Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=18790
Strona 1 z 1

Autor:  Endrju BB [ N wrz 18, 2016 7:18 pm ]
Tytuł:  Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Minął długi rok od zdobycia Matterhornu, nadeszła więc pora by wrócić w Alpy i zakończyć plan, zakładający pierwotnie wejście w ciągu na Grossglocknera, Matta i Eiger słynnymi graniami. Do kolekcji pozostał mi ten ostatni szczyt i piękna, ostra jak nóż Mittellegigrat :)

Razem z pozostałymi członkami ekipy (Adam, Arek, Rysiek) dochodzimy do wniosku, że skoro już jedziemy taki kawał to warto posiedzieć na miejscu kilka dni i poza „daniem głównym” coś jeszcze skonsumować. Dość szybko wpadłem na pomysł by pokusić się o „Trylogię Berneńską”, jak określa się wejście po kolei na Mönch (4107), Jungfrau (4158) i Eiger (3970).

Dzień 1 – Mönch

Obrazek

W Grindelwald stawiamy się w sobotę po 10 rano, jechaliśmy dość długo bo 14 godzin, co biorąc pod uwagę fakt iż o 17 w piątek byłem jeszcze w pracy, zapowiadało dość męczący dzień. Żeby wyrobić się z naszym ambitnym planem, w pierwszy dzień od razu musieliśmy wejść na Möncha. Szybko zerkamy na słynną Północną Ścianę (Nordwand lub Mordwand jak kto woli :)) i podjeżdżamy pociągiem do stacji Kleine Scheidegg.

Obrazek

Początkowo przerażeni tłumem chętnych do kolejnej kolejki jadącej do Jungfraujoch, polskim zwyczajem oszukujemy system, gdy ochroniarze nie patrzą przechodzimy pod barierkami i załapujemy się na wyjazd dość szybko ;) Bilety oczywiście mamy, żeby nie było!

Obrazek

Obrazek

Do schroniska Mönchsjoch docieramy około 13, szybki przepak i ruszamy w stronę pierwszego celu.

Obrazek

Na początek odcinek skalny (nie wiążemy się, trudności miejscami II-III), później trochę śniegu i znowu skały.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Słońce strasznie daje popalić, a ja pluję sobie w brodę, że zabrałem tylko zimowe spodnie. Dodatkowo pierwszy raz odczuwam co to znaczy brak aklimatyzacji, na grani szczytowej mocno kręci mi się w głowie co biorąc pod uwagę lufę z jednej i z drugiej strony, nie jest zbyt komfortowe.

Obrazek

Obrazek

Szczyt zdobywamy jednak sprawnie i bez przygód oraz niespodziewanych trudności, spokojnie zdążamy na zamówioną kolację chociaż nikt nie ma apetytu z powodu coraz gorszego bólu głowy. Na dodatek obsługa schroniska jest chamska, a żarcie paskudne więc szybko zmykamy do pokoju. Noc nie należała do najmilszych i minęła na licytowaniu kto się czuje gorzej :)

Obrazek

Obrazek

Dzień 2 – Jungfrau

Obrazek

Drugi dzień naszej akcji. Na szczęście rano, pomimo słabo przespanej nocy, czujemy się dużo lepiej. Pogoda nadal jest kapitalna więc zapowiada się przyjemna wycieczka. Ruszamy dość późno bo po 7-mej (większość ekip wyruszała ok. 5-ej), przez co słońce daje nam się później mocno we znaki ale wiemy też, że zapas czasu mamy bardzo duży.

Obrazek

Tak z podejścia prezentuje się Mnich, na którym byliśmy wczoraj:

Obrazek

Tempo mamy dobre więc szybko przechodzimy lodowiec, później kawałek skalnego żebra, górne pola śnieżne i na grani doganiamy niektóre wcześniejsze ekipy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tutaj trochę zwalniamy bo śnieg puszcza i jest dość czujnie, ale i tak docieramy na szczyt szybciej niż planowaliśmy (w trochę ponad 3 godziny!). Na piku zabawiamy dłużej niż dzień wcześniej, jemy włoskie ciasto i robimy sesje zdjęciowe :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na zejściu zupełnie się nie spieszymy, po przejściu lodowca zapodajemy nawet tempo poniżej turystycznego i obserwujemy dziki tłum rozlany w okolicy górnej stacji kolejki. Tutaj nie jest już zbyt górsko – jedni paradują po śniegu w pantoflach, inni pozują do zdjęć w wypasionych ciuchach, inni całkiem nago (i taką akcję mieliśmy okazję obserwować, niestety występ dziewczyn oglądaliśmy z oddali, gdy byliśmy blisko prezentowali się już panowie :().

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Do schroniska docieramy za wcześnie bo do kolacji pozostało kilka godzin, które marnotrawimy leżąc jak śledzie na pryczach i dyskutując na coraz to mniej poważne tematy. Wieczorem w końcu apetyt wrócił, piwo też smakuje jak powinno. No bo wody pić się nie opłaca – butelka kosztuje 13 Franków czyli ponad 50 złotych!

Obrazek

Dzień 3 – Schronisko Mittellegi

Obrazek

Po dwóch dniach intensywnego działania, w poniedziałek mamy trochę lżej – w planach tylko przenosiny do schroniska Mittellegi. Jemy paskudne schroniskowe śniadanie i ruszamy w stronę kolejki.

Obrazek

Ponieważ mamy mnóstwo czasu, ponad godzinę poświęcamy na zwiedzanie podziemnych tuneli naszpikowanych atrakcjami. Na szczęście z dołu kolejka jeszcze nie przyjechała, mamy więc wszystko tylko dla siebie :) Wyjeżdżamy też windą na górny taras by pooglądać okolicę z tej perspektywy.

Obrazek

W końcu wsiadamy jednak do pociągu i podjeżdżamy jeden przystanek, wysiadając we wnętrzu góry – na stacji Eismeer. Miła Pani konduktor na szczęście objaśnia nam jak się stąd wydostać na lodowiec (schody w tunelu) bo już się przymierzaliśmy do zjazdów z okien widokowych :)

Obrazek

Na śniegu lampa jest niesamowita, podchodzimy więc bardzo mozolnie pod ścianę którą trzeba trawersować by dostać się do schroniska na grań – najpierw pokonujemy dwa trójkowe wyciągi, później już na lotnej idziemy kilkaset metrów wyszukując najłatwiejszego terenu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W schronie Mittellegi meldujemy się po 12-ej, poznajemy sympatyczną szefową (Corinnę), która przydziela nam osobny schron obok schroniska. Początkowo dziwię się bo przecież zapłacone mamy za nocleg w głównym budynku, później zmieniam nastawienie gdy okazuje się, że tam są 24 miejsca w 1 pokoju, a u nas tylko 8 :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ponownie jak dzień wcześniej kiblujemy na wyrach, podziwiamy widoki i oczekujemy na zamówiony posiłek. Wieczorem pogoda się psuje i wali deszczem ze śniegiem – tak jak było w prognozach, jutro ma być podobnie, a pojutrze już całkiem do d… więc musimy się sprężać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolacja jest mega wypasiona (nie to co w Monsjoch), piwo bardzo dobre, a atmosfera prawie domowa więc humory dopisują. Po towarzystwie widać, że nie ma tu raczej ludzi przypadkowych (w przeciwieństwie do np. schronu pod Matterhornem) – tylko przewodnicy z klientami i 4-5 „prywatnych zespołów“). Niedługo po kolacji kładziemy się do łóżek i staramy się trochę przespać.

Obrazek

Lokalizacja schroniska, zdjęcie z Summitpost:

Obrazek

Dzień 4 – Eiger granią Mittellegi

Obrazek

O 5 rano stawiamy się na szybkim śniadaniu, zbieramy graty, szpeimy się i ruszamy! Człowiek zaspany, ciemno, ślisko, a tu od razu taka lufa i w jedną i drugą stronę :) Już po kilkudziesięciu metrach łapiemy korek przed pierwszą ścianką z trudnościami – okazuje się, że idący przed nami młodzi Niemcy i Francuzi jednak nie są jednak zbyt doświadczeni we wspinaniu górskim bo zachowują się dość niepewnie i asekurują na sztywno praktycznie każdy trudniejszy odcinek. Przewodnicy z klientami oczywiście znikają nam z pola widzenia po kilku minutach stania.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Związany jestem z Ryśkiem i cały czas idziemy tylko na lotnej, zmieniając się na prowadzeniu. Arek z Adamem asekurują się na bardziej wymagających ściankach. Jak tylko wychodzi Słońce od razu jest lepiej, rozgrzewamy się i wpadamy w trans wspinania – jest pięknie, droga jest oczywista, ekspozycja niesamowita, trudności niezbyt wygórowane (pionowe odcinki trójkowo-czwórkowe przeplatane zero-jedynkowymi odcinkami prostymi, wszystko powyżej III-IV ma stałe liny). Krótko mówiąc – piękna alpejska grań! Jedyne na co narzekamy to dwa zespoły przed nami korkujące drogę co kilkadziesiąt metrów (prosiliśmy o przepuszczenie - Niemcy widząc jak się męczymy w końcu puszczają nas przodem, użyczając na dodatek swojej liny na jedynym zjeździe, Francuzi z pretensjami odmawiają i blokują nas aż do podszczytowych pól śnieżnych).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po pewnym czasie mieszamy w naszych zespołach, ja „biorę” zmęczonego najbardziej wysokością Arka, Rysiek Adama i prujemy dalej do góry ma lotnej, czasami czekając tylko aż Francuzi zwolnią drogę. Miejscami jest krucho i trzeba uważać na chwyty zostające w rękach, generalnie jednak asekuracja jest raczej komfortowa, jak ktoś czuje się pewnie to spokojnie na lotnej można napierać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na koniec jeszcze tylko dość psychiczny trawers po zmrożonych śniegach tuż nad ścianą północną i słynny Eiger jest nasz!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mimo iż jest dopiero 10:30, nie rozsiadamy się na górze – czeka nas dużo większe logistycznie wyzwanie bo zejście Zachodnią Flanką owiane jest złą sławą, na dodatek po południu zapowiadane są opady.

Obrazek

Foto-topo zejścia z Summitpost:

Obrazek

Do przejścia mamy prawie 2 kilometry w pionie, więc co jakiś czas nerwowo zerkamy na zegarek. Niestety po dość oczywistym, śnieżnym początku, wchodzi się w bardzo rozległy skalny teren, gdzie odnalezienie właściwej drogi graniczy z cudem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Posuwamy się bardzo powoli, nieprzyjemne zejścia zagruzowanymi ściankami przeplatając kilkunastoma zjazdami z tego co znajdujemy – teren jest PASKUDNY. Nie dziwne, że tak wiele zespołów zastaje tu noc, a mnóstwo ludzi wybiera na zejście grań południową. Po kilku godzinach wszyscy zgodnie stwierdzamy, że jest to zdecydowanie najgorsza droga jaką zdarzyło nam się poruszać w Alpach.

Obrazek

Obrazek

Na szczęście pogoda wytrzymuje (chwilę postraszyło grzmotami i przelotnym opadem), poniżej zjawia się nawet helikopter na akcji ratunkowej (ktoś schodzący przed nami musiał się uszkodzić), a gdy chmury się rozchodzą wypatrujemy jakąś ekipę na miejscu biwakowym w połowie zejścia. Okazuje się, że są to Ukraińcy wybierający się Flanką na szczyt kolejnego dnia. Chłopaki sporo nam pomagają bo najpierw jeden z nich wychodzi nam naprzeciw (robiąc sobie rozeznanie) a gdy już docieramy do reszty grupy tłumaczą jak przyspieszyć zejście używając skrótu, którym wychodzili do góry.

Obrazek

Obrazek

Z tego miejsca nabieramy już mocnego przyspieszenia i zapodajemy ostre tempo by wyrobić się na ostatnią kolejkę ze stacji Eigergletscher, do Grindelwald. Na peronie składamy sobie gratulacje – Trylogia Berneńska i dodatkowo grań Mittellegi są nasze! Wieczorem znajdujemy tani hotelik, kąpiemy się (w końcu) i ruszamy na miasto świętować nasz sukces pizzą i procentami :mrgreen: Sprzed parkingu zerkamy w górę – dwa kilometry wyżej na grani widać małe światełko z Mittelleggihütte – ciężko nam uwierzyć, że jeszcze rano tam byliśmy.

Foto-story na Picassie.

Autor:  rafi86 [ N wrz 18, 2016 7:43 pm ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Zacna akcja! Najlepszy moment z biletami :D

Autor:  anke [ N wrz 18, 2016 8:43 pm ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Bardzo ciekawa relacja, bardzo sensownie dobrane zdjęcia, Eigeru tu jeszcze chyba nie było, od niektórych zdjęć nie można się odkleić, i nie dlatego, że są jakoś zajebiście doskonałe, ale dlatego, że ciekawe i dają wyobrażenie, jak się tam spaceruje.
tylko moment z biletami, który tak cieszy Rafiego - do dupy

Autor:  krank1 [ N wrz 18, 2016 9:47 pm ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Bardzo rzadko widzę Twoje zdjęcia (czasem zaraz po wstawieniu są i po godzinie znikają). Co to za hosting?

Autor:  Łukasz T [ Pn wrz 19, 2016 6:28 am ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Nie widzę Twoich zdjęć.

Autor:  leppy [ Pn wrz 19, 2016 7:40 am ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Łukasz nie widzę Twojego wpisu.


Panowie, REWELACJA! Trudno wyobrazić sobie bardziej konkretny wyjazd. Wielkie gratulacje!

Autor:  Endrju BB [ Pn wrz 19, 2016 7:56 am ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Zdjęcia są podlinkowane z Google+/Picassa.
Na Chromie widać. Może coś pokombinuję żeby to zmienić.

Anke - akcja z biletami to była konieczność, jakbyśmy postali w kolejce 2 godziny to cały plan na 4 dni by się posypał - nie zdążylibyśmy zapewne wejść na Moncha. Jak to mówią "cel uświęca środki" :wink:

Autor:  comb [ Pn wrz 19, 2016 9:14 am ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Co do zdjęć: są w niestandardowym, "googlowym" formacie WebP https://pl.wikipedia.org/wiki/WebP. Działa tylko w Chrome i Operze.
Dka korzystających z innych przeglądarek najlepiej byłoby, jakbyś je przekonwertował do innego formatu (ale nie wiem, czy to nowe, beznadziejne Google Photos na to pozwala). Ewentualnie wrzucił je np. na Flickr. Tak czy siak dużo roboty, a wszystko dlatego, że Google ma gdzieś standardy :?.

Autor:  Tomto [ Pn wrz 19, 2016 9:34 am ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Gratulacje!
Ciężko mi sobie wyobrazić trud całej tury ale okiem laika wygląda to grubo. :-)
Siódme zdjęcie od dołu - dla samej lufy/przestrzeni mógłbym tam pojechać.

Autor:  Neander [ Pn wrz 19, 2016 10:04 am ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Fajna, konkretna i syta wyprawa. Gratulacje! Doskonale zagospodarowany czas, fajny plan, piękne, honorne cele, tylko ta woda za 15 franków... ;)

Autor:  leppy [ Pn wrz 19, 2016 10:10 am ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Neander napisał(a):
tylko ta woda za 15 franków

13 Franków. 8)

Autor:  Neander [ Pn wrz 19, 2016 10:40 am ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

leppy napisał(a):
Neander napisał(a):
tylko ta woda za 15 franków

13 Franków. 8)
uff, to już nie tak źle ;)

Autor:  gouter [ Pn wrz 19, 2016 6:15 pm ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Pięknie, ale ciekawi mnie, ile kosztowała was ta wyprawa? Szwajcaria przy obecnym kursie Franka - cholernie droga.

Autor:  Krabul [ Wt wrz 20, 2016 9:22 am ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Gdzie są zdjęcia :( :( :( :(

Autor:  Endrju BB [ Wt wrz 20, 2016 3:42 pm ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Podlinkowałem te same zdjęcia z Google ale z innego miejsca, teraz są jako jpg i powinny (?) być widoczne.

Tomto napisał(a):
Ciężko mi sobie wyobrazić trud całej tury ale okiem laika wygląda to grubo.


Sam Mönch i Jungfrau nie mają trudności wspinaczkowych, tylko miejscami są odcinki skalne, poza tym to sporo ostrożnego łażenia po śniegu. Natomiast przysłużyły się nam dobrze jako aklimatyzacja przed Mittellegi, gdzie już wspinać się trzeba (jest trudniej niż na Liongrat na Matta) no i gdzie lufa nie odpuszcza :) Poza tym rzadko komu udaje się chyba ustrzelić te 3 szczyty za jednym razem bo kilka dni dobrej pogody w tym regionie nie często się zdarza.

gouter napisał(a):
Pięknie, ale ciekawi mnie, ile kosztowała was ta wyprawa?


To był jedyny minus tej wyprawy i napiętego planu - kolejki + noclegi z wyżywieniem mocno dały po kieszeni - coś koło 500 Franów na łeb + paliwo ale to już w złotówkach i na 4.

Autor:  Krabul [ Wt wrz 20, 2016 8:37 pm ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Coś wspaniałego. Nigdy nie czytałem jeszcze relacji z tego masywu. Gratulacje.

Autor:  Madness [ Wt wrz 20, 2016 8:50 pm ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Piękna przygoda!
Gratulacje.

Autor:  Fenomen [ Śr wrz 21, 2016 6:06 am ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Co za foty, to ja nie! Pare pewnie trafi na tapetke, jesli nie masz nic przeciwko :)
A pomysl fajny. Musze dopisac do alpejskich planow na kolejne lata :)

Autor:  farix [ Wt wrz 27, 2016 12:01 pm ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

Ładna akcja, ładne foty.
Graty!

Autor:  zephyr [ Wt wrz 27, 2016 12:39 pm ]
Tytuł:  Re: Grań Mittellegi i Trylogia Berneńska

co tu dużo pisać. Po prostu wypas :!: :shock: Monch z Jungfrau już od dawna mi się podoba ale cena tej kolejki jak na razie skutecznie mnie odstrasza. Natomiast grań Mittelegi wygląda kosmicznie! kur... zdjęcie ze schroniska w stronę grani wygląda niesamowicie :shock: ale to zejście ze szczytu to nie dla mnie. Ten trawers polem śnieżnym pod szczytem musiał być faktycznie emocjonujący :P pięknie wyszło to ostrze na zdjęciu. Zdjęcia miód, malina :P szczerze bardzo zazdroszczę :) kiedyś na pewno odwiedzę ten masyw ale pewno od drugiej strony :)

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/