Główną atrakcją miał być koncert sylwestrowy, na który w końcu nie poszliśmy. Zamiast tego wjechaliśmy autem na Cyrhlę i stamtąd oglądaliśmy fajerwerki. Było na co popatrzeć. Zdjęć nie robiłem, bo i tak nie umiem. Poza tym spędziliśmy ponad tydzień w Zakopanem i było rodzinnie i superowo. Lubię wyjazdy rodzinne, bo choć znacznie więcej kosztują, to wyrzuty sumienia mam mniejsze jak sobie po krzakach latam, a wiem że reszta też się dobrze bawi. Były przede wszystkim narty, bo Filip może i chce zjeżdżać non stop. Były termy - tym razem Bukowina - Białka o niebo lepsze. Do Chochołowa nie pojechaliśmy z powodu korków. Poza tym. Ścieżka w koronach. Dla rodzin naprawdę super sprawa. Widoki, atrakcje i te rzeczy. Wiało niemiłosiernie i Filipa na górze wręcz przewracało. Został z mamą kondygnację niżej bo baliśmy się, że go porwie.



Na samej górze jest rozpięta taka jakby trampolina z siatki. 32 metry nad ziemią. Pierwszy krok daje się niepewnie.

Potem podjechaliśmy jeszcze nad Szczyrbskie Pleso. Niestety bez widoków.
Codzienny rytuał, zawieźć młodego na stok, wypożyczyć narty, karnety na parę godzin i dyżur w pobliskiej knajpie na wszelki wypadek.

Była Gubałówka i gdyby jeszcze widoki były, to by była bajka. Ale tyle śniegu sypało, że i tak było świątecznie.

W przerwach między nartami - oczywiście sanki

Ojciec latał po krzakach zbierając kamienie i zaliczając kapusty do Korony Tatr i okoliczności.






Filip zdobył Kopieniec i to jest bardzo dobry cel na zimową wycieczkę rodzinną. Polecam.




I Dolina Strążyska


Za miesiąc ferie. Jak pracodawca i wynagrodzenie pozwolą to znowu pojedziemy.
|