Na tegoroczną majówkę miałem dwie opcje. Pierwsza to bardziej rekreacyjna aczkolwiek też górska dotycząca rejonu Czeskiej Szwajcarii + jakieś szczyty z KGP. Natomiast druga to Alpy Ybbstalskie. Niestety spore opady śniegu parę dni przed wyjazdem skreśliły opcję nr.2 zatem pozostała pierwsza. Prognozy na najbliższe 3-4 dni są dość optymistyczne zatem jedziemy.
Dzień 1
Wyruszamy z domu ok. 5tej i naszym pierwszym cele jest Ślęża. Startujemy ok. 9tej z przełęczy Tąpadła. Na niebie ani chmury ale za to mglisto. Im wznosimy się wyżej tym jest coraz więcej śniegu który spadł poprzedniego dnia. Po ok. 1 godzinie jesteśmy na szczycie. Wchodzę na wieżę widokową. Wchodząc z plecakiem trzeba się nagimnastykować ponieważ przejścia w stropach są bardzo wąskie. Niestety przez mgły nie widać zbyt dużo. Robimy jeszcze kilka zdjęć i schodzimy tą samą drogą. Całość zajmuje nam niecałe 2godz.
Następnie udajemy się do miejscowości Komarno aby zdobyć następny szczyt z korony jakim jest Skopiec (ponoć nie jest już najwyższym szczytem w paśmie). Wyjeżdżamy samochodem najwyżej jak się da czyli do miejsca gdzie kończy się asfalt. Pogoda niestety się zepsuła i po wyjściu z auta zaczyna sypać śnieg. Na szczęście po chwili przestaje. Mijamy słynne kolorowe drzewo obwieszone butami. Niebieskim szlakiem wchodzimy na przełęcz i skręcamy w lewo w leśną ścieżkę. Po chwili jesteśmy przy tablicy oznaczającej szczyt. Spotykamy 4 osoby które również robią KGP. Uwieczniamy zdobycie szczytu i wracamy do auta. Na czas zdążyliśmy przed sporym opadem. Przebieramy się i udajemy się na nocleg do Hřensko.
Dzień 2
Tego dnia ma być najlepsza pogoda zatem jedziemy na Bastei
Dojazd zajmuje nam ok. 30min. Z parkingu wyruszamy ok. 9:30. Gdzieś na necie przeczytałem, że fajna jest trasa przez Schwedenlocher zatem ruszamy w jej kierunku. Przed schodami warto odbić lekko w prawo do punktu widokowego. Okoliczne skały robią wrażenie 
Zaczynamy schodzić skalnym labiryntem (ponoć ok. 900 schodów). Dochodzimy do Amselgrund po czym kierujemy się w stronę Bastei.
Po drodze wchodzimy jest kilka punktów widokowych z pięknym widokiem na Łabę
twierdza Königstein
W okolicach Bastei jest już mnóstwo ludzi. Zwiedzamy jeszcze ruiny zamku z którego można zrobić fajne zdjęcia na most. Postanawiam jeszcze wyjść na najwyższy punkt widokowy. Niestety musiałem odstać w kolejce jakieś 20min. Kilka fotek i uciekamy z tego tłoku.
Kierujemy się teraz w stronę Pravčickiej Bramy.
Niestety jest to niedziela zatem ludzi masa. Jeździmy chyba ze 20min żeby znaleźć jakieś miejsce parkingowe ale niestety wszystko zajęte. Stwierdzamy, że szkoda tracić czasu na dalsze szukanie. Wrócimy tutaj wieczorem albo następnego dnia. Udajemy się zatem do miasta Děčín na Pastýřská stena gdzie poprowadzone są ferraty
Skała robi wrażenie zwłaszcza, że mamy z niej świetny widok na miasto. 
Na ścianie spory ruch. Przechodzę kombinację dróg: 1.Cesta do nebićka (C)+ 2. Ticha tolerance (C)+9. Frona (D). Dawno nie łaziłem w takiej ekspozycji zatem na początku mam lekki stresik i niepewne ruchy ale po paru minutach wraca już wszystko do normy. Ostatni odcinek Frony ze sporym przewieszeniem wymaga siły i techniki.
Po skończeniu drogi maska się cieczy. Szybko schodzę na dół. Zmieniam wdzianko i udajemy się na obiad oraz zwiedzanie miasta. Pod zamkiem natrafiamy na festyn z okazji „Pálení čarodějnic”. Jest to bardzo stary obrzęd pogański który przetrwał do dnia dzisiejszego. Obchodzony hucznie na cześć nadejścia wiosny. Wychodzimy jeszcze normalną drogą na Pastýřská stena aby obejrzeć zameczek który się na niej znajduje.
Dzień 3
Dzień ten poświęcamy na zwiedzanie. W pierwszej kolejności udajemy się do twierdzy Königstein którą mieliśmy okazję zobaczyć z Bastei. Jest to największa i najlepiej zachowa twierdza górska w Europie. Jej historia sięga ponad 750 lat wstecz i nigdy nie została zdobyta przez siły wojskowe. Natomiast w pojedynkę zdobył ją kominiarz Sebastian Abratzky który w 1848roku wspiął się po pionowym murze (free solo)
. Zajęło mu to 1,5godz. Komin Abratzkiego jest wyceniony na IV i można się nim wspiąć podczas corocznego festiwalu. Dokonał tego czego nie potrafiły żadne armie. Niestety nagrody nie było i został skazany na 12 dni więzienia. Powierzchnia twierdzy jest spora więc na jej zwiedzanie trzeba przeznaczyć min. 2godz. 
Następnie udajemy się do Drezna. Zwiedzamy Zwinger oraz kościół Frauenkirche który zrobił na nas spore wrażenie. Wchodzę na wieżę która znajduje się na wysokości 67m z której roztacza się widok na całe miasto. Niemcy również mają Święto Pracy 1 maja więc chodząc po mieście natrafiamy na różne koncerty.
Następnie udajemy się do miejscowości Moritzburg aby obejrzeć tamtejszy barokowy pałac. Uznawany jest on za najpiękniejszy w Saksoni pałac otoczony wodą. Przyznam szczerze, że wygląda świetnie
W drodze powrotnej zahaczamy jeszcze o termy w Bad Schandau aby zregenerować zmęczone nogi.
Dzień 4
Ostatni dzień w Czechach wita nas deszczem. Opuszczamy sobie Pravčicką Bramę i zastanawiamy się co dalej. W drodze powrotnej chcieliśmy spędzić jeszcze jeden dzień w Kotlinie Kłodzkiej aby zdobyć jeszcze jakiś szczyt z KGP ale niestety prognozy są złe. Postanawiamy zatem udać się na zwiedzanie Pragi gdzie prognozy są znacznie lepsze. Parkujemy pod Kościołem św. Michała i udajemy się na Hradczany. Po wyjściu na wzgórze ukazuje się nam piękny widok na miasto oraz bardzo długa kolejka do kasy. Szkoda czasu na czekanie zatem rezygnujemy z wejścia.
Odwiedzamy za to barokowy kompleks klasztorny Loretę. Wewnątrz dziedzińca znajduje się bardzo piękny i nietypowy domek loretański. Największe wrażenie robi na nas kolekcja monstrancji i kielichów wykonanych ze złota i diamentów oraz relikwie.
Przechodzimy jeszcze przez bardzo zatłoczony most Karola po czym wracamy do samochodu i wracamy do domu.
Podsumowując nie udało się zrealizować wszystkiego co było zaplanowane ale i tak wyjazd uznaję za udany. Jest po co wracać