Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

AB czyli ileż można na tego Mnicha...
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=19368
Strona 1 z 1

Autor:  Tomto [ Śr sie 16, 2017 7:07 pm ]
Tytuł:  AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Sezon powoli zbliża się do końca a ja nigdzie w tym roku nie byłem poza Mnichem. Na samą myśl o czwartym już tego roku drałowaniem szlag mnie trafia. Lecimy z Tomkiem z Bielska przez Jabłonkę popijając kawkę z Orlena. Na parkingu absurd goni absurd. Zaczyna się od 50zł za dwa dni(a właściwe 25h) a kończy się na opłacie za nawrót autobusu wynoszącej 10zł.

Podróż zapylonym asfaltem o dziwo idzie gładko i mimo 16kg na plecach po godzinie i trzydziestu pięciu minutach jemy obiad w postaci batonów i słodyczy na dwóch kamieniach obok starego Moka. Podejście pod ścianę odbywa się bez przygód. Temperatura ani za wysoka ani za niska. Na szczęście 4 gwiazkowa koleba jest wolna i spokojnie możemy rozwalić się z naszymi tobołami.
Godzina młoda (19) przynajmniej jak na zachodnią Mnicha więc szybka wstawka w Zemstę Wacława jako pierwszy tatrzański wspin Tomka. Pierwszy wyciąg to giełganie w połogu więc akcja badawcza tarcia w granicie przebiega w tempie dużo szybszym niż zwykle. Temperatura spada. Drugi wyciąg dla mnie, zaczyna piździć - szczególnie gdy stało się jakieś 30min, dochodzę do stanu i wyczekuje rozlania się ciepłej krwi po ciele. Trzeci wyciąg lece na drugiego. Kończymy drogę na półkach i co najważniejsze mój partner kupuje ten wspin - dobrze wróży na jutro.

W nocy kiepsko śpię w przeciwności do Tomka który chrapiąc budzi mnie co chwilę, do tego cienka karimata niedostatecznie wyrównuje powierzchnie. W końcu dochodzi 5.30 i czas na pobudkę. 1.5h snu musi wystarczyć. Pochłaniamy liofa i popijamy kawą.
Szpejimy się co pomaga się nieco rozgrzać po dość chłodnej końcówce nocy. Pierwszy trawers na wschodnią zawsze dostarcza emocji, co dobitnie widać po Tomku. Dwa zjazdy i jesteśmy pod drogą.

7.30. Zaczyna Tomek wyciągiem za VII+. Sprawnie pokonuje pierwszą płytkę i podchodzi pod okapy. Te zaś nie puszczają tak łatwo i słychać niewielke zasapanie prowadzącego, który mimo tego z tarczą melduje się na stanie.
Drugi wyciąg (VII-) również prowadzi Tomek. Po startowym bulderze teren odpuszcza i wspinamy się VI płytką. Obicie rzadsze co zrozumiałe. Po około 25m partner montuje stan i mnie ściąga, jesteśmy na półkach.
Chwilowy popas, jedzenie i przystępujemy do poważniejszej części drogi.
Kolejny wyciąg (VII) startuje razem z drogą Saduś ścianką po klamach by na wysokości drugiej wpinki zacząć trawers w lewo. Tomek sprawnie wbija się w trzecią długość tego dnia. Dalszy crux nie stanowi większego problemu dla partnera i wartko dochodzi do stanu przed kluczowym wyciągiem. Zmieniamy się na prowadzeniu, kolejne 4 wyciągi dla mnie.

Po solidnej rozgrzewce ruszam miłym zacięciem pokonując je dulfrem. Mijam łatwiejszy teren i na wysokości stanowiska z Luftwaffe w towarzystwie przewodnika z klientką wbijam się w cruxową rysę. Od razu przekonuje się, że nie będzie łatwo przejść OS. Ciąg pompujących ruchów po podchwytach i odciągach w zastraszającym tempie bułuje mi przedramiona. Do tego bardzo słabe stopnie i kończy się tym, że spadam w połowie. Magia patentowania po kilkunastu minutach pozawala mi ponownie wbić się w rysę i przejść ją bez większych problemów. Po krótkim reście na klamce trawersuje lekko schodząc w prawo do stanu przed gwoździem programu.

Wyciąg piąty (VIII) od którego wzięła się nazwa drogi nie bez powodu zawiera słowo 'Beauty'. Startuje i od stanu już zajmująco, dobre chwyty ale dość słabe stopnie. Wbijam się w zacięcie o nieco podobnym charakterze co crux poprzedniego wyciągu z tym, że tutaj o wiele łatwiej. Po pewnym czasie ukazuje mi się półka po której za chwile przyjdzie mi trawersować. Nie bez problemów dostaję się na w/w półkę i tu zaczyna się jazda. Ścianka jest nieznacznie połoga za to pozbawiona kompletnie chwytów. Szybko zdaje sobie sprawę, że jedynym sposobem na przejście jest robienie jak najmniejszych kroków w bok i trzymanie rąk poniżej pasa. Czuje się nieswojo, jestem bliski paniki. Obicie jest komfortowe więc nie chodzi tutaj o lęk przed lotem. Udaje mi się wreszcie złapać krawądy na końcu trawersu i oddycham z ulgą. Ponowne przejście tego miejsca nie wchodziło by w grę - stąd ubytek psychy.
Szybko okazuje się, że to nie koniec zabawy na tym wyciągu. Widze dwa patenty na ruszenie z półki. Prawy po podchwytach i lewy po krawądkach do półki. Startuje lewym i po dwóch ruchach - zonk!
Nie ma opcji przejść dalej więc jedyną opcją jest wycof nogami 30cm w dół na półkę!
Nerwowo zapinam krawądy z całej siły czując jak napier.dala mnie nieszczęsny troczek. Zostało jakieś 10cm, nie dostanę! Zostaje jedna opcja - skok. Gdy staje na półce nerwowo zamiatam całą sciane w poszukiwaniu tarcia i zahaczam o plakietkę. Do teraz nie wiem czy to mnie uratowało przed lotem.
Startuje prawym patentem który po odnalezieniu okazuje się banalny!
Jestem już w okapiku i powoli witam się z gąską...
Startuję i ogarnia mnie smutek :-) Samo wbicie się w zacięcie o wycenie VII- niszczy mi psychę. Tak technicznych i jednoczeście siłowych ruchów chyba jeszcze nie robiłem w Tatrach. Do tego lufa coraz konkretniejsza. Kwestia patentów w tym miejscu jest kluczowa, chyba nie wymyśliłem optymalnego. Dochodzę do stanu po 5m zacięcia i komino-rysy z dwoma konkretnymi klinami i wpinam się na pełnym przybloku do stanu.
Ku.rwa!

Wyciąg nr 6, (VIII). Ruszam pewny siebie sądząc, że nic gorszego mnie już dziś nie czeka...
Od startu trudno, trawers po obłej półce zaczyna pompować. Na szczęście na filarku klameczki pozwalają odetchnąć. Szybko orientuje się, że jestem w najbardziej eksponowanym miejscu na drodze.
Wpinam się w haka i lece zajmującym dulfrem po prawej stronie filarku przechodzącego w kant, kolejna klama. Restuję dość krótko z racji słabych stopni. Ciąg plakietek wskazuje przewinięcie się przez kant na połogą płytkę i podejście pod okapy. Łapię kant i już wiem, że wpinka będzie przej.ebana. Siadam tak głęboko jak tylko się da na lewej nodzę i trzymając daleki odciąg w pełnym napięciu robię wpinkę. Uff.
Łapiąc kant w kilku miejscach orientuje się, że wszędzie jest tak samo obły. Trawersuje w lewo po małych ale dość dobrych stopniach i przewijam się czujnie na płytkę. Odtąd wpinkę mam za kantem.
Oglądam płytkę i znajduję kilka krawądek, wpinka daleko - nie zrobię. Szybko wymyślam patent ale odwagi coraz mniej. A przewodnik sugerował wziąć podwójną line..
Zapinka na prawą ręke, lewa do krawądki. Wchodzę wysoko na lewą nogę i zapinając lewą ręką brzytwę czuję, że skontuzjowany palec 2.5 miesiące temu nie odzyskał swojej bazowej siły. Wypycham się używając wszystkich sił, czując jak kwarcowata krawądka powoli mi wyjeżdża. Na szczęście głowa jeszcze pracuje jak należy i szybko orientuje się, że wejście jeszcze bardziej na lewą nogę będzie zbawcze. Tak się też dzieje, robię swoją najtrudniejszą wpinkę w życiu i powiększam swoją średnią dzienną użytych wulgaryzmów kilkukrotnie.
Kolejne łatwiejsze już okapiki pokonuje z wielką przyjemnością trzymając duże chwyty z utęsknieniem.

W ostatni wyciąg (VIII-) wbijam się bez chwili wytchnienia chcąc jak najprędzej znaleźć się już na szczycie.
Startuje przyjemną uklamioną rysą wznoszącą się w lewo, półka. Stąd czujny trawers po odciągach w prawo i znów w połóg. Kilka dalszych ruchów po dorbych chwytach doprowadza mnie do kolejnej ale o wiele trudniejszej rysy. Znajduje dość szybko patent lecz jestem daleki od euforii. Kolejna zapinka na lewą rękę, wrócę z cięciwą na palcu..
Biorę blok z nadzieją, że znajdę inny patent. Nie, nie znalazłem.
Kolejna próba, jestem przy rysie. Łapie w podchwyt prawą ręką i sięgam wysoko lewą do krawądki by po chwili zmienić w ścisk. Czuję cały wysiłek tego dnia dokładnie w tym momencie.
Wstawiam wyżej nogi i po chwili 'zastanowienia' (czy brać blok) strzelam do klamy kończącej drogę kwitując ruch konkretnym okrzykiem. Stąd już terenem VII- a potem IV dochodzę na szczyt.
Zmęczenie bierze górę i opieram głowę na głazie szczytowym, co za droga...

American Beauty VIII+, 6.5h.
1 (VII+)RP, 2 (VII-)OS, 3(VII)OS dla Tomka, 4(VIII+)RP druga próba, 5(VIII)OS, 6(VIII)OS, 7(VIII-)RP druga próba dla mnie.



Relacja Tomka:
http://wspinaczka.edu.pl/2017/08/american-beauty.html

Autor:  Krabul [ Śr sie 16, 2017 7:26 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Ja je.be.

Autor:  magis [ Śr sie 16, 2017 7:30 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Ja rów.nież.

Autor:  _Sokrates_ [ Śr sie 16, 2017 7:45 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Działaliście w poniedziałek?
Około 17 w okolicach starego schroniska mignęła mi jakaś znajoma gęba.

Autor:  kefir [ Śr sie 16, 2017 8:29 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Też mnie kiedyś chcieli tak skasować. Przyjechałem popołudniu, zapłaciłem 20, około południa następnego dnia chcę wracać, samochód obstawiony i mówią, że jeszcze 20. Powiedziałem, że przepiłem wszystko i jak chce to piwo mogę mu dać. Nie był zadowolony, ale nie odpuściłem 8)

Autor:  krank1 [ Śr sie 16, 2017 8:46 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Kolego, przecież to jest forum turystyczne :scratch:

A poważnie, to szacunek :!:

Tomto napisał(a):
mimo 17kg na plecach


ostatnio miałem przyjemność targać kilka kg więcej niż zwykle ale do 17 to tam jeszcze trochę brakowało, mile nie wspominam :D

Autor:  Rambubu [ Śr sie 16, 2017 8:48 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Zajebiste! Podczas czytania czułem się jakbym sam tam się wspinał (a pewnie nigdy w życiu nie zrobię w Tatrach drogi o takich trudnościach).

Po zrobieniu drogi nie przychylacie się bardziej do wyceny po pierwszym powtórzeniu: http://wspinanie.pl/2006/10/american-be ... wtorzenie/ ? Chodzi mi głównie o ten piąty wyciąg, "do zrobienia którego nie potrzeba siły, wytrzymałości ani nawet techniki, tylko mocnej wiary i poczucia równowagi :-).", a o którym Szalony napisał, że: "na kluczowym odcinku decydujacy jest trawers z rękami jako "waga".... nie dotykajacymi wogóle skały(sic! tak jest łatwiej...)"?

Ciekawy jestem jak to wygląda w rzeczywistości...

Tomto napisał(a):
Film wkrótce.


Z kamerki na kasku? Jakoś ciężko było mi się przekonać do takich filmików, ale całkiem niedawno znajomy mi podrzucił film z Hokejki, z muzyką Kilara (jest dostępny na youtube) i nawet byłem pod wrażeniem ;-)

Autor:  Madness [ Śr sie 16, 2017 9:04 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Graty za drogę!

17kg na 2 dni pod Mnicha? Żarcie w słoikach i boomboxa targałeś? ;)

Autor:  Krabul [ Śr sie 16, 2017 9:07 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

krank1 napisał(a):
Kolego, przecież to jest forum turystyczne :scratch:
Może dla Tomto to była turystyka? :mrgreen:

Autor:  Tomto [ Śr sie 16, 2017 9:58 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Film w pierwszym poście.

_Sokrates_ napisał(a):
Działaliście w poniedziałek?
Około 17 w okolicach starego schroniska mignęła mi jakaś znajoma gęba.


Tak, jakoś o tej porze siedzieliśmy przy starym schronisku.

kefir napisał(a):
Też mnie kiedyś chcieli tak skasować. Przyjechałem popołudniu, zapłaciłem 20, około południa następnego dnia chcę wracać, samochód obstawiony i mówią, że jeszcze 20. Powiedziałem, że przepiłem wszystko i jak chce to piwo mogę mu dać. Nie był zadowolony, ale nie odpuściłem 8)


Graty za pomysłowość :-)

Rambubu napisał(a):
Zajebiste! Podczas czytania czułem się jakbym sam tam się wspinał (a pewnie nigdy w życiu nie zrobię w Tatrach drogi o takich trudnościach).

Po zrobieniu drogi nie przychylacie się bardziej do wyceny po pierwszym powtórzeniu: http://wspinanie.pl/2006/10/american-be ... wtorzenie/ ? Chodzi mi głównie o ten piąty wyciąg, "do zrobienia którego nie potrzeba siły, wytrzymałości ani nawet techniki, tylko mocnej wiary i poczucia równowagi :-).", a o którym Szalony napisał, że: "na kluczowym odcinku decydujacy jest trawers z rękami jako "waga".... nie dotykajacymi wogóle skały(sic! tak jest łatwiej...)"?

Ciekawy jestem jak to wygląda w rzeczywistości...



Rambubu napisał(a):
Z kamerki na kasku? Jakoś ciężko było mi się przekonać do takich filmików, ale całkiem niedawno znajomy mi podrzucił film z Hokejki, z muzyką Kilara (jest dostępny na youtube) i nawet byłem pod wrażeniem ;-)


Cieszę się, że się podoba, trzeba pisać na świeżo i wtedy jako tako udaje się oddać. :-)
Wyceny które podałem są zgodne z tym jak my odczuliśmy trudności. Wyciąg 5 jest tak specyficzny, że ja nie podejmuje się wyceniania. Po prostu spisałem za tłumem.
Wygląda to dokładnie jak zacytowałeś. Wytrzymałość łydy na telegraf też się przyda. Zero chwytów od pewnego momentu i małymi krokami do końca trawersu, z rękami poniżej pasa - niższy środek ciężkości, do tego ciężka wpinka. Tak jak mówie, jazda bez trzymanki. :-)

Kamerka na kasku, innej opcji właściwie w dwuosobowym zespole nie ma. :-)

Madness napisał(a):
Graty za drogę!

17kg na 2 dni pod Mnicha? Żarcie w słoikach i boomboxa targałeś? ;)
[/quote]

Przy 70m linie, ekspresach ze sprzętem osobistym, ciężkim śpiworze, 2l wszelakich płynów - uzbiera się :-)

Autor:  Madness [ Śr sie 16, 2017 10:08 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Tomto napisał(a):
Przy 70m linie, ekspresach ze sprzętem osobistym, ciężkim śpiworze, 2l wszelakich płynów - uzbiera się


Na razie jest jakieś 9kg w porywach, z czego 2kg płynów totalnie nie rozumiem (w sensie po co to targać z dołu), chyba, że wino z Szampanii zabrałeś. Ze sprzętem osobistym to nie przesadzaj bo ekspresy do podziału, kubek i 3 hmsy znowu tyle nie ważą.
Nie to żebym się czepiał, ale ja na 3 noce kolebowania mam lżejszy plecak, a nie biorę ljofów tylko tuńczyki w puszkach, no i browary oczywiście.

Autor:  velka [ Cz sie 17, 2017 6:18 am ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Meeeega :D :D :D Gratulacje!

Autor:  Pancernik [ Cz sie 17, 2017 7:50 am ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Tomto napisał(a):
...ekspresach ze sprzętem osobistym [...] - uzbiera się :-)


No, dobry ekspres do kawy swoje waży. Do tego filiżanki, spodeczki... Uzbiera się :mrgreen: .

Autor:  Neander [ Cz sie 17, 2017 9:56 am ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Wow! Super! Gratulacje za przejście i dobrze napisaną relację!

Autor:  Tomto [ Cz sie 17, 2017 2:07 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Madness napisał(a):
Tomto napisał(a):
Przy 70m linie, ekspresach ze sprzętem osobistym, ciężkim śpiworze, 2l wszelakich płynów - uzbiera się


Na razie jest jakieś 9kg w porywach, z czego 2kg płynów totalnie nie rozumiem (w sensie po co to targać z dołu), chyba, że wino z Szampanii zabrałeś. Ze sprzętem osobistym to nie przesadzaj bo ekspresy do podziału, kubek i 3 hmsy znowu tyle nie ważą.
Nie to żebym się czepiał, ale ja na 3 noce kolebowania mam lżejszy plecak, a nie biorę ljofów tylko tuńczyki w puszkach, no i browary oczywiście.


Mój błąd. Powinno być jakieś 16kg ponieważ przesadziłem z masą liny. Było trochę tego szpeju zwłaszcza, że niosłem 13 eksów i do tego nieco szpeju na własnej bo w planach była również grań na Zadniego Mnicha. Wychodząc z domu, specjalnie się ważyłem z i bez plecaka i wyszło jakieś 11.5kg bez liny. Oczywiście browary też miałem!

velka napisał(a):
Meeeega :D :D :D Gratulacje!

Neander napisał(a):
Wow! Super! Gratulacje za przejście i dobrze napisaną relację!


Dzięki!

Pancernik napisał(a):
No, dobry ekspres do kawy swoje waży. Do tego filiżanki, spodeczki... Uzbiera się :mrgreen: .


Właśnie, porządna kawa to podstawa!

Autor:  Madness [ Cz sie 17, 2017 6:32 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Tomto napisał(a):
Oczywiście browary też miałem!


No i trzeba było tak od razu! ;)

Pozdro.

Autor:  zephyr [ Wt sie 22, 2017 1:10 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

gratuluję drogi bo zacnie wygląda :) zastanawia mnie zawsze, czego się chwytacie na takich gładkich płytach :scratch: dla mnie to jakiś kosmos :shock:

Autor:  semow [ Wt sie 22, 2017 1:51 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

zephyr napisał(a):
gratuluję drogi bo zacnie wygląda :) zastanawia mnie zawsze, czego się chwytacie na takich gładkich płytach :scratch: dla mnie to jakiś kosmos :shock:

Z tego co wiem to chwytają się chwytów ;)

Ładne przejście, gratuluję!

Autor:  Endrju BB [ Pn sie 28, 2017 1:53 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Piękna droga, graty. Robiąc niedawno Sprężynę trochę podglądałem i robi wrażenie.
Co prawda wspinali się akurat jacyś "typowi skałkowcy" (bo to co wyprawiali to wołało o pomstę do nieba, no ale to "sportowy" Mnich w końcu) ale kilka ładnych ruchów podpatrzyłem.

Autor:  m__s [ Pn sie 28, 2017 2:29 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Tomto napisał(a):
Czuje się nieswojo, jestem bliski paniki. Obicie jest komfortowe więc nie chodzi tutaj o lęk przed lotem.


Aż dziwne bo przecież kto jak kto, ale nie powinno Cię tak sprać, w końcu kilka ładnych i trudnych dróg zrobiłeś. Czytając jednak opis widzę trochę siebie na innej drodze (nie w Tatrach). Podczas wspinaczki powtarzałem sobie w głowie "co ja tutaj kur.wa robię"? Inną sprawą są właśnie drogi, gdzie masz zrobić ruch i wiesz, że jak nie dasz z siebie wszystkiego to nie ma bata, żebyś powtórzył tą drogę :mrgreen:

Tomto napisał(a):
Kamerka na kasku, innej opcji właściwie w dwuosobowym zespole nie ma.
Daj znać jak będziesz jeszcze jechać na Mnicha. Mogę się wybrać porobić wam zdjęcia + napić się kawy i wychylić piwo! Na pewno polecisz coś dobrego :mrgreen: :thumright:

Generalnie, nie wiem jak teraz czujesz się w skałach, ale z moich obserwacji, tego co Ty robisz i ostatnich tygodni spędzonych w górach wynika, że w granicie można trochę się powspinać przed całkowitym powrotem do sprawności. Zwłaszcza drogi po obłych chwytach i w rajbungu idealnie nadają się na rekonwalescencję :lol:

Nie mniej jednak gratulacje! Kawał drogi... może kiedyś się tam wybiorę, ale za rok, może dwa :lol: :lol: Super opis, widać, że dużo emocji tam było. Tym bardziej cieszy Twój sukces.

Jak Twój palec po tych akcjach?

A przy okazji jak to jest obite? Skałkowo czy górsko?

Autor:  grubyilysy [ Pn sie 28, 2017 7:06 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Gratulacje.
Fajna relacja i filmik. Słychać szorowanie kaskiem po ścianie :).

Autor:  prof.Kiełbasa [ Pn sie 28, 2017 7:14 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

ja gram kilka lig niżej ale mam podziw dla ekstraklasy :!:

Autor:  Tomto [ Wt sie 29, 2017 5:49 am ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

zephyr napisał(a):
gratuluję drogi bo zacnie wygląda :) zastanawia mnie zawsze, czego się chwytacie na takich gładkich płytach :scratch: dla mnie to jakiś kosmos :shock:


Wbrew pozorom jest się czego złapać, w tych trudnościach jeszcze są chwyty, małe ale łapliwe :-)
semow napisał(a):
zephyr napisał(a):
gratuluję drogi bo zacnie wygląda :) zastanawia mnie zawsze, czego się chwytacie na takich gładkich płytach :scratch: dla mnie to jakiś kosmos :shock:

Z tego co wiem to chwytają się chwytów ;)

Ładne przejście, gratuluję!


Dzięki!

Endrju BB napisał(a):
Piękna droga, graty. Robiąc niedawno Sprężynę trochę podglądałem i robi wrażenie.
Co prawda wspinali się akurat jacyś "typowi skałkowcy" (bo to co wyprawiali to wołało o pomstę do nieba, no ale to "sportowy" Mnich w końcu) ale kilka ładnych ruchów podpatrzyłem.

Też jakiś czas tem lustrowałem AB z Sprężyny i szybko się przekonałem! Każdy z 4 ostatnich wyciągów mógłby być klasykiem w skałach!

m__s napisał(a):
Tomto napisał(a):
Czuje się nieswojo, jestem bliski paniki. Obicie jest komfortowe więc nie chodzi tutaj o lęk przed lotem.


Aż dziwne bo przecież kto jak kto, ale nie powinno Cię tak sprać, w końcu kilka ładnych i trudnych dróg zrobiłeś. Czytając jednak opis widzę trochę siebie na innej drodze (nie w Tatrach). Podczas wspinaczki powtarzałem sobie w głowie "co ja tutaj kur.wa robię"? Inną sprawą są właśnie drogi, gdzie masz zrobić ruch i wiesz, że jak nie dasz z siebie wszystkiego to nie ma bata, żebyś powtórzył tą drogę :mrgreen:


Wszystko sprowadza się do tego, że chciałem jak najwięcej pocisnąć OS, stąd walka o życie. Co jak co ale VIII dla mnie to limes OS w granicie.
K. Ośka fajnie opowiedziała kiedyś wypad na Sadusia, w mniej więcej w ten sposób, że przy patentowaniu nie idzie się połapać. Dopiero po spędzeniu chwili w danym miejscu wszystko się rozjaśnia. Taka jest specyfika wspinu w Tatrach po trudnych drogach. Cruxowy wyciąg nie sprawił mi prawie żadnych trudności po zapatentowaniu.

m__s napisał(a):
Tomto napisał(a):
Kamerka na kasku, innej opcji właściwie w dwuosobowym zespole nie ma.
Daj znać jak będziesz jeszcze jechać na Mnicha. Mogę się wybrać porobić wam zdjęcia + napić się kawy i wychylić piwo! Na pewno polecisz coś dobrego :mrgreen: :thumright:


Zapraszam w sobotę, sprawdź messengera. :-)

m__s napisał(a):
Generalnie, nie wiem jak teraz czujesz się w skałach, ale z moich obserwacji, tego co Ty robisz i ostatnich tygodni spędzonych w górach wynika, że w granicie można trochę się powspinać przed całkowitym powrotem do sprawności. Zwłaszcza drogi po obłych chwytach i w rajbungu idealnie nadają się na rekonwalescencję :lol:

Nie mniej jednak gratulacje! Kawał drogi... może kiedyś się tam wybiorę, ale za rok, może dwa :lol: :lol: Super opis, widać, że dużo emocji tam było. Tym bardziej cieszy Twój sukces.

Jak Twój palec po tych akcjach?

A przy okazji jak to jest obite? Skałkowo czy górsko?


W skałach nie jest źle, przeniosłem się na drogi 'po chwytach' i da się wspinać w podobnych trudnościach co przed kontuzją. Niestety, moje ulubione płyty raczej muszą poczekać do wiosny.
Poniekąd tak, rajbungi będą jak najbardziej ok (czyt. Ny-ny-ny). Z drugiej strony, na 6 wyciągu na połogiej płytce za kantem gdzie chyba najbardziej walczyłem, odnowiłem kontuzję lub cofnąłem się o jakiś miesiąc w rehebilitacji. Nawet A3 który po 2 tygodniach przestał boleć, się odezwał. Na szczęście już jest ok, bo jestem w stanie z ciężarem wisieć na chwyto.
Obite jest tak jak być powinno. Kustosze obijają z głową, tam gdzie trudno - przepałujesz na eksach, tam gdzie teren spada do V, kilkumetrowe runouty.

grubyilysy napisał(a):
Gratulacje.
Fajna relacja i filmik. Słychać szorowanie kaskiem po ścianie :).


Racja, czochranie łbem po ścianie to dość częsta sprawa. Szczególnie na 5 wyciągu trzeba słuchać 'ducha ściany' :D

prof.Kiełbasa napisał(a):
ja gram kilka lig niżej ale mam podziw dla ekstraklasy :!:
[/quote]

Liga tu nie ma dużego znaczenia :-)

Autor:  anke [ Cz wrz 14, 2017 8:50 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

świetnie się to czyta, a film "zrobiły" rączki, szukające, chwytające, głaskające, czasem niezdecydowane...

Autor:  Mroczny [ Cz wrz 14, 2017 9:23 pm ]
Tytuł:  Re: AB czyli ileż można na tego Mnicha...

Tomkowi gratulowałem już osobiście, zajebistej relacji i wizyty w Tatrach :mrgreen:
Do kompletu gratuluje Tobie tutaj - brawo! :lol: Ładnie czochracie!

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/