Wycieczka odbyła się wraz z rozpoczęciem kalendarzowej wiosny. Początkowo chciałem nadać tytuł relacji „śladami człowieka w rakietach”; jednak doszedłem do wniosku, że tytuł brzmi troszkę zbyt batalistycznie

. Swoją drogą byliśmy ciut zaskoczeni, że gościu w rakietach dzień wcześniej pokonał dokładnie taką samą trasę jak my od samego początku do końca z tym, że w przeciwnym kierunku.
O wschodzie ruszamy zielonym szlakiem w kierunku Sedla na Koni, oczywiście po świetnie zmrożonych śladach człowieka w rakietach, dzięki czemu ominęło nas zapadanie się w śniegu. Dalej już częściowo odkrytym terenem przez Hole i Koniarky na sedlo Bublen.

I tu muszę zaznaczyć, że korzystaliśmy z prognozy prof. Kiełbasy chociaż wybraliśmy się w inne pasmo niż Tatry. Lampa była a jak, jednak z tym wiatrem trochę mniej się sprawdziło, bo całe podejście na Koniarky przeszliśmy bokiem zbierając szlagi w twarz sprzączkami z plecaków. Tam tez dojrzeliśmy do myśli, że tego dnia jednak na Mały Krywań nie wejdziemy i skierowaliśmy swój wzrok w drugą stronę, czyli w stronę Wielkiego. Zresztą dzień wcześniej tego samego wyboru dokonał człowiek w rakietach, sądząc po śladach.

Na podejściu na Wielki Krywań spotykamy pierwszych turystów i narciarzy – ahojcie, ahojcie i idziemy dalej. Na szczycie podziwiamy najładniejszą część krywańskiej grani w stronę Małego i schodzimy z powrotem na sedlo Bublen. Żałujemy trochę, że widoczność tego dnia jest naprawdę słabiutka i do tego od północy wytworzył się potężny smog na horyzoncie.

Jeśli ktoś ma chęć zobaczyć jak wygląda całe pasmo krywańskiej Małej Fatry polecam Kraviarske – widok jest świetny, z kulminacji na grani brakuje chyba tylko Suchego.

Dalej grań się nieco zwęża, a następnie wkracza na zalesiony wierzchołek Zitnego. Ogólnie klimaty typu: dół – góra, góra – dół...

No i na koniec jeszcze Baraniarky.

Na przełęczy Prislop urywa się ślad człowieka w rakietach; być może dlatego, że kończy się tam też śnieg

. Z przełęczy schodzimy wzdłuż potoku ścieżką, która może i kiedyś istniała w kierunku chat w dolinie Wielka Branica.

I dalej doliną, pełną miejscowych spacerowiczów schodzimy do miejsca, gdzie zostawiliśmy auto. Ogólnie zima w Małej Fatrze w odwrocie; myślę, że może za dwa tygodnie być już po śniegu.