Kapuściany lajtowy wyjazd z typu tych "bez budzika". Zwlekamy się z łóżka, kiedy Norbert zaczyna nam już wkładać palce do oczu i krzyczeć DZIEŃ! Jemy śniadanie, pijemy kawę, po czym dopiero zaczynamy się pakować. W planach mamy Królewską Górę i Luboń Wielki. Za oknami sporo chmur, ale jeszcze nie pada. Zaczęło padać dopiero jak wyszliśmy z domu, jednak w myśl zasada, że "każda pogoda w góry jest dobra, tylko trzeba się odpowiednio ubrać" nie przejmujemy się tym tym i w trasie dobudzamy się kolejną kawą.
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2017/07/4.jpg?w=700&h=)
Idziesz w góry?
Ruszamy z Rabki - Zaryte, większość szlaku łagodnie prowadzi do góry, a po wyjściu z lasu, po prawej stronie, Ewa zauważa wieżę widokową. Robimy dłuższy postój na jedzenie, picie i oglądanie "Tomek i przyjaciele". Deszcz momentami mocno pada, a pod wieżą jest sucho, więc nie ma co się spieszyć. Momentami na horyzoncie pojawia się Babia Góra. Plus wieży jest taki, że można wyjść na górę i sprawdzić jak przewiewa chmury, co daje szansę przewidzenia okna pogodowego. Niestety deszczowe chmury nie przechodzą i musimy się trochę dozbroić i wyjść w deszcz.
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2017/07/2.jpg?w=370&h=)
Wieża na Królewskiej Górze
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2017/07/3.jpg?w=1000&h=)
Luboń w chmurach
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2017/07/5.jpg?w=370&h=)
Norbert chciał wychodzić wyżej... rodzice nie chcieli:)
Rezygnujemy z Lubonia ze względu na przemoczone buty, jednak podtrzymujemy w sobie nadzieję na ładną pogodę i jedziemy na przełęcz Gruszowiec. Idziemy na pierogi pod cyckiem, jakkolwiek by to nie brzmiało, jedzenie było znośne, łazienki mniej - jeden zawias w drzwiach do toalety przecież wystarczy:)
Deszcz przestał padać, zrobiło się jaśniej (nie mylić z "wyszło słońce"), rozpoczynamy atak na Ćwilin - 500 metrów podejścia na 3 km. Na początku szlaku dostajemy krótkie ostrzeżenie od schodzących, że jest ślisko i stromo. W zasadzie te dwa słowa w 100% odzwierciedlają szlak. Jeżeli ktoś szuka emocji w Beskidach to polecam po deszcze tego typu podejścia. Mimo wszystko skracamy czas mapowy o 20 minut. Ze szczytu roztacza się jedna z najpiękniejszych panoram w Beskidach... na chmury. Nic nie widać, nawet najbliższych kapust. Wieje wiatr, ale to nic nie zmienia bo w miejsce jednych chmur pojawiają się kolejne. Nie ma co kwitnąć na szczycie, trzeba schodzić, a w błocie może być ciekawie. Na szczęście nie było tak źle jak się obawialiśmy i sprawnie zeszliśmy na dół. Jakieś 10 minut przed dojściem do auta rozwiało chmury, wyszło słońce, nic tylko wędrować...
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2017/07/6.jpg?w=1000&h=)
Szlak na Ćwilin
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2017/07/7.jpg?w=370&h=)
Aaaaaaaa!
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2017/07/8.jpg?w=1000&h=)
A tak się zrobiło na koniec. Od lewej Luboń Wielki, Szczebel, Lubogoszcz
_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.
http://summitate.wordpress.com/