Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Trzy szczyty w trzy dni
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=17866
Strona 1 z 1

Autor:  batmik [ So wrz 12, 2015 12:33 pm ]
Tytuł:  Trzy szczyty w trzy dni

Wypad zaplanowany wcześniej, noclegi w Popradzkim Plesie zarezerwowane, więc standardowo trzeba było kilka razy dziennie sprawdzać prognozę na wszystkich portalach pogodowych i oczywiście dopytywać na forum :)
Plan był prosty – 3 szczyty w 3 dni. A że mieliśmy do dyspozycji tylko dwa noclegi to startujemy w niedzielę 30-go sierpnia o 4:30, żeby o sensownej porze zameldować się na Słowacji. Z parkingu elektriczki do hotelu górskiego dowozi nas samochód hotelowy. Darmowy to ten przejazd nie był, ale jakoś nikt o tym wcześniej nie wspomniał. Zostawiamy wielkie wory w hotelowej przechowalni i startujemy do Złomisk. Gorąco jak diabli, ale pięknie. I ludzi brak!

Obrazek

Idziemy dalej w stronę Rumanowego wypatrując żlebu w który trzeba się wbić. Mój towarzysz analizuje (brzydkie słowo) topo wydrukowane z internetu, toteż długo się nie zastanawiamy. Po pokonaniu kruchego żlebu kierujemy się w lewo, trawersując zbocza Rumanowego by po krótkim czasie zameldować się na Gankowej Przełęczy. Widoki rewelacja. Lufa do Doliny Kaczej robi wrażenie.

Obrazek

Obrazek

I tylko śmigło lata jak wściekłe. Po powrocie dowiedziałem się dlaczego... [*]

Obrazek

Po dłuższej przerwie szpeimy się i dalej na lotnej wyruszamy w stronę Ganku. Grań jest krótka i niezbyt trudna, ale dość powietrzna. Pogoda rozpieszcza a ludzi wciąż jak na lekarstwo. To jest to co tygryski lubią najbardziej. Po drodze mijamy ze 2,3 miejsca w których warto się przyasekurować, choć po drodze jest też gość, który schodził w sandałach i w plecaczku miejskim. Nie żebym miał coś przeciwko plecakom miejskim, ale odniosłem wrażenie, że facet znalazł się tu przypadkiem!!! Cóż, nie takie rzeczy się w górach widywało :) Po krótkiej chwili meldujemy się na Ganku. Napotkani turyści robią nam foto (nawet nie chcieli kasy:))

Obrazek

Ktoś ostatnio pisał, co bardzo mi się spodobało, że w niedzielę przy pięknej pogodzie, bardzo przyjemnie posiedzieć na ganku. Muszę stanowczo potwierdzić tę teorię. Słońce wali coraz bardziej więc postanawiamy wracać na piwko (no może nie jedno) do schroniska w Popradzkim Plesie. Po 3 godzinkach spijamy pierwszego Staropramena. Po kolejnych 3 (godzinach, nie piwkach) spadamy spać bo jak to mówią, rano trzeba wstać...

Drugiego dnia po obowiązkowym śniadaniu, startujemy w stronę Chaty pod Rysami. Pogoda żyleta więc można było się cieszyć pięknymi widoczkami dookoła. Po lewej ciągnie się Grań Baszt, którą też kiedyś trzeba będzie odwiedzić.

Obrazek

Kolega maratończyk narzucił niezłe tempo, bo przy chacie meldujemy się po 1,5 h od wyjścia z Popradzkiego P. Tutaj przerwa na cofolę :)

Obrazek

No nic, trzeba ruszać dalej w stronę Wagi. A z Wagi zerkamy w stronę wczorajszego Ganku i zastanawiamy się jak to możliwe, że pod Galerią Gankową są drogi, które ludzie potrafią przejść.

Obrazek

Wyciągamy opis drogi i ruszamy w stronę Kogutka. Przed nami jakiś duet poszedł niższą półką i musieli przed łańcuchami zrobić nieprzyjemny komin, ale jakoś dali radę. W każdym razie z Wagi nie wyglądało to przyjemnie. Na szczęście my poszliśmy uważnie za kopczykami i po kilkunastu minutach zaczynamy wspinać się po łańcuchach. Widok spod Kogutka na Chatę pod Rysami.

Obrazek

Dalej idziemy z kartką w ręku coby na pewno nie minąć właściwego żlebu. Po drodze kilka razy błądzimy i wracamy do ostatniego napotkanego kopczyka, aż w końcu dochodzimy do żlebu, który wydaje się być tym właściwym. Niestety na moje oko nie wygląda on fajnie. Kruchy, stromy i do tego bez śladów użytkowania. Czy to na pewno tu? Powoli pniemy się jednak do góry. Na wyjściu żlebu znów pobłądziliśmy i zamiast na wprost do klamer poszliśmy w lewo na grań. Uratowała nas dwójka, którą wcześniej widzieliśmy pod Kogutkiem a która to teraz schodziła w dół po klamrach na przełączce. Teren był na tyle zagmatwany, że zapominamy robić zdjęć. Dopiero na szczycie przypominamy sobie o aparatach. Niestety nie ma komu zapłacić za zrobienie fotki więc musimy pozować solo. Lepsze to niż selfie :)

Obrazek

Na szczycie spędzamy z 15 minut i wracamy na dół. Na szczęście znaliśmy już drogę więc poszło dużo szybciej. Postanowiliśmy wracać tą samą drogą, bo po pierwsze nie mieliśmy opisu zejścia do Złomisk a po drugie nie było tam Chaty gdzie można się było napić Litovela:). Po jednym dużym postanawiamy wracać do Popradzkiego. Kolejne piwo pijemy w Popradzkim około 15 więc tym razem postanawiamy potarasować się troszkę dłużej niż dnia poprzedniego.

Trzeci dzień rozpoczynamy wcześniej bo chcieliśmy o rozsądnej porze pojawić się w domach. Tuż przed 7, o bolących głowach kierujemy się w stronę Osterwy. Słońce jeszcze za grzbietami. Na przełęcz wychodzimy po 45 minutach.

Obrazek

W dalszej drodze (zresztą jak co dzień) musieliśmy oczywiście pobłądzić. Powodem był fakt, że poprzedniego wieczoru przy piwie (nie pamiętam którym) zgubiliśmy kartki z opisem drogi. Efekt był taki, że zamiast w stronę Tępej blisko grani, poleźliśmy magistralą. Dopiero w kotle coś tam świta, że to chyba jednak nie tak było narysowane :) Postanawiamy opuścić magistralę i po stromych trawach i kamiennych telewizorach pniemy się w stronę grzbietu gdzieś tam w kierunku Tępej. Po wejściu na grzbiet odsłania się taki widok.

Obrazek

Wiemy już, że trzeba będzie sporo zejść na dół do przełęczy. Na szczęście obaj pamiętamy z opisu, że na szczyt prowadzą dwa żleby o podobnym nachyleniu. Wybieramy ten drugi, który stąd wydawał się łatwiejszy. Żleb jak to żleb – jest stromy i cholernie kruchy. Myślimy sobie, że w drodze powrotnej będzie katorga. Ale z drugiej strony co tu się martwić na zapas skoro jeszcze nawet nie szczytowaliśmy. Ciśniemy więc do góry. Na wyjściu ze żlebu kierujemy się po najprostszej linii w stronę grani. Wychodzimy na szczyt a tu dupa. Nie ma kowadła. Coś popierniczyliśmy. Widać stąd gdzie jest właściwy szczyt, ale widać też, że granią go nie zrobimy. A już na pewno nie bez liny. Z ostrożności włączam nawigację na szczyt i schodzimy nieco w dół. Po piętnastu minutach meldujemy się na Kończystej. Poznaję po kowadle. Postanawiam wdrapać się na górę bo przecież nikt by tego tutaj nie zaliczył :)

Obrazek

Od razu muszę przyznać, że miał rację Kilerus pisząc, że na Kończystą wejdzie większość turystów a na kowadło niekoniecznie. Kompan mój odmówił próby zdobycia kowadła burcząc pod nosem, że jestem jeb...ty. Dodać trzeba, że gdyby nie tasiemka musiałbym odpuścić. Ekspozycja porządna toteż zejście z kowadła było przemyślane kilka razy i bardzo czujne :)
Ponieważ chcieliśmy być wcześniej w domach na szczycie zabawiamy z 5 minut i uciekamy. Tym razem wybieramy drugi żleb opadający wprost na przełęcz. Z przełęczy wychodzimy pod Tępą. Przeszło nam przez myśl, żeby z przełęczy wrócić przez Złomiska, ale coś mi dzwoniło, że był tam jakiś jeden nieprzyjemny moment a sprzęt został w Popradzkim toteż wracamy tą samą drogą. Rzut oka spod Osterwy w stronę Popradzkiego. Tym razem słońce grzeje już pełną gębą...

Obrazek

W hotelu szybka cofola i spadamy na dół bo jeszcze długa droga przed nami.

Autor:  _Sokrates_ [ So wrz 12, 2015 12:49 pm ]
Tytuł:  Re: Trzy szczyty w trzy dni

batmik napisał(a):
Postanawiam wdrapać się na górę bo przecież nikt by tego tutaj nie zaliczył :)


A myślisz, że to Ci ktoś zaliczy? :roll:

Przecież ewidentnie widać, że odpuściłeś z metr przed szczytem :mrgreen:

Autor:  krank1 [ So wrz 12, 2015 2:32 pm ]
Tytuł:  Re: Trzy szczyty w trzy dni

batmik napisał(a):
Przeszło nam przez myśl, żeby z przełęczy wrócić przez Złomiska

Miałem plan iść tam z Ganku na Kończystą, późno było i musiałbym biwakować, miałem nawet śpiwór na taką okazję, ale chęć wypicia browara i wrzucenia na ząb czegoś ciepłego była tak duża że odpuściłem, druga kwestia to
batmik napisał(a):
że był tam jakiś jeden nieprzyjemny moment

Patrząc z daleka to na oko podejście żlebem było ok, u samej góry jakoś wąsko i stromo się wydawało - ktoś szedł tamtędy i czy najłatwiejsza droga w ogóle prowadzi żlebem?

Autor:  grubyilysy [ So wrz 12, 2015 9:10 pm ]
Tytuł:  Re: Trzy szczyty w trzy dni

krank1 napisał(a):
Patrząc z daleka to na oko podejście żlebem było ok, u samej góry jakoś wąsko i stromo się wydawało - ktoś szedł tamtędy i czy najłatwiejsza droga w ogóle prowadzi żlebem?

Żlebem, inaczej się za bardzo nie da, ale żleb jest dość szeroki, od zboczy Kończystej po zbocza Tępej.
Twój towarzysz kilku niedawnych wypraw szedł (schodził) tuż przy zboczu Kończystej i pisał, że OK.
Ja szedłem po prawej, "tam gdzie piargi podchodzą najwyżej" pod próg, tam gdzie leje się woda (po lewej jest pieczara <a w niej złoty pociąg?>)., Szedłem na wprost przez próg ściekiem, nie było OK, mokro, ekspozycja,niełatwo (koło I).
Bij się panie kolego, ja z moim brzuchem i tępem zrobiłem to w ok.3h (z wierzchołka na wierzchołek), mało co kiedykolwiek w górach urobiłem w takim biegu, jestem z siebie dumny! (Spieszyło mi się bo noc zapadała :) ).


Edit

O, kopczyk na Kowadle :lol: .

Autor:  comb [ N wrz 13, 2015 12:14 am ]
Tytuł:  Re: Trzy szczyty w trzy dni

krank1 napisał(a):
Patrząc z daleka to na oko podejście żlebem było ok, u samej góry jakoś wąsko i stromo się wydawało - ktoś szedł tamtędy i czy najłatwiejsza droga w ogóle prowadzi żlebem?


Wg WHP najłatwiejsze zejście ze Stwolskiej Przełęczy do Złomisk to 0+. Ten żleb jest w dolnej części rozdzielony grzędą, łatwiejsze zejście jest po jej lewej (orograficznie) stronie. Ja schodziłem (jeszcze przed zapoznaniem się z tym opisem) po prawej stronie, mniej więcej tak jak grubyilysy - nie polecam.

Autor:  batmik [ N wrz 13, 2015 10:52 am ]
Tytuł:  Re: Trzy szczyty w trzy dni

Czy któryś z Was jest w stanie wskazać ów żleb???
Obrazek

Autor:  grubyilysy [ N wrz 13, 2015 5:42 pm ]
Tytuł:  Re: Trzy szczyty w trzy dni

"Tam gdzie piargi podchodzą najwyżej". Wżyna się, ciężko pomylić.
Jak mnie oczy nie mylą, to na tym zdjęciu faktycznie przy zboczu Kończystej widać chyba nawet udeptaną ścieżkę?

Autor:  Rambubu [ Wt wrz 15, 2015 4:21 pm ]
Tytuł:  Re: Trzy szczyty w trzy dni

Gratki, ten 3ci szczyt to nie miał być przypadkiem MSW, a nie Kończysta? ;-)

batmik napisał(a):
Dalej idziemy z kartką w ręku coby na pewno nie minąć właściwego żlebu.


Słusznie, podobnie zresztą chyba sam doradzałem w jakimś tam temacie ;-) No ale IMO naprawdę Ganek nie jest trudny orientacyjnie (wiem, że pewnie grubyiłysy się nie zgodzi, ale zdaniem moim jest to po prostu kwestia "jakotakiego", podstawowego przygotowania przed wycieczką). Ten żleb widać z daleka, jak na dłoni. Kopczyków też jest sporo (tyle, że trzeba dokonywać selekcji).

Swoją drogą znam osoby (a raczej może jedną "osobę" ;-) ), dla których Ganek był znacznie trudniejszy (i nie chodzi mi tutaj o trudności ściśle techniczne) niż np. MSW, Pośrednia Grań czy Staroleśny. Ze względu na ekspozycję. Kiedy mówiłem, że przecież na przykładowej drodze przez Hińczową na MSW też jest spora ekspozycja, otrzymałem odpowiedź: "Co?? Tam nie było żadnej ekspozycji!!".

Autor:  batmik [ Wt wrz 15, 2015 8:29 pm ]
Tytuł:  Re: Trzy szczyty w trzy dni

_Sokrates_ napisał(a):
Przecież ewidentnie widać, że odpuściłeś z metr przed szczytem :mrgreen:

:D szacunek dla tego co tam ten przepiękny kopczyk zbudował
grubyilysy napisał(a):
Bij się panie kolego, ja z moim brzuchem i tępem zrobiłem to w ok.3h (z wierzchołka na wierzchołek), mało co kiedykolwiek w górach urobiłem w takim biegu, jestem z siebie dumny!

Toć pocisnął. Też jestem dumny z Ciebie :)
Rambubu napisał(a):
Gratki, ten 3ci szczyt to nie miał być przypadkiem MSW, a nie Kończysta?

W rzeczy samej. Dumałem też nad Szatanem, ale przyjdzie kryska...
Rambubu napisał(a):
Rambubu napisał(a):
Swoją drogą znam osoby (a raczej może jedną "osobę" ), dla których Ganek był znacznie trudniejszy (i nie chodzi mi tutaj o trudności ściśle techniczne) niż np. MSW, Pośrednia Grań czy Staroleśny.

Na Ganku spotkaliśmy dwóch chłopaków, którzy dzień wcześniej byli na Pośredniej Grani (nie pytałem, którą drogą) i stwierdzili, że jest przereklamowana i praktycznie nie jest tam nic trudniej niż na Ganku. Dla mnie Wysoka była jakoś trudniejsza niż Ganek ze względów chociażby topograficznych - i jeszcze ten nieciekawy żleb...

Autor:  TataFilipa [ Wt wrz 15, 2015 8:55 pm ]
Tytuł:  Re: Trzy szczyty w trzy dni

batmik napisał(a):
Czy któryś z Was jest w stanie wskazać ów żleb???


Ja schodziłem tak jakby środkiem zdjęcia. Nie było jakoś dramatycznie - dupą do ściany, więc spoko do przejścia. Natomiast ewidentnie było widać, że bliżej ścian Kończystej jest dużo łatwiej. Poszedłem po prostu za parą Słowaków, którzy tak schodzili. Gdyby nie oni szedłbym pod ścianami.

Autor:  leppy [ Śr wrz 16, 2015 7:32 am ]
Tytuł:  Re: Trzy szczyty w trzy dni

Konkretny wypad, gratki!

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/