Mój górski 2016 rozpocząłem pod koniec stycznia od wschodu słońca na Krywaniu, w towarzystwie Profesora, jego szwagra i Pawła.
Na Krywaniu i z Krywaniem w tle.
W marcu nie bez problemów (warun jest, partnera brak), ale udaje mi się zrealizować plan, który od długiego czasu chodził mi po głowie, czyli wejść Motyką na Wysoką.
Wiosnę 2016 rozpoczynam w Tatrach Zachodnich od browarka ze znajomymi, wśród milionów krokusów. Później długo w Tatry nie zaglądam, ale na brak wspinania nie mogę narzekać - praktycznie od maja każdy weekend spędzam w skałach. Oczywiście zawsze w świetnym towarzystwie, także oprócz wspinania jest też czas na ogniska i inne imprezy towarzyszące. Znów udaje się zorganizować zlocik TG na Jurze Północnej, co powoli staje się już naszą świecką tradycją oficjalnie rozpoczynającą sezon letni. Mam nadzieję, że w tym roku znów się zobaczymy.
Początkiem lipca jurajski wapień zamieniam na tatrzański granit i uderzam na Galerię Osterwy. Cieszy mnie to podwójnie, ponieważ jadę z kumplem, którego dawno nie wiedziałem. Robimy dwie drogi: Pavlín - Kráčalík (VI) i Via AliNina (VI+)
Niedługo później umawiam się z Patrycją poznaną skałkach i robimy drogę Gálfy - Urbanovič na Wielickiej Baszcie – jest to kolejny mój cel, który w końcu doczekał się realizacji.
Lato w Tatrach bez dobrej wyrypy na ładnej graniówce byłoby niepełne, toteż jestem zadowolony, że wspólnie z kilerem udało się odfajkować stary pomysł i jeszcze w lipcu wejść na PG granią od Czerwonej Ławki. Jest to dla mnie trzeci szczyt z WKT w tym roku, a drugi, na którym jestem pierwszy raz (Krywań był pierwszy). W sumie fajnie wyszło jak na kogoś kto nie ma ciśnienia, by to skompletować.
Koniec lipca to długo oczekiwany wyjazd w moje ukochane Dolomity. Ze względu na nieprzychylną aurę w wybranym przez nas rejonie, wspinaczkowe cele wybieraliśmy „na gorąco”, co poskutkowało zrealizowaniem dawnych marzeń i planów.
Pod koniec sierpnia znów umawiam się z Patrycją na wspólne działanie w Tatrach. Jako, że moja psycha sporo ucierpiała na Jalovcu, wybieram drogę „Pęknięciem w płycie” na zachodniej ścianie Łomnicy, o której można w necie przeczytać „tam się nawet jeden chwyt nie rusza”. Ma miejsce wypadek i tylko szczęśliwy splot wydarzeń w całym tym nieszczęściu sprawia, że nie kończy się na tragedii. Fizycznie wychodzę z tego bez szwanku, ale psychę mi już totalnie poszarpało. Od tamtej pory nie wspinałem się w górach, ale mam nadzieję, że jakoś to będzie…
W październiku mam przyjemność zawitać w Sudety, gdzie mocną czwórką, robimy łańcuchówkę Kowadło + Rudawiec, a na drugi dzień, całą wesołą brygadą szturmujemy Wielką Sowę. Od teraz nikt mi nie powie, że „Kowadło nie zostało przeze mnie weszednięte”.
Fot. T.Zakolski
Korzystając z okazji, życzę wszystkim na ten Nowy Rok nie tylko spełnienia górskich marzeń, bo tego oczywiście też, ale przede wszystkim, byście te marzenia mieli i dążyli do ich realizacji. Oprócz tego dużo zdrowia i dobrych ludzi dookoła, bo za resztę można zapłacić kartą mastercard.
Dołączył(a): So lip 04, 2009 9:21 am Posty: 686 Lokalizacja: Bielsko-Biała
Ten Twój wyjazd w Dolomity i bonus na Słowenii - marzenie i na pewno wspinaczkowy trip roku na Forum. Co do Tatr to faktycznie nie za wiele się uzbierało ale biorąc pod uwagę pogodę i akcję na Łomnicy, trudno się dziwić. Szczególnie utkwiła mi w pamięci Wysoka bo sam na Motykę ostrzę sobie zęby od dłuższego czasu. Więc jak to czasami bywało pójdę Twoimi śladami - a i przy Dolomitach to możliwe bo przy ostatnim moim pobycie tam nie udało się podziałać za dużo.
akcji na Łomnicy nie zazdroszczę. Poza tym świetny wyjazd w Dolomity+wisienka na torcie w postaci Jalovca grań na Pośrednią i Motyka również pierwsza klasa pomimo tego, że nie udało Ci się dużo podziałać w Tatrach to te Dolomity mi osobiście wszystko by wynagrodziły jeden wyjazd a konkretny. O zdjęciach i relacjach nie muszę zbytnio mówić bo jak zwykle trzymasz wysoki poziom i z przyjemnością czytam każdą Będzie ciężki wybór w MA bo jest kilku kandydatów na podium życzę powodzenia w nowym sezonie oraz realizacji kolejnych marzeń
Wszystko dobre, co się dobrze kończy, powodzenia. Czerwona Ławka - Pośrednia Grań to mi utkwiło w pamięci i wejście na Jaloviec, psycha siada już od samego patrzenia na ten filar.