Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest N cze 16, 2024 6:55 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 13 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: So sie 22, 2015 6:01 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 09, 2012 2:17 pm
Posty: 2995
Lokalizacja: Kraków
Prognozy pogody nie specjalnie nastrajały do wyjazdów. Codzienne burze lub przynajmniej możliwości wystąpienia burz, powodowały, że celu trzeba było szukać jak najbliżej i najlepiej z możliwością łatwego wycofu.

Jako, że Krzysiek nigdy nie robił żadnej grani a Tomek po prostu chciał jechać w Tatry, wybór padł na Grań Fajek z opcją przez Żebro Czecha.

Z Krakowa wyjeżdżamy wcześnie bo o godzinie 2 w nocy. Zgarniam kolejno najpierw Krzyśka, następnie Tomka i ruszamy wspólnie w stronę Zakopanego. Plan był, aby iść przez Boczań i ominąć kolejki i ewentualną opłatę za parking, ale Krzysiek zdradził, że zna tajemny parking blisko ronda, gdzie ostatecznie postanowiliśmy zaparkować.

Start z auta jest wczesny bo już około 4 ruszamy w drogę. Nie ma się co oszukiwać. Pierwsze metry podejścia są jak zwykle okropne. Ciśniemy tak, że pot leje mi się aż do oczu... To jest ten moment w którym zaczynam żałować, że nie leże w łóżku i nie odpoczywam...

Na szczęście dosyć szybko wychodzimy z lasu i najgorsze pozostawiamy w tyle.

Dalsza droga obfituje już w piękne widoki, które towarzyszą nam aż do samego końca.

Obrazek

Po dotarciu pod schronisko robimy małą przerwę. Wpisujemy się do książki i już w otoczeniu pierwszych turystów ruszamy w stronę Stawu Gąsienicowego.

Obrazek

Tutaj idzie się już lepiej. Otoczenie gór zawsze korzystnie wpływa na moje samopoczucie jak i samą chęć działania :)

Po ominięciu stawu odbijamy dalej ścieżką w lewo i ciśniemy w stronę granatów. Niestety jest to kolejna trasa, która nieźle nas pierze... Głazy poukładane są niczym schody. Czuje się jakbym wchodził na 100 piętro jakiegoś wieżowca.

W końcu przychodzi czas szukania startu naszej drogi. Jak z opisu wynika "niewybitne żebro", które startuje II terenem.

Patrzymy w lewo. Patrzymy w prawo. Patrzymy do góry... i nie widać nic co by wyglądało jak nasze żebro :mrgreen:

Odbijamy ze szlaku w lewo i idziemy w stronę (jak nam się wtedy wydawało właściwego żebra).

Po stromych trawkach docieramy do wygodnej przełączki. Jako, że jest dosyć szeroka, postanawiamy wyciągąć cały szpej i zaczynamy szykować się do startu. Nie dowierzając jeszcze, że to jest właśnie start naszej drogi rozglądamy się na wszystkie strony. Nie chce jednak być inaczej. Żebro jak żebro. Wspólnie stwierdzamy, że to musi być to. Ewentualnie jesteśmy lekko za wysoko, bądź za nisko. Tak czy inaczej za dużo czasu straciliśmy już na szukanie, dlatego przychodzi pora kiedy trzeba w końcu cisnąć w górę.

Obrazek

Ruszam pierwszy... II start, który miał być na początku naszej trasy za cholerę nie wygląda na II. W zasadzie można powiedzieć, że jest to boulder z V trudnościami. Podchodzę metr na nogach, rękami łapię klamy, noga wysoko, po chwili wrzucam piętę i wyciągam się wyżej. Ładuję w skałę frienda, wpinam linę i w końcu czuję, że już jestem w domu. Pierwsza wpinka gotowa. Dalej jest już dużo łatwiej. Wychodzę na grzbiet skały, którą po trawce podchodzę pod większy filar. Zakładam stan po czym ściągam do siebie Krzyśka i Tomka.

Obrazek

Po przyjściu chłopaków patrzymy się na siebie i wspólnie stwierdzamy, że "co to kur... jest?" :mrgreen: Tomek po raz kolejny wyciąga topo z plecaka a Krzysiek szuka zasięgu w telefonie. W końcu udaje mu się złapać sieć a po koejnych 5 min otwiera się blog zipi-ego, z którego po zdjęciach staramy się zlokalizować niewybitne żebro startowe.

Obrazek

Nie mija kolejne 5 minut jak udaje mi się zlokalizować na sąsiednim żeberku stanowisko. Nie pozostaje nam nic innego jak zjazd i trawers.

Jedną żyłę pakujemy do plecaka a z drugiej robimy zjazd. Pierwszy jedzie Krzychu podczas gdy my z Tomkiem ogarniamy resztę sprzętu.
Krzychu jednak jest na tyle jest niecierpliwy, że postanawia od razu podejść trawą pod trzeci wyciąg :lol: :lol:

Obrazek

Ja z Tomkiem nie robimy już takich cyrków i idziemy jeszcze do drugiego stanowiska, skąd IV wyciągiem dochodzimy do kluczowego V kominka, gdzie czeka już na nas Krzysiek :mrgreen:

Obrazek

V kominek prowadzi Krzysiek. Nie powiem na prowadzeniu trzeba tam trochę zakombinować.

Obrazek

Ciężko zlokalizować dobry chwyt - przynajmniej mi. Wychodzę więc wysoko na nogach, szukam czegoś na rękę i wyciągam się do góry. W zasadzie jeden ciężki ruch i koniec trudności. Po chwili wszyscy już znajdujemy się na końcu Żebra Czecha. Pakujemy liny do plecaków i lecimy na lekko w kierunku grani.

Obrazek

Gdy dochodzimy do początku grani jest dopiero lekko przed 12. ICM od 12 zapowiadał lokalne burze... Jemy więc szybko i nie dając się zwieść prognozami wjeżdżamy na pełnej w naszą grań ;-)

Wiążemy się ponownie linami po czym ruszam na prowadzenie. Dochodzę praktycznie na długość całej liny, gdy zakładam stan na wielkim kamieniu i zaczynam ściągać do siebie chłopaków.

Obrazek

Grań jest super. Pomijając wątpliwej jakości Żebro, mimo, że IV (drugi) wyciąg był bardzo przyjemny, odczuwam wielką przyjemność z pokonywania kolejnych metrów. O ile z prawej strony nie widać wielkiej przepaści o tyle z lewej ekspozycja jest już dużo większa. Czytając różnej maści opisy szczerze myślałem, że będzie dużo większa. Ta natomiast, owszem jest, ale nie paraliżuje. W zasadzie powietrze czuć jak na każdej grani.

Obrazek

Gdy dochodzą do mnie chłopaki na niebie zbiera się już coraz więcej chmur.

Obrazek

Na kasku czuję nawet kilka kropli deszczu. Tomek jednak pociesza.

- Dobra Marcin ciśnij dalej... przecież to krótka grań... pociśniemy ją i schodzimy na dół. Dawaj dawaj...
- No dobra, to idę!

W tym momencie jak jebło nad morskim okiem to aż nam się włos zjeżył.

- No dobra, to zjeżdżam (mówię :mrgreen: :lol: )
- No dobra to jedź (mówi Tomek :lol: )

Chłopaki wspólnie stwierdzają, że nie ma wyjścia, trzeba pakować manatki i uciekać póki jeszcze jest czas.

Jako, że jestem już podłączony do lin, szybko dochodzę do stanu niżej po czym zaczynam przygotowywać liny do zjazdu.
Zjeżdżam na w miarę wygodną półkę, zmieniam buty i czekam na resztę.

Obrazek

Dojeżdża Krzychu podczas, gdy Tomek jeszcze likwidując stanowisko przygotowuje się do zjazdu. Po chwili i Tomek już znajduje się na dole.

Na około wali jakby waliły się góry. Pakujemy z Tomkiem sprzęt, gdy Krzysiek ucieka trawersem na prawo zostawiając nas z całym szpejem...

W tym momencie dochodzi do kilku słownych przepychanek między chłopakami. Odpuszczają jednak. Z nieba leje się coraz bardziej. Burza wzmaga się z każdą chwilą. Najlepsze jest to, że jednak nie ta z Morskiego Oka a ze strony Kasprowego Wierchu nas dopadła. Wygodna platforma na której staliśmy zacieka coraz bardziej. Jest na tyle nie fajnie, że ja mam ochotę już się asekurować. Nie mam jednak na to czasu, ponieważ Tomek skutecznie mnie popędza

- Marcin, nie ma czasu, idź szybko na dół. Damy radę..
- Kur... no dobra to idziemy.

Krzysiek asekuruje nas oczami.

Nie bardzo mi się to podoba, ale co robić. Rzucam swoją linę Krzyśkowi, który czeka już w miarę bezpiecznym terenie i pokonuję nadzwyczaj czujnie przewinięcie przez filar. W głowie modlę się tylko, aby but mi się nie wyślizgnął z wgłębienia bo polecę kilka metrów w dół do żlebu. Na szczęście stopień wytrzymuję i spokojnie już dochodzę do Krzyśka. Tomek również nie ma problemów i za chwilę wszyscy jesteśmy już razem. W prawdzie wysoko w żlebie, jednak w na tyle bezpiecznym terenie, że da radę bez ciśnienia spokojnie schodzić. Podczas gdy ja zaczynam powoli schodzić, Tomek rzuca jeszcze w stronę Krzyśka kilka miłych słów o pozostawieniu nas samych z całym majdanem 8)

Zejście żlebem nie należy do najprzyjemniejszych. Początkowe fragmenty muszę pokonywać tyłem bo przodem nie daję rady. Do tego, aby nic na siebie nie zrzucić zejście pokonujemy w kilkumetrowych odstępach. Początek dosyć nieprzyjemny, jednak im niżej tym lepiej.

Obrazek

Niby mamy na sobie kurtki, ale już sam nie wiem, czy bardziej pocę się mając ją na sobie, czy bardziej przeszkadza mi padający deszcz.

Dochodzimy w końcu do szlaku. Burza trochę już przechodzi, jednak nadal w oddali słychać walące grzmoty. Najlepsze jest to, że w stronę granatów i Zawratu nadal walą tłumy. Wydaje się, jakby ludzie mieli g. zamiast mózgu w głowach... Ledwo dochodzimy do Stawu Gąsienicowego a znowu nadciąga kolejna burza. Wiatr się wzmaga i po raz kolejny trzeba pokonywać kolejne głazy przy niesprzyjających warunkach.

Gdy dochodzimy do Schroniska nie ma się nawet gdzie schować. Nie ma miejsc pod oknami ani pod dachem. O środku nie ma nawet co wspominać. Samo dopchanie się do książki wyjść graniczy z cudem. Krzyśkowi ledwo udaje się odfajkować nasz powrót.

Obrazek

Ściągamy z siebie cały szpej, pakujemy wszystko do plecaków i ruszamy w dół. Pogoda nie nastraja pozytywnie toteż nie mamy już czego tutaj szukać.

Widać natomiast kolejnych baranów, którzy mimo tego co się dzieje, nadal napierają wyżej... :shock:

Po drodze do Zakopanego widzimy jak z nieba leje deszcz. Z chmur tworzą się ściany deszczu a niejednokrotnie w ziemie ładują pioruny. Widok tym fajniejszy, że u nas powoli przestało już padać.

Obrazek

Droga do auta jak zwykle nieciekawa. Z każdym kolejnym krokiem czujemy się coraz gorzej. Wydaje się, jakby szlak miał się nigdy nie skończyć...

W końcu docieramy do auta i w deszczu jedziemy do domu.

Trochę pozostał niesmak, bo nie udało się zrealizować założonego celu. Niestety... gdybyśmy od początku trafili w żebro to droga by była skończona do czasu rozpoczęcia deszczu. A tak straciliśmy czas na błądzenie i błąkanie się po nie tych żebrach co trzeba! :(

więcej zdjęć - https://www.flickr.com/photos/szymkowsk ... 6055010422

_________________
blog.marcinszymkowski.pl

"W warunkach normalnych najwięcej pomaga technika. Natomiast w sytuacjach wyjątkowych najważniejszy jest hart ducha." - Walter Bonatti


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So sie 22, 2015 6:52 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 17, 2013 7:34 am
Posty: 782
Lokalizacja: Jaworzno
Gratki! fajna akcja ;) masz gdzieś dokładniejszą fotkę gdzie startuje Żebro Czecha?
Co do ludzi to tydzień temu było to samo w Moku, po akcji na Mnichu uciekaliśmy z piorunami w tle walącymi w Dolinie Rybiego Potoku oraz przy Szpiglasowej (był błysk i od razu grzmot), a kilka osób siedzi na Szpiglasowej, po drodze zbiegając ceprostradą mijaliśmy kilkanaście osób podchodzących do góry :shock:

Pozdro ;)

_________________
"Gdyby ludzie od jaskiniowej epoki robili tylko to, co wyglądało na możliwe, do dzisiaj siedzieliby w jaskiniach" - Stanisław Lem


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So sie 22, 2015 7:37 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 09, 2012 2:17 pm
Posty: 2995
Lokalizacja: Kraków
Dokładnie to to co widać tutaj na środku zdjęcia.
Obrazek

Z tego co pamiętam od razu po lewej stronie tego żebra jest szeroki żleb.

_________________
blog.marcinszymkowski.pl

"W warunkach normalnych najwięcej pomaga technika. Natomiast w sytuacjach wyjątkowych najważniejszy jest hart ducha." - Walter Bonatti


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So sie 22, 2015 7:52 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 9:48 am
Posty: 7564
Ewakuacja w samą porę. :) Świetnie się czytało, gratki!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sie 23, 2015 7:02 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
Fajna akcja. Te burze teraz to faktycznie nie przelewki... A grań jeszcze siekniecie. Może pod włos.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sie 23, 2015 7:18 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Wt lip 16, 2013 6:29 pm
Posty: 365
Lokalizacja: Kraków
Taki OT.
Na zdjęciu , gdzie pakujecie liny na końcu Żebra Czecha strasznie Ci wyciągnęło kask.
Mozesz napisać jakim aparatem było robione zdjęcie?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sie 23, 2015 7:54 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
ale patologia w tym schronie... w moku jak byliśmy "z puchą" było tak samo -dlatego w wakacje preferuję słowaków
jako cienias wspinaczkowy zawsze z ciekawością oglądam foty z takich wycieczek

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sie 23, 2015 8:48 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): So lut 09, 2013 10:52 pm
Posty: 1144
Lokalizacja: Łódź
m__s napisał(a):
W tym momencie dochodzi do kilku słownych przepychanek między chłopakami. Odpuszczają jednak.


Rzadko pojawiają się w relacjach takie tematy, a nie bardzo chce mi się wierzyć, że jest tak landrynkowo.

_________________
Gdzie wola - tam droga.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn sie 24, 2015 9:02 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10406
Lokalizacja: miasto100mostów
m__s napisał(a):
- Dobra Marcin ciśnij dalej... przecież to krótka grań... pociśniemy ją i schodzimy na dół. Dawaj dawaj...
- No dobra, to idę!

W tym momencie jak jebło nad morskim okiem to aż nam się włos zjeżył.

- No dobra, to zjeżdżam (mówię :mrgreen: :lol: )
- No dobra to jedź (mówi Tomek :lol: )
Relacja jak zwykle w dobrym stylu.
W tym schronie - rzeźnia, wolałbym chyba po lesie w jakichś Górach Bardzkich czy innych zadupiach łazić.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn sie 24, 2015 5:09 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
m__s napisał(a):
Trochę pozostał niesmak, bo nie udało się zrealizować założonego celu. Niestety...


Wyluzuj i pomyśl, że tak miało być, by wrócić tam złotą jesienią ;)
Grań choć króciutka jest ładna, a Wierch Pod Fajki to jak dla mnie najfajniejsze miejsce na Hali ;)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt sie 28, 2015 8:25 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 12:43 pm
Posty: 3533
Lokalizacja: Węgierska Górka
chciałbym kiedyś zrobić tą grań bo od dawna mi się podoba :wink:
a jeżeli chodzi o relację to jak zwykle akcja przednia z dawką grozy :wink: burze na grani za przyjemne nie są. Najlepsza to musiała być Krzyśkowa asekuracja oczami :lol:

_________________
Galeria zdjęć


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt wrz 04, 2015 2:47 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 17, 2005 9:35 pm
Posty: 1125
Tatry 4ever! To dwutorowe prowadzenie w trawach skojarzyło mi się z liniami wysokiego napiecia 8)

_________________
Omówienie sezonu ograniczam do rejonu Morskiego Oka i Tatr Zachodnich (...). By zasłużyć na wyróżnienie w rejonie Hali trzeba by najtrudniejszą tamtejszą drogę przejść nocą, samotnie i w kapciach. - Władysław Cywiński


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt wrz 04, 2015 9:50 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
Fajna Marcinie relacja,choć jak zwykle czegoś mi brak ;) A! Towarzysz niemal popsuł zdjęcia, relację i wyprawę - no bo zielony kask do niebieskiej koszuli?! ;)

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 13 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL