Drugi górski rachunek sumienia

Zaczynamy ostro w styczniu od wejścia Batyżowieckim Żlebem na Gerlach.

Początek lutego to wejście na Szpiglasową Przełęcz od Morskiego Oka, szybka akcja, bo dojście z Palenicy na górę zajmuje mi 3h.
Luty próba ataku na Durny, zostajemy jednak przepłoszeni przez lawiny ze żlebu i na pocieszenie wchodzimy na Baranie Rogi.

Maj to wejście na Ganek od Złomisk.

Czerwiec wejście na Kieżmarski Szczyt, przez Mały Kieżmarski.

Sierpień to tydzień urlopu w Poroninie, zaliczam sam Kończystą granią od Batyżowieckiego Stawu.

Trzy dni potem wchodzimy z kolegą na Staroleśną przez Kwietnikowy Żleb.

i granią na Małą Wysoką.

Pod koniec sierpnia w celach treningowo-aklimatyzacyjnych wchodzimy Martinką na Gerlach.

Koniec sierpnia to kilkudniowy wyjazd do Austrii. Na rozgrzewkę po przyjeździe zaliczamy Taghaube, niewielki szczyt w Alpach Berchtesgadeńskich.

Następny dzień to przejście ferraty Königsjodler i wejście na Hochkönig najwyższy szczyt wspomnianych Alp.

Dwa dni potem wchodzimy granią Studlgrat na najwyższy szczyt Austrii Großglockner.

Jakoś potem nie siadała pogoda i rok kończę wejściem w grudniu z Białego Potoku zielonym szlakiem na Mały Rozsypaniec w Małej Fatrze, apetyt był na Wielkiego, ale wiało wtedy jak jasny gwint, trzy razy pobłądziliśmy tracąc przy tym sporo sił, więc odpuściliśmy dalsze wędrówki.

Pogoda, zdrowie i kondycha dopisywały i oby w tym roku było tak samo, bo plany są grube
