Kolejny dzień to przykład, jak jeden epizod potrafi zmienić bieg zdarzeń. Piekny poranek - wybieram się na kolejkę Reisseck w Wysokich Taurach - a stamtąd może na Hohe Leier? Kierunek - Kolbnitz. Jadąc autostradą jednak niechcący mijam zjazd i muszę jechać do następnego, w Gmund. A skoro już muszę tam jechać, to może zaliczyć jeszcze trasę wysokogórską w dolinę Malta? Tym bardziej, że jest ona w ramach Karnten Kard. Trochę się boję, wiedząc o padającej dwumasie w moim aucie, a wyjeżdża się prawie na 2000 m. Raz kozie śmierć. Dolina zwana jest też doliną wodospadów, wiadomo, z racji dużej ilości wodospadów. Już po drodze widzimy opodal drogi 200 - matrowy wodospad Fallbach - najwyższy w Karyntii. Potem już typowa alpejska serpentynida ze stromymi podjazdami i tunelami, z światłami (do góry udaje się cały czas zielone). Samochód jakoś dojechał, docieramy do zapory Speicher Kölnbrein. Taka dygresja - dobrze gdziekolwiek wybierać się rano, tak w okolicy godziny 8-9 nie ma jeszcze ruchu turystycznego, tłoczno robi się dopiero po 10.00. Strasznie razi w oczy świeży śnieg. W sumie mógłbym stąd "skoczyć" na Weinschnabel - ale przecież jeszcze w planie jest Reisseck. Po dłuższym spacerze nad jeziorem, zjeżdżamy w dół, tym razem czekamy na czerwonym świetle, ruch już robi się większy.
Tischlerkarkopf - 3002 m
Widok w stronę zapory Kobleiner
Schwarzhorn (po lewej) a za nim ledwo co wyłania się Ankogel
Widok na zaporę, w tle Weinschnabel
Gamskarnock
Wodospad Fallbach w Maltatal
Później przejeżdżając przez Gmund zauważam znaki na muzeum Porsche - skoro wstęp w ramach karty, czemu nie. Dlaczego tu muzeum, przez pewien czas tutaj przebywał i tworzył samochody Ferdynand Porsche.
Docieramy do Kolbnitz i tutaj rozczarowanie. Po raz pierwszy w czasie pobytu tłok, ledwo co znajduję miejsce na parkingu pod kolejką, a do koleji - kolejka! Wagoniki kolejki zębatej kursują co 20 minut, mają ograniczoną pojedmność. Dostajemy się dopiero do trzeciej rundy, czyli godzina czekania. W górach już widać tworzą się chmury. W dodatku nie da się wrócić, kiedy się chce, tylko dostaje się bilet powrotny na określoną godzinę. Jedziemy w wagodnikach stłoczeni jak śledzie. Ludzie z psami, małymi dziećmi na rękach, najbardziej szokuje mnie pewna Niemka, z dzieckiem na pewno poniżej półrocznym, buty oczywiście górale nówki ale za to w podkoszulku. Podjazd pierońsko stromy, ponoć największa stromizna na świecie, pewien odcinek przekracza 80%. Po drodze trzy przesiadki. Ostatnia do wysokogórskiego dwuwagonowego pociągu, jadącego cały czas w tunelu. Całość wyjazdu to około 40 minut. Wychodząc z kolejki widoki powoli się kończą, jeszcze zdążyliśmy wyjść na zaporowe jeziorko Gross Muhldorfer See, chmura obniża się, więc zamiast na Hohe Leier (2774m) może wyjdę chociaż na Hochkedl (2558m). Ruszam szybko w stronę szczytu, ale jeszcze szybciej zaczynam wracać, najpierw zagrzmiało, potem lunęło. Jeszcze nie całkiem przemoczony docieram do resturacji w górnej stacji kolejki. Teraz zaczyna prać gradem. Czekam na jakieś przejaśnienie, ale jest coraz gorzej. I widzę schodzącą z góry ową Niemkę, w krótkim podkoszulku, z tym małym dzieckiem na rękach. Temperatura pewnie ze 4 stopnie. Skrajna głupota. Pozostało nic, tylko koszować w resturacji, która na szczęście jest ogrzewana. Po dwóch godzinach oczekiwania wreszcie zjechaliśmy, ale to nie koniec niepowodzeń. Zjedliśmy i wypiliśmy wszystko, zostało 60 km autostradą, więc pewnie z 40 minut jazdy, a tu masz. Koniec jazdy, za Spittal am Drau korek, przed tunelem. I tak dwie godziny, zanim puścili ruch. Po powrocie wyszukałem w necie co się wydarzyło. Jakiś kierowca zjechał na pas awaryjny, ubrał kamizelkę odblaskową i nagle wyszedł zza samochodu wprost pod nadjeżdżającego czekiego tira. Śmierć na miejscu.
Tak reasumując, gdybym nie pomylił zjazdu rankiem, pewnie jeszcze przy dobrej pogodzie wyjechałbym kolejką na Reisseck, pewnie rano nie czekałbym w kolejce do kasy, zaliczyłbym swój zaplanowany szczyt przy dobrej pogodzie, powróciłbym do kwatery wczenym popołudniem, bez stania w korku, a tak - było jak było, trudno.
Na osłodę pozostaje parę fot
Czekając w kolejce do kolejki - widok na Salzkofel w Grupie Kreuzeck
wagonik zębatki Reisseck
widok na grupę Reisseck w czasie podjazdu kolejką
zaraz po wysiadnięciu z kolejki - ostatnie chwile słońca - widok na dolinę Molltal
sztuczne jezioro Gross Muhldorfer See
Hochkedl pozostał niezdobyty
koczowanie
Z nudów obserwowałem budowę drogi na wysokości 2200 m
Zbliża się wreszcie nasz pociąg
Przed odjazdem troszkę chmury się podniosły - po lewej Hohe Leier, po prawej Hochkedl
Czekając w korku, dzieci bawią się na środku autostrady
_________________
http://naszczytach.cba.pl/ Aktualizacja 2023 - nowe: Góry Skandynawskie, Taurus w Turscji, Alpy Julijskie, Kamnickie, Ennstalskie, Tatry Bielskie, Murańska Planina, Haligowskie Skały i wiele innych. Zapraszam