Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz maja 23, 2024 8:44 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 29 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pt sie 04, 2017 8:24 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10406
Lokalizacja: miasto100mostów
Jadę

Decyzję odkładałem do ostatniej chwili, jednak w końcu siedząc w pustym mieszkaniu zdecydowałem, że
nie straszna mi dwudziestogodzinna samotna jazda samochodem, i że naprawdę chcę zobaczyć rejon o
którym myślałem od wielu lat – Alpy Julijskie. Następnego dnia zaczęła się karuzela – wykupienie
ubezpieczenia, zakupy, przygotowanie samochodu, w końcu o 14 wyrwałem się z pracy i ruszyłem. Plan
zakładał dotarcie późnym wieczorem (a raczej w nocy) do schroniska Koca v Krnici gdzie spać mieli Beata
(saxifraga), Tomek (Zombi) oraz ich kolega Paweł.

Cóż można napisać o samej drodze – to zło konieczne, 10h jazdy właściwie bez przerwy. Ok. 23
zjechałem z autostrady za austriackim Villach, przekroczyłem słoweńską granicę na przeł. Wurzenpass i
przez Podkoren dotarłem do Kranjskiej Gory. Tam skręciłem na Vrsić. Najgorsze było to, że nie
wiedziałem do końca w którym miejscu mogę zostawić samochód aby najkrócej było do schroniska. W
pewnym momencie, w ciemności mignęła mi po lewej jakaś boczna droga skręcająca do lasu a obok niej
kilka zaparkowanych aut. Zawróciłem kawałek dalej. Wyszedłem z auta znaleźć jakiś szlakowskaz. Bingo.
To tu. Zaparkowałem auto, wyłączyłem światła. Zupełna ciemność i zupełna cisza.

Szybko pakuję plecak i o świetle czołówki ruszam szlakiem ku schronisku. Musiałem bardzo mocno
pilnować znaków, aby nie skręcić błędnie w jedną z licznych ścieżek, które minąłem. Kilka razy nawet
wracałem do ostatniego znaku. Po kilkudziesięciu minutach dotarłem jednak do cichego i ciemnego
schroniska. Po zapukaniu, uprzedzony wcześniej przez Beatę, że jeszcze jeden wariat z Polski przyjdzie w
środku nocy, gospodarz otwiera mi drzwi. Chwilkę potem wchodzę do uśpionego pokoju i sam zasypiam
chwilę później.

Rano witam się ze wszystkimi. Tomek opuszcza nas gdyż musi się przemieścić w inny rejon, był
umówiony na jakąś poważną wspinaczkę kolejnego dnia, natomiast pozostała dwójka zgadza się trochę
ze mną pospacerować. Na rozgrzewkę (dla mnie, dla Beaty i Pawła raczej na dojście do siebie po
poprzednich przejściach) idziemy na Spik. Szczyt bliski, ponoć widokowy, całkiem wysoki. Przystałem na
ten plan, choć wolałbym iść na Skrlaticę, która wydawała mi się bardziej interesującym celem. W moich
planach i wyobrażeniach hamowała mnie nieco Beata, która doradzała żebym raczej zobaczył najpierw
jak tu się chodzi, jakie przewyższenia i dystanse wchodzą w grę i jak na aparat ruchu działa poruszanie
się w tym trudnym terenie, niż od razu porywał się na wymagające trasy. No i miała sto procent racji.

1. Z podejścia na Spik. Widok na Razor. Od razu wpadł mi w oko.
Obrazek

2. Prisojnik, w chmurach Mangart, Jałowiec, Mojstrovki
Obrazek

Ale do rzeczy – szlak na Spik oznacza pokonanie na dość krótkim dystansie ok. 1400m przewyższenia od
schroniska. Dla mnie bomba. Lubię konkretną petardę a nie łażenie 10 kilometrów po płaskiej dolinie.
Początkowa część drogi biegnie korytem jednego z licznych tu o tej porze roku wyschniętych potoków.
Po kilkunastu minutach wychodzimy z koryta i rozpoczynamy długie obejście trawersem jednego z
mniejszych wierzchołków w okolicy Spiku, najpierw w piętrze lasu a potem kosodrzewiny. W miarę
zdobywania wysokości wokół nas zaczynają roztaczać się coraz szersze, piękne widoki na Razor, Prisojnik
(zamykające dolinę z przeciwległej strony), a następnie, położone dalej - Jałowiec i Mojstrovkę.
Większość tego pierwszego odcinka drogi pokonałem rozmawiając z Pawłem, Beata natomiast,
hmmmm, swoim tempem poszła do góry jako pierwsza. Może żeby bardziej zobrazować sytuację
napiszę, że Beata po górach zap... Ja myślałem, że chodzę dość szybko, ale nie mam do niej startu
absolutnie (i myślę, że mało kto ma), odpadam po góra kilkunastu minutach.

Tymczasem przeszliśmy na jasną stronę mocy. Słońce zaczęło dogrzewać coraz mocniej. Środkowa część
szlaku biegnie już powyżej piętra roślinności, z tamtego miejsca mogliśmy dokładnie prześledzić dalszy
przebieg drogi – najpierw na przełęcz, a następnie na szczyt Lipnicy, na który końcowy, ubezpieczony,
odcinek trasy biegł ostrzem niewielkiego filara. Stamtąd granią, lub tuż pod nią, już w trudniejszym
terenie skalnym, miejscami eksponowanym, w niewielkich trudnościach wychodzimy na wierzchołek
Spika. Droga zajęła nam ok. 3h30. Widoki ze szczytu były kapitalne. Oprócz wierzchołków, które
wymieniłem wcześniej, w pełnej krasie pokazał się masyw Velikiego Oltara oraz Skrlaticy. Prawdziwe
dzikie skalne gniazdo górskie. W dalszej perspektywie zieleń dolin, słoweńskie miejscowości, na
horyzoncie Karawanki i jeszcze inne pasma za nimi. Daleko na zachodzie potężne ośnieżone masywy. Kto
wie co to było?

3. Piękne skały
Obrazek

4. Skrlatica. Jeszcze tam wejdę
Obrazek

Zeszliśmy szlakiem biegnącym prosto na zachód, najpierw po piargach, potem bo bardzo stromym lesie
– szlak biegł prościutko w dół, żadnych zakosów (klamry w lesie? Tylko w Julijskich!). Kolana dostały
mocno , podczas schodzenia nie było w ogóle mowy o rozluźnieniu czwórek, wszystko na spięciu i
kontroli.


5. Zejście ze Spika
Obrazek


6. Podczas zejścia
Obrazek

Po akcji górskiej podszedłem na chwilę do zaparkowanego w pobliżu samochodu uzupełnić zapasy.
Spotykam się z resztą już w schronisku. Przyniosłem trochę ciekawych wiktuałów, które w obliczu
skromności schroniskowej oferty żywieniowej wywołały spore zainteresowanie (rzodkieweczki!). Po
solidnym posiłku udaję się na drzemkę, a później spędzamy przyjemny schroniskowy wieczór przy jakiejś
miejscowej naleweczce. A przedtem panie ze schroniska zaserwowały nam pyszne risotto z kurkami,
które pracowicie czyściły większość popołudnia. Miodek.

7. Dolina Krnicy
Obrazek

Poza jedzeniem, w stosunku do polskich gór, w Slowenii inaczej wygląda również kwestia mycia i w ogóle
dostępu do wody. Czułem, że po całodziennej jeździe dnia poprzedniego i wymagającej wycieczce fajnie
by się było umyć. Tylko nie za bardzo było jak. Ale i na to znalazł się sposób. Wziąłem sobie kilka butelek
wody, mydełko i zrobiłem sobie elegancki prysznic w środku lasy nieopodal schroniska. Na dokładne
umycie całego ciała wystarczyło mi jakieś 3l wody. Niesamowite. A w domu zużywa się tego pewnie z 20
razy więcej.

Dzień kolejny rozpoczął się ponownie od pysznego, wyjątkowo bogatego śniadania. Krótko po nim
wyruszamy zmierzyć się z Kriską Steną – kilkusetmetrową ścianą broniącą dostępu do Kriskich Podich –
tarasu krasowego otoczonego przez wysokie widokowe szczyty. Aby dostać się pod ferratę
umożliwiającą łatwe pokonanie ściany najpierw należało pokonać ok. 900m podejścia w lesie, następnie
kosówce i na koniec piargach górnego piętra doliny Krnicy. Otoczenie tego zakątka Alp jest iście
wysokogórskie, a końcowa część doliny to kocioł otoczony z trzech stron przez kilkusetmetrowe ściany.
Coś pięknego.

8. Pod Kriską Steną
Obrazek

9. Wyjście na płaskowyż
Obrazek

Samo podejście ferratą nie było trudne technicznie, lecz należało naprawdę uważnie śledzić przebieg
szlaku, aby nie zapchać się w jakiś nieciekawy teren. Po ok. 3 godzinach od wyjścia ze schroniska stajemy
na skraju płaskowyżu. Zaczynają się konkretniejsze widoki a samo otoczenie robi piorunujące wrażenie –
krajobraz jest iście księżycowy, z licznymi zjawiskami krasowymi. Skała ma strukturę gąbki, a leje osiągają
czasem monstrualne rozmiary. Nie pozostało nam nic innego jak zdobyć pobliski Kriż – szczyt może nie
najpiękniejszy kiedy patrzy się na niego z boku, za to z całkiem przyjemnym zajmującym wejściem
(kawałek ciekawego komina ubezpieczonego liną) oraz piękną panoramą. Aparaty rozgrzewają nam się
do czerwoności, zwłaszcza kiedy z chmur wyłonił się olbrzymi masyw Triglava a pod Skrlaticą kłębiło się
całe ich morze.

10. Idziemy w stronę Kriża
Obrazek


11. Skrlatica
Obrazek

12. Ze Stenarem
Obrazek

13. Kriski Podi czyli moje rondo, w dole Pogacnikov Dom
Obrazek

W tym miejscu drogi Beaty z Pawłem oraz moja się rozchodzą. Dwójka ma zamiar schodzić tą samą
drogą na nocleg natomiast ja zamierzam pokręcić się po okolicy i na noc zawitać do Schroniska im.
Pogacnika. Żegnamy się i zostaję sam. Robię trawers Kriża od południa i przymierzam się do
skonsumowania kolejnego smakowitego kąska – Stenara. Na szczyt ten podchodzi się jego dość połogimi
południowymi zboczami co w palącym słońcu oznacza niesamowity skwar. Na szczęście wyjście na grań
oznacza zbawienne podmuchy wiatru przez które robi się tak chłodno, że szybko ubieram polar. Tak też
wygląda cały ten dzień – na krótko na podejściach i szybkie ubieranie się na wietrznych szczytach. Trud
podejścia na Stenar wynagradza kapitalna, szersza niż z Kriża panorama – przede wszystkim na słynną
północną ścianę Triglava. Niestety, akurat w tamtym momencie przez większość czasu skrytą w
chmurach. Na Stenarze robię dłuższą posiadówkę, trochę z boku od głównego wierzchołka, z którego
ewakuowałem się zirytowany głośnym zachowaniem Słoweńców (co jest dosyć typowe dla tej nacji –
podczas tego krótkiego pobytu przekonałem się o tym niejednokrotnie, że Słoweńcy po prostu lubią
drzeć ryja).

14. Triglav
Obrazek


15. Bavsky Gamsovec i Pihavec
Obrazek

Po Stenarze schodzę na położoną między nim a Bavskim Gamsovcem przełęcz. I jednocześnie zbliżam się
do schroniska. Ten ostatni szczyt prezentował się bardzo ładnie przez kilka poprzednich godzin i
postanowiłem na niego również wejść. W ogóle Kriski podi skojarzyło mi się z ogromnym rondem, ze
„zjazdami” na poszczególne szczyty. Tyle, że ja to rondo pokonywałem po angielsku – zgodnie z ruchem
wskazówek zegara.

16. Stenar
Obrazek

17. Fauna
Obrazek

18. Schronisko Pogacnika
Obrazek

Bavsky Gamsovec to też bardzo atrakcyjne widoki – niestety w tamtym momencie coraz bardziej ukryte
w chmurach. Wkrótce poczułem wyraźnie przyciąganie schroniska i zew złotego trunku. Byłem dość
mocno zaniepokojony czy w schronisku będzie jeszcze jakieś miejsce noclegowe, ale obawy okazały się
bezpodstawne. Kilkanaście minut potem zajadałem się gulaszem i popijałem piwem mając zaklepany
nocleg. I dobrze, bo zejście 1500m w pionie do Trenty uśmiechało mi się średnio.

Porządnie posilony zacząłem zastanawiać się nad dalszą częścią popołudnia. Nie było jeszcze tak późno,
jednak jak to zwykle bywa w górach o tej porze dnia, szczyty skryły się w chmurach co nie wróżyło
rozległych widoków z wierzchołków. Mimo to postanowiłem zaryzykować i zabierając w kieszeń tylko 2
żele, bez wody i plecaka, z samym polarem, zdecydowałem się skierować ku położonej ponad 300m
wyżej przełęczy Planja. Sprawę komplikował fakt, że początkowy odcinek szlaku biegł w dół, czyniąc
podejście jeszcze trudniejszym. W pewnym momencie, przechodząc tuż koło żebra schodzącego gdzieś z
grani Razora usłyszałem koło głowy świst. Zupełnie jak świst kuli. Wkrótce okazało się, że to stojące ze
sto metrów wyżej koziorożce dybią na moje życie i zrzucają na mnie kamienie. Nie chcę nawet myśleć z
jaką prędkością leciały te kamyki i jak blisko były mojej głowy. Przyspieszam kroku aby czym prędzej
pokonać feralny moment trasy.

19. Zmęczony Słup
Obrazek

W miarę zdobywania wysokości wszystko rozmywa się we mgle. Po
przejściu kilku ubezpieczonych fragmentów i stromego pokrytego szutrem zbocza melduję się na
przełęczy. Widoczność nie powalała, ale mój plan zakładał wejście najpierw na niższą Planję, rozejrzenie
się w sytuacji czy są szanse na przejaśnienia i – jeśli moje nadzieje by się spełniły – zejście i podejście na
leżący po przeciwległej stronie Razor. Wejście na szczyt Planji to była krótka piłka – może kilkanaście
minut. W pewnym momencie zrobiło się jaśniej i ujrzałem za plecami, wysoko w chmurach wyłaniający
się szczyt Razora. To było niesamowite! Odniosłem wrażenie, że jest bardzo potężny, pewnie
spowodowane tym, że ukazał się w środku okienka chmur, natomiast nie mogłem uwierzyć, że jest on
położony tylko ok. 150m w pionie wyżej niż ja. W tamtym momencie zdałem sobie sprawę, że szanse na
przejaśnienia są i trzeba spróbować – mimo coraz większego zmęczenia. Ze szczytu Planji momentami
odsłaniały się ciekawe widoki na okolicę, fajne wrażenie zrobił też tzw. Zmęczony Słup – niesamowita
formacja skalna. Po kilku minutach zszedłem szybko na przełęcz, wciągnąłem dwa żele i – z coraz
większą suchością w ustach – zacząłem ostatnie podejście tamtego dnia, 250-metrowe.

Szlak prowadził koło ciekawie wyglądającej jaskini, po kilkunastu minutach doszedłem do
niespodziewanego miejsca, o którym nie było nawet słowa w przewodniku. Otóż zamiast
bezproblemowego podejścia piarżystym zboczem drogę zagrodziła mi 10-metrowa, miejscami
przewieszona ścianka bogato ozdobiona biżuterią. Miejsce ochrzciłem roboczo Razorską Próbą –
skojarzenie do tej Gerlachowskiej narzucało się samo. Muszę przyznać, że przejście tego samotnie na
żywca, bez lonży, która została w plecaku, kosztowało mnie nieco nerwów. Zwłaszcza wobec nieco
miękkich już ze zmęczenia nóg. Poradziłem sobie jednak z trudnościami i ok. 18 wszedłem na najwyższy
szczyt tego dnia. I okazało się, że wszedłem dokładnie o czasie. Mój górski noc nie zawiódł mnie. Po kilku
minutach chmury zaczęły się przerzedzać rozpoczynając spektakl, o którym nie śniło mi się w najbardziej
optymistycznych założeniach. Odsłoniły się wszystkie julijskie olbrzymy z pobliskim Prisojnikiem, dalszym
Mangartem oraz Jałowcem, z przysadzistym, ogromnym masywem Skrlaticy i wreszcie –
monumentalnym Triglavem na wschodzie.

20. Na Razorze. Coś się zaczyna odsłaniać.
Obrazek

21. Triglav
Obrazek

22. Jalłowiec, Mangart, Prisojnik
Obrazek


23. Skrlatica
Obrazek

Spektakl trwał może 10 minut, byłem na szczycie zupełnie
sam i dziękowałem w myślach za piękno, którego było mi dane doświadczyć. Nie przypominam sobie
abym kiedykolwiek w górach przeżył takie chwile. W momencie, kiedy na szczyt zaczęły docierać osoby,
które wcześniej wyprzedziłem na podejściu, znowu się zachmurzyło. I była to właściwa chwila aby
zmywać się na dół. Jeszcze emocjonujące chwile na Razorskiej Próbie, żmudne zejście do schroniska i
mogłem z czystym sumieniem oddać się konsumowaniu swoich zapasów i odpoczynkowi. To był piękny i
intensywny dzień, który zakończyłem z bilansem ok 2400m podejść i 5 wybitnymi szczytami, każdy
powyżej 2400mnpm.

24. Razor ze schroniska
Obrazek

Niestety, nie wiem czy to z emocji czy ze zmęczenia, nie dane było mi porządnie się zregenerować. Noc
była bardzo męcząca – najpierw nie mogłem spać przez głośnych Słoweńców, potem… sam nie wiem
dlaczego. Wstawałem kilka razy w ciągu nocy i wychodziłem na dwór pooglądać gwiazdy. Z ulgą
przywitałem wschód słońca.

Niedziela zapowiadała gorszą pogodę. Wedle planu miałem dostać się jakoś na Przełęcz Vrsić i
spróbować złapać stopa do auta. Idealnie było by po drodze wejść jeszcze na wierzchołek Prisojnika,
niestety szlaki w jego kopule szczytowej to przeważnie dość trudne ferraty – raczej nie na niepewną
pogodę. A taka niestety była. Po śniadaniu rozpocząłem podejście na zdobytą już kilkanaście godzin
wcześniej przełęcz Planja. Stamtąd długim trawersem Razora – uciążliwym i bardzo mylnym (trzeba było
naprawdę zwracać baczną uwagę na znaki) dostaję się na rozstaj szlaków w górnej części doliny
Mlinaricy. Gdyby była pogoda – poszedłbym na Prisojnik. Ale z niejaką ulgą patrzę w stronę chmur
kłębiących się wokół jego wierzchołka. Wszedłbym tam, ale to wydłużyłoby o co najmniej dwie godziny
moją drogę, a po 4tys. metrów podejść w 2 dni i perspektywie 10-godzinnej podróży do domu zaraz po
wycieczce poczułem że naprawdę mi się nie chce.

25. Ponownie na Przeł. Planja
Obrazek

26. Prisojnik
Obrazek

27. Mojstrovki w chmurach
Obrazek

Powoli rozpocząłem trawers w stronę Vrsicia. Raz w
górę, raz w dół, przekraczając niezliczoną ilość żlebów i podziwiając widoki, które cały czas dopisywały
Raz w promieniach słońca raz w ulewie, po 4 godzinach od wyjścia ze schroniska docieram do drogi
publicznej. Wkrótce łapię stopa, który podrzuca mnie do samego samochodu gdzie czekają na mnie…
Beata, Paweł i Tomek, z którymi niespodziewanie umówiłem się jeszcze poprzedniego dnia. Jedziemy do
Mojstrany na kawę i przepyszną pizzę, gadamy, jest fajnie. Ależ żal wyjeżdżać… Podrzucam trójkę do
Aljażev Dom a sam wracam do domu. O północy jestem na miejscu.

I tak dobiegł końca mój krótki, acz całkiem dobrze wykorzystany dłuższy weekend w Alpach Julijskich –
górach, które chciałem odwiedzić od lat. Górach wymagających dla turysty, ale oferujących
niezapomniane wrażenia. Do zobaczenia! Oby niedługo. I może następnym razem nie zapomnę kijków.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt sie 04, 2017 9:06 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 09, 2014 2:19 pm
Posty: 3047
Pięknie :!: Żal coraz bardziej tyłek ściska :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt sie 04, 2017 11:34 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 9:46 pm
Posty: 4467
Lokalizacja: GEKONY
Pięęęęęknie, ale to pie pie pieeeęęęknie dałeś czadu :) Chapeau bas!
I super wyszło z Razorem, kiedyś na forum zostało by to określone jako odnalezienie etosu górskiego, ale dinozaury już tutaj nie zaglądają :wink:

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.

http://summitate.wordpress.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt sie 04, 2017 12:17 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10406
Lokalizacja: miasto100mostów
kefir napisał(a):
pieeeęęęknie dałeś czadu
Dzięki. Jeszcze jakby wszedł ten Prisojnik to by była "truskawka na torcie" jak to mawia klasyk.

krank1 napisał(a):
Żal coraz bardziej tyłek ściska
Niech ściska. Ale mam pomysł na pokutę dla Ciebie. Następnym razem kierujesz w obie strony a ja piję browary.


Takie widoczki cieszyły oko ze schroniska Koca w Krnici:

Obrazek

Na Razorze na deser dostałem jeszcze widmo Brockenu

Obrazek

A tak wyglądała Razorska Próba

Obrazek


Jak ktoś oblatany to niech potwierdzi: Czy to jest Spik? Widok z Doliny Krnicy:

Obrazek

A tutaj? To jest widok z Razora

Obrazek

Byłbym zapomniał: Chciałem jeszcze kogoś pozdrowić :D

Obrazek

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt sie 04, 2017 2:18 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
Lubię te Twoje relacje! Jak zwykle przeczytałem jednym tchem, z dużą przyjemnością (aż mi kawa wystygła). Bardzo ładne zdjęcia, które dopełniają relację.

Widać, że byłeś zdeterminowany na ten wjazd, także super, że warunki i świetne widoczki tak Cię nagrodziły.

Krabul napisał(a):
zirytowany głośnym zachowaniem Słoweńców (co jest dosyć typowe dla tej nacji –
podczas tego krótkiego pobytu przekonałem się o tym niejednokrotnie, że Słoweńcy po prostu lubią
drzeć ryja).


Niestety racja. Przypomniałeś mi mój nocleg pod Jalovcem - stopery do uszu powinny znaleźć się u każdego, kto wybiera się w Julijki ;)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt sie 04, 2017 8:48 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2016 9:13 am
Posty: 300
Lokalizacja: Mazovia
Matko i córko. Gdzie takie chmury się zamawia?? Ja tu jestem od poniedziałku i jest taka lampa, że oszaleć można

_________________
Kozica nizinna wędrowna


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt sie 04, 2017 10:25 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): So lut 09, 2013 10:52 pm
Posty: 1144
Lokalizacja: Łódź
Krabul napisał(a):
Beata natomiast,
hmmmm, swoim tempem poszła do góry jako pierwsza. Może żeby bardziej zobrazować sytuację
napiszę, że Beata po górach zap... Ja myślałem, że chodzę dość szybko, ale nie mam do niej startu
absolutnie (i myślę, że mało kto ma), odpadam po góra kilkunastu minutach.


Nawet sobie nie wyobrażam :shock:

_________________
Gdzie wola - tam droga.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So sie 05, 2017 7:21 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 09, 2014 2:19 pm
Posty: 3047
Krabul napisał(a):
Ale mam pomysł na pokutę dla Ciebie. Następnym razem kierujesz w obie strony a ja piję browary.

Ciekaw jestem pokuty od mej lubej jak bym pojechał :mrgreen: Grunt to dobra kalkulacja :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So sie 05, 2017 9:37 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10406
Lokalizacja: miasto100mostów
Madness napisał(a):
Lubię te Twoje relacje! Jak zwykle przeczytałem jednym tchem, z dużą przyjemnością (aż mi kawa wystygła). Bardzo ładne zdjęcia, które dopełniają relację.

Widać, że byłeś zdeterminowany na ten wjazd, także super, że warunki i świetne widoczki tak Cię nagrodziły.
Dziękuję. Zdjęcia były robione telefonem, tym razem nie mogłem akurat wziąć aparatu. Także rewelacji nie ma.
A Twoją relację z Jalovca pamiętam jako jedną z najlepszych jakie czytałem tu kiedykolwiek. Chciałem koniecznie wejść właśnie na niego oraz na Skrlaticę, stało się inaczej ale nie ma powodu by żałować. Jeszcze moc do przejścia w AJ, wspaniały rejon.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sie 06, 2017 8:18 am 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
Już od dawna jestem na ten region przekonany. Wyszło Ci super,grunt to determinacja. Dzieki za pozdrowienia;)

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sie 06, 2017 11:22 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
Piękne góry, życia zabraknie by to wszystko ogarnąć.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn sie 07, 2017 8:54 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 6:58 pm
Posty: 690
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Ale warun! Szkoda, ze nie udalo mi sie dolaczyc :(


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn sie 07, 2017 11:47 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 12, 2017 7:32 am
Posty: 4099
Wow, przepiękne światło i te chmurzyska. Super. :thumleft:

_________________
Urodziłeś się, by być prawdziwym, a nie perfekcyjnym.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn sie 07, 2017 3:08 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Krabul napisał(a):
Plan
zakładał dotarcie późnym wieczorem (a raczej w nocy) do schroniska Koca v Krnici gdzie spać mieli Beata
(saxifraga), Tomek (Zombi) oraz ich kolega Paweł.

Ha! Tak było, a plan okazał się świetny ;).
Super fajnie, że zdecydowałeś się przyjechać! :D

Cytuj:
Beata po górach zap... Ja myślałem, że chodzę dość szybko, ale nie mam do niej startu
absolutnie (i myślę, że mało kto ma), odpadam po góra kilkunastu minutach.

Eee, bez przesady ;).
Zombi, nudząc się wczoraj w trakcie oczekiwania na kolejne środki lokomocji podczas powrotu ze Słowenii, przeglądał zapisane dane z poprzednich wyjazdów. W 2015r. na Spik z Kocy w Krnicy weszliśmy w 2h30min ... Cóż: młodsi byliśmy! ;)

shesmovedon napisał(a):
Matko i córko. Gdzie takie chmury się zamawia?? Ja tu jestem od poniedziałku i jest taka lampa, że oszaleć można

Zgadza się, od poniedziałku do niedzieli wczoraj chmur był absolutny brak. Lepszy jednak brak chmur, niż grad, którego to doświadczyliśmy na początku pierwszego tygodnia ...

Fajna relacje i fajny, optymalny wyjazd Tobie wyszedł. Dzięki za towarzystwo i - podwózkę do Aljazev Domu! :D Zaoszczędziło nam to cennych sił ;).
Nasz wyjazd również okazał się optymalno-maksymalny, wyszło ponad 11 tys. m podejść, plus 8 dróg wspinaczkowych, jedna około 400m.
Na razie przeglądam zdjęcia i robię powyjazdowe porządki, relacja może będzie nieco później ...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt sie 08, 2017 7:17 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10406
Lokalizacja: miasto100mostów
saxifraga napisał(a):
W 2015r. na Spik z Kocy w Krnicy weszliśmy w 2h30min
Jakbyś teraz nie czekała na nas tylko szła bez przerwy swoim tempem to coś koło tego by wyszło.
saxifraga napisał(a):
relacja może będzie nieco później ...
No to czekam.
saxifraga napisał(a):
podwózkę do Aljazev Domu!
Dzięki za jadło i napitek:)
A wracałem jednak tą samą drogą - przez Wurzenpass. A po drodze przez pomyłkę zjechałem z autostrady w Klagenfurcie i Brnie... Chyba zmęczenie.
Ostatki ze swoich zapasów jadłem w Międzylesiu na rynku - bardzo ładnie odnowili, jest ładny deptak i fontanna, przyjemnie się siedziało.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt sie 08, 2017 7:30 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N sie 25, 2013 10:23 am
Posty: 1500
W końcu przeczytałem całość - świetna relacja, co tu dużo pisać.

Jednak da się jechać w Julijskie na weekend (no niech będzie, że przedłużony). Też kiedyś o tym myślałem, ale ta długa jazda samochodem mnie jakoś zniechęcała (a w dodatku za wymówkę służył fakt, że ciągle w tak bliskich Tatrach mam mnóstwo do zrobienia i pełno planów, które stale odkładam na "kiedyś tam").

To tempo saxifragi mnie jakoś specjalnie nie dziwi (nawet gdy odstawia gościa biegającego 5 km w 18 minut) - dopiero niedawno odkryłem ogromną robotę merytoryczną, którą wykonała na forum bieganie.pl, będąc tam jednym z najbardziej charakterystycznych forumowiczów.

No i rozumiem, że Triglav, Skrlatica, Mojstrovki czy Jalovec to dopiero plan na kolejne wypady. Przyznaję, że gdy ja myślałem o Julijskich, to raczej chciałem najpierw "pozaliczać" właśnie te najbardziej znane szczyty (może mój błąd).

A ta Razorska Próba wcale nie wygląda tak źle ;-) Chociaż wiadomo, że zdjęcie zdjęciem, a w realu może być różnie. Ja całkiem niedawno wybrałem się na Wielicką Próbę. Bo niby taka znana trasa, klasyk klasyków (chociaż w sumie może to nie jest najbardziej właściwe słowo, ale co tam), a ja nigdy na niej nie byłem, zawsze jakoś kojarzyła mi się z tłumami, vodcami, prowadzeniem na smyczy, a w dodatku relacja KEGów sprzed chyba 10 lat też specjalnie nie zachęcała). I naprawdę byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Całkiem ładna droga, niby 0+, ale IMO momenty jedynkowe były (może nie szedłem do końca właściwym wariantem). Wystarczyło tylko wybrać odpowiednią godzinę i było naprawdę pięknie - byłem praktycznie sam na drodze, sam na szczycie (gdzie siedziałem z pół godziny), sam na zejściu do Batyżowieckiej (!).

No to teraz z "Prób" pozostaje mi do zrobienia Gerlachovska (ta na Drodze Tatarki, choć i Wielicka była nazywana "Gerlachovską") oraz oczywiście Razorska...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr sie 09, 2017 9:41 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10406
Lokalizacja: miasto100mostów
Rambubu napisał(a):
nawet gdy odstawia gościa biegającego 5 km w 18 minut
Heh, odjąłeś mi ponad półtorej minuty. To jednak przepaść na tym dystansie. A tak na marginesie to przypominam tylko, że życiówka Beaty w maratonie to zdaje się 2:38 (jeśli nic nie pokręciłem).
Rambubu napisał(a):
dopiero niedawno odkryłem ogromną robotę merytoryczną, którą wykonała na forum bieganie.pl, będąc tam jednym z najbardziej charakterystycznych forumowiczów
Zaglądam często na to forum ale, do czasu poznania saxifragi osobiście, również nie miałem o tym pojęcia.
Rambubu napisał(a):
No i rozumiem, że Triglav, Skrlatica, Mojstrovki czy Jalovec to dopiero plan na kolejne wypady. Przyznaję, że gdy ja myślałem o Julijskich, to raczej chciałem najpierw "pozaliczać" właśnie te najbardziej znane szczyty (może mój błąd)
Tak wyszło. Na Triglava parcia nie miałem zupełnie, odstraszają mnie tłumy. Na Skrlaticę bardzo chciałem iść i myślałem nad tym w sobotę, ale ostatecznie zdecydowałem że obskoczenie kilku niższych wierzchołków da mi większą szansę na widoki niż pójście na ten wysoki i dośc odległy szczyt. Na Jalovec również byłem napalony, ale nie do końca było po drodze.
Ten wyjazd natomiast dał mi jedno - będę w stanie bardziej racjonalnie oszacować swoje siły i sensowniej coś zaplanować patrząc na mapę. Bo naprawdę teren jest miejscami trudny, podejścia i zejścia dają w kość, a na mapie wszystko niby blisko...
Rambubu napisał(a):
A ta Razorska Próba wcale nie wygląda tak źle
Nie jest zła, natomiast zbieg okoliczności - zmęczenie, brak sprzętu i fakt, że zupełnie nie spodziewałem się tam trudności, sprawił że wydała się trudniejsza niż w rzeczywistości.
Rambubu napisał(a):
oraz oczywiście Razorska...
:mrgreen:

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr sie 09, 2017 1:10 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N sie 25, 2013 10:23 am
Posty: 1500
Krabul napisał(a):
Rambubu napisał(a):
nawet gdy odstawia gościa biegającego 5 km w 18 minut


Krabul napisał(a):
Heh, odjąłeś mi ponad półtorej minuty. To jednak przepaść na tym dystansie.


Z tematu o bieganiu:

Krabul napisał(a):
EDIT. Właśnie wszedłem w oficjalne wyniki na stronie organizatora. Dystans 5000m, czas: 18:57


No jak już jest ta "18" z przodu to uznaję, że jest 18, a nie 19 (19 zostało "złamane").
Tak przynajmniej robię w odniesieniu do siebie, zawsze jakoś mnie to bardziej dowartościowuje :lol:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr sie 09, 2017 1:21 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10406
Lokalizacja: miasto100mostów
Niestety, to na pewno nie był dystans 5000m, myślę że ok. 4800 - 4850m. Opisałem w tamtym wątku jak to było dokładnie.
Przejąłem pałeczkę dobre sto kilkadziesiąt metrów przed startem/metą i po zrobieniu okrążenia musiałem jeszcze kilkadziesiąt metrów przebiec żeby zegarek pokazał 5km.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr sie 09, 2017 1:36 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
Cholera Ty to potrafisz to fajnie opisać.

Samemu 10 godzin jechania samochodem... Końmi by mnie nie zaciągnęli. Jeszcze przywalić tyle podejść. Aż wstyd pisac tutaj o swojej zapuszczonej dvpie.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr sie 09, 2017 8:47 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 12, 2011 7:46 am
Posty: 2188
Fajny spontan. Poczułem zazdrość. Nigdy nie byłem w tamtych stronach. Chciałbym być, ale czy kiedykolwiek będzie dane - nie wiem. Ukochana nie za bardzo chce chodzić po takich wysokich górach.

Krabul napisał(a):
dziękowałem w myślach za piękno, którego było mi dane doświadczyć

A to uczucie znam i bardzo lubię. Górskie uniesienia ;)

Krabul napisał(a):
Na dokładne umycie całego ciała wystarczyło mi jakieś 3l wody. Niesamowite. A w domu zużywa się tego pewnie z 20
razy więcej.

Niekoniecznie. Jakiś czas temu (w zimie) mieliśmy 2-tygodniową awarię ciepłej wody w bloku. Kąpiel wyglądała tak, że grzało się w 4 litrowym garze wodę na kuchence i potem polewało się tym w wannie. Początkowo ledwie starczało mimo oszczędzania. Po nabraniu wprawy grzaliśmy niepełny gar na 2 osoby i jeszcze zostawało ;)

_________________
SPROCKET
viewtopic.php?f=11&t=17068


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sie 10, 2017 10:29 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Rambubu napisał(a):
dopiero niedawno odkryłem ogromną robotę merytoryczną, którą wykonała na forum bieganie.pl, będąc tam jednym z najbardziej charakterystycznych forumowiczów.


Heh, zostałam zdemaskowana ;).
Dzięki, ale z tą "robotą merytoryczną" na bieganie.pl to bym polemizowała, raczej sieję tam defetyzm ;).

Życiówkę na 5k mam z bieżni, 17'51, sprzed ... ponad 20 lat, ech. W tym roku 19'51, jak na 20 lat później, może być ;). W każdym razie coś tam z wytrenowanej w młodości wydolności zostało ;).


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sie 10, 2017 10:47 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Krabul, fajnie że udało Ci się wyrwać w Julijki. Podziwiam za motywację do samotnej jazdy no i kondycję - pięć szczytów i 2400m podejść jednego dnia, brzmi kosmicznie. Gdzieś mi się obiło o oczy na forum, że miałeś operowane kolana, jak one to zniosły? Nie odczuwałeś żadnego dyskomfortu po tak intensywnym wyjeździe?

Niedługo zaczynamy urlop i będziemy na chwilę w Julijskich, mam nadzieję, że uda się cokolwiek urobić, choć 2-3 dni to trochę mało czasu.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sie 10, 2017 11:03 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10406
Lokalizacja: miasto100mostów
saxifraga napisał(a):
Życiówkę na 5k mam z bieżni, 17'51, sprzed ... ponad 20 lat, ech. W tym roku 19'51, jak na 20 lat później
Nietrudno policzyć, że za 40 lat powinnać mieć 23'51 :mrgreen:
nutshell napisał(a):
Gdzieś mi się obiło o oczy na forum, że miałeś operowane kolana, jak one to zniosły? Nie odczuwałeś żadnego dyskomfortu po tak intensywnym wyjeździe?
Miałem rekonstrukcję więzadła krzyżowego w listopadzie. Ciężka operacja, ale teraz już właściwie nie czuję dyskomfortu (może jedynie przy pływaniu żabką, czego robić nie powinienem w ogóle). O kilku miesięcy biegam normalnie, w Julijskich to najbardziej w du.pę dają jednak zejścia a nie podejścia. A mi dały zwłaszcza, bo dostałem chwilowego zaćmienia umysłu i nie zabrałem kijków trekingowych.
Sceptycznie podchodziłem do opinii, że w Julijskich piargi są wielokrotnie gorsze niż w Tatrach, ale okazało się, że mogę to spokojnie potwierdzić. Są bez porównania gorsze.
Po samym wyjeździe odczuwałem jedynie normalne zmęczenie - zwłaszcza czworogłowych po tych zejściach, a same kolana jak najbardziej ok.
W Julijskich spokojnie można coś podziałać nawet 2-3 dni czego ta relacja jest dowodem. Są miejsca gdzie można wjechać samochodem dość wysoko (np pod Mangartem lub Przeł. Vrsic) także spokojnie możecie coś ciekawego urobić nie katując się bardzo mocno. Jeśli chcecie jakieś szczegóły to niech Sebastan dzwoni. Pozdro

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sie 10, 2017 3:57 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pn sie 26, 2013 8:03 pm
Posty: 788
Ja jakoś nie zapałałam miłością do Alp Julijskich ( może przez ten upał), ale Twoja relacja sprawiła, że zajrzałam też do swoich zdjęć. Z grani Triglava widziałam jedyne jak dotąd Widmo. Gratuluję wyprawy -- i wprawy (w łażeniu).

_________________
Wenus w Milo


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt sie 11, 2017 10:16 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Krabul, no to powiem Ci, że jak na tak poważny zabieg to rewelacja :) Oby tak dalej no i nie zapominaj o kijkach ;)

Krabul napisał(a):
w Julijskich to najbardziej w du.pę dają jednak zejścia a nie podejścia.

Jasne. Ostatnimi czasy kijki stały się u mnie niezbędne na zejściach. Cholera, człowiek przekroczył 30-stkę no i się "zaczęło" :lol:

Co do piargów, to podejrzewam, że Julijskie podobne są do Dolomitowych, więc jakieś pojęcie na ten temat mam. Niestety trzeba się nauczyć z tym żyć, jeśli chce się chodzić po tych górach.
Krabul napisał(a):
Jeśli chcecie jakieś szczegóły to niech Sebastan dzwoni. Pozdro

Dzięki, w razie czego będziemy się odzywać :)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sie 17, 2017 4:58 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt cze 22, 2012 7:38 pm
Posty: 843
Lokalizacja: siem-ce; m-ce
Przeczytane od deski do deski - bardzo fajna relacja. Świetny rejon wybrałeś na początek przygody z Julijskimi. Na Spik wybieram się od lat i dotrzeć nie mogę, ale po Twoich zdjęciach widzę, że naprawdę warto.
Krabul napisał(a):
Do zobaczenia! Oby niedługo.

Ze swojej strony gorąco polecam włoską stronę tych gór, tamtejsze szlaki są jeszcze bardziej kameralne.
Krabul napisał(a):
Bavsky Gamsovec i Pihavec

Raczej Bovski.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sie 20, 2017 10:53 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1499
Lokalizacja: W-wa
Miło poczytać o tych wspaniałych górach, tym bardziej, że w tym roku nie pojechałam tam (w końcu, po trzech latach, "udało" mi się pojechać w inne miejsce).

Cytuj:
A tutaj? To jest widok z Razora
- poszukałam w Google Earth (lubię), wyszło mi, że to Rusica (2096 m)

Tytułowy bohater relacji wystąpił bardzo skromnie na zdjęciach, pozwolisz, że dodam tego osobnika, który ustawił mi się kiedyś elegancko do zdjęcia nieopodal Pogacnikov dom.

Obrazek

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sie 24, 2017 1:34 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 12:43 pm
Posty: 3533
Lokalizacja: Węgierska Górka
z zaległych po urlopowych relacji Twoją zostawiłem sobie na deser :) Jak na tak krótki wyjazd to urobiłeś bardzo dużo :!: zwłaszcza drugiego dnia pojechałeś po bandzie :thumleft: masz rację z tym, że na mapie wygląda wszystko blisko a potem się okazuje, że jest kawał dymania.
Julijskie to piękne góry ale bardzo wymagające. Mają swój niepowtarzalny klimat. Polecam również Alpy Kamnickie które są nieco bliżej a klimat mają bardzo podobny ;)
krabul napisał(a):
Widok na Razor. Od razu wpadł mi w oko.

mnie również ;) piękny szczyt.

Szkoda, że nie mogłem pojechać w tym terminie. Może następnym razem. Na Skrlaticy, Jalovcu i Prisojniku też jeszcze nie byłem także wiesz :mrgreen:

_________________
Galeria zdjęć


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 29 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL