Pogoda nas nie rozpieszcza tej jesieni, w porównaniu z zeszłym rokiem można to skomentować jednym słowem - tragedia! Człowiek trenuje całe lato, żeby łoić na koniec sezonu... Jako, że mój sezon już się skończył, podobnie jak rok wcześniej zamieszczam nieco wcześniej relacje z kolejnego już, a zarazem jeszcze bardziej przełomowego roku.
Styczeń
3 stycznia udajemy się na spokojny trekking w okolice Zawoi, zdobywamy Małą Babią przy -16.
Luty, Marzec
7 lutego przy dość sprzyjających warunkach jak na luty (8stopni) były już pierwsze wypady w skały a dokładniej do Doliny Wrzosy na świetną drogę Freak on a leash, niestety brak rozwspinu rzutował na nieprzyzwyczajenie do jurajskich stopni które w dodatku na tej drodze są mocno tarciowe i niewygodne! Udaje się za to pokonać pierwszą drogę w nowym sezonie - Mawerfaker VI.1.
Pod koniec marca aura zaczęła już wyraźnie sprzyjać temu by rozpocząć sezon na dobre. Wypad do Rzędkowic pozwolił skompletować drogi: Metanola Vi.1+, Zadymione Kropelki VI.1+, Casanova VI.1, Jaja Casanovy Vi.1, Oddział zamknięty VI.2. Większość w stylu OS. Na dokładkę pierwsze boje na baldach pozwoliły przejść Tysiacz Desek 6B oraz Stasiek 6C+.
4 dni później ponownie zawitałem do Wrzosy by na dobre rozprawić się z Freakiem. Udało się przejść drogę w 2 próbie tego dnia, łącznie w 12. Potrzebowałem trzech wyjazdów. Nareszcie mogłem napić się piwa po blisko miesięcznej przerwie. Po prostu postanowiłem, że dopóki nie urobie dopóty się nie napije! Rowing Jack wszedł niemiłosiernie gładko..
2 dni później będąc solidarnym z kumplem który również atakował Freaka pojechaliśmy ponownie. Udało się sieknąć w szybkim RP drogę Bad Brains za słabe Vi.4, Rootsmanuva Vi.3 oraz Gniazdem Vi.1, Kantem Vi.1+ i Troubleman za Vi.2. Ostatnie trzy w najszlachetniejszym stylu.
Kwiecień
17 kwiecień był dniem robienia klasyków. Najpierw na Łabajowej udało się przejść Lewą rękę w ciemności Vi.1+ OS oraz świetną drogę na którą rok wcześniej patrzyłem z powagą - Cadyk Cypełe Vi.3+ w pierwszej próbie RP, na koniec pobytu na Łabajowej padł Przaśny chleb VI.2+, również w pierwszej z dołem. Niedołoiwszy pojechaliśmy w pobliskie Słoneczne Skały gdzie w trzeciej próbie na sam koniec dnia padł Panel Słoneczny VI.3.
5 dni później w niezłej pizgawicy udaje się zrobić pierwsze VI.2+ OS, za sprawą przejścia Pomarańczowej Alternatywy Vi.2+ na Łabajowej. Po mało obiecujących wstawkach w Józefa-Tkaczuka VI.4+ lecimy w Łyse i w pierwszej z dołem po rozwieszeniu wpada Droga do Bulewayo. Vi.3 z 4 fakami w cruxie.
Maj
Rozpoczęło się bardzo obiecująco! 2 maja po wypadzie do Karlina wracam z bananem na twarzy skompletowawszy trio: Późny Gierek VI.4, Był sobie kotek VI.4 oraz pierwsze VI.4/4+ czyli Nauki Wadżrajny. 6 maja udaję się przedłużyć radość z robienia życiówek i po rozwieszeniu ekspresów z patentowaniem w pierwszej próbie pada Panoramix VI.4+ na Łabajowej, ekstaza! 10 maja pierwszy raz pojawiam się na Dupie Słonia i od razu udaje się przejść mega klasyk czyli Lewy Meningitis Vi.3. 5 wstawek w Obywatel scurvy wprost Vi.3+/4 nie pozwala wpiąć się do łańcucha. 9 dni później przy kolejnym wypadzie na najlepszą skałę pod Krakowem udaje się zrobić Obywatela w pierwszej próbie tego dnia.
Po nieco przewrotnym słowie znajomego instruktora "Może byś pomacał Playboya?", nastąpiła chwilowa konsternacja która szybko została zgaszona przez flow w którym tkwiłem od jakiegoś czasu. Pierwsze wstawki nie zwiastowały 3 tygodniowego oblężenia...
W międzyczasie odpoczywając od głównego celu wybieramy się na Grochowiec rozwiązać starsze projekty w postaci: Taniec ze Słoniem Vi.3, Cyberiada Vi.2+, Prześliczna wiolonczelistka Vi.2+. Do tej ostatniej mimo, że bardzo łatwiej w swoim stopniu nie miałem szczęścia, to mnie zlało pod stanem, to pośliznąłem się na stopniach w cruxie, to byłem zbyt zmęczony na koniec dnia. Kilka dni później będąc pierwszy raz na Kazalnicy Suliszowickiej oraz Dębiej udaje się zrobić: Drwal Kostuch V.3+(o włos od OS!), Strongmen Vi.3.
Czerwiec
Czerwiec jeśli chodzi o życie wspinaczkowe okazał się chyba najbardziej przełomowy w całym moim wspinaniu. Po długiej batalii, 7 dniach i około 30 próbach pada WRESZCIE Będkowski Playboy VI.5 lub 4+/5. Był to ostatni wyjazd po którym gdybym nie zrobił miałem odpuścić drogę na jakiś czas i zająć się treningiem. Czułem się bardzo słaby fizycznie więc jakim cudem to zrobiłem, do dziś nie wiem. Zamieszczam film z jednej z 4 obiecujących prób, bo na ostatnie przejście zapomniałem zabrać baterii do aparatu.
4 dni później na rozmas udaję się do Mirowa i wyrównuję rachunki z drogą Tragiczne Marzenia VI.3+. W dodatku udaje się urobić przystępną Koksownie Przyjaźń Vi.3 oraz jedną z najlepszych tras jakie robiłem na Jurze - Nieodwracalne Utracenie VI.4. Nie trzeba o tej drodze nic pisać, wystarczy stanąć i zobaczyć, żeby wiedzieć że warto!
19 czerwca wreszcie udaję się wybrać na pierwszy tatrzański wspin tego roku. Za sprawa wyjazdu na Mnich padają drogi: Międzymiastowa VI+, Kant Klasyczny VI- oraz na koniec ostatni wyciąg drogi Zemsta Wacława VI.2 OS. Warto zwrócić uwagę na Grzesia który jako pierwszą styczność z tatrzańskim granitem miał właśnie na Międzymiastowej. Dla mnie był to wyjazd poniekąd wyjątkowy z racji pierwszej szóstki na własnej.
Od momentu zrobienia Playboya do końca lipca nie odnotowałem ani jednego treningu.
Lipiec
Był to ciekawy miesiąc z dwóch powodów. Zacząłem trenować na poważnie przez kolejne 3 miesiące trenując 18-20 razy miesięcznie. W Tatrach mimo tylko dwóch wyjazdów działo się dużo..
11 lipca udaliśmy się na Zamarłą Turnię. W stylu OS padła piękna i wymagająca droga - Prawy Heinrich VII. Pierwszy wyciąg nie zwiastował sieki na kluczowej długości liny. To co się przesztywniłem i zbułowałem to moje. Prowadzenie tego wyciągu zapamiętam długo, a szczególnie moment pod ostatnim okapem wisząc w klamach prawie na samych rękach z 80m lufa pod nogami. Super sprawa.
24 lipca przydarza się pierwsza poważniejsza kontuzja. Na drodze Oda do pytona VI.4+ naciągnąłem ścięgno zginacza lewego fakera. Nie chcąc tracić wyjazdu, zmieniłem charakter wspinania i udało się zrobić Ślady Zębów na Kaszance Vi.3+/4. 30 lipca był kolejnym ładnym weekendem na który nie mogłem znaleść partnera w Tatry. Stąd zapadła decyzja, jadę sam! 6.30 z rana melduję się pod ścianą. Nerwowo wyciągam potrzebny szpej i rozglądam się czy aby ktoś nie wybrał tego samego celu nie chcąc być obserwowanym z dołu. Wchodzę w drogę by po 29minutach dojść do żółtego szlaku na Skrajny Granat. Udaje się przejść Środkowe Żeberko V- free solo OS. Euforia.
Sierpień
To znów Tatry i świetne wspinanie, oraz zmiany w życiu prywatnym za sprawą zaręczyn i nowej pracy .
8 lecimy z Moniką na jej pierwsze tatrzańskie wspinanie na Mnicha. Pada Folwark Montano, droga o której nieśmiało myślałem rok wcześniej. Pierwszy wyciąg przy pierwszym obmacaniu wydaje się mocny jak na Vi.3+ jednakże po przeanalizowaniu okazuje się siłowo czyli prosto jak dla mnie w tych trudnościach. Pierwsza próba z dołem i jestem na pierwszym stanie. Kolejne dwa wyciągi robię w stylu OS od drugiej wpinki skąd Monika zjeżdżała dwa razy. Wyciąg ostatni również OS. Świetna droga dla skałowców!
27 sierpnia za namową Roberta jedziemy na jedyną słuszną drogę na Mnichu.. i dostajemy niezłe lanie! Po nieprzespanej nocy z racji ujowego śpiwora poranna kawa nieco poprawia mi humor ale i tak lekkie przymulenie nie opuszcza mnie do końca dnia. Około 7 rano po dwóch zjazdach jesteśmy pod Metallicą. Unforgiven na tyle zmiękcza przedramiona Roberta, że nie jest w stanie urobić wyciągu który nie powinien w żaden sposób go zatrzymać. Jak się później okazuje po analizie filmu O. Taistry, coś się urwało w cruxie i mamy podejżenia, że z IX zrobiło się znacznie trudniej! Enter Sandman przypada mnie, jestem mocno zdziwiony tym jak Vi.3 daje mi po dupie.. Nothing Else Matters jak można było się spodziewać jest rozpatentowany przez Roberta po mniej więcej 20minutach. Słońce już konkretnie daje nam po głowach. Wyciąg Orion za VIII+ nie bez kozery jest najpiękniejszą długością liny jaka miałem przyjemność przechodzić w Tatrach. Ciężko coś napisać. Wyciąg One za VII- z miejscem na własnej nie pozwala na odpoczynek. Ostatnia długośc przypadła mnie przy okazji konkretnie ciorając moje przedramiona, zjeżdżam, prowadzi Robert i po 35m wychodzi do stanu pod szczytem Mnicha. Tak to właśnie wyglądało, 9 godzin patentowaliśmy 6 wyciągów, w słońcu, pizgawicy i lufie o której boje się myśleć. Forumowy 5l baniak zostałby z pewnością opróżniony, bo odwodniliśmy się na tyle, że prosiliśmy o wodę. Przy zjeździe klinuje nam się lina i dymam solo Przez Płytę. Uff.
Wrzesień
To ostatnie mocne przejścia w tym roku.
11 września jedziemy mocnym składem ze Zbychem na Matrixa. Pierwsza nasza dziewiątka w Tatrach. Co tu dużo pisać, szybki bezproblemowy wyjazd. Pogoda dopisała, świetne wspinanie, powisieliśmy na eksponowanych stanach. Z pewnością jedno z milszych przeżyć w tym roku.
4 dni później pada Ostry Dyżur VI.4. Co się działo na tym wyjeździe... W kluczowej próbie łapiąc klamy kończącej trudność załapałem ją dwójką fak-serdeczny naciągając sobie dużo poważniej serdecznego niż 3 tyg wcześniej. Dodatkowo wracając leśną drogą zwierz wielkości średniego psa wleciał mi pod koła urywając nadkole i dziurawiąc zderzak. Masakra..
25września udaje się zrobić w Podlesicach Kubankę za VI.4. Przy okazji patentuję sąsiedni Płomień Zachodu komplementując każdy kawałek tej drogi, będzie co robić na wiosnę!
Październik
Jako, że tata zdobył już większość trudnych szlaków postanowiłem pokazać mu trochę bardziej zaawansowaną turystykę i 1 października stajemy na szczycie najlepszej góry w Tatrach. MSW!
***************************
Ostatnie dwa miesiące minęły na treningach i sporadycznych wyjazdach w skały. Byłem bardzo blisko poprowadzenia Mędrców Tralfamandrii Vi.4+. Oddałem około 7 prób z tym większość takich samych jak pierwsza z dołem spadając na ostatnim trudnym ruchu. Nie tak dawno zawitałem w Kusięta robiąc dwa tamtejsze klasyki (Pan Twardowski 7A+, Egzorcysta 6C+) i przy okazji podwyższając bulderową zyciówkę o cały stopień.
Postanowiłem nieco sprofesjonalizować moje podejście do sportu. Zacząłem regularny przemyślany trening pod okiem znajomego-trenera amatora. Jak na razię efekty są bardzo zadowalające. Tymczasem udaję się na miesięczną zasłużoną przerwę od wspinu Nie śniłem nawet o tym, co tego roku się mi przydarzyło, więc chyba należy patrzeć z optymizmem na najbliższy czas!
kocur, Folwarka Ci mega zazdroszczę i wiszenia na Metalice. Koniecznie jedź gdzieś na westa, z Twoimi palcami celuj w Margalef na wiosnę.
Folwark jest fajny ale Matrix jest dużo lepszy także jak będziesz czuł się na siłach to nie czekaj. Jasne.. Ja to bym pojechał wszędzie i wszędzie się powspinał ale sprawa mocno się komplikuję w przypadku gdy kobieta nie chce Ci się wspinać mimo wielu prób przekonania Poza tym nasza Jura i w dodatku Tatry w zupełności mi wystarczają w tym momencie!
velka napisał(a):
Cytuj:
Udaje się przejść Środkowe Żeberko V- free solo OS. Euforia.
PKP, niesamowity progres. Mógłbyś przypomnieć od kiedy się wspinasz? Bo z tego co pamiętam, to w którymś z Twoich rocznych podsumowań (nie wiem, z dwa, trzy lata temu?) pisałeś o pierwszych offroadach, tj. MSC, a potem bodajże od razu MSW solo, pytałeś się chyba nawet o kursy.
A chwilę później (a może to czas tak szybko napiernicza ) trzaskasz drogi, których nigdy w życiu nie zrobię (i na bank nie tylko ja)
Tomto napisał(a):
Jako, że tata zdobył już większość trudnych szlaków postanowiłem pokazać mu trochę bardziej zaawansowaną turystykę i 1 października stajemy na szczycie najlepszej góry w Tatrach. MSW!
Fajny pomysł, ja miałem kiedyś podobny (tym bardziej, że to ojciec zaszczepił mi miłość do gór, prowadząc mnie za dzieciaka na te wszystkie Giewonty, Kościelce itp., choć sam się nigdy poza szlaki nie ruszył, a ostatnio to głównie stara się bić własne rekordy czasowe w wejściu na Nosal ). Ja chciałem zabrać go na Gerlach (wiadomo, najwyższy, o takiej Pośredniej czy innych Gankach / Staroleśnych to niestety, mimo niezłego rozeznania w polskich Tatrach, mało co słyszał; ja myślałem o wejściu Walowym i końcówce Martinovki). Póki co się nie udało, z różnych względów (niestety głównie zdrowotnych), ale cały czas liczę na to, że jeszcze damy radę
Pierwsze podsumowanie roku i to od razu - jakie! Naprawdę, syty rok! Gratulacje, bo wyniki nigdy nie przychodzą same a są wynikiem pracy. W Twoim wypadku koniec listopada to pewnie dobry czas na koniec sezonu - trzeba kiedyś odpocząć a etap roztrenowania jest konieczny przy każdym wysiłku, bez tego nie ma progresu a są kontuzje, które - życzę - niech Cię omijają szerokim łukiem Może by się tak przenieść w okolice Bielska? Jakiś ponadprzeciętny klimat tam mają: Mroczny, Endrju BB, teraz Tomto
_________________ Nie sprytem, lecz siłą!
"Gdyby ministranci zachodzili w ciążę, aborcja byłaby refundowana"
czyżby pogłoski o domniemanej softowości były przesadzone?
gratuluję mocnego roku, strach myśleć co będzie w następnych!
Ciężko mi się odnieść do wyceny bo po pierwsze zbyt wiele nie zrobiłem i przemacałem w tym stopniu, po drugie wstawiając się w Mędrców prawdopodobnie byłem silniejszy niż przy Playboyu a po trzecie tak na prawdę nie jest to moje wspinanie, wymiękałem technicznie na haczeniu pięt tracąc dużo sił.
Dzięki!
Madness napisał(a):
Patrzę na kalendarz czy na pewno końcówka listopada, czy może grudnia...
Gratuluję mocnych przejść i życzę równie owocnego następnego sezonu. Niech kontuzje Cię omijają!
Oby tak było!
Rambubu napisał(a):
Mógłbyś przypomnieć od kiedy się wspinasz? Bo z tego co pamiętam, to w którymś z Twoich rocznych podsumowań (nie wiem, z dwa, trzy lata temu?) pisałeś o pierwszych offroadach, tj. MSC, a potem bodajże od razu MSW solo, pytałeś się chyba nawet o kursy.
W sumie to trzeci sezon w skałach i drugi w Tatrach.
Rambubu napisał(a):
Tomto napisał(a):
Jako, że tata zdobył już większość trudnych szlaków postanowiłem pokazać mu trochę bardziej zaawansowaną turystykę i 1 października stajemy na szczycie najlepszej góry w Tatrach. MSW!
Fajny pomysł, ja miałem kiedyś podobny (tym bardziej, że to ojciec zaszczepił mi miłość do gór, prowadząc mnie za dzieciaka na te wszystkie Giewonty, Kościelce itp., choć sam się nigdy poza szlaki nie ruszył, a ostatnio to głównie stara się bić własne rekordy czasowe w wejściu na Nosal ). Ja chciałem zabrać go na Gerlach (wiadomo, najwyższy, o takiej Pośredniej czy innych Gankach / Staroleśnych to niestety, mimo niezłego rozeznania w polskich Tatrach, mało co słyszał; ja myślałem o wejściu Walowym i końcówce Martinovki). Póki co się nie udało, z różnych względów (niestety głównie zdrowotnych), ale cały czas liczę na to, że jeszcze damy radę
U mnie sytuacja wygląda trochę inaczej. Tata coś tam chodził sporadycznie po górach w młodości ale to raczej po Beskidach. Wkręciłem go w Tatry i już mówi, że na Mnicha chce wyjść w przyszłym roku. Na Gerlach Walowym wydaje się być najrozsądniejszą opcją, sam o tym myślałem tylko trudniej tate przekonać gdy usłyszał o tym, że trzeba mieć przewodnika na Słowacji.
Neander napisał(a):
Pierwsze podsumowanie roku i to od razu - jakie! Naprawdę, syty rok! Gratulacje, bo wyniki nigdy nie przychodzą same a są wynikiem pracy. W Twoim wypadku koniec listopada to pewnie dobry czas na koniec sezonu - trzeba kiedyś odpocząć a etap roztrenowania jest konieczny przy każdym wysiłku, bez tego nie ma progresu a są kontuzje, które - życzę - niech Cię omijają szerokim łukiem Może by się tak przenieść w okolice Bielska? Jakiś ponadprzeciętny klimat tam mają: Mroczny, Endrju BB, teraz Tomto
Robię przerwę z trzech powodów. Po pierwsze - wstaję rano i pierwsze ruchy palcami to katorga Po drugie, gdybym od razu wszedł w kolejny 3-miesięczny cykl to podejrzewam, że motywacyjne by mnie brakło. Trzecia sprawa to trening antagonistów, przerabiałem to w poprzednim cyklu i wiem, że 3-4 treningi wspinaczkowe + 2 na siłce to za wiele. Stąd pomysł żeby dowalić mocno do końca grudnia a potem ograniczyć się do 1x/tydzień.
Neander napisał(a):
Może by się tak przenieść w okolice Bielska? Jakiś ponadprzeciętny klimat tam mają: Mroczny, Endrju BB, teraz Tomto
Krabul napisał(a):
Imponujące. Gratulacje i oby kontuzje omijały - to najważniejsze.
Jako ch vjowy wspinacz ,który nigdy nie urobi V ,doceniam trud i wysiłek jaki trzeba włożyć żeby mieć sportowe podejście do tematu. Gratuluje i choć to nie moja bajka ,bardzo mi się podoba
_________________ NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!
grubo ja cały czas zazdroszczę Ci tego mega progresu z poprzednich lat fajnie, że zacząłeś łoić Tatry czekam na następne mega przejścia i życzę motywacji na kolejny sezon oraz braku kontuzji
Jeżeli ktoś chce jeszcze robić podsumowanie sezonu to może już sobie darować* też o tym myślałem, ale ch* bombki strzelił
Gratulowałem już kilku przejść, ale wypada pogratulować całego sezonu, ponieważ ten progres jest niesamowity Przyznam, że jesteś dla mnie małą motywacją do przepracowania porządnie zimy na panelu, bo do tej pory to się po prostu drugi sezon jakoś tak tylko wspinałem, bez planu, bez jakiegoś specjalnego treningu (coś tam w marcu/kwietniu robiłem pod kątem siły/wytrzymałości, ale drobne kontuzje nie pomagały).
Czekam z niecierpliwością na Twój przyszły sezon i nie mogę się doczekać tatrzańskich przejść . Gratulacje!! i oby Cię kontuzje unikały
Pozdr Tomek
*joke piszcie śmiało
_________________ "Gdyby ludzie od jaskiniowej epoki robili tylko to, co wyglądało na możliwe, do dzisiaj siedzieliby w jaskiniach" - Stanisław Lem
Dołączył(a): So lip 04, 2009 9:21 am Posty: 686 Lokalizacja: Bielsko-Biała
Co to dużo mówić, mega gratulacje, szczególnie za Tatry. Mam nadzieję, że nie skupisz się tylko na drogach sportowych i przejdziesz kilka trudnych klasyków na własnej Później to już Alpy stoją otworem, zapraszamy do naszego KW bo nasze gwiazdy już raczej na emeryturze i przydałby się ktoś świecący przykładem
Co do trudności w jakich się teraz poruszasz to naprawdę szacun i pozazdrościć talentu/genów bo niektórzy ciężko pracują od lat i nie ruszą tego co Ty robisz po w sumie relatywnie krótkim czasie. Oczywiście trening też robi swoje więc ładuj dalej ostro bo z takimi wynikami o motywację chyba nie trudno i przed Tobą zapewne kolejny świetny rok!
Przyznam, że jesteś dla mnie małą motywacją do przepracowania porządnie zimy na panelu, bo do tej pory to się po prostu drugi sezon jakoś tak tylko wspinałem, bez planu, bez jakiegoś specjalnego treningu (coś tam w marcu/kwietniu robiłem pod kątem siły/wytrzymałości, ale drobne kontuzje nie pomagały). )[/size]
Nie przeginaj
Endrju BB napisał(a):
Co to dużo mówić, mega gratulacje, szczególnie za Tatry. Mam nadzieję, że nie skupisz się tylko na drogach sportowych i przejdziesz kilka trudnych klasyków na własnej Później to już Alpy stoją otworem, zapraszamy do naszego KW bo nasze gwiazdy już raczej na emeryturze i przydałby się ktoś świecący przykładem
Też mam taką nadzieję, póki nie założyłem rodziny jest szansa podziałać w tym sektorze i zaatakować coś trudnego i honornego jak tylko zdobędę więcej zapasu Jak narazie, przyszły sezon w Tatrach to raczej wspin sportowy(poza Wariantami Małolata i Hokejką/Wielkim Zacięciem), Zbychu H. również się wkręcił w sportowe drogi więc myślę, że ugryziemy coś fajnego.
Obejrzałam sobie dwa filmiki z “jedynej słusznej drogi na Mnichu” z lufą, "o której boisz się myśleć". Wygląda to bardzo, bardzo... Gratulacje za cały rok!