Jak zawsze chaotycznie, nie tak jak sobie wcześniej planowałam. Nie wszystko poszło tak ja chciałam, ale zawsze coś wyszło. A gór jak zawsze mi mało.
W tym roku zaczęłam w czerwcu w długi weekend. Wtedy wprawdzie tylko na 3 dni, ale zawsze coś. W czwartek poszłam na Szpiglasową Przełęcz. Po drodze do 5 Stawów zaliczyłam wywrotkę, nie wiem jakim cudem na prostej drodze, chyba zaplątałam się w kijek. Rozwaliłam łokieć, założyłam plaster, "otrzepałam się" poszłam dalej. W schronisku zobaczyłam, że jednak rana wygląda mało ciekawie, choć nie boli. Poszłam do Toprowców, poprosiłam o lepszy opatrunek

(dziękuję za pomoc

). I poszłam tam gdzie chciałam, czyli na Szpiglasową Przełęcz, potem zeszłam do Morskiego i dalej na Palenicę. Ludzi wcale nie było dużo, mimo weekendu. Potem na wszelki wypadek poszłam na izbę przyjęć, bo bałam się zanieczyszczenia rany, dostałam zastrzyk od tężca.
Kolejny dzień piątek pogoda miała paść, ale do 17 było całkiem spoko. Jako, że tego dnia oficjalnie otworzono szlaki na Słowacji, pojechałam Stramą właśnie tam. Trasa moja tego dnia: Hrebienok-Chata Zamkowskiego - Skalnate Pleso- Rakuska Przełęcz - Zielony Staw - przystanek Biała Woda. Tuż przed Skalnatym zaczęło padać, ale na szczęście deszcz szybko ustał, nawet słoneczko się przebijało. Pogoda padła zupełnie jak już dochodziłam do przystanku, zerwał się wiatr, zaczęło padać. Ale dzień i tak bardzo udany, pogoda utrzymała się dłużej niż zakładały prognozy.
W sobotę lało, więc nie poszłam nigdzie

Fotki z dwóch dni wędrówek:
tutajI lipiec. Pojechałam później niż planowałam, ale tak wyszło. Część fotek straciłam z powodu lenistwa, bo wgrywając na komputer nie zabezpieczyłam na pendrive, mimo, że miałam ze sobą dwa. Lenistwo do kwadratu. Komputer padł zupełnie, poszło w nim wszystko co mogło paść. Co zostało w aparacie, to zostało, reszta nie do odzyskania, chyba, że do labolatorium jakiegoś tam.
Wędrówki zaczęłam 11 lipca. Tego dnia miały być burze, więc graniówki odpadają. Ale pogoda rano jest, więc chcę gdzieś iść. Dawno nie byłam na Lodowej Przełęczy, więc chciałam tam wrócić i zejść do Jaworowej. Jak podchodziłam do Terinki pogoda super, ale z super w ciągu paru chwil zrobiło się nieciekawie. Burza, grad, deszcz dopadły mnie tuż przed schroniskiem, a mnie burza tak zblokowała, że zamiast iść szybko, wlokłam się. Tak więc doszłam zmoczona

Burza jak szybko przyszła, tak szybko poszła. I zrobiło się ładnie. Wprawdzie nachodziły chmury, ale już nie burzowe. Tak więc postanowiłam iść. Ludzi malutko, ze dwie osoby szły na Czerwoną, ktoś tam podchodził na Lodową, ale ostatecznie jak weszłam byłam tam samiutka. Widziałam ludzi skręcających na lewo. Na przełęczy nie zabawiłam długo, bo zaczęło kropić i wiać, ale Jaworowa skąpana była w słońcu. Potem nachodziły chmury, mgła, ale było już spokojnie i nic się nie działo. Może poza lawiną kamienną, która zeszła z jakiegoś zbocza, mnie ani nikomu kto był na tym szlaku nie zagrażała w żaden sposób. Ale huk był niesamowity. Na szczęście nie było tam ludzi, podejrzewam, że nawet nie ma tam dzikich ścieżek. Dolinę przemierzałam sama, minęły mnie tylko dwie osoby idące pod górę. Tak więc cały szlak mój

Można cieszyć się górami, od czasu do czasu stukając w kijki i coś podśpiewując, coby miśki nie wyszły. Dzień udany, ale mnie się wciąż marzy Lodowy Szczyt. Może kiedyś, ale do tego potrzebuję przewodnika, sama za cienka jestem na pozaszlakowe trasy.
https://drive.google.com/drive/folders/ ... sp=sharing12 lipca. Jak co roku: Tatrzańska Polanka - Śląski Dom - Polski Grzebień - Mała Wysoka - Polski Grzebień - Dolina Białej Wody. Na Małej Wysokiej jestem co roku od 2011 roku. Po prostu uwielbiam ten szczyt i tę trasę. Wybieram zawsze dzień ze stabilną pogodą, coby w pełni cieszyć się z wycieczki. Na Polskim Grzebieniu i Małej Wysokiej trochę ludzi jest, ale tłoku nie ma, można spokojnie odpocząć. Oczywiście zejście do Łysej Polany prawie w samotności, parę osób nad Litworowym Stawem oraz pojedyncze osoby bliżej leśniczówki.
https://drive.google.com/open?id=0B3ytz ... XJDd1JCb1U13 lipca - leje więc nie idę

14 lipca - pogoda ma być. Może nie super słonecznie, ale bez deszczu i burz. Przynajmniej do wieczora. A moja trasa to: Chochołowska - Grześ - Rakoń - Wołowiec - Jarząbczy - Kończysty -Starorobociański - Siwa Przełęcz - Ornak - Iwaniacka - Kościeliska. Uwielbiam takie długie trasy i to jeszcze graniówki. Wręcz kocham

Ludzi niewielu, spokojnie, cicho, pięknie. Przemierzam szlak w towarzystwie innej turystki, która dołączyła do mnie, szła tą trasą po raz pierwszy, który raz ja szłam, nie pamiętam, ale taką długość to po raz drugi, bo zawsze tylko odcinki. Jak już wsiadałyśmy do busa w Kościeliskiej zaczęło padać i grzmieć. Burza poszła dość szybko, lało jeszcze rano w sobotę, tak więc 15 lipca znów przerwa, choć potem się zrobiła pogoda, ale zapowiadali burze, których nie było.
https://drive.google.com/open?id=0B3ytz ... WtkZUw1dFE16 lipca - totalny chaos. Po raz kolejny na Bystrą Ławkę. Rano usiłowałam znaleźć nocleg w Szczyrbskim, ale w tym takim hostelu nikt nie odpowiadał, nie było nikogo w recepcji. Tak więc poszłam na szlak, z nastawieniem na powrót do Polski, choć było mi to nie na rękę. Ludzi dość sporo, pod przełęczą mały korek. Zimno, momentami deszcz ze śniegiem. Chciałam zahaczyć jeszcze o Skrajne Solisko, ale nie mając noclegu i wiedząc, że muszę wracać, dałam za wygraną. Na dole raz jeszcze poszłam do tego hostelu. Dwa lata temu płaciłam 20 euro, tym razem chcieli ode mnie 30. To dlatego, że tam jak ktoś jest sam dają cały pokój, łóżka są wolne, ale nikogo nie dokwaterują. Jak dla mnie dziwna polityka, w końcu to nie hotel tylko hostel. Zniechęcona mam już wracać, ale tuż przy dworcu jest hotelo-hostel co się Furtkotka zwie. Ktoś pisał o tym miejscu na forum. Co mi zaszkodzi, zapytam. Pytam, czy mają turystyczne ubytowanie na jedną noc. A owszem mają za 16 euro plus 1 euro klimatyczne. Biorę. Tu też w pokoju jestem sama, mimo, że dwa łóżka wolne. Pościel jest, ręczniki, czajnik, szklanki. Super. Idę jeszcze na spacer dookoła jeziora, bo jeszcze nigdy nie miałam okazji. Dzięki noclegowi, kolejnego dnia parę minut po 5 mogę iść na Krywań.
Fotek nie ma, przepadły.
17 lipca - Szczyrbskie - Jamski Staw - Krywań- Trzy Źródła i magistralą do Szczyrbskiego.
Rano zimno, czapka, szalik, rękawiczki, ale niebo czyściutkie, błękit, słoneczko, cudnie. Uwielbiam tak rano wyjść, cudowne uczucie być tak rano na szlaku. Tłoku nie ma, na Krywaniu może z 6 osób. Tyle, że pogoda zaczyna się sypać, siedzę i obserwuję jak stopniowo tworzą się chmury, niebo zaczyna się zasłaniać, powoli robi się szaro. Nie wiem, czy jakbym wyszła później odważyłabym się wejść na szczyt. Wprawdzie nic się nie działo, po prostu się zachmurzyło, ale zawsze jakaś obawa jest. A wracałam innym szlakiem, bo ciekawiej

Czasu miałam dość, żeby się nie spieszyć, tylko spokojnie delektować się szlakiem. Tego dnia wracam na kwaterę i dalej planuje trasy, śledząc prognozy, które pokazują co innego, a pogoda i tak swoje.
https://drive.google.com/open?id=0B3ytz ... U5CV090NzAcdn...