Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Staszek to miał jaja!
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=17693
Strona 1 z 1

Autor:  Madness [ Śr sie 12, 2015 3:28 pm ]
Tytuł:  Staszek to miał jaja!

Wschodni Szczyt Wideł (Východná Vidlová Veža; 2500 m n.p.m.)
droga: Motyka (V+)

Zachwycony wspinaniem po drogach Staszka, postanowiłem iść za ciosem i wybrać kolejną z jego repertuaru. Jestem przekonany, że niemal każda z linii tego autora warta jest powtórzenia, jednak jedna z nich szczególnie przykuła moją uwagę. Mowa tu o drodze na południowej ścianie Wschodniego Szczytu Wideł. Dlaczego właśnie ta? Dla mnie odpowiedź była prosta. Wschodni Szczyt Wideł, uchodzący za najtrudniej dostępy w całych Tatrach, robi piorunujące wrażenie, a że jakoś od dłuższego czasu nie składa mi się wejść tam przy okazji pokonywania grani, pomyślałem, że trzeba zmienić taktykę i spróbować ścianą. Nie bez znaczenia był też fakt, że nigdy nie byłem w tej okolicy i chciałem to jak najszybciej zmienić.

Zacząłem jak zwykle od czytania opisu drogi, którą to Paryski określił jako efektownie eksponowaną i piękną. Super! - pomyślałem. Następnie zacząłem szukać informacji w necie. I tu moje zdziwienie – wiedziałem, że droga nie jest szczególnie popularna, ale żeby nie było kompletnie nic, oprócz lakonicznego opisu na brytanie!? Więcej nie trzeba było mnie przekonywać – lubię nutkę przygody, a ta była na wyciągnięcie ręki. Nic, tylko jechać i poczuć ją na własnej skórze.

Umawiam się z Zipim, któremu pomysł bardzo przypadł do gustu. Termin działania ustalamy na sobotę, jednak wyjeżdżamy już piątkowym popołudniem, by dotrzeć na parking wieczorem i jeszcze zaznać trochę snu przed akcją. Opcja ta bardzo mi się podoba. Mam już dość „partyzantki” i wracania półprzytomny do domu. Droga mija więc w dobrym nastroju, zwłaszcza, że międzyczasie odbieram przezajebisty telefon, który „przykleja mi banana” na cały wyjazd. Czuję, że będzie świetnie!

Po dotarciu na parking, wcinamy szybką kolacyjkę, dzielimy szpej i powoli zbieramy się do „łóżek”. Noc jest ciepła, księżyc w pełni, przed oczami widok Łomnicy, pod dupą miękko – normalnie żyć nie umierać…

Mimo, że snu nie było zbyt wiele, wstaję rześki i wypoczęty. Śniadanie, kawa i trzeba zacząć myśleć o podejściu…

- To co, idziemy?
- Co będziesz szedł, wskakuj – podjedziemy!

Patent z podwózką pod stację kolejki już przerabiałem przy innej okazji. Tym razem to jednak ja będę cisnął z dołu, ale, że banan nadal przyklejony, to nawet się cieszę na myśl o spacerku. Normalnie pogięło gościa.

Zupełnie na lekko idzie się świetnie, zresztą później, już z plecakiem też nie mogę narzekać. Kurde, co jest? Może w tej kawie coś było?!

Docieramy do ujścia żlebu opadającego z Huncowskiej Przełęczy, gdzie bunkrujemy jeden plecak. Piotr bierze wór z zabawkami i wodę, ja zarzucam na siebie liny, i ciśniemy w kierunku Cmentarzyska. Za nami podążają już tłumy wspinaczy, ale nie ma się co dziwić – sobota, piękna pogoda, kolejka właśnie zrobiła swój pierwszy kurs… Kieżmar będzie miał dziś dużo gości! Również planujemy zajrzeć tam z wizytą, ale tak przy okazji, po cichu, tylnymi drzwiami…

Obrazek

Obrazek
Fot. Zipi Podejście przez Cmentarzysko

Obrazek

Pod ścianą Wschodnich Wideł, tak jak przypuszczaliśmy, jesteśmy zupełnie sami. Podchodzimy pod filar, szpeimy się, a o wyborze rozpoczynającego wspinaczkę pozwalamy zadecydować losowi.

Obrazek
Fot. Zipi Początek filara

Obrazek

Zaczynam, wychodząc na filar i bez namysłu cisnę przed siebie. Teren nie jest wymagający, raczej taki na rozruch. Szybko dochodzę pod spiętrzenie filara. Lina mocno mnie już ciągnie, toteż rozglądam się za miejscem na jakiś stan. Teren nie pozostawia wielkiego wyboru – stwierdzam, że bez młota to nie robota i bez namysłu biję dwa haki. Piotr szybko melduje się obok i od razu przystawia się do pokonania spiętrzenia, które wygląda bardzo elegancko.

Obrazek
Na spiętrzeniu filara

Po pokonaniu powyższego fragmentu partner znika mi z oczu na dłuższy czas. Czuję na linie, że coś tam kombinuje, bo co wydam trochę, to znowu muszę wybrać. W końcu słyszę, że w jednym miejscu nie puszcza, w drugim wszystko się zaraz zawali, a w trzecim kompletnie nie da się przyasekurować. Witaj przygodo – myślę sobie, przygotowując się, by dołączyć do partnera i zobaczyć to na własne oczy.

motyla noga!
-Co spadło?
-Przyrząd, motyla noga!
-Idziesz po niego?
-Daj spokój, nie ma po co! Zadzwoniło, aż miło, a poza tym i tak bym go nie znalazł.
-Co robimy?
-Jak to co, ciśniemy dalej!

W ten sposób pogrzebałem moje ATC na Cmentarzysku. Nie wiem o czym ja wtedy myślałem… Pewnie mi partner zaraz powie, że chyba zakochany jestem… A może sam sobie to wykrakałem – nie wiem po co przeglądałem nowe przyrządy, jakie ostatnio pojawiły się na rynku. Tak czy inaczej teraz trzeba będzie wrócić do podstaw i przeprosić się z półwyblinką.

Dochodzę do Piotra i razem kminimy, którędy tu iść. Rysa z lewej nie wygląda na łatwą, ale wbity hak sugeruje, że chyba ktoś tędy chodził. Próbuję. Lajtowo to tam nie jest, a okapy nade mną wyglądają stąd na tyle groźnie, że w ogóle podaję w wątpliwość sens dalszej walki w tej rysie.

Obrazek
Fot. Zipi „Nie tędy droga”

Schodzę, przypominając sobie, że opis mówił coś o obejściu w prawo pod przewieszkami. No ok, ale to chyba nie to miejsce. A może to? Robię lekki trawers w prawo od spiętrzenia filara i nagle wszystko zaczyna pasować. Wychodzę na Skalaną Płaśń, pod olbrzymi blok i ściągam partnera, który bez owijania w bawełnę:

-Co Ty, nie zakręcasz karabola?
-Zakręcam! To ta ... półwyblinka!

W takich sytuacjach naprawdę można docenić nawet najprostszy kubek z uchem.

Jako, że na tym wyciągu nie założyłem za wiele przelotów. Raz, że nie czułem takiej konieczności, a dwa, że luźne bloki nie bardzo dawały taką możliwość, proponuję bym kontynuował, mając w zasadzie cały szpej na sobie. Idę po płytach napotykając mniejsze i większe ścianki. Z każdym metrem zbliżam się do Czarnych Okapów, które robią ogromne wrażenie, sprawiając, że Wschodni Szczyt Wideł wydaje się wręcz niedostępny z tej strony. Wyciąg kończę na wygodniej, trawiastej półeczce i ściągam partnera.

Obrazek
Fot. Zipi Czarne Okapy coraz bliżej

Obrazek
Skalana Płaśń widziana z góry

-Słuchaj, ten wyciąg przed nami wydaje się taki krótki, może pójdę dalej?
-Weź nie szalej! Teraz ja idę!

Wiedziałem, że się nie uda, ale trzeba było spróbować :)

Piotr startuje w niemal pionową ścianę, która sprytnie, od lewej strony omija okapy. Z miejsca, w którym stoję, ściana ta wygląda na dobrze urzeźbioną i oferującą różne kombinacje chwytów. W rzeczywistości jednak wcale tak nie jest. Partner ostro walczy. W pewnym momencie daje mi sygnał, że może potrzebować zawisnąć na linie żeby złapać oddech. Jestem trochę zestresowany… Wychodzi jednak czysto, nieco na lewo, do wystającego bloku skalnego, który tworzy tu z płytową ścianą sporą rysę i korzystając z niej, pokonuje resztę trudności. Po chwili znika za krawędzią.

Obrazek
W kluczowych trudnościach

Czekam na komendę i zaczynam. Postanawiam iść środkiem ściany i nie korzystać z rysy. Gdy tylko dostaję się w miejsce, skąd mam cisnąć wprost do góry, przekonuję się na własnej skórze, że jest grubo. Ta dobrze urzeźbiona ściana okazuje się „być wyposażona” tylko w chwyty „na ścisk”, które w dodatku z każdym metrem robią się coraz mniejsze. Trudności nie odpuszczają ani przez chwilę, a z każdą sekundą paluchy zaczynają się coraz bardziej męczyć. Czy w tym plecaku są kamienie? – gadam do siebie. Wydaje mi się, że zaraz wyrwie mnie ze ściany. W zasadzie to już mam ochotę puścić się w ., ale trafiam na jakiś niewidoczny podchwyt i mogę chwilę zrestować. Paluchy mi już wybrało nieźle, ale jakoś się spinam i pokonuję ostatnie metry, właściwie niedowierzając, że jeszcze nie dyndam na sznurku. O kur… co za miejsce! Jak dla mnie bliżej szóstki niż piątki. Dodatkowo ok. 15 metrowy ciąg trudności robi swoje. Jedno jest pewne – Staszek miał stalowe jaja i ułańską fantazję!
Gdy dochodzę do stanu, wiem, że droga się już poddała, bo ostatni wyciąg, w porównaniu do poprzedniego, to już tylko relaksujący spacer po swoje.

Obrazek
fot. Zipi Po kluczowym wyciągu

Obrazek
fot. Zipi Ostatnie metry do szczytu

Po ok. 4,5h meldujemy się na Wschodnim Szczycie Wideł. Co tu dużo gadać – po prostu jest pięknie! Chwila wytchnienia, pamiątkowe foto i zaczynamy myśleć o zejściu, a właściwie zjeździe.

-Jedziemy „chwilę” na grań, czy na całą długość liny wprost do żlebu opadającego z Kieżmarskiej Przełęczy?
-Pewnie, że do żlebu – przecież nie będę palił sobie OSa na grani :)

Pierwszy jedzie Piotr, który po skończonym zjeździe przekazuje mi swój przyrząd. Kombinacji jest trochę więcej niż zazwyczaj, ale jakoś nie uśmiecha mi się jechać na karabinku. Sam zjazd jest bardzo długi i byłby zapewne czystą frajdą, gdyby nie fakt, że trzeba mieć się na baczności prowadząc linę i trochę powalczyć z tą, która zdążyła się już zaklinować. Na szczęście bez problemów udaje się dostać do żlebu i odzyskać sznurek. Zostaje tylko spakować zabawki, zwinąć liny, założyć wygodne obuwie i śmigać na Kieżmara.

Obrazek
Fot. Zipi Zjazd wprost do żlebu

Najłatwiejszego wariantu to raczej nie wybraliśmy, ale bez niespodzianek, szybko dochodzimy na szczyt. Prawdę mówiąc nie sądziłem, że pierwszy raz wejdę na Kieżmarski właśnie od tej strony, bo plany zarówno letnie, jak i zimowe, były zupełnie inne, ale czasem wszystko samo najlepiej się układa.

Na szczycie spędzamy trochę czasu. Zipi rozdaje autografy, a ja wpatruję się w grań ciągnącą się do Łomnicy. Wiem, że tu wrócę, choć nie wyznaczam sobie jakiegoś konkretnego terminu – odpowiedni moment sam przyjdzie.

Obrazek

Ze szczytu schodzimy w kierunku Huncowskiej Przełęczy i dalej żlebem, wprost do miejsca, w którym zostawiliśmy zbędne rzeczy. Zejście do auta oczywiście nie należy do najprzyjemniejszych elementów wycieczki, ale banan ciągle się trzyma. To był dobry dzień.



Więcej zdjęć: http://mountainadventure.weebly.com/wsc ... widel.html

Autor:  velka [ Śr sie 12, 2015 4:04 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!!

:oklaski:

Autor:  kacha [ Śr sie 12, 2015 4:21 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!!

Gratulacje :wink:

Autor:  Krabul [ Śr sie 12, 2015 4:28 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!!

Tak w sumie to nie wiem dlaczego, ale jest to jedna z najlepszych stricte wspinaczkowych relacji jakie tu czytałem kiedykolwiek. Brawo dla Was za drogę i brawo dla Ciebie za relację. Klasa!

Autor:  prof.Kiełbasa [ Śr sie 12, 2015 5:35 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!!

Lubię w Twoim podejściu do Tatr oryginalne cele (podobnie jak Krabula .... ale się pucuję :) )
Wyszukiwanie historycznych czy takich dla koneserów wariantów kosztem popularnych "zgranych płyt"
(w pytę mi tekst wyszedł)

Autor:  krank1 [ Śr sie 12, 2015 5:47 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!!

Szacunek :!:

Madness napisał(a):
W kluczowych trudnościach

Fotka robi wrażenie

Autor:  Bagheera [ Śr sie 12, 2015 5:55 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!!

Przede wszystkim graty olbrzymie za wielkie wejście!!! Relacja jest świetna, super ją się czyta, trzyma w niesamowitym napięciu a jednocześnie czyta się lekko. Jak zauważam zawsze jest jakieś od górne "K..wa no!" czy to w związku z upadkiem przyrządu czy małym zaklinowaniem liny;) Banan jak najbardziej słuszny - to musiał być dobry dzień! Zdjęcia super! Bravo! Czekam na kolejne.

Autor:  m__s [ Śr sie 12, 2015 5:55 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!!

Dobra akcja, już przez chwilę myślałem, że zrobiłeś całe Widły :mrgreen:

Jak zwykle bardzo dobry tekst. Fajnie się czyta no i jak zwykle dobrze ogląda! Petarda!

Autor:  prof.Kiełbasa [ Śr sie 12, 2015 5:57 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!!

Bagheera napisał(a):
Jak zauważam zawsze jest jakieś od górne "K..wa no!" czy to w związku z upadkiem przyrządu czy małym zaklinowaniem liny;)

albo "ja pier.dolę!!" jak wyjdzie się na szczyt, przełęcz czy pogoda się zmieni na lepsze ukazując świetny widok :)

Autor:  Endrju BB [ Śr sie 12, 2015 9:40 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!!

Niebanalna droga, chyba mnie namówiłeś na dopisanie jej do listy "do zrobienia" :P

Autor:  leppy [ Cz sie 13, 2015 8:14 am ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!!

Mogę się tylko podpisać pod powyższymi komentarzami. Świetna droga, świetna relacja, świetne zdjęcia - świetny dzień! Gratulacje!


Madness napisał(a):
nie wiem po co przeglądałem nowe przyrządy, jakie ostatnio pojawiły się na rynku
I w którą stronę patrzysz? Bo ja zerkam na Pivota.

Autor:  Mroczny [ Cz sie 13, 2015 8:41 am ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!!

Jak zwykle oryginalny pomysł i wykonanie, a relacja z jajem, brawo :wink:
Trzeba będzie kiedyś wyskoczyć na jakąś Motykę, na tę chwilę tylko na tej najbardziej popularnej byłem.

Madness napisał(a):
Teren nie pozostawia wielkiego wyboru – stwierdzam, że bez młota to nie robota i bez namysłu biję dwa haki.
Da radę tam bez młota pokombinować, jak myślisz?

Autor:  Madness [ Cz sie 13, 2015 9:19 am ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!!

Fajnie mi się pisało tę relację, więc tym bardziej cieszę się, że Wam się ją fajnie i lekko czyta ;)
Dzięki wszystkim za miłe słowo.

leppy napisał(a):
I w którą stronę patrzysz? Bo ja zerkam na Pivota.

Kupiłem Pivota bez namysłu. Korzystałem z niego już i w górach, i w skałach. Jest kilka testów na necia, ale powiem kilka słów od siebie.

Miałem okazję do tej pory korzystać z kilku przyrządów, m.in jakiegoś zwykłego kubka ocuna, reverso I petzla, cassina, tego najnowszego reverso, no i BD ATC Guide (nowsza wersja); Przez moment miałem też Edelrid Mega Jul, ale sprzedałem od razu ten badziew (nie polecam). Z wszystkich powyższych najbardziej mi siadło ATC i w sumie chciałem kupić ponownie, ale zdecydowałem się na DMMa.
Pivot w moim odczuciu jest dużo lepszy. Lina świetnie chodzi - dużo lżej przy wybieraniu z górnego stanowiska, i nie blokuje się przy szybkim podawaniu liny na drogach w sportowych (jak to czasem miało miejsce w ATC). Świetnie się blokuje, przy niewielkim nakładzie siły po prostu trzyma (wczoraj miałem okazję wyłapać trochę lotów). Daje świetną kontrolę przy opuszczaniu partnera ze stanu - bardzo płynnie wszystko. Jeszcze nie miałem okazji na nim zjeżdżać, ale podejrzewam, że i tu się sprawdzi. Jeszcze, co do ruchomego ucha, które jest nowością w tego typu przyrządach - oprócz tego, co pisze producent, wydaje mi się, że właśnie dzięki ruchomemu uchu, wybieranie liny przy asekuracji górnej, jest łatwiejsze i przyjemniejsze, bo przyrząd "chodzi" stawiając mniejszy opór. [wszystko sprawdzane na tych samych linach, a przy drogach sportowych przy tym samym partnerze nawet ;)] Co tu jeszcze napisać - jest lekki i ładny ;) Polecam!
PS. DMM mi nie płaci ;) A kur... szkoda 8)

Mroczny napisał(a):
Madness napisał(a):
Teren nie pozostawia wielkiego wyboru – stwierdzam, że bez młota to nie robota i bez namysłu biję dwa haki.
Da radę tam bez młota pokombinować, jak myślisz?


Jeśli o mnie chodzi to na drogi, do których mam praktycznie tylko opis i są bardzo mało popularne, to zawsze biorę młota i haki. W tym konkretnym przypadku użyłem młota tylko w tym jedynym miejscu - nie widziałem innej sensownej możliwości założenia stanu. Gdybym chciał się szarpać z liną i przeszedł spiętrzenie, to już haki nie byłyby potrzebne. Także wiesz...
Ogólnie to jestem zdania, że każdą drogę można zrobić bez młota, powiem nawet więcej - każdą drogę można zrobić i bez młota, i bez liny. The choice is yours ;)

Autor:  leppy [ Cz sie 13, 2015 9:30 am ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!!

Madness napisał(a):
DMM mi nie płaci ;) A kur... szkoda 8)

Pewnie że szkoda, bo Twoja opinia znaczy dla mnie więcej niż wszystkie dotychczas czytane testy - biorę! :)

(A dotąd byłem szczęśliwym użytkownikiem ATC Guide (stara wersja) i myślałem, że nowy przyrząd będzie nową wersją ATC.)

Autor:  Tomto [ Cz sie 13, 2015 11:39 am ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!

Twoje wypady to pewna przygoda a nie jakieś pseudo tatrzańskie łojenie po sportowych drogach :wink: Gratuluje, jak zwykle świetne foty i ładny tekst !

Autor:  krank1 [ Cz sie 13, 2015 4:47 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!

Tomto napisał(a):
Twoje wypady to pewna przygoda a nie jakieś pseudo tatrzańskie łojenie po sportowych drogach

Podpisuję się pod tym :) Wybór celu, opis i fotki tworzą właśnie ten klimat przygody :!: Dzisiaj już trochę inaczej to czytam bo wiem czego można się spodziewać (ogólnie po relacjach na forum) ale jedną z pierwszych jaką tu poznałem i dostałem nią prosto w ryj to Śnieżna - to była motyla noga PETARDA :bom: :eye:

Autor:  magis [ Cz sie 13, 2015 5:46 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!

Świetna relacja i zdjęcia - przeczytałem z zapartym tchem. Jak zawsze, zresztą.
Gratulacje za wejście na Kieżmarski taką fajną drogą!

Madness napisał(a):
Zipi rozdaje autografy


Sam bym wziął jeden :wink:

Autor:  Jacek [ Cz sie 13, 2015 6:52 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!

Madness Mega! łajnie się czytało, fajne zdjęcia, w ogóle fajna relacja Hej!
Jest co robić! Graty!
Pięknie wygląda ta grań...

Autor:  Sofia [ Pt sie 14, 2015 9:53 am ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!

Wy też macie :mrgreen:
PKP, graty Panowie :!: Fajnie się czytało, zresztą jak zwykle :mrgreen:

Autor:  Burza [ Pt sie 14, 2015 12:18 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!

Super Madness! Jak czytalem relacje i fragment o hakach w scianie gdzie pomyliles droge, to przewinął mi się nie jeden moment w pamieci gdzie takie haki wlasnie przyczyniły sie jedynie do rychłego pobłądzenia. A apropo kluczowego wyciagu, ewentualny 'jeeeeebut' na drugiego to w sumie fajna sprawa :) Moze przygotowac psychicznie do większego 'jeeeeebut' na prowadzeniu. No chyba ze lądujesz pod okapami to juz gorzej :) Coraz czesciej na drugiego lece po wszystkim, a zdarza sie i jakies pałowanko. Nie ma nic gorszego jak dla mnie niż leźć na drugiego z worem w perspektywie gdy za chwile masz prowadzic kolejny wyciag na limesie. Graty!

Autor:  zyl3k [ Pt sie 14, 2015 2:15 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!

:thumleft:
super !

Autor:  nutshell [ Pt sie 14, 2015 6:07 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!

Gratki Łukasz :) Oryginalna droga!
Świetnie wygląda ta formacja ponad kluczowym miejscem, która jest na trzecim zdjęciu od dołu i wyciąg przed okapami.

Btw. jakiego używasz lub jaki polecasz młotek i haki?

Autor:  Madness [ So sie 15, 2015 4:29 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!

Dzięki raz jeszcze.

leppy napisał(a):
(A dotąd byłem szczęśliwym użytkownikiem ATC Guide (stara wersja) i myślałem, że nowy przyrząd będzie nową wersją ATC.)


A Ty gdzieś zgubił?

Burza napisał(a):
Nie ma nic gorszego jak dla mnie niż leźć na drugiego z worem w perspektywie gdy za chwile masz prowadzic kolejny wyciag na limesie.


Jest na to sposób - pomyśl, że mógłbyś prowadzić z worem - od razu trudności maleją ;)

nutshell napisał(a):
Btw. jakiego używasz lub jaki polecasz młotek i haki?


Polecam nie przesadzić z wydawaniem kasy na młotek. Ja kupiłem chyba najtańszy jaki jest na rynku: http://sport.popina.pl/raveltik-mlotek- ... -2611.html
Przysłali mi już nie Raveltika a Singing Rock - (nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że Raveltiki miały raczkę powleczoną taką gąbką (niech mnie ktoś poprawi jak się mylę), ten, który mi przysłali ma rękojeść pokrytą gumą). Dużo się nie narobiłem tym młotem, bo do tej pory chodziłem z kilerową przeróbką Kaziowego, ale jest dobrze wyważony i ma świetny dziób do wyjmowania haków, a to chyba dwie najistotniejsze cechy każdego młota skalnego.

Co do haków, to w Tatrach sprawdzają się raczej te z twardej stali. Jeśli chodzi o rodzaj to knify są moim zdaniem najbardziej chodliwe: http://8a.pl/haki/hak-climbing-technolo ... zarny.html
Polecam też jedynki dostępne w Rzeszowskiej Kuźni Szpeju.

Autor:  Burza [ So sie 15, 2015 7:59 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!

Moj kumpel kupil sobie kiedys mlotek DB za 600 stów! Ze niby jest super, tlumi drgania itd. Do dzis z niego drzemy łacha, ze w sumie niewiele sie rozni od takiego z Castoramy za pare dych :)

Autor:  Zombi (gavagai) [ So sie 15, 2015 8:08 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!

Świetna relacja! Czytałem ją jeszcze zagranicą, nawet wstawiałem komentarz, ale widzę, że się nie wtedy nie dodał. A więc jeszcze raz - brawo!

Autor:  raffi79. [ N sie 16, 2015 8:20 am ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!

:brawo: :brawo: :brawo: :brawo:

Autor:  nutshell [ N sie 16, 2015 8:26 am ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!

Dzięki za konkretną odpowiedź :)
A używałeś może haków typu angle http://8a.pl/haki/hak-climbing-technolo ... zarny.html, w czy czym są gorsze od tych, które podlinkowałeś? Bo wg opisu powinny teoretycznie i w Tatry się nadać. Pytam jako kompletny hakowy laik, co to młotka i żelastwa używa do przybijania obrazków na ścianie ;-)

Autor:  Madness [ N sie 16, 2015 8:45 am ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!

nutshell napisał(a):
A używałeś może haków typu angle http://8a.pl/haki/hak-climbing-technolo ... zarny.html, w czy czym są gorsze od tych, które podlinkowałeś? Bo wg opisu powinny teoretycznie i w Tatry się nadawać.


Mam dokładnie taki, który podlinkowałaś (zwróć uwagę na oznaczenia P=przelotowy S=stanowiskowy). Mam P. Używałem V-ki może ze dwa razy (ogólnie najwięcej haków to używałem na Diablej Turni - tam chyba cały przekrój wykorzystaliśmy: V-ki, knify, łychy i uniwersale). Ta V-ka nie jest gorsza, bo to dobry hak, który jak dobrze wbijesz to masz bardzo pewny punkt, z tym, że stosuje się go do zupełnie innego typu szczelin. W Tatry V-ka jak najbardziej się nadaje i warto mieć przynajmniej jedną w swoim zestawie, a polecałem knify (niekoniecznie akurat CT), bo z mojego skromnego doświadczenia wynika, że są one po prostu najbardziej chodliwe. Z tych CT, które podlinkowałem wcześniej, mam wszystkie długości, ale tego najmniejszego jeszcze nigdy nie użyłem. Gdybyś chciała kompletować jakiś mały zestaw haków, to polecałbym wziąć tylko te 2 pozostałe rozmiary, a zamiast najmniejszego kupić jedynkę.
W ogóle to miałem gdzieś fajne opracowanie odnośnie haczywa - jak znajdę to Ci podeślę.

Autor:  Explorer [ Pn sie 17, 2015 5:23 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!

Dobry cel! :thumleft:

Autor:  kilerus [ Pn sie 17, 2015 11:07 pm ]
Tytuł:  Re: Staszek to miał jaja!

Piękna droga na piekny szczyt. Fajne zdjęcie ze zjazdem ze Wschodniego.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/