale ciekawe. Jesień już głównie leży na ziemi. Trafiliśmy na dziwne coś. Podobne miejsce jest przy Dolinie Kobylańskiej. To tutaj w lesie pośrodku niczego robiło większe wrażenie. Poczytaliśmy bardzo mądrą instrukcję obsługi tego miejsca. Pełni ono wiele funkcji: Żeby się to cudo zasponsorowane przez UE nie marnowało rozpoczęliśmy ćwiczenia. Wyskoczyć na prawie 1,8 metrowy słupko-pieniek, z 80 cm płotku (śliskiego i chwiejącego się z powodu starości) Tobi potrafi. Ale przeskoczyć potem z tego 1,8 metrowego słupka na ok 2,5 metrową belkę to już wyzwanie. Udało się. Nad zejściem czuwała Matka Boska. ---------------------------------------------------------------------------------------- Wczoraj Beskid Śląski. Zainspirowany przez chłopaków po poszli tydzień temu na wschód... tyle, że wschód widziałem jeszcze z okna w domu Ze Szczyrku na Magurę. Nowe szlaki poprowadzone w ogołoconym z drzew terenie są bardzo widokowe. O ile oczywiście jest pogoda i przejrzystość... Klimczok w barwach Czerwonych Wierchów. Widok na Tatry. A to Beskid - do niedawna dzika góra bez szlaku. Teraz centrum narciarskie z widokiem na Magurę i Klimczok. Z racji krótkiego dnia zeszliśmy z Beskidu bezszlakowo do Szczyrku - fajne zejście. |
Autor: | sprocket73 [ Pn gru 17, 2018 11:00 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Pierwsza zimowa mała wycieczka w Beskid Mały. Zaparkowałem w Ponikwi Książkowo i ruszyliśmy bez szlaku na Czoło. Fajna zima do chodzenia, śniegu w sam raz, wszystkie drzewa białe. Czoło okazało się fajną górą - pierwszy raz tam byłem. Tutaj widoczne dojście do głównego grzbietu ze szlakiem zielonym. Na Groniu przyświeciło trochę słońce. Niestety potem znowu zaszło i wszystko zrobiło się czarno-białe. Wypogodziło isę ponownie pd koniec dnia - widok na Czoło od strony gdzie podchodziliśmy rano. Dzień jest mega-krótki... 14:00 a już prawie zachód. |
Autor: | Redemption MM [ Cz gru 20, 2018 10:36 am ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
I taka powinna być zima! |
Autor: | sprocket73 [ Pn sty 07, 2019 12:08 am ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Ostatnio wszędzie bębnią, że w górach jest szczególnie dużo śniegu i szczególnie niebezpiecznie - nawet w Beskidach co chwile GOPR kogoś ratuje. Ale ile w tym prawdy, a ile medialnego szumu? Postanowiliśmy sprawdzić. Wybrałem trasę, która powinna być przynajmniej częściowo nieprzetarta, no bo co to za atrakcja chodzić po udeptanym. Beskid Śląski, z Twardorzeczki, wzdłuż Doliny Twardorzeczki na Halę Radziechowską, potem Magurka Radziechowska i powrót przez Murońkę i Ostre. Trasa krótka, ale jakby było mało, to zawsze można o Baranią wydłużyć. Dojazd ciężki. Wiele dróg całkiem białych, a na innych błoto pośniegowe. Na miejscu w Twardorzeczce małe rozczarowanie, bo śniegu wcale nie tak dużo, ale bardzo szybko przybywało wraz z nabieraniem wysokości. Trasa wydawała mi się prosta. Idziemy główną drogą dnem doliny, mijamy pierwszą odnogę w lewo, skręcamy w kolejną w lewo. Droga nabiera wysokości, w pewnym momencie robi ostry zakręt i tam ją zostawiamy puszczając się na przełaj w górę wprost na Halę Radziechowską. Spodziewałem się, że będzie ostro. Było. Wszystko pięknie zasypane i stromizna wielka. Szedłem w rakietach przodem. Ukochana za mną. Tutaj wcale nie weszła w zaspę, żeby zapozować do zdjęcia. Tak tam po prostu było miejscami. Chaszczujemy. Jak noga wpadnie w dziurę to nie zawsze udaje się samemu wydostać. Ukochana wezwała pomoc. Pomagał Tobi - autentycznie próbował ją wyciągać. Nie udało mu się, ale mnie się już udało chwilę później. Tobi też miał trudne momenty, jak nie szedł po naszych śladach. I tak sobie walczyliśmy zawzięcie, a ja tylko wypatrywałem w górze tej Hali Radziechowskiej. Czułem, że jest blisko. Nawet ze 2x widziałem dach chatki na szczycie. Jakież było moje zdziwienie, jak doszliśmy do tablicy informującej, że jesteśmy w rezerwacie Kuźne. Szok. Nie wierzyłem. Wstyd się przyznać, ale źle poprowadziłem. Na szczęście zmieniliśmy szybko plan, że od Murońki pójdziemy na Magurkę Radziechowską i zejdziemy przez Halę Radziechowską, czyli w odwrotnej kolejności. Na Murońce oczekiwaliśmy przedeptanego zielonego szlaku. Zamiast tego była zawieja, gwałtowny spadek temperatury i pieńki na które nie dawało się wyskoczyć. Później zrobiło się lepiej. W lesie szlak nie był zawiany i dało się iść szybciej. Dogonił nas chłopak, który szedł z Ostrego i dalej szliśmy razem. Zrobiło się ładnie. Im bliżej szczytu tym trudniej. Znowu zaspy i zapadanie się po pas. Ostatnie metry udanego ataku szczytowego - byliśmy z siebie dumni. Ze szczytu wróciliśmy kawałek do rozstaju szlaków i chłopak poszedł po śladach zielonym do Ostrego, a my czerwonym na Halę Radziechowską. Niestety czerwony szlak nas nie puścił. Całkowicie zawiany. Ja w rakietach jeszcze jakoś dawałem radę, ale Ukochana nie dawała rady w moim śladzie. Ja nie miałem już siły, żeby solidnie ubijać, a ona iść zapadając się po pas. Walczyliśmy dzielnie, ale jak pojawiła droga schodząca w dół do Doliny Twardorzeczki, to postanowiliśmy nią schodzić. Było męcząco, ale im niżej tym lepiej. W końcu doszliśmy do własnych śladów. Namierzyłem miejsce, w którym źle ponawigowałem przy wychodzeniu. To było naprawdę trudne miejsce w tych warunkach jakie tam dzisiaj panowały. Chłopak, który wracał zielonym do Ostrego miał gorzej. Na FB w grupie Beskidomaniacy znalazłem wpis, z którgo wynika, że opadł z sił i wezwał GOPR. Miał poziom glukozy 30 - cokolwiek to znaczy. https://www.facebook.com/groups/Beskido ... 543036022/ Tak, że w górach naprawdę jest ciężko. Śniegu dużo, trzeba na siebie uważać. |
Autor: | Redemption MM [ Pn sty 07, 2019 8:11 am ] |
Tytuł: | Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :) |
Zapytałabym po co, ale.. rozumiem, że ktoś lubi wyzwania. Od samego patrzenia czuję się zmęczona i spocona. |
Strona 13 z 38 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |