Pancernik napisał(a):
Fatalne zdjęcia.
Jak Jola w szortach, to ujęcie z daleka, jak Jola się opala, to jedynie wzmianka, a fotki niet

.
Bardzo proszę o poważne podejście do konstruktrywnej krytyki i jak najszybszą poprawę

.
DZIEŃ 5 - 18 października - środaWstaje kolejny pogodny dzień. Jola zrobiła królewskie kanapki na śniadanie.

Żegnamy się z pozostałymi i idziemy wgłąb doliny Jawornika. Cmentarz i cerkwisko w lesie.


Opuszczamy popularne ścieżki i leśnymi drogami wspinamy się na Kamień.

Szurając butami po lesie pełnym liści...

...w końcu docieramy do kulminacyjnego grzebienia skałek.

W oddali kręcą się jakieś śmigła.

Odpoczynek, posiłek, pogaduchy i obieramy kierunek Rzepedź.
Oczywiście w drodze przez las nie mogło zabraknąć atrakcji w postaci drogi zrywkowej.

Błądząc po koleinach, krzakach i innych atrakcjach udaje nam się wyjść na malownicze łąki górnej Rzepedzi.


Niestety cywilizacja mocno wkracza w dolinę. Dużo nowych domów/daczy.
Maszerujemy sobie tą wiejską drogą. Mijamy cerkiew.

Ponieważ zamarzył nam się sklep maszerujemy monotonnie asfaltem kilka km do Rzepedzi głównej. Po napełnieniu brzuchów odbijamy w boczną dolinę Turzańska. W tym samym kierunku idzie miejscowy pan z którym urządzamy sobie pogawędkę. Zachwala obecny transport publiczny w Bieszczadach ("Nie będzie niczego" K.Kononowicz). Zapytany gdzie by tu namiot postawić doradza najlepsze miejsce czyli stadion turzański. Ok, brzmi nieźle, idziemy za naszym przewodnikiem. Docieramy w końcu do tego sportowego przybytku i stawiamy namiot, trochę już się późno zrobiło więc nie wybrzydzamy.

Uczynny pan pokazuje nam jeszcze tajne źródełko wody pitnej ukryte w krzakach i życzy dobrej nocy.
Sączymy piwa z uzupełnionych zapasów. Po zmierzchu, ktoś wetknął wtyczkę do prądu i cerkiew po drugiej stronie ulicy rozbłysła różnymi światłami. Chwytam za aparat i idę zobaczyć te iluminacje.

I tak mija kolejny dzień łażenia przed siebie.
C.D.N.