Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest N cze 16, 2024 2:37 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn wrz 12, 2016 11:18 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
Dzień 0. Prolog

Kto w nocy wstaje na pierwszy pociąg, ten w nagrodę jest z Zakopanem na tyle wcześnie, że dało się odbyć mały spacer z buta z kwatery na Nosal. Lepiej zrobić rozeznanie formy na małej górce, niż zaskoczyć się potem na ważniejszej trasie. Sesja zerowa obnażyła nienajlepsze przygotowanie (fakt, że ledwo ponad dwa miesiące po zdjęciu gipsu z kończyny dolnej), jednak zwykle formy nabieram w trakcie łażenia, więc nie załamuję rąk. Na nosku przyjemna gra światło-chmuro-cieni nad Giewontem zakończona nadciągnięciem prawie apokaliptycznych ciemności.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Ostatnio edytowano Cz wrz 22, 2016 7:37 am przez shesmovedon, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 12, 2016 6:47 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt cze 22, 2012 7:38 pm
Posty: 843
Lokalizacja: siem-ce; m-ce
shesmovedon - świetne zdjęcia robisz, ale spróbuj je nieco zmniejszać przy dodawaniu (mam duży monitor, a i tak się rozjeżdżają).
Czekam na kolejną porcję przyjemności (no bo ile można się rozdziewiczać :wink: ).


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 12, 2016 6:54 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
Połówkowe zmniejszanie na fotosiku daje dość mały obrazek, więc wystarczy zmniejszyć przeglądarkę do 75%-80% i będzie dobrze widać.
Na razie gra wstępna - do uwodzenia dojdzie, jak się uporam z pourlopowymi zaległościami :P

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 13, 2016 8:40 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
Tytułowe dziewice to moje mocne postanowienie, że tą razą będę się poruszać wyłącznie drogami, które mi są kompletnie nieznane, bądź też będą choćby trochę zahaczać o niezdeptane dotąd moją stopą rejony. Mimo iż mija właśnie 17 lat od pierwszej wizyty w Tatrach, a samych urlopów w tym okresie spędzonych na szlakach było 10-11, jest nadal całkiem dużo miejsc do zaliczenia, zwłaszcza w znienawidzonej do tej pory Słowacji.

Dziewica 1 – Bystra.

Dolina Chochołowska – Dolina Starorobociańska – Siwa Przełęcz – Gaborowa Przełęcz – trawers Błyszcza – Bystra – powrót przez Ornak do Kościeliskiej

Do trzech razy sztuka. Szczerzyła do mnie zęby ta góra już od dawna, ale kiedy się już zebrałam w sobie, by na nią wejść, coś stawało murem na przeszkodzie. W zeszłym roku było blisko, ale halny skutecznie przesunął plany na kolejny rok i w końcu przyszedł TEN moment. Bardzo lubię zaczynać wędrówki od zachodnich, nie wiedzieć czemu na drugi dzień nie czuję nic a nic spędzonego w nich czasu, a nierzadko budzę się zaprawiona do dalszych wyzwań niczym młody bóg. Łapię więc pierwszego busa do Siwej Polany i sru jak strzała pomykam ku czarnemu szlakowi, na którym wycinka trwa w najlepsze od rana, więc trzeba uważać, żeby nie wpaść pod plączące się pod nogami belki (mogli by już ogołocić ten teren doszczętnie, byłby święty spokój). Pomijając początkowe błocko, bardzo lubię ten szlak. Raz że mało uczęszczany, dwa - bardzo wygodny, trzy – zdecydowanie krótszy od wariantu przez Ornak. Do Siwej Przełęczy puściuteńko, gdzieś tam tylko daleko przede mną majaczy jakaś sylwetka. Bezwietrznie, bezchmurnie, ciepło ale jeszcze rześko; wszystko mi mówi, że to będzie piękny dzień. Bez większego zmęczenia szybko osiągam Siwą Przełęcz, by rozkoszując swe oczy nieziemską panoramą wciągnąć wybornie smakujące tego dnia drugie śniadanko. Śmigam dziarsko dalej. Pierwszych konkretnych ludzi spotykam na Liliowych Turniach – z naprzeciwka idzie para Słowaków, oczywiście z psem marki (Holy Mary) owczarek niemiecki :shock: Zachodzę w głowę, jak ten przecież nie najmniejszy zwierz sobie tak świetnie radzi i już oczyma wyobraźni widzę w miejsce tej trójki siebie ze swoim spaślakiem, hmmm. Na Bystrym Karbie natykam się na ludziska nr 3,4 i 5, a cel już na wyciągnięcie ręki. Podejście łatwe, krótkie, choć niezbyt przyjemne za sprawą nawierzchni typowej dla zachodnich, czyli sypkich kamieni pod stopami, na szczęście droga nie jest za bardzo rozdeptana, jak na Czerwonych Wierchach czy Wołowcu. Na szczycie czeka nagroda – aura nadal wyśmienita, widoki rewelacyjne i najważniejsze – na dobre 20-30minut mam Bystrą WYŁĄCZNIE DLA SIEBIE. Tej cudownej mistycznej ciszy nie da się wyrazić słowami. Autentycznie zrobiło mi się mokro pod powiekami. A potem wlazł jakiś Słowak z waflem i nastrój prysł.
Gdzie się tylko dało, tam zatrzymywałam się na dłuższe posiedzenie na słońcu, a wieczorem – ręce i kark palą żywym ogniem. Przyszła pierwsza z serii bezsenna i przerąbana noc…

PS. Tatry są mało jesienne, jak na tę porę roku, w połowie września 2015 zbocza tonęły w żółci i czerwieni, a teraz zielono jak w środku lata...


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Ostatnio edytowano Cz wrz 22, 2016 7:43 am przez shesmovedon, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 13, 2016 9:27 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 6:58 pm
Posty: 690
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Fotki miszcz! Czym robisz?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 13, 2016 9:36 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
Lewym okiem i palcem wskazującym prawej ręki 8)
Posiadam prototypowy bezlusterkowiec Sony Alpha 7 z kitem. Szału nie ma, ale waga przynajmniej względnie lekkopółśrednia

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 13, 2016 11:42 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10406
Lokalizacja: miasto100mostów
Mniam. Zapowiada się pysznie.
Zdjęcia też mi się podobają.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 13, 2016 9:20 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Cz paź 22, 2015 5:17 pm
Posty: 2496
Lokalizacja: Poznań
shesmovedon napisał(a):
wystarczy zmniejszyć przeglądarkę do 75%-80% i będzie dobrze widać.
Ale wówczas do czytania tekstu przynajmniej ja, muszę mieć lupę.
shesmovedon napisał(a):
Tatry są mało jesienne, jak na tę porę roku, w połowie września 2015 zbocza tonęły w żółci i czerwieni
Jesień na zdjęciach widać.
shesmovedon napisał(a):
a teraz zielono jak w środku lata...
A kiedy je robiłaś? Fotosik mówi, że 26.05.2013


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr wrz 14, 2016 7:11 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
e_l napisał(a):
Ale wówczas do czytania tekstu przynajmniej ja, muszę mieć lupę.

Tak po prawdzie, to nic ciekawego w tym tekście nie ma, więc śmiało można przejść do części zasadniczej :)
e_l napisał(a):
Jesień na zdjęciach widać

Pierwsze oznaki są już w sierpniu, ale zeszłoroczne lato było wyjątkowe dla przyrody, z bardzo pożądanym efektem wizualnym dla wrześniowych zdjęć
e_l napisał(a):
A kiedy je robiłaś? Fotosik mówi, że 26.05.2013

26.05.2013, godzina 21.00 :!: :lol: Jak na tę porę roku i porę dnia, zdjęcia wyjątkowe ;) W rzeczywistości 31.08.2016, ok.10.00 Aparat był w serwisie i został zresetowany, a kapnęłam się dopiero w połowie wyjazdu

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr wrz 14, 2016 6:20 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
Dziewica 2 - Jagnięcy Szczyt

Oczywiście cały czas żółty szlak

Wycieczkę poprzedziły rozterki. Wzięłam do ręki mapę i zsumowałam podane na niej czasy przejść poszczególnych odcinków trasy, dodałam godzinkę przerw na posiłki/zdjęcia/szczytowanie i wyszło że będę mieć ledwie 20 minut rezerwy między przyjazdem pierwszej a odjazdem ostatniej Stramy. No wuj, nie lubię ścigać się z czasem, bo wiadomo co się dzieje, gdy się człowiek spieszy… Ale spróbować warto, w razie jakiejś obsuwy zawsze można zawrócić. Punktualnie 7.29 kierowca zatrzymuje się na Białej Wodzie, wedle oficjalnych czasów przejść do schroniska powinnam dojść 10.30, a dalej się zobaczy. Ściągam polar wiedząc, że jak się wezmę ostro do pracy, to pot się będzie lał litrami i wyrywam do przodu. Odcinek parking-schronisko, mimo wątpliwych walorów krajobrazowych, okazał się fantastycznie wyprofilowany – łagodnie i jednostajnie prowadzi pod górę, rewelacyjnie mi się szło – aż do samego Zielonego Stawu bez zatrzymania. Rozpędzona po drodze mijałam kolejne grupy i fakt, że wszyscy zostawali daleko z tyłu dał mi dużo wiary w powodzenie wyprawy. Do schroniska dotarłam 9.00, półtorej godziny przed rozpisanym czasem… Niech was Inni porwą bracia Słowacy i te wasze wyliczenia (pół biedy, że pomylili się w dobrą stronę, ale weź tu człowieku coś planuj...)

Jak na legendarne puste słowackie szlaki, kręciło cię całkiem sporo ludu, ledwo znalazłam puste miejsce przy stoliku. Śniadanko, gruba warstwa kremu na wszystkie odkryte fragmenty ciała, kije w ręce i do góry! Kończyny spalone na raka poprzedniego dnia musiały wyglądać tragicznie, bo dostałam parę ofert użyczenia czegoś do smarowania.

Słońce grzeje niemiłosiernie, nie ma nawet odrobiny cienia do schowania, od nadmiaru błękitu można dostać zawrotu głowy i w takich okolicznościach przyrody ruszyłam ku Jagnięcemu. Szlak od razu prowadzi po stopniach, dzięki czemu szybko leci wysokość. Kije pod pachy do łańcucha musiałam wziąć ledwie raz czy dwa, znaczy droga nieszczególnie skomplikowana. W krótkich chwilach na złapanie oddechu wzrok bez przerwy kierował się ku Jastrzębiej Turni, nosz nie mogłam się na tę piękność napatrzeć, została obfotografowana we wszystkich dostępnych konfiguracjach. Nie zauważyłam nawet, kiedy szlak się wypłaszczył i wpełzł na gołoborza, ale co ważniejsze – woda w zasięgu wzroku, czyli Czerwony Staw :P . Z ulgą zanurzam rączęta w chłodnej wodzie na kilka chwil. Oooo. Wkrótce zaczął się najmniej przyjemny fragment szlaku prowadzący przez sypkie kamienie, które przy schodzeniu dały się nieźle we znaki, gdy po dwóch poślizgach doszło w końcu do dupozjazdu. Tak się płaci za lenistwo, kiedy nie chce się odczepić kijków od plecaka.
Łańcuch totalna proforma, ale za łańcuchem mały zonk. Jak dalej? Szukam po skałach jakiegoś śladu szlaku i nic. Kilku chłopaków idących za mną niby że podziwia krajobraz, ale widać, że mają ten sam problem. W końcu ktoś krzyczy: Tędy! Tędy, czyli trzeba przejść przez bramkę (dla tatrzańskich purystów-Kołowy Przechód). Bramkę prawie do innego świata – nie dość, że ucieka się przed lampą na zacienioną stronę, to jeszcze otwiera się Kołowa Dolina ze wszystkimi przylegającymi atrakcjami i zaczyna się moja ulubiona wysokogórska strefa, czyli kominki, kamyczki, rynienki, turniczki i tak po 3 godzinach i 35 minutach witam się z gąską, znaczy jagnięciem.
Ku niezadowoleniu wczasowiczki - legendarne oswojone tutejsze kozice bawiły gdzie indziej :evil:


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Ostatnio edytowano Cz wrz 22, 2016 7:54 am przez shesmovedon, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt wrz 16, 2016 7:46 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
Dziewica 3 - odcinek Świnica-Zawrat

Pętla: Kuźnice-Boczań-Zielona Dolina Gąsienicowa-Świnicka Przełęcz-Świnica-Zawrat-niebieskim nad Czarny Staw-Boczań-Kużnice

W tym roku mijało 15 lat od pierwszej i zarazem ostatniej wizyty na Świnicy, nadarzyła się niebywała okazja by przespacerować się ponownie na jej szczyt, jako że pasowała idealnie do mojego rozdziewiczającego planu – nie miałam okazji przedreptać ze Świnicy na Zawrat tudzież odwrotnie, a ponadto przyszedł najwyższy czas na pozwisanie z łańcuchów. Ręczne robótki zdejmą choć trochę ciężar z obolałych już lekko nóg.

Z Kużnic ruszam jak zwykle niebieskim przez Boczań, ale w tym roku wyjątkowo nie jest jak zwykle – w normalnych okolicznościach jak wypruwam z busa, to zamieniam się w cyborga i pierwszy postój na złapanie oddechu mam w Murowańcu albo nad Stawem Gąsienicowym, zależnie gdzie idę. Tym razem w cugu dałam radę tylko do kosówki i tłumacząc sobie, że to tylko przerwa na wyjęcie aparatu, a jak już stoję, to może jeszcze poszukam okularów, a może ściągnę polar, o łyczku wody nie można zapomnieć. I tak mozolnie krok za krokiem, odpoczynek za odpoczynkiem doczołguję się jakoś do schroniska. Nosz katastrofa jakaś, a mamy dopiero trzeci dzień …
Drugie śniadanie podładowało lekko bateryjki, pomykam więc niezbyt spiesznie ku czarnemu szlakowi na Świnicką Przełęcz. Byłam tam raz, też 15 lat temu i szczerze mówiąc nie zachowało mi się w pamięci zbyt wiele szczegółów trasy, a tak po prawie to w ogóle jej nie pamiętam. W początkowej fazie – starannie elegancko ułożone i wyszlifowane kamienie, później trochę księżycowego krajobrazu na gołoborzu przechodzącego płynnie w poszarpane wysokie stopnie i na koniec znów autostrada na samiutką przełęcz. Zajebiście pusto, oprócz mnie jeszcze tylko jeden pomyleniec kilkadziesiąt metrów niżej. Na przełęczy niestety nastąpił bolesny powrót do cywilizacji, jako że od Liliowych suną zwarte masy ludzi, czyli byndzie tłok na łańcuchach. Zaczyna też wiać zimny nieprzyjemny wiatr, kompletna nowość podczas tegorocznej rozpalonej wrześniówki.

Podczepiam się pod jakąś grupkę, wioząc się na ich plecach niczym Northug na konkurentach, by w newralgicznym momencie przystąpić do decydującego wyprzedzania. Bez trudu pokonuję wszystkie zastawione przez Świnkę pułapki i bocznymi drogami wciskam się na zatłoczony szczyt.

Cienkie chmury tańczą w dolinie i nad turniami, słońce przebija się co i rusz rzucając złote blaski tworząc piękny dynamiczny spektakl. Od Gąsienicowej zaczyna zaciągać, ale nie wygląda toto na zapowiedź opadów.

Dykteryjka: W międzyczasie dociera na szczyt grupka, w niej między innymi dzielny 8-9 latek prowadzony przez ojca na linie. Przeszczęśliwy chłopak wyciąga telefon i dzwoni do mamy: „Jestem na szczycie! 2301 methów nad poziomem morza. Było sthasznie niebezpiecznie, ale się w ogóle nie bałem. A tata z wujkiem znowu piją piwo ”. Mały zdrajca :twisted:
Robi się ciasno, kolejka do wejścia ciągnie się na kilkanaście metrów, więc trzeba być kulturalnym i zwolnić miejsce dla nowo przybywających, przepychając się już mniej kulturalnie i na chama. W końcu wychodzący mają pierwszeństwo ;)

Dziewiczy świńsko-zawratowy odcinek fajniutki, tego mi było trzeba :P Ucichł też wiaterek, zrobiło się przyjemnie wakacyjnie leniwie. Idąc po łańcuchach rzucałam w myślach monetą – uderzyć na Zawracie w lewo czy w prawo (opcji prosto nie brałam pod uwagę, ponieważ miałam oszczędzać siły na następny dzień). Godzina była młoda, spokojnie można było pokusić się wydłużenie trasy, do tego spiknięty towarzysz podążający do piątki namawiał na wariant prawy, ale na samą myśl o asfaltowej dżungli… Nie, wracam do Gąsienicowej, do zdziebko przyjemniejszej cywilizacji.

Niestety, zdjęcia wyszły kompletnie chu.owe, po drugiej z rzędu nieprzespanej nocy ledwo patrzyłam na oczy i ostatnią rzeczą, o jakiej myślałam, było sprawdzenie aktualnego ustawienia balansu bieli. Ocalała skromna garstka, a że działo się tego dnia sporo ciekawego w przyrodzie, żal :|


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Ostatnio edytowano Cz wrz 22, 2016 8:29 am przez shesmovedon, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt wrz 16, 2016 1:18 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
Dziewica 4 - Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem

Holy Mary, budzę się z bólem wszystkiego – organizm który nie śpi, się nie regeneruje, więc musiał w końcu przyjść potężny kryzys. I to akurat w dzień, na który zaplanowałam najważniejszą, najbardziej wyczekiwaną wyprawę wakacji. Żartów nie ma, bo kłuje mnie coś w udzie, o ile w podejściu nie powinno przeszkadzać, to przy schodzeniu może stać się wszystko co najgorsze. Pakuję się jednak z nadzieją, że kiedy mięśnie rozgrzeją może nie będą tak napierniczać.

O asfaltówce nie ma co pisać, natomiast w schronisku... Wchodzę do środka z zamiarem wciągnięcia małego co nieco, nie ma za bardzo gdzie usiąść (weekendowe spędy), ale dostrzegam wolne miejsce koło jakiegoś starszego pana. Wyciągam wałówkę widząc kątem oka, jak dziadek pieczołowicie przygotowuje śniadanie – bierze talerzyk, kroi na kawałki pomidora, potem paprykę w jednym kolorze, paprykę w drugim kolorze, serek pleśniowy na równe cząstki, smaruje chleb; widać, że mu niespieszno. Uśmiecham się ni to do niego, trochę z niego i jakoś nawiązuje się gadka. Odpowiadając na pytanie dokąd zmierzam, pokazuję ruchem głowy w kierunku okna, że na przełęcz, ale po 3 dniach łażenia strasznie bolą mnie nogi i zaczynam walczyć ze sobą, by w ogóle iść dalej. On na to, że właśnie szykuje śniadanie dla klienta, który poszedł w góry. Kończy swój ostatni sezon przewodnicki, bo już strasznie dokucza mu wzrok. Siła jest, ale lata spędzone w górach całego świata odbiły się negatywnie na stanie oczu. Matko, ten człowiek jest dwa razy starszy ode mnie, zrobiło mi się wstyd, że tak jęczę, a przecież z niczym strasznym po prawdzie się nie mierzyłam. Pytam go, czy ma zaliczony któryś ośmiotysięcznik? Tak. W 1984 wszedł w czechosłowackim zespole na Dhaulagiri nie zdobytą wtedy jeszcze zachodnią ścianą. Jeśli dobrze przeanalizowałam fakty – dane mi było spotkać Jaromira Stejskala :?: :!:

Pożegnałam się, czas ruszać dalej. Podobno przy Czarnym Stawie wszyscy skręcają w lewo, a szlakiem na Chłopka pies z kulawą nogą się nie interesuje. Jak na złość – nie tym razem. Zdziczałam trochę przez ostatnie dni przez szlakowe pustki, bo mnie ludzie irytują, ale zajęłam się swoim brakiem kondycji. Początkowo nie było tragedii, krok po kroku posuwałam się do góry, powoli, ale jednak. Przy klamrach przed Kazalnicą wyobraźnia zaczęła mi płatać figle mówiąc: będziesz mieć kobieto w tym miejscu problemy przy zejściu. What? Nie, to tylko jakieś halucynacje. Dla odwrócenia uwagi spoglądam pożądliwym wzrokiem na jasnoszarą, piękną z tej perspektywy sylwetkę Mięgusza Wielkiego. Widziany od dołu od zawsze mnie fascynował, teraz uczucie rozpaliło się na nowo :P Dalsza droga, aż do stromej piarżystej części przed samą przełęczą. Dżizzz , nawet nie ma na czym stopy zaczepić. Już wiem, skąd się biorą opowieści o strasznym Chłopku przy deszczu czy oblodzeniu. Skóra mi ścierpła na samą myśl. Jeszcze parę metrów i jest – największa wysokość, na jakiej stanęłam w Tatrach! (tak, z powodu tłumów nie mam ochoty na Rysy, a Słowacja to inna opowieść). Widoki ładne, choć prawdę mówiąc spodziewałam się petardy. Zapewne to przez słabą przejrzystość powietrza :lol: Posiłkując się posyłałam rozmarzone i tęskne spojrzenia na Mięgusza Czarnego, ale przetłumaczyłam sobie, że jestem w takim stanie fizycznym, że lepiej nie próbować. Góra nie zając 8)
Z grymasem bólu ruszyłam ku cywilizacji.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Ostatnio edytowano Cz wrz 22, 2016 8:38 am przez shesmovedon, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt wrz 16, 2016 7:18 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
Dziewica 5: Palenica-Rusinowa Polana-Gęsia Szyja-Psia Trawka-Sucha Woda-Murowaniec-Jaworzynka-Kuźnice-kwatera

W końcu moje wątłe ciało powiedziało: basta, nie idę do góry! Ok, nie idziemy do góry, ale na pewno w góry i będziemy szukać dziewic w ciemnych lasach i na zielonych łąkach. Cel był oczywisty - nigdy nie byłam na Rusinowej, dla odpoczynku istniały dotychczas tylko regle i regle, jakby nie było nic innego, phi. Aura jak to zwykle podczas tego wyjazdu wyśmienicie skrojona na niedzielne niespieszne obcowanie z przyrodą, więc ruszyłam w trasę, a jak poszłam, to szłam i szłam i szłam, aż doszłam z buta do kwatery. A podobno byłam śmiertelnie zmęczona. :lol: Od Palenicy do Murowańca spotkałam może ze 20 osób, zwłaszcza w Suchej Wodzie nie mogłam uwierzyć, że to a) nadal niedziela, b) droga do schroniska. Było bosko, a w powietrzu dało się już wyczuć nadciągającą zmianę pogody.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Ostatnio edytowano Cz wrz 22, 2016 8:51 am przez shesmovedon, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt wrz 16, 2016 8:05 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10406
Lokalizacja: miasto100mostów
Czekam na kolejną dziewicę.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N wrz 18, 2016 9:48 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
Dziewica 6: Łóżkowa
Opad ciągły.

Dziewica 7: Dolina ku Dziurze i Dolina za Bramką

Front sobie poszedł, ale zostawił grubą warstwę niskich chmur nie skąpiących upierdliwej mżawki. W którymś momencie przestało dżdżyć, a że dostawałam już kota z nic nierobienia, wciągnęłam górski mundurek i dalej ku nowej przygodzie. Wspomniane doliny miałam w planach w okolicach 60 roku życia, ale z braku laku… Najkrótsza droga ku dziurze prowadziła przez grań Krupówek i czując na sobie dziesiątki spojrzeń (zdaję sobie sprawę, że wyglądałam jak dziwak idąc w polarze, trepach i plecakiem z termosem, w samo południe, przez centrum tej eleganckiej promenady; zapewne w drodze powrotnej idąc w polarze, trepach, ubłoconych po kolana spodniach i z plecakiem z termosem jeszcze mniej pasowałam do otoczenia) chyłkiem przemknęłam w boczne uliczki.
W rzeczonej Dziurze ku Dolinie wdepnęłam po ciemku w coś mazistego, co wessało mi obuwie do połowy, natomiast Bramka za Doliną bardzo ładna, romantyczna, choć warto było raczej potrzeć pod nogi niż na otoczenie, bo po niemal całej długości płynęły wartkie potoki. Przy ładnej, prawdziwie jesiennej liściokolorowej pogodzie musi tam być wyjątkowo :P I’ll be back.

Zdjęć nie ma, ale czuję, że przymusowy odpoczynek źle wpłynął na kondycję – nogi ktoś zalał ołowiem. Niedobrze, tym bardziej, że zostały mi w zanadrzu dwa długodystansowe plany…

Dziewica 8: Rohacz Płaczliwy

Dolina Chochołowska-Wyżnia Dolina Chochołowska-Wołowiec-Rohacz Ostry-Rohacz Płaczliwy-Smutna Przełęcz-Smutna Dolina-Zawrat (a czemu nie ;))-Rakoń-Grześ-Dolina Chochołowska


Kolejna dziewica jest dziewicą pokutną za zeszłoroczne bezsensowne i bezpodstawne porzucenie przejścia Rohaczy na Ostrym, kiedy miałam power w nogach jak po połknięciu dwóch paczek Duracelli. Pokuta miała polegać na zrobieniu wspomnianej na wstępie pętli. Rozważałam dwa warianty – pierwszy, który ostatecznie wybrałam i drugi w dokładnie odwrotnym kierunku z Rohaczami na końcu. Wersja pierwsza wydawała się bardziej rozsądna.

Rozpisałam poszczególne etapy na godziny i upewniwszy się u kierowcy, o której odjeżdża ostatni transport z Chochołowskiej, ruszyłam na myślę najtrudniejszą wyprawę, będąc pełną obaw, czy po spuszczeniu się nisko do Tatliakovej Chaty, znajdę w sobie jakieś resztki sił, by wdrapać się znowu na górę.

Chochołowska obleczona w poranne opary mieniące się złotem promieni wstającego słońca wyglądała bajkowo, na moment zapomniałam o przywiązanych do nóg 100 kg ciężarach, które brutalnie przypomniały o sobie w po wkroczeniu na zielony szlak ku górze. Na szczęście przyroda zadbała o widoki – za plecami w oddali miałam morze chmur, nad sobą wielki błękit, a przed sobą Everest, na który musiałam się wdrapać. Z pełną premedytacją strawersowałam Wołowiec udając się wprost na Jamnicką Przełęcz, na której zaplanowałam mały biwak. Czas miałam sporo gorszy od zakładanego, szczęśliwie jednak słowackie wyliczenia po raz kolejny okazały się zawyżone i ostatecznie całość trasy dało się pokonać 1,5 godziny wcześniej. Opatrzność jednak czuwa i zesłała mi towarzysza – wiadomo, że w kupie raźniej, a że młodzian nie miał sprecyzowanych planów, dał się namówić na wspólną realizację wielkiego planu. Niedługo potem grupka powiększyła się o kolejnego śmiałka.

Okolice Ostrego już poznałam, więc żadne konie czy łańcuch nieprzyczepiony do podłoża nie zrobiły większego wrażenia. Jedyna trudność pojawiła się za międzyrohaczową przełęczą, kiedy trzeba było wdrapać się na wyższą ode mnie skałę, mając tylko jeden punkt zaczepienia na stopę. Mimo usilnych prób ni w cholerę nie mogłam się podciągnąć, pozostał więc ryzykowny wariant jej obejścia nad szczeliną. Z zamkniętymi oczami jakoś poszło. Wejście na Płaczliwy jest dużo mniej ciekawe, totalnie w stylu Tatr Zachodnich czyli po piarżystych kamieniach, więc bez większych atrakcji docieramy do celu. Opróżniając plecaki z zapasów obserwujemy drogę, którą będziemy schodzić w dolinę. Z tej perspektywy wydawała się dość stroma i wyglądała na tester kolan, ale w praktyce szybko i wygodnie się po niej spuszczało. Gdyby tylko nie ten piekielny żar z nieba… Na graniach całkiem mocno powiewał ożywczy wiaterek, tutaj zaś jest jak w kotle czarownic. Zmęczenie daje znać o sobie i z coraz większym zniechęceniem myślimy o zbliżającej się próbie siły woli. Ale co zrobić, jak się już tu dotarło, trzeba zebrać się w garść.
Po kolejnym biwaku w Tatliakovie rozpoczynamy morderczą walkę. Ja się z reguły mało pocę, ale czuję jak pod koszulką spływają mi strużki potu, o chłopakach lepiej nie mówić – wyglądają jak chodzące fontanny. Bierzemy na barki z jednym z chłopaków rolę nadawaczy tempa, drugi niestety zaczyna odstawać, ale go przecież nie zostawimy na tej obcej nieludzkiej ziemi. Przesuwając się od jednego jarzębinowego cienia do drugiego osiągamy Zabrat. Przed nami (przynajmniej oficjalnie) jeszcze 30 minut mordęgi, potem już będzie łatwiej. Zbierając siły na końcowy etap walki mamy możliwość obserwowania na żywo, jak z jednego z Rohackich Stawów wytwarza się chmura. Piękna rzecz :P Tymczasem po lewej czeka monster – jedyne 223 metry w górę. Na skraju zniechęcenia, z krzyżami na plecach podejmujemy atak szczytowy. Młodszy nam zaraz wyzionie ducha, ale poczęstowany czekoladą dostaje mały zastrzyk energii pozwalający powoli zbliżać się do celu. W głowie śpiewa mi się wymowne Golgooooto, moja Golgoooto . Nie mam pojęcia, ile nam zajęło wejście na Rakoń, ale czuliśmy się wszyscy na górze jak zdobywcy Everestu ;)

Podczas schodzenia, już prawie przy samym schronisku poślizgnęłam się niefortunnie na błocie, rozrywając chyba do reszty uszkodzone na Chłopku włókno w udzie. Na ostatni dzień szykowała się zatem dodatkowo walka z bólem.

Dla obu panów był to pierwszy dzień w górach, mam nadzieję, że przez noc się jakoś pozbierali. Dzięki chłopaki za wspólny trud!


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Ostatnio edytowano Cz wrz 22, 2016 9:01 am przez shesmovedon, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N wrz 18, 2016 1:19 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 12, 2011 7:46 am
Posty: 2196
Mocne przejście ta ostatnia trasa. Podziwiam. Wszak przyjęło się, że kobieta powinna być słaba... ale jak widać, nie zawsze. No i na dodatek Rohacze nie straszne - skandal! ;)

_________________
SPROCKET
viewtopic.php?f=11&t=17068


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N wrz 18, 2016 1:52 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
To tylko kwestia genów po pradziadku Rosjaninie. W naszych stronach mawia się, że jak ktoś jest zza Buga, to jest nie do zdarcia i go żadne licho nie weźmie :P

W szerokich planach mam jeszcze spacer z Siwej Przełęczy na Wołowiec i jestem prawie pewna po rohaczowej przeprawie, że powinno się udać. :D

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N wrz 18, 2016 3:32 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 12, 2011 7:46 am
Posty: 2196
shesmovedon napisał(a):
W szerokich planach mam jeszcze spacer z Siwej Przełęczy na Wołowiec i jestem prawie pewna po rohaczowej przeprawie, że powinno się udać
Uda się - to normalna trasa. Dlatego, żeby dodać smaczku polecam zahaczyć o Raczkową Czubę jak już będziesz na Jarząbczym.

_________________
SPROCKET
viewtopic.php?f=11&t=17068


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N wrz 18, 2016 3:48 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
Co pięć dwutysiączków to nie cztery 8) Mało tego - a czemu nie dołączyć Wyżniej Magury i tego następnego Otargańca (wyleciało mi z głowy, jak go wołają)? Muszę to przez zimę dogłębniej rozważyć :mrgreen:

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 19, 2016 9:33 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
Dziewica 9: Polski Grzebień+Mała Wysoka

Dolina Białej Wody - Polski Grzebień - Mała Wysoka - Dolina Białej Wody

Słowa są zbędne. Powiem tylko, że:
a) po tej wyprawie mam laso- i wodowstręt :twisted:
b) wiem, że będę tam wracać co roku, jeśli tylko zostanie wynaleziona teleportacja (patrz punkt a)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Napisy końcowe:
• Żadne zwierzę nie ucierpiało podczas realizacji programu. Za zerwane maliny i jagody proszę rachunek.
• Nie mam pojęcia, ile przeszłam kilometrów, jakie pokonałam przewyższenia, liczy się tylko fakt przeżycia najwspanialszej jak dotąd górskiej przygody. Ech, co to by był za piękny rok, gdyby pechowo nie wypadły lipcowe Julijskie :(
• Dziękuję Tatrom, że oddały mi się w całości. Ile im mogłam wyrwać, zależało tylko i wyłącznie ode mnie.
• Dziękuję Słowacji, że mnie skutecznie w końcu do siebie przekonała.
• Dziękuję aurze za łaskawość.
• Dziękuję organizmowi, że przetrwał moje coraz śmielsze zamiary, a szczególnie dziękuję mojej prawej stopie za niewygłupienie się i dotrwanie w całości mety.
• Dziękuję przygodnym towarzyszom za miłe pogawędki i odciągnięcie uwagi od trudów wędrówki.
• Dziękuję tu obecnym za doczekanie do ostatniej kropki. 8)

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Ostatnio edytowano Cz wrz 22, 2016 9:11 am przez shesmovedon, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 19, 2016 10:49 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10406
Lokalizacja: miasto100mostów
shesmovedon napisał(a):
Tymczasem po lewej czeka monster – jedyne 223 metry w górę.
Po pierwszych 6-7 takich jednego dnia idzie się przyzwyczaić i następne już tak nie bolą :mrgreen:
Piękna włóczęga. Te kamloty omszałe w Białej Wodzie super.
Czas wykorzystany chyba maksymalnie. Świetnie się bawiłem czytając Twoją relację i oglądając zdjęcia.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 19, 2016 12:39 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
Krabul napisał(a):
Po pierwszych 6-7 takich jednego dnia idzie się przyzwyczaić i następne już tak nie bolą :mrgreen:

Dobrze wiedzieć :) Jak potrenuję trochę, to wyślę CV do ekipy poskramiaczy grani Tatr Zachodnich, może będą potrzebowali sanitariuszki na następną wyprawę :mrgreen:

Krabul napisał(a):
Czas wykorzystany chyba maksymalnie. Świetnie się bawiłem czytając Twoją relację i oglądając zdjęcia.

Istniała jeszcze możliwość przedłużenia pobytu o kolejne 2 dni, jednak na bank by puściło ledwo co zrośnięte złamanie, więc pod pretekstem powrotu do obowiązków się wycofałam. Ale kusiło, by jeszcze dopakować Sławkowego :eye:
Dzięki za dobre słowo. :lol:

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 19, 2016 10:16 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
Fajnie się nachodziłaś. A nie chciałaś zostawać na noc w górach? w schroniskach?
Przez kilka pierwszych lat chodzenia po górach, zarówno w Tatrach, jak i w Alpach, spałam na dole, na kwaterach i bardzo tego teraz żałuję.
shesmovedon napisał(a):
Połówkowe zmniejszanie na fotosiku daje dość mały obrazek, więc wystarczy zmniejszyć przeglądarkę do 75%-80% i będzie dobrze widać.
ale można zmniejszać zdjęcia przed wrzuceniem na Fotosika :wink: (na którego się właśnie nawracam po wpadkach Imageshacka i Google Zdjęcia) - ja robię to w Gimpie albo w Windows Live Photo Gallery, ale pewnie jest mnóstwo innych programów

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 20, 2016 8:30 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
anke napisał(a):
A nie chciałaś zostawać na noc w górach? w schroniskach?
Przez kilka pierwszych lat chodzenia po górach, zarówno w Tatrach, jak i w Alpach, spałam na dole, na kwaterach i bardzo tego teraz żałuję.

Prawdę mówiąc, nie ma mowy:) Po pierwsze jestem bardzo mizernej postury i niesienie czegokolwiek na plecach, nawet podręcznego plecaka do przyjemnych nie należy. Druga rzecz - decyzja o terminie wyjazdu zapada 2-3 dni przed wyruszeniem, więc raczej nie ma szans, by zaklepać tak od ręki miejscówkę (tu mogę się mylić, bo wiem tyle, co inni mówią).
Chociaż...mam na oku taki jeden trekking, przez który będę się musiała się przeprosić do chodzenia z bagażem na grzebiecie Ale do tej myśli muszę dojrzeć 8)

anke napisał(a):
ale można zmniejszać zdjęcia przed wrzuceniem na Fotosika :wink: (na którego się właśnie nawracam po wpadkach Imageshacka i Google Zdjęcia) - ja robię to w Gimpie albo w Windows Live Photo Gallery, ale pewnie jest mnóstwo innych programów

Stanowczo za dużo pracy 8)

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 20, 2016 8:47 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 07, 2008 11:33 am
Posty: 6314
Przyjemna relacja.
Przyjemne chodzenie i poznawanie Tatr.

pozdrawiam
gb 8)
ps
Jedna - bardzo drobna rada, z której w sumie i tak możesz nie skorzystać. Za dużo zdjęć i za duże - w sensie prezentacji na internetowym portalu. "Zabijasz" relację materiałem ilustracyjnym, który podany w takiej formie jest praktycznie niemożliwy do ogarnięcia...

_________________
wszystko już było - ergo: nie panikuj
http://jaskiniar.blogspot.com/
http://puzzlepamieci.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 20, 2016 10:20 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
Najpierw pogłaskał, a potem nóż w plecy Brutus jeden :evil:

To była idąca z duchem czasu relacja, bo:
- wg badań mało kto jest dziś skłonny poświęcić parę minut na czytanie, lepsze są obrazki
- dostosowana do szerokich 22'' monitorów :P
Nie mniej jednak zakonotowałam

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 20, 2016 10:37 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:09 pm
Posty: 22106
shesmovedon napisał(a):
Najpierw pogłaskał, a potem nóż w plecy Brutus jeden


Toż to typowe dla Niego :mrgreen:

shesmovedon napisał(a):
- wg badań mało kto jest dziś skłonny poświęcić parę minut na czytanie


Chcesz drugi nóż w plecach ? :mrgreen:

_________________
"Stary jestem, mam sklerozę, czas umierać" 09.IX.2006 - rozstaj dróg w Dolince za Mnichem

"Stałem się nowym użytkownikiem ale ten nowy też musi posta napisać"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 20, 2016 11:02 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
Wolę kij mi w oko, najlepiej prawe, bo lewego używam do robienia zdjęć, które umieszczam na forum i które wolą być czytane niż oglądane :eye:

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 20, 2016 8:30 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 12, 2011 7:46 am
Posty: 2196
Tak szczerze i po prawdzie, trochę za duże te zdjęcia. W domu mi to nie przeszkadza, bo internet szybki i monitor duży, ale jak w pracy wszedłem w temat, na laptopie z internetem mobilnym, to ładował się ze 3 minuty. Oczywiście nie to jest najważniejsze, ale na przyszłość można rozważyć, zmniejszenie zdjęć, przed wrzuceniem na fotosika ;)

Oczywiście nie gwarantuje to, że czepialscy nie uczepią się czegoś innego ;)

_________________
SPROCKET
viewtopic.php?f=11&t=17068


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 20, 2016 10:17 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N wrz 11, 2005 1:39 am
Posty: 1740
Lokalizacja: Zamość
shesmovedon napisał(a):
Dolina Białej Wody - Polski Grzebień - Mała Wysoka - Dolina Białej Wody

Słowa są zbędne. Powiem tylko, że:
a) po tej wyprawie mam laso- i wodowstręt :twisted:
b) wiem, że będę tam wracać co roku, jeśli tylko zostanie wynaleziona teleportacja (patrz punkt a)


A nie myślałaś, żeby podjechać Stramą do Smokowca? I dalej elektriczką do Tatrzańskiej Polanki i wchodzić od Wielickiej? Co roku tak robię, to jeden z tych szlaków, który muszę przejść co roku, bo go uwielbiam :D

Pięknie pochodziłaś :)

_________________
A my zmieniliśmy jawę w sny
Jesteśmy jak rosa, jak pył!
Ukradliśmy siłę gwiazd
I dla nas zatrzymał się czas


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 18 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL