Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Niedosyt tatrzańskiego debiutanta...
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=17832
Strona 1 z 1

Autor:  rafi86 [ Wt wrz 01, 2015 1:45 pm ]
Tytuł:  Niedosyt tatrzańskiego debiutanta...

Po pierwszym dniu blisko 30-to kilometrowej wyrypy, na drugi dzień zdecydowałem jedynie wejść na Trzydniowiański - po pierwsze nogi dawały się trochę we znaki, po drugie pogoda skutecznie przepędziła z mojej głowy plany na coś bardziej ambitnego. Tego samego dnia tj. w sobotę 22. sierpnia do Chochołowskiej dotrzeć miał kolega Dawid, który ze względu na konflikt na linii on sam>praca, rozpoczął urlop dwa dni później. W schronisku zjawił się dosłownie parę minut po tym jak mnie udało się bezpiecznie wrócić po udanym ataku szczytowym na Trzydniowiański. Szybkie zapoznanie ziomka z realiami schroniska, rezerwacja miejsca i po nadejściu zmroku taki całkiem miły akcent przed niedzielną trasą - pół litry 40 procentowego roztworu przyniesione w plecaku kompana z zakopiańskiego sklepu spożywamy tuż przed schroniskiem, po czym stwierdzamy, że pogoda w Tatrach ma być w niedzielę niezbyt sprzyjająca wędrówkom i za cel postawiliśmy sobie wejście Grzesia i Rakoń. Budziki nastawione na godzinę 7:00, jednak zgodnie z przywidywaniami aż tak długo nam spać nie było. Godzina 4:00, dzwoni budzik jednej z turystek w pokoju. Dzwoni raz, dzwoni drugi...trzeci... słychać tylko z sąsiednich łóżek "No, motyla noga, niechże to ktoś w końcu wyłączy!" I stało się. Dziewcze sie przebudziło z taką werwą, że przyrżnęła ile sił w łóżko. I jakże było wtedy wielkie moje zdziwienie, że zamiast "O ja pierd***" jedyne co powiedziała, to "ałaaaaa". Nic tam, śpimy dalej. Parę minut przed 7 dostrzegam kolegę przy stole w pokoju, wcinającym śniadanie i wertującym mapę. Lukam przez okno, pogoda rewelka. Szybka zmiana planów - idziemy w stronę Przełęczy Zawracie, dalej na Wołowiec i Jarząbczy. A co dalej - zobaczymy w trakcie. Szlak na przełęcz przebiega dość sprawnie, aczkolwiek finalne podejście daje się we znaki Dawidowi. Jak na debiutanta tatrzańskiego nie marudzi, nie pyta "jak daleko jeszcze", a zamiast tego zachwyca się co kilkadziesiąt kroków widokami. Wchodzimy na Wołowiec i tam w ciągu kilku minut widoczność spada do kilku metrów, mgła, mega wiatr i temperatura odczuwalna około 2 stopni. Szybko zarzucamy na siebie softshelle, krótkie focenie, Okocim na szczycie i schodzimy granią w kierunku Jarząbczego. I po dosłownie paru minutach w końcu coś widać. Nawet fragment przebytego dzień wcześniej szlaku. Zachwytów widokami przez mojego kolegę nie ma końca. Nie chwalę dnia przed zachodem słońca ale debiut przebiega dobrze. W drodze na Jarząbczy nie trawersujemy Łopaty, jednak wchodzimy trawiastym zboczem na szczyt. Krótka przerwa na posiłek i wchodzimy na Jarząbczy. Widoki podobne do tych z Wołowca, lecz po paru minutach mgły zaczynają ustępować i udaje nam się zrobić parę ciekawych ujęć. Rozważamy wejście na Jakubinę, jednak decydujemy się na szlak prowadzący na Kończysty Wierch. Robimy pół godzinną przerwę, słońce grzeje coraz mocniej, widoki coraz ładniejsze...i znowu dylemat. Wchodzimy na Starobociański czy nie? Sił o dziwo jeszcze sporo, parominutowa narada - stwierdzam jednak, że wrócimy tu jeszcze przy okazji reszty szczytów których mi brakuje w Zachodnich i schodzimy w dół. Wchodzimy na Czubik i Trzydniowiański, gdzie roi się od turystów. Schodzimy szlakiem Papieskim do Schroniska, obiad, piwko i... "motyla noga, mogliśmy jednak pójść jeszcze na Starobociana" Poczeka...nie ucieknie, wrócimy jeszcze w Zachodnie nie raz. Ważne, że kolega zaliczył udany debiut - 4 dwutysięczniki jednego dnia, a najważniejsze - że złapał tatrzańskiego bakcyla od pierwszego szlaku. Oby mu tak zostało.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Autor:  lxix [ Wt wrz 01, 2015 2:02 pm ]
Tytuł:  Re: Niedosyt tatrzańskiego debiutanta...

rafi86 napisał(a):
że złapał tatrzańskiego bakcyla od pierwszego szlaku.

:thumleft:

Autor:  leppy [ Cz wrz 03, 2015 9:30 am ]
Tytuł:  Re: Niedosyt tatrzańskiego debiutanta...

:thumleft:

Autor:  rafi86 [ Cz wrz 03, 2015 9:50 am ]
Tytuł:  Re: Niedosyt tatrzańskiego debiutanta...

lxix napisał(a):
:thumleft:

leppy napisał(a):
:thumleft:


dzięki chłopaki :thumleft:

Autor:  Elfka [ Cz wrz 03, 2015 10:20 pm ]
Tytuł:  Re: Niedosyt tatrzańskiego debiutanta...

rafi86 napisał(a):
a najważniejsze - że złapał tatrzańskiego bakcyla od pierwszego szlaku. Oby mu tak zostało.


Świetnie :) O to chodzi :)

Autor:  krank1 [ Cz wrz 03, 2015 10:37 pm ]
Tytuł:  Re: Niedosyt tatrzańskiego debiutanta...

Z tym bakcylem to różnie bywa. Nie to żebym żałował, ale jak popatrzę ile czasu mi zabiera wszystko co mniej lub więcej łączy się z górami to zapala mi się lampka :idea:
A to forum jest okropne, jak mam dostęp do internetu muszę kliknąć. Może nowa ciekawa relacja, fajna fotka ... Żona mówi - lecz się :!:

Autor:  Krabul [ Pt wrz 04, 2015 6:15 am ]
Tytuł:  Re: Niedosyt tatrzańskiego debiutanta...

krank1 napisał(a):
Żona mówi - lecz się :!:
Moja już nic nie mówi...

Autor:  rafi86 [ Pt wrz 04, 2015 11:42 pm ]
Tytuł:  Re: Niedosyt tatrzańskiego debiutanta...

Z forum TG to jak z tym o fb - niby wiesz że nie ma nic nowego pewnie, to i tak wchodzisz co chwile gdy masz czas...

Autor:  sonia [ So wrz 05, 2015 1:01 am ]
Tytuł:  Re: Niedosyt tatrzańskiego debiutanta...

Ładna trasa, w ostatnich dniach zrobiłam prawie taką samą, tyle że ze Starym Robotem i zahaczając o Jakubinę. Tę ostatnią polecam, widoki na Dolinę Raczkową i Jamnicką przewspaniałe, dwa przyjemne kamienne schrony izolują od wiatru.

Autor:  rafi86 [ So wrz 05, 2015 9:48 am ]
Tytuł:  Re: Niedosyt tatrzańskiego debiutanta...

Jakby na Jakubinie było nieco jaśniej, pewnie byśmy poszli, zamiast tego kopuła szczytowa była przykryta mlekiem... Wrócimy tam jeszcze ;)

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/