Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest N cze 16, 2024 6:43 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 21 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz lis 16, 2017 8:36 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt cze 22, 2012 7:38 pm
Posty: 843
Lokalizacja: siem-ce; m-ce
Z urlopu wróciliśmy w sobotę, także relacja jest dość świeża. Ogólnie jesienny urlop planowałem na październik, ale kierowniczki w pracy były innego zdania i padło na listopad. Wszędzie w wyższych górach spadł śnieg, do tego prognozy nie były zbyt dobre - nie bardzo wiedzieliśmy, gdzie jechać. W czwartek odkryłem, że początkowe dni urlopu mają być optymistyczne w południowej Rumunii. Decyzja zapadła szybko, żona chętnie przystała, zabukowałem noclegi i wygrzebałem z regału mapę Retezatu. Na dłuższe studiowanie tras niestety nie było już czasu.
W piątek wieczorem ruszyliśmy na południe i po nocy spędzonej na Węgrzech, gdzieś przy granicy, kontynuowaliśmy podróż w sobotę. Około jedenastej dotarliśmy w okolicę zbiornika Gura Apei. Dalszą jazdę do doliny Lapusnicu Mare zagrodził nam szlaban i tak też nasze zamiary o wejściu na Vf. Paltina w paśmie Godeanu spełzły na niczym. A miał to być świetny rekonesans i szansa na sprawdzenie warunków.
Kilkadziesiąt metrów za szlabanem startuje szlak niebieskiego krzyża w kierunku Rades-Zlata. Szans na wejście na jakiś większy wierzchołek już tego dnia nie było, ale postanowiliśmy podejść, jak najwyżej, w czasie, który mieliśmy do zmierzchu. Razem z nami wystartowała para Rumunów i tak też zmieniając się na prowadzeniu po około trzech godzinach marszu lasem dotarliśmy na bardziej odkryty teren ze skałkami, gdzie Rumuni się z nami pożegnali, a my przetorowaliśmy jeszcze trochę w kosówce na kolejne widoczne skałki. Dotarliśmy w okolice dwóch tysięcy metrów, lecz na zdobycie szczytu Vf. Zlata (2142 npm) było już tego dnia trochę za późno.

Obrazek

Obrazek

Co nas zaskoczyło: do wysokości 2000 metrów npm szliśmy praktycznie w lesie, co u nas w Tatrach jest niespotykane; wyżej teren porastał kosówką, a część skalna zaczynała się dopiero w okolicy 2300 metrów. Zaskoczyła nas także spora ilość śniegu - w najwyższym punkcie zapadaliśmy się powyżej kolan. Ale i tak bardziej zaskoczeni musieli być Rumuni, którzy na szlak wybrali się w trampkach. W drodze powrotnej minęliśmy kolejną rumuńską grupkę; szlak dzięki szlabanowi w dolinie dostał tej jesieni chyba drugie życie.
W niedzielę obudziliśmy się z lekkim bólem nóg, ale wiedząc o genialnej prognozie na ten dzień szybko się zebraliśmy i o świcie dotarliśmy dość dobrą drogą dojazdową do Complexul Alpin Rausor. Zaletą kompleksu narciarskiego była niewątpliwie jego wysokość, bowiem jest on położony ma 1185 metrów npm. Nasz cel tego dnia był ambitny, a był nim Vf Retezat (2482 npm) - trzeci najwyższy szczyt pasma. Kolejnego dnia mieliśmy zamiar dotrzeć aż na Peleagę, ale ta wycieczka zdecydowanie wyhamowała nasze zapędy.
Od samego początku podejścia towarzyszył nam śnieg, najpierw szlak prowadzi wzdłuż wyciągu, a następnie wznosi się długim trawersem na przełęcz Saua Ciurila. Stamtąd otwierają się bardziej rozległe widoki w głąb pasma. Na nasze szczęście szlak był dość dobrze przedeptany, bo na grzbiecie Culmea Lolaia znaki zginęły pod śniegiem. Do tego teren nie był sprzyjający wędrówce - kosówka poprzetykana skałami.

Obrazek

Obrazek

W palącym słońcu maszerowaliśmy granią przez dwa wierzchołki Lolaia (północny i południowy) w kierunku szczytu. Końcowy odcinek na Vf Retezat jest najlepszy (żona aż założyła raki) i prowadzi najpierw poszarpaną grańką, a następnie stromą rynną na wierzchołek. Ten najbardziej stromy odcinek rynny ominęliśmy, podobnie jak większość śladów, skałami po prawej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Sam wierzchołek jest zgodnie z jego nazwą "ścięty" i bardzo szeroki, ale widoki z niego zapamiętamy do końca życia. Jak na dłoni mieliśmy przed sobą całe pasmo Retezatu, Parangu, Gór Godeanu, a w tle bardzo wyraźnie jawiły się Fogarasze. Pomimo, że była to niedziela, na szczycie przez dobrą godzinę siedzieliśmy sami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dalszy szlak czerwonego trójkąta przez Culmea Prelucele-Retezat nie był przekopany - ruszyliśmy więc do dzieła i zabraliśmy się za robotę. Z przełęczy Prelucele Vf Retezat prezentował się wyjątkowo zacnie.

Obrazek

Niżej pojawiło się prawdziwe morze kosówki, w którym na nasze szczęście ukazały się także ślady przekopki. Szkoda nam było turystów, którzy dotarli tylko do tego miejsca, ale dla nas to było rozwiązanie problemu. Po wspomnianych śladach wygodnie wróciliśmy doliną Rausor do kompleksu narciarskiego.

Obrazek

Po niedzielnych śnieżnych zmaganiach, na poniedziałek postanowiłem zaproponować coś łatwiejszego i tak też po półtorej godzinie jazdy z Hategu (gdzie mieliśmy noclegi), dotarliśmy za Uricani w okolicę Cheile Scorotei. Większego zadupia, jak długo żyję, nie widziałem. Uricani mieni się na zdjęciu, z mojej mapy muntii nostri, dość efektownie, lecz w rzeczywistości to dość upiorne miasteczko i raczej nie polecałbym w nim noclegów.

Nasze nastroje były średnie na jeża, bo w górach nisko wisiały fenowe wały chmur, ale skoro dotarliśmy tak daleko, postanowiliśmy rozpocząć podejście na szczyt Vf. Piule w Małym Retezacie. Szlak prowadził nas dobrze przedeptanym wąwozem Scorotei, a następnie ładnym iglastym lasem, na malownicze pastwiska Stana Scorota. Im byliśmy wyżej, tym niebo stawało się co raz bardziej czyste od chmur, co ogromnie poprawiło nasze nastroje. Na łąkach natrafiliśmy na opuszczone szałasy i chatki pasterskie. Jeden nawet był otwarty i w pełni wyposażony. Z pastwiska ujrzeliśmy żleb, którym prowadził szlak na przełęcz Scorota, jednak ślady przekopki podążały w przeciwnym kierunku. Oznaczenia szlakowe się zgubiły, postanowiliśmy więc najpierw sprawdzić dokąd poszła ekipa, której ślady zastaliśmy. Otóż po około stu metrach okazało się, ze poszła na manowce, bo w pewnym momencie nastąpiło zagęszczenie śladów w śniegu i trop się urwał. Była to, po prostu kolejna turystyczna wycieczka donikąd, w stylu i wydaniu rumuńskim. Z owych manowców rozpoczęliśmy więc trawers do widzianego wcześnie żlebu, gdzie oczywiście pojawiły się znaki. Żleb był zasypany śniegiem, co raczej ułatwiło nam podchodzenie do góry. Z Przełęczy Scorota otwarł nam się widok na główny grzbiet Retezatu z Peleagą na czele. Teraz czekało nas półgodzinne podejście granią na szczyt Vf Piule - creme de la creme naszej wycieczki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Fenowe chmury wisiały już tylko nad masywem Oslei, a szkoda, bo z grani Piule-Plesa prezentuje się ona wyjątkowo dostojnie. W pełnej krasie za to zobaczyliśmy Góry Godeanu i Tarcu:

Obrazek

Obrazek

oraz masyw Parangu wyłaniający się z obłoków, jak na latającym chmurnym dywanie:

Obrazek

Tak też poniedziałkowe południe spędziliśmy na szczycie Vf. Piule (2081 npm). Z przełęczy zjeżdżaliśmy na butach po śniegu na polany Scoroty i zadowoleni wróciliśmy do auta. Po drodze nie spotkaliśmy żywej duszy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Okno pogodowe miało trwać cztery dni, więc we wtorek rano znów wybieraliśmy się w góry. Pomysłu nie miałem żadnego sensownego, ruszyliśmy więc w rejony Gura Apei. Pierwszego dnia, z okolic Lapusnicu Mic, ujrzałem łąkowe góry, po drugiej stronie doliny z dość odkrytym podejściem i wyraźną ścieżką poprowadzoną wzdłuż wiatrołomów. Postanowiliśmy więc iść tym tropem.
Dzień rozwijał się podobnie, jak poprzedni - w górach siedziały fenowe chmury. Podjechaliśmy, wzdłuż północnego brzegu zbiornika, jak najdalej śniegi i lody nas puściły, po czym zostawiliśmy samochód na przydrożnej wysepce i rozpoczęliśmy marsz szutrową drogą. Nie wiedzieliśmy dokąd, bez mapy, przekonani, że ruszamy w pasmo Godeanu. Drogę przy zbiorniku wybudowano tworząc strome skalne nasypy, tak też wbicie się na pobliskie grzbiety, nie jest aż takie łatwe. W końcu znaleźliśmy dogodną opcję, która poprzedzała nasze upatrzone, odkryte zbocze i co nas zaskoczyło, była ona przedeptana śladami człowieka z psem.
Początek podejścia był więc dość klarowny, z wiatrołomami pojawiła się wypatrzona wcześniej droga, niestety wyżej, w gęstym lesie, ślady się urwały. Ale nogi były już rozruszane, ruszyliśmy więc na azymut, stromo do góry. Kierunek wyznaczały nam tajemnicze czerwone paski na drzewach, co kilka metrów przekraczaliśmy zwierzęce tropy. W pewnym momencie, gdy przystanąłem na chwilę dla zaczerpnięcia oddechu, na drzewie zamiast paska ujrzałem czerwone kółko. Niżej w lesie usłyszałem coś, jakby burknięcie. Poczułem również specyficzny zapach, a gdy spojrzałem do góry zobaczyłem ukryte między drzewami skały. Między skałami dostrzegłem coś w rodzaju pieczary i pomyślałem od razu: "o mamo, to wygląda jak gawra". Zrobiło mi się nieswojo i spojrzałem w dół, po czym okazało się, że stoję w bardzo szerokim i świeżym śladzie niedźwiedzia. W tym momencie dotarła do mnie moja żona. Widzieliśmy już kilka razy dzikie niedźwiedzie, ale z tymi rumuńskimi jakoś nie bardzo mieliśmy ochotę się spotkać. Żona - straszka, chciał uciekać, ale ja nakazałem ciszę. Wyostrzyliśmy wszystkie zmysły i powolutku rozpoczęliśmy okrążenie gawry. Na nasze szczęście ślady niedźwiedzia biegły w dół, nasz kierunek był przeciwny.
Po kilkunastu minutach dotarliśmy na łąki. Dotarł tu również gość z psem i na tym (sądząc po śladach) zakończył swoją wędrówkę. Po naszej lewicy ujrzeliśmy szczyt, który wyglądał dość zachęcająco, postanowiliśmy na nim zakończyć swój marsz.
Doszliśmy do grani, którą biegł otyczkowany szlak, ale żadnych ludzkich śladów na nim nie było. Tak więc, możemy stwierdzić, że po opadach śniegu, byliśmy pierwszymi turystami, którzy dotarli w to miejsce.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Szczyt okazał się rozległą łąką - wysokościomierz na zegarku wskazywał 2150 metrów npm. Nie bardzo uśmiechało nam się wracać tą samą drogą przez tereny niedźwiedzia, postanowiliśmy więc kontynuować wędrówkę. Zresztą pogoda robiła się co raz lepsza, a teren przyciągał, jak niewidzialny magnes. Jak to na grani, szliśmy własnym tempem, wsłuchując się w górską ciszę i wpatrując w piękno karpackiego krajobrazu. Tak też dotarliśmy na kolejny szczyt z urwiskiem. Dzięki świetnej, listopadowej widoczności ujrzeliśmy widoki, które rozwaliły nas na łopatki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracać nam się już całkiem nie chciało - postanowiliśmy iść dalej wzdłuż urwiska i zejść na azymut do doliny, a następnie wzdłuż zbiornika wrócić do auta. Nasz plan się powiódł, po drodze trafiliśmy na ludzkie ślady, które gładko sprowadziły nas do drogi biegnącej wzdłuż rzeki płynącej do zbiornika.
Powrót zbiornikową drogą był bardzo żmudny i , co tu ukrywać, wrukwiający - trwał jakieś dwie godziny.

Obrazek

Wieczorem ściągnęliśmy na telefon mapy, których nie mieliśmy ze sobą. Okazało się, że nie byliśmy w górach Godeanu, lecz w paśmie Tarcu. Pierwszy szczyt nazywał się Baicu (2123 m npm), a ten z urwiskiem to była Matania 2150 (m npm).

Pogoda, zgodnie z prognozami, się zmaściła. W środę rano obudziliśmy się nieco wypompowani poprzednimi czterema dniami. Żona znalazła na Internecie jednak coś, co nas zaciekawiło, do tego stopnia, że postanowiliśmy tam pojechać. Wąwóz Cheile Banitei, położony przed Petroszanami, w Paśmie Sureanu. Dotarliśmy tam samochodem w niecałą godzinę. Wąwóz jest położony niedaleko głównej drogi, ale nie prowadzi przez niego żaden szlak. W pobliżu są tory kolejowe przy których zaczepił nas jakiś Rumun, w momencie gdy nieco zgłupieliśmy, zagubieni w poszukiwaniach owego wąwozu. Rumun mówił biegle po angielsku, przedstawił się jako strażnik parku i zapytał czego szukamy. Po naszej odpowiedzi skinął głową i zaprowadził nas prosto do niedaleko położonego wąwozu. Od naszego pomysłu próbował nas jeszcze zniechęcić, mówiąc, że w wąwozie jest wody po kolana (nic dziwnego - w końcu płynie nim rzeczka). Niezrażeni, podziękowaliśmy mu serdecznie i zeszliśmy w dół. Pierwszy kontakt z wodą był dość intensywnym przeżyciem, ale im dalej, tym szło nam się lepiej. Sam wąwóz nie jest długi; miejscami można odpocząć i się nieco wysuszyć na wyślizganej skale. Odwiedziliśmy też otwartą jaskinię Pestera Bolii, jednak oświetlenie nie było załączone, więc po krótkiej eksploracji wróciliśmy do jej wylotu.

Obrazek

Obrazek

W czwartek, pogoda bez zmian - wizyta na zamku w Hunedoarze.

Obrazek

W piątek było ranne przejaśnienie, które wykorzystaliśmy na krótką, czterogodzinną wizytę w paśmie Poiana Rusca. Znowu szliśmy bez mapy, gdzie nogi poniosą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Sobota była dniem powrotu do kraju. Prognozy nie były do końca przekonane, co zamierzają przekazać, postanowiliśmy więc zaryzykować i jeszcze raz ruszyć w góry. Celem był Vf Tulisa - jeden ze szczytów położonych w bocznych ramionach pasma Retzeat. Aby się w jego okolice dostać trzeba było pokonać początkowy odcinek doliny Rau Barbat. Najlepiej byłoby to zrobić wozem terenowym, nasz jednak nie bardzo pasował do tej opcji. Już na początku podjazdu, we wsi Hobita, asfalt się zwinął, a następnie pojawiła się droga, na której kocie łby wyglądały jak KOCIE ŁBY. O łbach szybko zapomniałem, gdy dotarłem do szlabanu, wprawdzie otwartego, ale wyraźnie informującego, że dalszy ruch samochodów prywatnych jest zakazany. Żeby marzyć o Tulisie musieliśmy jechać dalej, inaczej czekał nas dwugodzinny marsz doliną do miejsca startu. No trudno, postanowiliśmy się przejść chociaż doliną. Zgadnijcie co się później stało?
Z chałupy położonej na samym krańcu zamieszkałej części doliny niespiesznie wymaszerował zaspany Rumun (była sobota), podszedł do mnie i zapytał czy mówię po niemiecku. Na co ja jemu, że nie bardzo, ale coś tam rozumiem. I tak też po krótkiej rozmowie gościu objaśnił nam, że ten znak nas nie dotyczy (ale kogo, to nie wiem, heh) i że śmiało możemy jechać dalej w głąb doliny kolejne 20 km. Aż tyle, to nie musieliśmy, ale po naszych serdecznych podziękowaniach, facet wrócił do siebie, a my rozpoczęliśmy podjazd.
A był to podjazd iście epicki dla naszego samochodu, ale spuszczam na to zasłonę milczenia.
Zaparkowaliśmy we właściwym miejscu i dróżką wzdłuż rwącego potoku Tulisa zaczęło się nasze podejście do góry. Z doliny Barbat nie wiodą na Tulise żadne szlaki, ale różnego rodzaju trakty wiodą w odpowiednim kierunku. Po drodze było kilka przygód, po czym dotarliśmy na przełęcz pod Vf. Baiu. Grzechem byłoby nie podejść na pobliski szczyt.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A potem pogoda znów się zaczęła poprawiać. Nam to pasowało, bo czekało nas podejście na łąkowy szczyt Vf. Tulisy (1792 npm).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zeszliśmy przez pastwiska Pietricele, w towarzystwie kolejnych niedźwiedzich śladów, z powrotem do doliny potoku Tulisa.
Jeszcze w sobotę wróciliśmy do Polski. W poniedziałek poszliśmy do pracy. Dzisiaj jest czwartek - chcę już tam wracać.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lis 16, 2017 10:10 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
Podoba mi się, wszystko. Wy, góry, pora roku, śmiałe decyzje...
Miałeś natchnienie, jak wybierałeś ten rejon na urlop w listopadzie.

(dźwięczne górskie nazwy: Pietricele, Tulisa, Rau Barbat, Poiana, Rusca, Piule, Peleaga, Rades-Zlata)

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lis 16, 2017 10:21 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): So lut 09, 2013 10:52 pm
Posty: 1144
Lokalizacja: Łódź
Wow !!! Co tu więcej pisać. Respekt.

_________________
Gdzie wola - tam droga.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lis 16, 2017 11:43 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
I to jest fajnie spędzony, jesienny urlop :) Piękne zdjęcia, bardzo mi się podoba ten kontrast między późną jesienią, a wkraczającą zimą.
Co do tras, to powiem tylko tyle - macie jaja. Ja to jednak jestem beznadziejny cykor pod tym względem, lubię włóczyć się po różnych chaszczach, ale muszę dokładnie wiedzieć gdzie idę, wszelkie improwizacje ostatnio bardziej mnie stresują niż ekscytują :oops:

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 17, 2017 7:57 am 
Kombatant

Dołączył(a): Cz gru 15, 2016 11:53 am
Posty: 439
Lokalizacja: Łódź
Masz talent do zdjęć. Niektóre wyglądają jak malowane, te na przykład..

Obrazek

Obrazek

fajnie uchwycony kontrast pomiędzy jesienią a zimą:

https://images82.fotosik.pl/906/4c587ff47798f3fa.jpg


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 17, 2017 11:12 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 09, 2014 2:19 pm
Posty: 3048
Bardzo to wszystko ładne! Super zdjęcia!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 17, 2017 11:18 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Cz paź 22, 2015 5:17 pm
Posty: 2496
Lokalizacja: Poznań
Wczoraj tylko obejrzałam zdjęcia a dziś przeczytałam i obejrzałam
magis napisał(a):
...planowałem na październik, ale kierowniczki w pracy były innego zdania i padło na listopad.
Jak pokażesz im zdjęcia to już urlopu w listopadzie nie dostaniesz :wink:
Zdjęcia jak widoki, piękne.
magis napisał(a):
Powrót zbiornikową drogą był bardzo żmudny i , co tu ukrywać, wrukwiający - trwał jakieś dwie godziny.
No nie narzekaj :wink: , takie widoki to nie asfalt do Morskiego Oka :)
magis napisał(a):
...niespiesznie wymaszerował zaspany Rumun...

magis napisał(a):
...przedstawił się jako strażnik parku i zapytał czego szukamy. Po naszej odpowiedzi skinął głową i zaprowadził nas prosto do niedaleko położonego wąwozu.
Fajni ludzie Ci Rumuni. W tym wąwozie to chyba nie całą drogę tą rzeczką, bo woda chyba zimna, no i buty przemoczone. Ale widoki cudo.
magis napisał(a):
...chcę już tam wracać.
Wcale się nie dziwię :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 17, 2017 10:01 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 9:46 pm
Posty: 4469
Lokalizacja: GEKONY
Jakby to powiedział Czesio... Zajebiaszczo!

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.

http://summitate.wordpress.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So lis 18, 2017 10:47 am 
Kombatant

Dołączył(a): N sie 10, 2008 4:21 pm
Posty: 345
Lokalizacja: W-wa
A najpiekniejsze w tym wszystkim jest to, ze nie widac zadnych innych ludzi.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So lis 18, 2017 9:06 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Wt kwi 05, 2016 3:42 pm
Posty: 269
Lokalizacja: Kraków
gizmo napisał(a):
ze nie widac zadnych innych ludzi.

I to jest w górach Rumunii wspaniałe. Policzmy jeszcze- z tego, co słyszałem w Rumunii jest prawie 5 tysięcy niedźwiedzi, więc poza sezonem szanse spotkania turysty i niedźwiedzia -prawie się wyrównują. No trochę przesadzam, bo niedźwiedź częściej nas widzi, niż my jego, a ma się gdzie ukryć.

I pomyśleć, że onegdaj mieliśmy z tym pięknym krajem wspólną granicę... Wspaniałe zdjęcia, wciągająca relacja. Jak zawsze- żal, że nie dłuższy mieliście urlop.
Czy ujmowaliście jakieś panoramy w postaci filmów? Z zeszłorocznych 3 dni skiturowych w Rumunii kolega zmontował coś takiego: https://www.youtube.com/watch?v=KQLwBn0-zrY -też prawie 0 ludzi, tylko Maramures, Góry Rodniańskie i nasza 7-ka.
Gratuluję wspaniałej wyprawy


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 19, 2017 10:31 am 
Weteran

Dołączył(a): Śr cze 04, 2014 7:19 pm
Posty: 138
Lokalizacja: Dankowice/Bielsko-Biała
Ale trafiłeś z wyborem miejsca na urlop !!!
Pokazałeś piękne góry na pięknych zdjęciach :)
Świetna relacja, pozdrawiam ;)

_________________
http://mateuszorantek.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 19, 2017 9:42 pm 
Weteran
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 12, 2008 12:37 pm
Posty: 139
Rumuńskie góry są rewelacyjne, miałem okazję być na kilku trekingach. Swoboda i góry po horyzont, nic tylko rozstawiać namiot na połoninie...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn lis 20, 2017 5:04 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt cze 22, 2012 7:38 pm
Posty: 843
Lokalizacja: siem-ce; m-ce
nutshell napisał(a):
Piękne zdjęcia

krank1 napisał(a):
Super zdjęcia!

krzysztof_KrK napisał(a):
Gratuluję wspaniałej wyprawy

e_l napisał(a):
Zdjęcia jak widoki, piękne.

Dzięki.
oran77 napisał(a):
Ale trafiłeś z wyborem miejsca na urlop !!!

Ale z wyborem wyczekałem do ostatniego dnia przed jego rozpoczęciem :).
gizmo napisał(a):
nie widac zadnych innych ludzi.

Tylko pierwszego dnia spotkaliśmy dwie grupki turystów, później już nikogo.
krzysztof_KrK napisał(a):
Czy ujmowaliście jakieś panoramy w postaci filmów?

Nagrywam różne badziewia, także timelapsy, ale to na własny użytek, bo efekty na razie na kolana nie powalają :wink:.
e_l napisał(a):
W tym wąwozie to chyba nie całą drogę tą rzeczką, bo woda chyba zimna, no i buty przemoczone.

No, praktycznie to cały czas rzeczką, ale wąwóz jest niedługi, a buty mieliśmy na zmianę. Latem musi tam być zdecydowanie przyjemniej.
nutshell napisał(a):
wszelkie improwizacje ostatnio bardziej mnie stresują niż ekscytują

Ja ostatnio tak planuje wycieczki, że prawie na każdej jakaś mniejsza lub większa improwizacja się pojawia :).


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt lis 21, 2017 8:29 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 31, 2005 7:05 am
Posty: 1609
Lokalizacja: Brzozówka k. Krakowa
Super fotki i rejony. Miałem przyjemność być w wersji letniej.

_________________
Góry mogą zastąpić wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi gór.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt lis 21, 2017 8:32 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 12, 2017 7:32 am
Posty: 4099
Ależ tradycyjnie pięknie. I ta pustka... Bardzo, bardzo :salut: :thumleft:

_________________
Urodziłeś się, by być prawdziwym, a nie perfekcyjnym.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt lis 21, 2017 12:45 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 12:43 pm
Posty: 3533
Lokalizacja: Węgierska Górka
Mega zdjęcia i Mega krajobrazy! :shock: Te góry to bardzo przypominają mi Tatry Zachodnie ;)

_________________
Galeria zdjęć


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt lis 21, 2017 12:52 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10406
Lokalizacja: miasto100mostów
Kopara mi opadła. magis, Tobie się chyba nie kończą świetne pomysły. Ależ, kur.wa jego w du.pę zapier.dolona mać, zazdroszczę.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lis 22, 2017 10:41 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 12:43 pm
Posty: 3533
Lokalizacja: Węgierska Górka
Krabul napisał(a):
Ależ, kur.wa jego w du.pę zapier.dolona mać, zazdroszczę.

:lol: :lol:

_________________
Galeria zdjęć


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lis 22, 2017 12:34 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
magis napisał(a):
Ja ostatnio tak planuje wycieczki, że prawie na każdej jakaś mniejsza lub większa improwizacja się pojawia :).

Ja planuję tak, że nie mają się pojawiać, a się pojawiają :lol: Chyba czas zmienić taktykę i podejść do tematu bardziej bezstresowo ;-)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lis 23, 2017 5:55 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt cze 22, 2012 7:38 pm
Posty: 843
Lokalizacja: siem-ce; m-ce
nutshell napisał(a):
Ja planuję tak, że nie mają się pojawiać, a się pojawiają

A ja znowu tak słabo je planuję, że siłą rzeczy muszę na miejscu improwizować :wink: . Inna sprawa, że jest to głównie zależne od "oszlakowania" rejonu. Tam, gdzie ono nie występuje, najlepiej i najłatwiej ocenia się sytuację na miejscu (przynajmniej tak jest w moim przypadku).
Krabul napisał(a):
Ależ, kur.wa jego w du.pę zapier.dolona mać, zazdroszczę.

Znam to uczucie :wink: .


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 26, 2017 5:26 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn paź 29, 2007 8:31 pm
Posty: 3189
Lokalizacja: Nowy Sącz
Relacja i zdjęcia roku - tyle w temacie :!:

_________________
http://naszczytach.cba.pl/ Aktualizacja 2023 - nowe: Góry Skandynawskie, Taurus w Turscji, Alpy Julijskie, Kamnickie, Ennstalskie, Tatry Bielskie, Murańska Planina, Haligowskie Skały i wiele innych. Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 21 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL