Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz mar 28, 2024 3:34 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 25 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: N lis 29, 2015 6:18 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
To bardzo stara historia, chyba z 1961 roku...
Już publikowana na innym forum, kilka lat temu.



Był piękny sierpniowy wieczór, siedzieliśmy pod Murowańcem i rozmawialiśmy. O czym się na ogół wtedy rozmawia w górach? Zupełnie tak samo jak w Anglii, czyli o pogodzie. Zdania są podzielone, jedni, że utrzyma, drudzy wybrzydzają, że grań zbyt ostro zarysowana i gwiazd od cholery a więc pompa murowana. Robi się chłodno, więc przenosimy się do „kapliczki” (to ta wydzielona część jadalni – pan Ryszard Drągowski łaskawie dawał klucz „schroniskowej arystokracji”). Zbiorowe wycieczki marki „PTTK – wczasy wędrowne” już poszły spać, poza nami tylko dwa stoliki jeszcze zajęte, cztery pary starszych ludzi, jak co wieczór rżnie w brydża. Przedpołudniem włóczą się po hali, żadnych wysokości, ale wiem, że to starzy „kosynierzy”, jeszcze z przed pierwszej wojny światowej i robili drogi, o których nawet nie mogę marzyć. Wciąż są jednak tu w Tatrach „obecni” i tylko to się liczy. Ocena kogokolwiek na podstawie skali trudności i czasu potrzebnego na przejście jest bez sensu – to nie stadion lekkoatletyczny, na którym stoi sędzia z stoperem i taśmą. Gwoli ścisłości – wtedy jeszcze tego nie wiedziałem tak dokładnie.

No i siedzimy w tej kapliczce. Jakiś bliżej nie znany mi facet, śpi jednak o dwie prycze dalej w „trumnie”, więc musi być ze „swoich”, zaczyna narzekać, że jakoś ma pecha do Rysów i nigdy na nich nie był. Bo to trudności z noclegiem w Moku a jak już i to pokonane to pogoda się urywa itd. Strzela mi do głowy idiotyczny pomysł i mówię – „to idź stąd, z Murowańca, masz jeszcze rezerwację na cały tydzień, jeden „dobry” dzień powinien się trafić”. „Przestań się wygłupiać, to za daleko”, mówi jeden z kolegów. To świetny taternik, ale „specjalista” od krótkich ale ekstremalnych (jak na tamte czasy) dróg, więc jego zdanie nie jest dla mnie miarodajne. Następne głosy są podobne. Coś mnie siekło, pewnie chwilowy napad idiotyzmu, i mówię – „Niemożliwe? Dobrze, sprawdzimy, jutro rano wychodzę” i od razu przychodzi mi na myśl, że to niemożliwe i prawie się zaczynam modlić, aby urwało pogodę i lało przez najbliższe trzy dni, bo potem muszę wracać, urlop się kończy a z moim szefem nie ma żartów. Zakład jednak zostaje zawarty. „Idziesz ze mną” – pytam tego pechowca od Rysów, bąka coś niewyraźnie, że może...

Pogoda jednak nie urywa i rano jest prześlicznie. Na domiar złego zaspałem i zamiast wyjść o 6-ej tak jak planowałem wychodzę dopiero o 7-ej. Ten skurczybyk, który winien jest całej „aferze” śpi dalej, z takimi tak zawsze, nawet nie chce się obudzić. Dyżurny GOPR-owiec, który był świadkiem zakładu mówi mi, że chyba będzie dość ciepło i mogę właśnie od tego dostać w tyłek, dorzuca – zastanów się jak będziesz już w Moku.
Bagaż dobrałem starannie – sweter – moja duma, bo „zachodni” i niewiele ważący, pelerynka z igelitu, latarka, zapasowe baterie, jakieś 20 dkg kostek cukru (przydałaby się tabliczka czekolady, ale akurat w tamtym roku ich do sklepów nie „rzucano”). Horolezka jest prawie pusta, ergo lekka i o to właśnie chodzi. Noszenie ciężkiego plecaka, w dodatku o konstrukcji takiej jak w tamtych czasach bywało, traktowałem zawsze jako karę za grzechy, których w dodatku nie popełniłem i migam się od tego jak tylko mogę.

Wychodzę, trochę głodny, zaledwie jakiś kawałek chleba z oscypkiem (kiełbasy też wtedy nie „rzucano” do sklepów). Mógłbym, co prawda ugotować sobie owsiankę, za która naprawdę przepadam, ale jestem pod czasem a w dodatku mam nieodparty wstręt do gotowania na kocherze – okropne urządzenie, ale brak lepszych – też nie rzucali do sklepów. Tak nawiasem – te braki zaopatrzeniowe, zarówno w branży spożywczej jak i sprzętu górskiego znakomicie potaniały koszty uprawiania „tatrzańskiej pasji”.

Idę, zastanawiając się – Kozia czy Zawrat – wybieram w końcu Zawrat, jakoś nie lubię Koziej, sam nie wiem, dlaczego. Przy Zmarzłym już siedzi stara góralka z kwaśnym mlekiem i samowarem. Patrzę na zegarek i robię sobie przerwę – napiję się herbaty (cosik była tłusta ta herbata ale co tam – w górach nie zwraca się uwagi na takie drobiazgi). Zawrat – znajome chłopaki już „siedzą” na Zawratowej od Matki Boskiej. Są jakieś 20 metrów wyżej. Przez chwilę rozmawiamy, pytają się gdzie idę. Odpowiadam, że na Rysy. W odpowiedzi – „Q***, wariat”. A wy „meblarze” odpowiadam z godnością (to aluzja do „ławeczek” – nigdy nie miałem przekonania do wspinaczki z „pomocami naukowymi”). Pytają czy zakład, inteligentni chłopcy, odpowiadam, że tak. „A to, co innego” odpowiadają i dodają, że już myśleli, że mi się „pogorszyło”. Pięć Stawów – nie umiem sobie odmówić szarlotki. Całe szczęście, że nie ma kolejki. Pani Maria Krzeptowska zagaduje gdzie idę i dlaczego mi się tak śpieszy. Odpowiadam, że na Rysy. Znowu komentarz na temat mojej sprawności umysłowej, ale dodaje trzeci kawałek szarlotki i nawet nie chce wziąć pieniędzy.

Idę dalej, żadnych tam skrótów na górze, ma być „sportowo”, fair play. Morskie Oko – jestem już trochę zmęczony. Złośliwy diabełek, który się ujawnił w mojej łepetynie – podpowiada – „daj sobie spokój, wypij piwko, właśnie przyjechał autobus z całą kupą ładnych panienek, poderwij jedną i idź w kosóweczki, potem obiadek i powolutko wrócisz sobie na Halę i obwieścisz sukces, kto o tym będzie wiedział”. Apage satanas - krzyczę w myśli i prawie biegnę w kierunku Czarnego Stawu, aby być możliwie szybko jak najdalej od tego siedliska pokus wszelakich. Czarny Staw, trochę oddechu na płaskim. Po chwili znowu niestety w górę. Jest gorąco jak gdzieś nad Morzem Śródziemnym. Mam ochotę zdjąć koszulę, ale rozsądek zwycięża, nie mam odpowiedniej skóry na takie zabawy. Zdaję sobie sprawę, że idę już trochę jak automat – słynna „poznańska schnell-zapierdalanka” (to taki termin ukuty przez jednego z znanych poznańskich alpinistów z ówczesnej górnej półki). Poznaniacy być może nie odznaczają się specjalną fantazją, ale to twarde chłopaki, którzy potrafią nawet dorównać w takich zabawach chłopakom z Podhala (no może jednak trochę są gorsi).

Kryzys przychodzi już niedaleko szczytu. Zaczynają mi przed oczyma latać czarne plamy, w dodatku zaczynam się bać – wstyd, przecież to q****** łatwa ścieżka. Ostatnie metry, ku zabawie gawiedzi na szczycie idę prawie na czworakach. Mam szczęście – na szczycie zastaję znajomego przewodnika o znanym nazwisku. Wyjaśniam, o co chodzi i proszę o potwierdzenie na kartce, że tu jestem i o której godzinie. Jest wyraźnie rozbawiony i znowu słyszę coś o idiotach, których się powinno przymusowo leczyć. Wystawia jednak zaświadczenie a potem częstuję herbatą z termosa. „Powinieneś mieć termos” – mówi surowo. „Jeszcze czego – odpowiadam – to dodatkowy kilogram z kawałkiem”. Pyta wobec tego o latarkę – rumienię się i pokazuję, że mam – obaj wiemy, o co chodzi – kiedyś mnie „uratował” w trudnej sytuacji, wynikłej z braku tego urządzenia.

Z drogi powrotnej jakoś nie mam żadnych wspomnień poza monotonnym odgłosem butów na ścieżce (tak nawiasem te buty to były tzw. Pionierki, ówczesny hit polskiego przemysłu obuwniczego – z odwiedzających to forum to chyba nikt nie wie co to był za „znakomity obuw” :D . To w górę, to znowu w dół, wreszcie znowu Zawrat. Jak to miło – na łańcuszkach przynajmniej jest trochę inaczej. Nad Czarnym Stawem czeka na mnie kilku kolegów, w dodatku z kawą w termosie. Chłopaki jednak potrafią być czasami mili. Pokazuję im kartkę z „zaświadczeniem”. Śmieją się i mówią, że to niepotrzebne, bo wystarczy na mnie spojrzeć. Jest też i „sprawca afery”. Pyta się jak było? Staram się możliwie ładnie uśmiechnąć i ... „pocałuj mnie w d*** z swoimi pytaniami, trzeba było iść ze mną. Murowaniec – jest dokładnie godzina 20 – „zabawa” trwała równe 13 godzin.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 29, 2015 8:59 pm 
Nowy

Dołączył(a): Wt cze 19, 2012 11:25 am
Posty: 29
Markiz napisał(a):
To bardzo stara historia, chyba z 1961 roku...
Już publikowana na innym forum, kilka lat temu.



Był piękny sierpniowy wieczór



... pod koniec sierpnia 1961 roku, w rejonie przejścia granicznego GPK WOP Łysa Polana. Tym razem bohaterem incydentu jest 20-letni żołnierz WOP – szer. Leszek Ł. – aktualnie zamieszkały w Chicago (USA).
Krytycznego ranka, około godziny 04:30, szer. Leszek Ł. pełnił służbę patrolową pomiędzy Łysą Polana a Palenicą Białczańską wzdłuż drogi nr 961....

http://hyboriana.blogspot.com/2014/05/p ... try-4.html


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 29, 2015 9:09 pm 
Stracony

Dołączył(a): Wt sie 07, 2012 8:56 pm
Posty: 4265
Lokalizacja: Łódź
Markiz napisał(a):
To bardzo stara historia, chyba z 1961 roku...


Fajnie się to czyta a jeszcze chętniej by się takich więcej posłuchało gdzieś np w Jurze wiosną przy ognisku. ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 29, 2015 9:56 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
WILCZYCA napisał(a):
Markiz napisał(a):
To bardzo stara historia, chyba z 1961 roku...


Fajnie się to czyta a jeszcze chętniej by się takich więcej posłuchało gdzieś np w Jurze wiosną przy ognisku. ;)
WILCZYCA napisał(a):
Markiz napisał(a):
To bardzo stara historia, chyba z 1961 roku...


Fajnie się to czyta a jeszcze chętniej by się takich więcej posłuchało gdzieś np w Jurze wiosną przy ognisku. ;)


Pięknie dziękuję, Wilczyco, tylko mi jedno w tym wątku brakuje. Mianowicie wpisu niejakiego zbanowanego, który napisał mniej więcej tak - konfidencka ku.rwa na poczekaniu wymyśliła historyjkę aby się załapać do tej książeczki Leppy'ego. Wpis tajemniczo zginął, może go usunął zbanowany, przestraszony reakcją Ali7 w wątku "chamstwo". Moje niedopatrzenia, trzeba było choćby ikonkę wcisnąć i wpis byłby nie do "autousunięcia".
Jeżeli zrobił to moderator, to mojej inicjatywy w tym kierunku nie było, wręcz byłem "spragniony" takich wpisów aby niektórzy skompromitowali się do reszty.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 29, 2015 10:06 pm 
Stracony

Dołączył(a): Wt sie 07, 2012 8:56 pm
Posty: 4265
Lokalizacja: Łódź
Wiesz Markiz podoba mi sie taki wpis.
prof.Kiełbasa napisał(a):
Tak samo jest z polityką ,można iść na maczety albo dać sobie spokój bo w imię czego?
ch.v.j mnie obchodzi że Adam ma takie poglądy jakie ma ,rok temu fajnie nam się wędrowało po Barańcu ,to nie jedyny człowiek na TG co ma inne poglądy od moich ,ale mam w dupie te poglądy które nas różnią -tutaj szukam wspólnego mianownika a nim są góry..


No i właśnie -tez uważam wspólnym mianownikiem są góry i chyba po to tu jesteśmy żeby tak było.
Mam już dosyć tego całego jazgotu i wszystkie sytuacje z nim związane odtąd będę starała sie ignorować bo to zdaje sie jedyne wyjście żeby nie nakręcać tej spirali.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 29, 2015 10:13 pm 
Stracony

Dołączył(a): Wt sie 07, 2012 8:56 pm
Posty: 4265
Lokalizacja: Łódź
Ali znasz inne skuteczne rozwiązanie tej sytuacji? Przecież tu jest kilka osób które na siebie napadają. W jaki sposób chcesz ich rozdzielić skoro oni sami tego nie chcą.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 29, 2015 10:27 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Cz paź 22, 2015 5:17 pm
Posty: 2496
Lokalizacja: Poznań
Markiz napisał(a):
Pięknie dziękuję, Wilczyco, tylko mi jedno w tym wątku brakuje. Mianowicie wpisu niejakiego zbanowanego, który napisał mniej więcej tak - konfidencka ku.rwa na poczekaniu wymyśliła historyjkę aby się załapać do tej książeczki Leppy'ego. Wpis tajemniczo zginął, może go usunął zbanowany, przestraszony reakcją Ali7 w wątku "chamstwo". Moje niedopatrzenia, trzeba było choćby ikonkę wcisnąć i wpis byłby nie do "autousunięcia".
Jeżeli zrobił to moderator, to mojej inicjatywy w tym kierunku nie było, wręcz byłem "spragniony" takich wpisów aby niektórzy skompromitowali się do reszty.

Markizie, potwierdzam. Ja wpis takiej treści "zbanowanego" też widziałam a teraz go nie ma. Pomyślałam sobie, że zbanowany prędzej pisze niż myśli, jeżeli. Chyba do książeczki są nominowane z teksty z jakąś datą. A Twój wpis jest dzisiejszy. Ale się nie odezwałam bo trudno dyskutować na "jakimś poziomie" jak napisał Sokrates.
Sokratesie wygoogluj sobie "kindresztuba" i przeczytaj ze zrozumieniem.
leppy napisał(a):
Nie chodzi o pozycję "dziadka nad kotami", a tylko o brak dostępu do OT dla nowych - o który wnioskuję odkąd pamiętam. Forum górskie - najpierw góry, później wszystko inne.
Nie chce mi się szukać innych Twoich cytatów, próbujesz ludzi ustawiać po kątach, a jestem takim samym użytkownikiem, jak każdy inny. No niezupełnie takim samym, jest pewna różnica. Ale jak kiedyś napisałam: Ludzie są różni. A może to ja znowu coś zrobiłam? Nawet nie wiem jak to się robi.

Markizie przeczytałam Twój tekst i uśmiałam się do łez, gratuluję poczucia humoru i talentu.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 29, 2015 10:49 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
e_l napisał(a):
Markizie przeczytałam Twój tekst i uśmiałam się do łez, gratuluję poczucia humoru i talentu.


Miło mi.
Poczucie dystansu nie jest mi obce - w tej opowiastce kilka razy zakpiłem z samego siebie. Nawet w tak "drażliwej" sprawie jak brak latarki. Fakt, błądziłem po ćmoku w Dolinie Pięciu Stawów a no była wyjątkowo ciemna i ów przewodnik wybawił mnie z opałów. Kto tego nie doświadczył może nie uwierzyć, że można błądzić w "Piątce". Można.

PS.
Absolutnie nie aspiruję do kwalifikacji tego tekstu do projektowanej książki. Znam swoje miejsce.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 29, 2015 10:52 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Cz paź 22, 2015 5:17 pm
Posty: 2496
Lokalizacja: Poznań
Markiz napisał(a):
e_l napisał(a):
Markizie przeczytałam Twój tekst i uśmiałam się do łez, gratuluję poczucia humoru i talentu.


Miło mi.
Poczucie dystansu nie jest mi obce - w tej opowiastce kilka razy zakpiłem z samego siebie. Nawet w tak "drażliwej" sprawie jak brak latarki. Fakt, błądziłem po ćmoku w Dolinie Pięciu Stawów a no była wyjątkowo ciemna i ów przewodnik wybawił mnie z opałów. Kto tego nie doświadczył może nie uwierzyć, że można błądzić w "Piątce". Można.

Ja wierzę, bo mi się zdarzyło kilka razy wracać w ciemnościach kiedy czołówka była na kwaterze a nie w plecaku.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 29, 2015 11:02 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
e_l napisał(a):
a wierzę, bo mi się zdarzyło kilka razy wracać w ciemnościach kiedy czołówka była na kwaterze a nie w plecaku.



No i po co się tak "bez bicia" się do tego przyznajesz? "Autorytety" zaraz się za Ciebie zabiorą" :mrgreen:

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 29, 2015 11:12 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Cz paź 22, 2015 5:17 pm
Posty: 2496
Lokalizacja: Poznań
Markiz napisał(a):
e_l napisał(a):
a wierzę, bo mi się zdarzyło kilka razy wracać w ciemnościach kiedy czołówka była na kwaterze a nie w plecaku.



No i po co się tak "bez bicia" się do tego przyznajesz? "Autorytety" zaraz się za Ciebie zabiorą" :mrgreen:

Niech się zabierają, będzie ku przestrodze :mrgreen:
Wówczas oglądałam zachód słońca na Karczmisku po dość długiej trasie. I tylko z powodu braku światła zeszłam do Kuźnic Jaworzynką, bo przez Boczań bym się chyba zabiła. A nie była to pełnia :mrgreen:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 29, 2015 11:26 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N paź 05, 2008 8:16 pm
Posty: 1359
Lokalizacja: silesia
zbanowany trekker zaraz zje..e Cię jak psa...

_________________
I was blind but now I can see...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 29, 2015 11:29 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
batmik napisał(a):
zbanowany trekker zaraz zje..e Cię jak psa...

Kogo? Mnie (przywykłem), e_l, czy może Ali7'ego?

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Ostatnio edytowano Pn lis 30, 2015 11:38 am przez Markiz, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn lis 30, 2015 2:07 am 
Markiz napisał(a):
może go usunął zbanowany, przestraszony reakcją Ali7

Trzęsę się ze strachu do tej pory :lol:

Ty to jednak jesteś nie tylko konfidencką kur wą ale i debilem, z którego większość ma tu niezłą polewkę. A już nagłym dodaniem jakiejś starej debilnej relacji w momencie kiedy zobaczyłeś wpis o wydaniu książeczki i podnieciłeś się jak pedofil w przedszkolu to skompromitowałeś się całkowicie.


Góra
  
 
PostNapisane: Pn lis 30, 2015 11:09 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10402
Lokalizacja: miasto100mostów
Fajnie się czytało. Nieraz już wspominałeś o tej trasie.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn lis 30, 2015 1:31 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Cz paź 22, 2015 5:17 pm
Posty: 2496
Lokalizacja: Poznań
batmik napisał(a):
zbanowany trekker zaraz zje..e Cię jak psa...

A dlaczego? Czyżby zbanowany nie lubił psów? :lol: Ja lubię wszystkie, i te wychowane jak Tobi i te niewychowane jak
Obrazek
takie też

Obrazek
nawet te co gonią kozice, bo przecież to nie pies jest głupi tylko jego pan o pełnozwojowym mózgu.
Mnie lubią wszystkie, nawet Martina z BW merdał do mnie ogonem i nie chciał odejść jak go pan wołał.
A że nie jestem gołosłowna to

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn lis 30, 2015 6:29 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
Fajna przygoda, podziwiam :) Czytałam już tę opowieść, nie wiem czy na tym, czy na innym forum. Lubię takie opowieści. I chętnie posłuchałabym/poczytała o innych Twoich górskich przygodach.
Uwielbiam łazić długo, dużo, wysoko, ale na taką wyprawę bym raczej się nie pisała. No ewentualnie z Piątki.

e_l napisał(a):
Ja lubię wszystkie, i te wychowane jak Tobi i te niewychowane jak


Ten piesek z pierwszej fotki, to nie przypadkiem ze schroniska nad Zielonym Stawem? :D Takiego artystę "stołowego" tam widziałam :D

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn lis 30, 2015 7:58 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Cz paź 22, 2015 5:17 pm
Posty: 2496
Lokalizacja: Poznań
Elfka napisał(a):
Ten piesek z pierwszej fotki, to nie przypadkiem ze schroniska nad Zielonym Stawem? Takiego artystę "stołowego" tam widziałam

Dokładnie tam, w ub. roku miałam okazję spotkać tam kota też tak rozpuszczonego. Chodził między turystami i zjadał, ale nie wszystko co mu dawano. :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn lis 30, 2015 10:59 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Pn sie 17, 2009 9:49 pm
Posty: 405
Lokalizacja: Opole
Wszystko schodzi na psy :(


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt gru 01, 2015 10:48 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Cz paź 22, 2015 5:17 pm
Posty: 2496
Lokalizacja: Poznań
srebrny napisał(a):
Wszystko schodzi na psy :(

C`est la vie, ale po burzy zawsze wychodzi słońce :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt gru 01, 2015 3:24 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 9:46 pm
Posty: 4463
Lokalizacja: GEKONY
Hehe, zakłady, skąd ja to znam :lol:
Może kiedyś z ciekawości zrobię sobie taką trasę w starym stylu. U rodziców mam jeszcze stary plecak z metalowym stelażem, a o pionierkach słyszałem kiedyś od taty, ale to chyba nie to samo co lach sportiva, albo decathlon :wink:

Podobają mi się w starych relacjach takie zderzenia z rzeczywistością i czasami obecnymi, wtedy standardem były kostki cukru :shock: teraz izotonik, baton energetyczny. Cieniasy z nas. Chylę czoła.

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.

http://summitate.wordpress.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt gru 01, 2015 3:39 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10402
Lokalizacja: miasto100mostów
kefir, jak będziesz miał 80 lat to wystarczy, że powiesz że przepie.rdoliłeś na czworakach tę kosówkę na Drygancie i podziw będzie jeszcze większy. :mrgreen:

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt gru 01, 2015 5:29 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 9:46 pm
Posty: 4463
Lokalizacja: GEKONY
Krabul napisał(a):
kefir, jak będziesz miał 80 lat to wystarczy, że powiesz że przepie.rdoliłeś na czworakach tę kosówkę na Drygancie i podziw będzie jeszcze większy. :mrgreen:

Zabawne, bo nie dalej niż w sobotę wspominaliśmy tą wspaniałą drogę krzyżową :lol:

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.

http://summitate.wordpress.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt gru 01, 2015 5:34 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
[quote="kefir"]Podobają mi się w starych relacjach takie zderzenia z rzeczywistością i czasami obecnymi, wtedy standardem były kostki cukru teraz izotonik, baton energetyczny. Cieniasy z nas. Chylę czoła.
[/quote

Kefir, wiesz może jak wyglądał przedwojenny plecak a raczej tornister harcerski? Taki z skórą z sarny na klapie? Otóż taki wówczas miałem, w dodatku nie mój, lecz pożyczony od wuja, przedwojennego harcerza. :)

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt gru 01, 2015 9:43 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N paź 05, 2008 8:16 pm
Posty: 1359
Lokalizacja: silesia
Jak mawia mój dziadek - jak będziesz miał 80 lat to Ci się kaczka z dupy napije.

_________________
I was blind but now I can see...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 25 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL