Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Orla Perć - intymna przygoda
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=18782
Strona 1 z 1

Autor:  sprocket73 [ Śr wrz 14, 2016 2:20 pm ]
Tytuł:  Orla Perć - intymna przygoda

Pogoda ostatnio niezmiennie rozpieszcza. Znowu zatęskniłem za górami, ale Ukochana stwierdziła, że ma już przesyt i mogę sobie jechać sam. Stwierdziłem, że skoro tak, to wyskoczę w Tatry przypomnieć sobie jak wygląda Orla Perć. Kiedyś był to mój ulubiony szlak, niestety w ostatnich latach jakoś tak wypada, że rzadko się tam pojawiam. Postanowiłem poważnie podejść do problemu i nastawiłem budzik na 2:00, co poskutkowało tym, że fotkę rozpoczynającą pod autem w Zakopcu zrobiłem o 4:39, a następnie ruszyłem z buta do Kuźnic.

Obrazek

Na dzień dobry wybrałem szlak niebieski przez Skupniów Upłaz, kiedy wyszedłem ponad las zaczynało szarzeć i można było schować czołówkę. Wschód słońca oglądałem jedząc drugie śniadanie na ławeczkach powyżej schroniska. Tam też spotkałem pierwszych turystów, którzy mieli w planie Orlą + Świnicę na początek. Mój plan był zacząć od Przełęczy Krzyżne, iść sobie niespiesznie robiąc dużo zdjęć i skończyć tam gdzie akurat wypadnie - sielanka. Ruszyłem więc całkowicie zacienioną Doliną Pańszczycy, podziwiając pięknie oświetlone szczyty. Dopiero na przełęczy znowu zobaczyłem słońce.

Obrazek

W całkowitej samotności rozpocząłem wędrówkę. Początkowo Orlą idzie się jak zwykłym szlakiem. Było cieplutko, bezwietrznie, niskie słońce przepięknie oświetlało góry.

Obrazek

Wkrótce pojawiły się łańcuchy. Naprzemiennie, dół i w górę, strome żleby, przepaście. Fajnie się szło, bo zupełnie pusto.

Obrazek

Ruch zaczął się dopiero przy Granatach, ale nie jakiś masakryczny. Spotkałem troje turystów, z których spotkałem rano o wschodzie. Szybko im poszło z tą Świnicą. Zażartowałem, że ja też muszę zaliczyć Świnicę, skoro oni dali radę.

Obrazek

Całą drogę starałem się dokładnie analizować trudności, żeby wyczaić jakieś odcinki, na które mógłbym zabrać Ukochaną. Niewiele by się tego znalazło, np. od Skrajnego Granatu do Zadniego - co miałem już na oku wcześniej, ale teraz wyczaiłem jeszcze jeden prosty odcinek: wyjść Żlebem Kulczyńskiego na Kozi Wierch i zejść do Piątki. Pozostałe odcinki, niestety nie dla Ukochanej.

Obrazek

Na Kozim Wierchu zastanawiałem się co dalej. Teoretycznie szlak robi się jednokierunkowy i nie można zejść na Kozią Przełęcz. Wracać się do Koziej Dolinki trochę mi się nie chciało. Czasowo wyglądało, że mógłbym spokojnie dość nawet do Zawratu i w ten sposób zaliczyć całość Orlej, co było kuszące. Posiedziałem, pojadłem, popiłem, pogadałem z ludźmi, porobiłem zdjęcia. Przekonałem nawet dwóch chłopaków, którzy szli od Kasprowego, żeby się nie napinali, na przejście Orlej do końca. Jeden czuł się mocny i kozaczył przed drugim, że do 19:00 dojdą na Krzyżne, najtrudniejszy odcinek za nimi, za za granatami nie ma już łańcuchów. Uświadomiłem, że są... dużo łańcuchów.

Obrazek

W końcu zdecydowałem się pójść pod prąd. Wiem nieładnie, ale przepuszczałem wszystkich, co jeszcze bardziej spowolniło moje i tak wolne tempo. Faktycznie odcinek Kozi - Kozia można uznać za najtrudniejszy kawałek Orlej Perci, ale widoki w stronę Świnicy wynagradzają wszystko.

Obrazek

W okolicach Koziej na szlaku było już bardzo mało ludzi. Na dodatek odniosłem wrażenie, że ci którzy tutaj jeszcze są, bardzo tego żałują. Chłopak z dziewczyną, on klnie na czym świat stoi, żali mi się: "rozjebałem zegarek, rozleciały mi się adidasy", co za . wymyślił te łańcuchy!", "pierwszy raz na orlej?" pytam... "tak, pierwszy i motyla noga ostatni". Kawałek dalej słyszę, że się pokłócili, tak na serio. Dziewczyna zaczęła śmigać po łańcuchach w górę, a on stał i rzucał za nią motyla noga.

Obrazek

Od Koziej do Zawratu nie ma już nikogo na szlaku, więc poruszam się dość szybko. Jednak coraz częściej myślę o Świnicy - wszystko przez tych spotkanych po drodze i mój rzucony na granatach żart. Na Zawracie jestem 17:15, tabliczka pokazuje 2h do Murowańca, czyli zdążyłbym tam zejść przed zmrokiem, a potem z czołówką do Zakopca. Ostatnie spojrzenie na góry. Słońca pod wieczór coraz więcej. Piękny byłby zachód na Świnicy. No ale brakło czasu. No jak to, kurde... mnie brakło czasu? Sam idę i nie zdążyłem? Co jest ze mną nie tak - starość? Nie no, jakbym poszedł na dół, to niskie morale by mnie dobiło. Idę na Świnicę :)

Obrazek

Dosłownie moment i już jestem. Powietrze mocno nieprzejrzyste, ale jest dobrze :) Jem sobie kolację. Na kolację miałem dokładnie to samo co na obiad i śniadanie ;) Na szczycie jest jeszcze gościu z mamą, mają nocleg w Piątce. Zbierają się, zostaję sam.

Obrazek

W końcu i ja się zbieram i nagle szok. Na szczyt wychodzą chłopaczek z dziewuszką. Bardzo młodzi, 15-16 lat na oko. Wychodząc na górę minąłem ich 5 minut przed szczytem. Wyglądało na to, że oni te 5 minut robili w pół godziny. Dziewuszka ma bardzo niewyraźną minę, jakby się miała rozpłakać. Chłopaczek rozgląda się dookoła i pyta "czy wie pan, którędy schodzi czerwony szlak na dół?". Odpowiadam, że dokładnie tak jak wyszli, rozwidlenie do przełęczy Liliowe jest trochę pod szczytem i pokazuję palcem. Dziewuszka patrzy przerażona, na łańcuchy, po których przed chwilą tu weszła i mówi, że tędy nie zejdzie. Stoimy tak we trójkę, chłopaczek mówi, żebym szedł przodem, a oni jakoś powoli dadzą radę. Idę, ale w głowie mam milion myśli... Przecież nie można ich tak zostawić? Czy mają chociaż czołówki? Jedzenie, picie, coś więcej do ubrania? Stanąłem na rozwidleniu, patrzę wstecz - oni ciągle na górze, zaplątani w łańcuchy, dziewuszka trzyma się kurczowo rękami i zębami, chłopaczek ciągnie ją za nogę w dół. Na szczęście objawił się jakiś koleś. Zamieniłem z nim parę słów, zamierza nocować na szczycie, ma porządny sprzęt foto, nastawia się na fotografowanie zachodu i wschodu. Pojawia się jeszcze para, przygotowana na biwak w namiocie. Idą na zachód na szczyt, a potem rozbiją się gdzieś niżej. Z ulgą pozostawiam młodych pod ich opieką i postanawiam ratować siebie. Dzień kończy się piękną grą światła.

Obrazek

Powrót idzie mi dobrze. Jestem już przy schronisku. Zmęczony ale zadowolony z siebie. Spotykam chłopaków, którym na Kozim uświadamiałem trudy parcia na Krzyżne. Okazało się, że dopiero po 18:00 byli na Skrajnym Granacie i mając w głowie moje ostrzeżenia zeszli w dół. Razem schodzimy do Zakopanego rozmawiając o górach. 21:30 jestem przy aucie. Przed północą w domu. Warto było :D

Obrazek

Jeżeli komuś mało zdjęć to link do sporej galerii tutaj: https://goo.gl/photos/ttJEBwnRDb7m9N2G8

Ogólnie zrobiłem 364 zdjęcia (takie, które zostają), a migawka klapneła mi 1436 razy... to chyba mój jednodniowy rekord, ale wycieczka była długa - 17 godzin, to chyba też nowy rekord ;)

Autor:  Walter [ Śr wrz 14, 2016 3:28 pm ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

No dobra.... a psy gdzie?
Bez nich się nie liczy.

Autor:  sprocket73 [ Śr wrz 14, 2016 3:38 pm ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

Hrabia napisał(a):
a psy gdzie?
tym razem byłem sam... bez Ukochanej i bez Psów :(

Autor:  shesmovedon [ Śr wrz 14, 2016 6:55 pm ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

sprocket73 napisał(a):
Jeżeli komuś mało zdjęć to link do sporej galerii tutaj: https://goo.gl/photos/ttJEBwnRDb7m9N2G8

Ogólnie zrobiłem 364 zdjęcia (takie, które zostają), a migawka klapneła mi 1436 razy... to chyba mój jednodniowy rekord, ale wycieczka była długa - 17 godzin, to chyba też nowy rekord ;)

Od tygodnia usiłuję przebrnąć przez 600 sztuk, ale 1500 :?: :shock:
Było mi mało, dziękuję za nowe spojrzenie na Orlą, zwłaszcza wieczorne ujęcia przecudne :P

Autor:  sprocket73 [ Śr wrz 14, 2016 7:13 pm ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

shesmovedon napisał(a):
Od tygodnia usiłuję przebrnąć przez 600 sztuk, ale 1500

Jak już gdzieś utaj pisałem w dyskusji odnośnie fotografii i ilości robionych zdjęć, ja jestem dziwny... robię zdjęcia cały czas, nieudane kasuję na bieżąco, po wycieczce po prostu zgrywam jpg i nic dodatkowo nie obrabiam. Dlatego kiedy wracam z wycieczki, to zdjęcia mam już gotowe do oglądania.

Autor:  shesmovedon [ Śr wrz 14, 2016 7:18 pm ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

Czyli Orlą bez aparatu prawdopodobnie da się przejść w 10 godzin. Pocieszające :lol:

Autor:  Krzysiek1980 [ Śr wrz 14, 2016 7:46 pm ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

sprocket73 napisał(a):
a następnie ruszyłem z buta do Kuźnic.

Początek jak z dobrego horroru :mrgreen:
Świetnie się czytało, zresztą jak każdą Twoją relację. Zdjęcia pierwsza klasa!

Autor:  tango [ Śr wrz 14, 2016 10:38 pm ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

1. Wspaniałe zdjęcia! :)

2. Masz imponującą kondycję!

Autor:  Łukasz T [ Cz wrz 15, 2016 6:17 am ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

tango napisał(a):
2. Masz imponującą kondycję!



Musi być na dopingu :mrgreen:

Mało zdjęć :!: :wink:

Autor:  sprocket73 [ Cz wrz 15, 2016 6:43 am ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

Jak imponującą kondycję? Mój czas przejścia samej Orlej to 7:50 - to nie jest wynik, którym można się choć trochę chwalić.
Przypominam, że najlepsi robią to w 1:16, a wikipedia podaje czas przejścia 6:40

Autor:  Łukasz T [ Cz wrz 15, 2016 6:58 am ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

sprocket73 napisał(a):
którym można się choć trochę chwalić.


To prawdopodobnie dlatego, że nie miałeś ze sobą 5 litrów wody.

Autor:  m__s [ Cz wrz 15, 2016 7:04 am ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

Być może jakbyś nie miał aparatu to byś się zmieścił w czasie 8)

Spoko zdjęcia i w dodatku trasa bez tłumów. Może i ja kiedyś się skuszę na Orlą, chociaż sam nie wiem. Dawno mi się już odechciało chodzić... za to zdjęcia zachęcają!

Był tam ktoś w zimie? Wiem, że kiedyś Olga to robiła zimowo.

Autor:  sprocket73 [ Cz wrz 15, 2016 7:26 am ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

Łukasz T napisał(a):
nie miałeś ze sobą 5 litrów wody

Miałem 3,5 l. - idealnie wystarczyło.
Co ciekawe na trasie słyszałem bardzo wiele razy teksty typu "noga motyla, picie mi się już skończyło".
Aż zwróciłem na to uwagę, jak masowo ludzie nie są w stanie ocenić swojego zapotrzebowania na płyny.

m__s napisał(a):
Być może jakbyś nie miał aparatu to byś się zmieścił w czasie

No właśnie - ten kto robi zdjęcia, wie jak dużo czasu to zajmuje. Ale tak jak pisałem, nastawiałem się głównie na spokojną wędrówkę i pstrykanie, a nie na dobry czas. Przed wycieczką, nie wykluczałem, że mogę schodzić już pierwszym zejściem, czyli ze Skrajnego Granatu, dopiero w trakcie, tak sobie wydłużałem dalej, na Kozim chciałem zejść z Koziej Przełęczy, na przełęczy pomyślałem, że warto iść do Zawratu, żeby "zaliczyć" całą Orlą... dopiero na Zawracie decyzja, żeby iść jeszcze na Świnicę, ale nawet tam, mimo poźnej pory nie zaniedbałem zdjęć ;)

Autor:  Łukasz T [ Cz wrz 15, 2016 7:37 am ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

sprocket73 napisał(a):
nastawiałem się głównie na spokojną wędrówkę i pstrykanie, a nie na dobry czas.


Bracie !!! Toż to jest najważniejsze w turystyce !!!

Autor:  m__s [ Cz wrz 15, 2016 7:40 am ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

Ja tam za to znam takiego jednego co mówi zawsze, że w górach trzeba zapierdalać :-)

Autor:  Krabul [ Cz wrz 15, 2016 7:45 am ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

Zrobiłem identyczną trasę z kolegami jakieś 14 lat temu. Kuźnice - Krzyżne - Świnicka Przełęcz - Kuźnice (bo taka była Twoja?)
Zeszło nam 13 godzin pamiętam i byliśmy z siebie dumni jak pawie.

Autor:  Łukasz T [ Cz wrz 15, 2016 7:51 am ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

m__s napisał(a):
że w górach trzeba zapierdalać


Może chciał się zatrudnić w tatrzańskich kopalniach ? :mrgreen: :wink:

Krabul napisał(a):
Zeszło nam 13 godzin pamiętam i byliśmy z siebie dumni jak pawie.


Każdy z nas za młodu popełniał błędy :oops: ... :wink:

Autor:  Krabul [ Cz wrz 15, 2016 7:53 am ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

Łukasz T napisał(a):
Każdy z nas za młodu popełniał błędy :oops: ... :wink:
Fakt. Do dziś żałuję, że nie pociągnęliśmy chociaż do Ciemniaka.

Autor:  sprocket73 [ Cz wrz 15, 2016 8:03 am ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

Łukasz T napisał(a):
to jest najważniejsze w turystyce
Prawda!
Ale żeby był wewnętrzny spokój i w miarę wszystko z głową, to trzeba mieć świadomość możliwości i ograniczeń własnego organizmu. Dlatego czasem warto trochę spróbować zobaczyć na co człowieka stać, albo czy go jeszcze na starość stać ;)
Ukochana moja kochana, która zawsze wzbraniała się robić trasy ponad 25 km, jak dla zabawy wzięła udział w Dusiołku Górskim i jak zobaczyła, że 38 km to dla niej nic trudnego i byli słabsi, to teraz spokojnie pozwala mi na planowanie 30, a nawet 40 km w łatwym terenie, bo wie, że może.

Krabul napisał(a):
taka była Twoja?
Tak, dokładnie taka. Z tym, że parkowałem pod centrum narciarskim Nosal, więc trzeba by jeszcze dorzucić dojście i zejście z Kuźnic, z godzinkę mi to zajęło w obie strony. Oraz jeszcze, żeby być szczerym, dołożyłem: Krzyżne - Waksmudzki Wierch - Krzyżne; też zeszło prawie godzinkę z posiadówką na szczycie.

mm74 napisał(a):
Myślę, że tym uwiecznionym chłopakom fajnie byłoby się zobaczyć na tych zdjęciach Tło złowrogie, że hej
Hmm... nie załapałem o co chodzi?

Autor:  anninred [ Cz wrz 15, 2016 9:40 am ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

Dzięki za możliwość pooglądania zdjęć :)
Synom pokażę, kiedyś pewnie z mężem pójdą.

Fajnie się czyta no i fajnie, że wyrywną młodzież stonowałeś :)

Autor:  sprocket73 [ Cz wrz 15, 2016 10:24 am ]
Tytuł:  Re: Orla Perć - intymna przygoda

Chodzi ci o to zdjęcie z Koziej Przełęczy? Jak dwóch kolesi, z dużymi plecakami wisi na łańcuchach?
No cóż... może czytają forum ;)

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/