Pierwotnie planowany plan zakładał inny cel wyjazdu. Jednakże los zmienił go i na szybko trzeba było organizować coś innego albo pozostać w domu. Jednak chęć skorzystania z pogody była tak duża, że znajdujemy alternatywny teren działań. Akcja tradycyjnie rozpoczyna się w nocy. W świetle czołówek podążamy z Olgą do Doliny Staroleśnej. Wschód słońca zastaje nas w rejonie Zbójnickiego Koryciska, którym chwilę podchodzimy.

Spoglądamy z dołu na jedną z dróg, która była brana pod uwagę do dalszego wyjścia. Zapowiada się dobrze, powinna bez problemu puścić. Zatem podchodzimy przyjrzeć się jej z bliska. Po chwili w chodzimy w drogę. Śniegi na ogół dobre, tylko jedno miejsce bardziej czujne w okolicy progu. Z kolei pogoda coś nie teges z prognozami. Miała być piękna lampa od rana, a tu chmury siadły. Słońce nie zawiodło jednak tego dnia. Przed wejściem na Jaworową Galerię pokazało się na niebie i towarzyszyło nam już do końca. Początkowe zachmurzenie też miało swój plus, bo śnieg nie rozpłynął się nam na podejściu. Dalsza droga Galerią już w promieniach słońca - kierunek Jaworowy Szczyt. Po drodze podchodzimy jak początkowo sądziliśmy na Siwą Kopkę. Jednak po późniejszej analizie wszystko wskazuje, że był to Siwy Mnich. Skąd jeszcze chwila marszu i jesteśmy na wierzchołku. Krótka chwila poszukiwania charakterystycznej tabliczki w śniegu. Jednak szybko zakończone fiaskiem. Nie pozostało nic jak tylko podziwić widoki. A jest co oglądać.





Chwila odpoczynku i ruszamy jeszcze na drugi wierzchołek (Pośredni Jaworowy Szczyt). Po czym wracamy na Siwy Przechód, skąd Siwym Żlebem po śladach narciarza schodzimy. Śniegi w żlebie już dużo gorsze, jednak na zejście wystarczające. Do góry mogłyby nieźle dać w kość. W połowie żlebu schodzenie mi się znudziło. Trzeba było sobie trochę urozmaicić. Robię zatem dupozjazd. Jazda rewelacyjna, tylko potem mam całe portki mokre. Ale i tak warto było mimo tej niedogodności. Czas mamy całkiem dobry zatem postanawiamy jeszcze gdzieś blisko podejść. Wybór pada na Strzelecką Turnię, który kiedyś mi Ania polecała dla widoków, żebym odwiedził jak będę w okolicy. Na szczycie chwila delektowania się słońcem i widokami.






Jednak trzeba pomału się zbierać i wracać. Kolejnego dnia mam rozmowę o pracę, przed którą pasowało by trochę jeszcze odpocząć. Cała wycieczka zajęła nam 12 godziny.