Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Hefajstos nie wpuścił...
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=19157
Strona 1 z 1

Autor:  Gruszka02 [ Śr mar 29, 2017 2:14 pm ]
Tytuł:  Hefajstos nie wpuścił...

Kilka tygodni temu udało mi się kupić tanie bilety lotnicze do Katanii i namówić kumpla na ten wyjazd. Oczywiście cel był jeden - Etna. Im bliżej terminu wyjazdu, tym częściej zaglądałem na lokalne, sycylijskie strony. Raz wulkan był aktywny, innym razem drzemał, niestety, na kilka dni przed wylotem nastąpiła silna erupcja i szlak został zamknięty. No cóż, lecimy w ciemno, może coś uda się zobaczyć i urobić. Wylatujemy z Katowic i po dwóch godzinach Etna prezentuje nam się po raz pierwszy.
Obrazek

Po wylądowaniu szybko jedziemy miejskim autobusem na Stazione Centrale, a stamtąd dalej, do Nicolosi. Tutaj zaczyna się kręta droga do schroniska Rifugio Sapienza. W założeniu mieliśmy szybko złapać stopa, przecież to 18 km w górę, ale na dniu powszednim, a do tego przy zamkniętym szlaku ruch był znikomy i dymaliśmy z buta 11 km po asfalcie. Z widoków zapadł w pamięci ten, że to jednak aktywny i niszczycielski wulkan.
Obrazek

Obrazek

Na 11. km zatrzymał nam się chłopak, który jechał zobaczyć zachód słońca z wysokości schroniska. Dzięki temu już ok. 17 jesteśmy na miejscu. W recepcji mówią tylko, że można dojść do 2500 m npm i że erupcja choć mała, to trwa nadal. Ok, mówimy, że wychodzimy o 5 rano na wschód słońca do tejże wysokości czyli do górnej stacji kolejki i ruszamy na mały rekonesans okolicy. Szlak to dobrze widoczna żużlówka, nie wygląda groźnie.
Obrazek

Rano budzimy się o 4. Koszulka może być tylko jedna - POLSKA LAWA :D
Obrazek

Wyruszamy jeszcze po ciemku, ale dość szybko zaczyna się rozwidniać. Widać też szczyt, który dmie na biało, ale od czasu do czasu wyrzuca też z siebie ciemne chmury popiołów. Ale, że nie ma szans na zdobycie szczytu było wiadome już wcześniej.
Obrazek

Obrazek

Dochodzimy do górnej stacji kolejki, ale tutaj nie ma żywej duszy. No to idziemy dalej. Ale po ok. 100 m okazuje się, że szlak jest zawalony zwałami śniegu przez stojące obok koparki. Przebijamy się bokiem i idziemy dalej. Gdy wychodzimy na lekko ponad 2700 m npm widzimy dymiące jęzory powoli poruszającej się lawy. Jest pięknie. Oczywiście podchodzimy bliżej, chociaż z lekką rezerwą. Chociaż było mocno na minusie, im bliżej tym jest cieplej, a po chwili nawet gorąco.Zaczyna być czuć siarkę. Hefajstos chyba zaczyna się denerwować...
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek




Szlak dalej jest zasypany gorącym pumeksem, w środku widać żar, a to wszystko powoli sunie w dół. Do tego te małe kamyczki wpadające w śnieg potrafią się rozprysnąć na kilkanaście kawałków. Po lewej widzimy górkę gdzie bez problemu można by wejść. No to idziemy.
Obrazek

Tuż przy końcu nie ma już śniegu więc idziemy po sypkim żwirku i wygląda to tak, że jeden krok w górę i dwa w dół. Ale dajemy radę. Okazuje się, że to jest Torro del Filosofo. 2920 m npm.
Obrazek

Obrazek

Widać, lekko przykrytą przez chmury kopułę szczytową i ogromne pola gorącego pumeksu, efektu niedawnej, a w sumie i obecnej erupcji. Te niby mgły poniżej to tak naprawdę opary siarkowe. Tu gdzie jesteśmy, po kilku minutach praktycznie nie da się już oddychać. Dobrze, że mamy z sobą maski, które co nieco ułatwiają zrobienie kilku zdjęć i schodzimy niżej. Wejście tutaj nie było już za mądre, pójście cokolwiek wyżej to już była by głupota.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy schodzeniu robimy trochę zdjęć i po chwili znowu jesteśmy przy końcu jęzorów lawowych.
Obrazek

Obrazek

Obrazek



Tutaj jest trochę bezpieczniej, dość szybko się przyzwyczajamy do panujących warunków i robimy sobie przerwę. Wpadamy na kilka mniej lub bardziej mądrych pomysłów, ale to będzie na filmikach :D Nie ma żalu, że nie udało się na szczyt, bo ile osób widziało na wyciągnięcie ręki takie pełznące jęzory? Tego dnia nie było na szlaku nikogo, kilka osób wjechało kolejką.
Obrazek

Obrazek

Obrazek



Powoli schodzimy. Jeszcze z wysokości górnej stacji kolejki kilka ujęć i po godzince meldujemy się w schronisku.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

I jeszcze nagroda za udany dzień :D
Obrazek

Nie mówimy gdzie doszliśmy, nie ma co kusić losu, wszędzie kręcą się strażnicy, nie mamy zamiaru się tłumaczyć :D
Jako, że nie ma szans na to, żeby w najbliższych dniach coś się zmieniło i można zaryzykować atak na szczyt, postanawiamy zjechać do Katanii. Korzystamy jeszcze z internetu, żeby na szybko znaleźć nocleg, łapiemy stopa i kolejne trzy dni to tylko zwiedzanie, plażowanie i kąpiele w morzu. Co prawda temperatura wody to tylko 15 stopni, ale to jak nasz Bałtyk latem. 25 stopni, a w słońcu jeszcze więcej powoduje, że wieczorem wyglądamy jak raki i trzeba jakoś się schłodzić. Najchętniej wybieramy do tego zimne piwo. Fajnie leżeć sobie na plaży i podziwiać Etnę. Jeszcze chwilę temu tam byliśmy :D
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niestety, w sobotę rano trzeba się pakować i lecieć do Polski. Może nie wszystko, co tu robiliśmy, było do końca mądre, może nie zawsze było bezpiecznie, może nie trzeba nas naśladować, ale niczego nie żałujemy. Raz się żyje. Jeszcze ostatnie spojrzenie na Etnę. Hefajstos nie wpuścił, ale my tu jeszcze wrócimy... :D
Obrazek

Autor:  _Sokrates_ [ Śr mar 29, 2017 6:12 pm ]
Tytuł:  Re: Hefajstos nie wpuścił...

Nie martwcie się, że nie weszliście. Po wjechaniu na 2 tyś metrów stopem i tak nikt by wam tego wejścia nie uznał :mrgreen:

Gruszka02 napisał(a):
my tu jeszcze wrócimy...


Nawet się domyślam z kim 8)

Autor:  Kyjo [ Śr mar 29, 2017 6:19 pm ]
Tytuł:  Re: Hefajstos nie wpuścił...

Łożesz :shock:

Nie no, ja bym się raczej bał tak chodzić. Bo chyba mogłoby pierdzielnąć ciut bardziej?

Ale przygoda niezła, filmiki robią wrażenie.

Autor:  TataFilipa [ Śr mar 29, 2017 9:48 pm ]
Tytuł:  Re: Hefajstos nie wpuścił...

Nie ma bata we wsi, przygoda życia !!!

Autor:  Krabul [ Cz mar 30, 2017 2:49 pm ]
Tytuł:  Re: Hefajstos nie wpuścił...

Zawsze w MA mam problem z kategorią "Górskie Kowadło". Odpalenie szluga od kawałka gorącej lawy na stoku Etny to będzie mój głos w tym roku. Nic Was nie przebije!
Gratuluję fajnego wypadu. Chyba bym się jednak obsrał w niektórych miejscach, no bo...
Kyjo napisał(a):
Bo chyba mogłoby pierdzielnąć ciut bardziej?

W sumie jakby tak solidnie jebło akurat jak byliście na górze to pewnie kupka popiołu by została, nie?

Autor:  Gruszka02 [ Cz mar 30, 2017 8:17 pm ]
Tytuł:  Re: Hefajstos nie wpuścił...

Kyjo napisał(a):
Bo chyba mogłoby pierdzielnąć ciut bardziej?

Mogło by :D Dzień po naszym wylocie była taka ciut mocniejsza erupcja. W tym dniu co byliśmy też jedna była fajna, ale byliśmy jeszcze dość nisko wtedy i tylko zobaczyliśmy wysoki słup ciemnego popiołu. Bo przeważnie dymi na biało, co wg miejscowych jest parą wodną połączoną ze związkami siarkowymi.
Krabul napisał(a):
W sumie jakby tak solidnie jebło akurat jak byliście na górze to pewnie kupka popiołu by została, nie?

Lepiej, że nie, bo bez wybuchu było wystarczająco straszno na tych lekko ponad 2900. Wszyscy wiemy, że góry to siła natury, tu jeszcze dochodzą wybuchy, lawa i ta siarka, przez którą nie da się tam oddychać. Żeby wejść tam na szczyt, to naprawdę trzeba by trafić extra warunki. Może za rok się uda :D
_Sokrates_ napisał(a):
Po wjechaniu na 2 tyś metrów stopem i tak nikt by wam tego wejścia nie uznał

Dobra, dobra :D

Autor:  prof.Kiełbasa [ Pt kwi 14, 2017 5:27 pm ]
Tytuł:  Re: Hefajstos nie wpuścił...

Krabul napisał(a):
Zawsze w MA mam problem z kategorią "Górskie Kowadło". Odpalenie szluga od kawałka gorącej lawy na stoku Etny to będzie mój głos w tym roku. Nic Was nie przebije!
Gratuluję fajnego wypadu. Chyba bym się jednak obsrał w niektórych miejscach, no bo...
Kyjo napisał(a):
Bo chyba mogłoby pierdzielnąć ciut bardziej?

W sumie jakby tak solidnie jebło akurat jak byliście na górze to pewnie kupka popiołu by została, nie?

jeszcze można lolka odpalić :mrgreen:

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/