Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Spisz - i po urlopie 5
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=19757
Strona 1 z 1

Autor:  magis [ Pn mar 26, 2018 7:21 pm ]
Tytuł:  Spisz - i po urlopie 5

Zaplanowałem sobie dwa dni urlopu na czwartek i piątek w pracy, a ostatecznie dorzuciłem jeszcze zaległy jeden dzień i z weekendem wyszło mi pięć dni w sumie. Potem zastanawiałem się po co mi w ogóle urlop w marcu. Na halach krokusów jeszcze zbytnio nie widać, zima w górach w tym roku tęga, drzewa bezlistne, śniegi przepadające - dla turysty lipa. Na łąki za wcześnie, a przekopki w Tatrach zdążyły się już mi przez te kilka miesięcy zbrzydnąć. Prognozy okazały się bardzo pozytywne na wszystkie rejony w ogromnym promieniu od mojego miejsca zamieszkania, postanowiliśmy więc nie kombinować i ruszyliśmy wcale nie tak daleko, czyli w Pieniny.
Środa, Małe Pieniny.
Mroźnym i zachmurzonym porankiem zameldowaliśmy się w Czerwonym Klasztorze na Słowacji, skąd ruszyliśmy Przełomem Dunajca. A śnieg jeszcze, jak na złość, w twarz nam prószył. Na szczęście w okolicy Sokolicy padać przestało i się rozwiało. Przepraszam drodzy czytelnicy, ale tak mi się to zrymowało.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na szlaku jest informacja, że ze skał mogą spadać kamienie i wyobraźcie sobie jeden wielkości gruszki (nie bez powodu to piszę - gruszki) spadł metr ode mnie. Łepetynę by mi na pewno rozłupał, także na spacery w Pieniny polecam kask (ewentualnie grube dredy).
W schronisku o niespodziewanej nazwie "Chata Pieniny" mimo wczesnej pory serwowali żarcie, także spożyliśmy po pysznym gulaszu i Pilsnerze. Na Słowacji, we wszystkich wsiach jest jedna knajpa-satelita i na tym się kończy, ale w Lesnicy jest odmiana. Knajpy są co kilkadziesiąt metrów i kuszą "capovaną" ofertą. A pomiędzy knajpami stoją sklepy spożywcze. I tak też przy drugim wymiękliśmy i kupiliśmy kolejnego browara. Sytuacja wręcz godna obrazu: samo południe, słońce piecze, słowacka wieś, jakiś kulawy pies szczeka na rogu i środkiem ulicy kroczę ja (żona kilka metrów dalej udając, że mnie nie zna) z puszkowym browarem w ręku, a aluminium odbija światło i razi mnie w czoło. Po drodze pozdrawiam miejscowych emerytów i z wolna docieramy do pierwszego tego dnia podejścia na Przełęcz Targów. Tam widoki na Pieniny Właściwe.

Obrazek

Obrazek

W drodze zejściowej mijamy jeszcze widokową Cerlę i akurat, jak pogoda znowu się kiepści, wracamy na parking. W słowackim przewodniku napisane jest, że jest to jeden z najlepszych szlaków na Słowacji i ja to po przejściu potwierdzam.

Obrazek

Czwartek, Tatry Wysokie.
Czyli wejście na Kościelec (wprawdzie już nie zimowe) ze specjalną dedykacją dla Sheali.
Na Boczaniu (który preferuję) zima w pełni - słabo już się robi od tego śniegu.
Rano ludzi jeszcze jest niewielu na szlaku, ale pod Kasprowym już hordy. Powoli po śladach docieramy na Przełęcz Karb. Z Kościelca schodzą już pierwsi turyści. Pogoda zdrowa - widoki po horyzont. Ostatnio często taką trafiam w swoje urodziny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na podejściu na Kościelec ubieramy raki i asekurujemy się czekanem, bo stopnie są dość śliskie i lepiej uważać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widoki ze szczytu są dużo lepsze niż latem, bo słońce pięknie oświetla śniegi, a nie ciemne skały. Poparzyło nam też gęby, bo zapomnieliśmy o olejku przeciwsłonecznym (wyglądamy, jak dwa kulfony). Przezornie po wyciecze nabyliśmy go w okolicznym sklepie.

Obrazek

Obrazek

Na koniec rada: w środku tygodnia Kościelec nie jest aż tak tłumnie odwiedzany i to chyba właściwy czas żeby na luzie go atakować, ciesząc się jako takim spokojem.

Piątek, Magura Spiska.
Odpoczynkowy dzień spędziliśmy na odwiedzeniu okolicy, w której mięliśmy noclegi. Z Trybszu ruszyliśmy więc niebieskim szlakiem w kierunku Wierchowiny. Na szlaku nie było żadnych ludzkich śladów, co nas nieco zaskoczyło, bo jest bardzo widokowy i prowadzi głównie w odkrytym terenie, nieznacznie się wznosząc.

Obrazek

Obrazek

Z Wierchowiny pierwsze widoki na Tatry - niestety widoczność tego dnia nieco zawiodła. Następnie podeszliśmy na Pawlików Wierch, który wznosi się nad genialnie umiejscowioną górska osadą. Zazdroszczę ludziom, którzy tam mieszkają i uprawiają ziemię. Czerwonym szlakiem zeszliśmy do Łapszów Wyżnych. Profil szlaku okazał się nieco bardziej stromy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Żeby wrócić do Trybszu musieliśmy podejść na Grandeus, a następnie przemierzyć polny grzbiet. Widoczność spadła do tego stopnia, że ledwo było widać Tatry. A szkoda, bo na Grandeusie zamocowano darmową (!) lunetę z której można by było je obserwować.

Obrazek

Obrazek

Na zejściu do Trybszu towarzyszył nam śpiew księdza z głośnika i dzieci na rekolekcjach: jak dobrze być barankiem i wstawać sobie rankiem...

Sobota, Tatry Wysokie.
Wstaliśmy, jak baranki, przed świtem nawet. Drogę z Pienin przez Magurską Przełęcz zapamiętamy jako bardzo widokową, śmiało poprowadzoną serpentynami z pięknymi widokami na Tatry.
Etap podróży zakończyliśmy na Parkingu pod Popradzkim Stawem. Z radością ukontentowaliśmy brak parkingowego. Pierwszy raz szliśmy tym szlakiem rano a nie nocą, bo tak bardzo wierzyliśmy w dobre prognozy. Na rozdrożu, pomiędzy podejściem na Koprowy i Rysy, dwaj słowaccy narciarze pytają nas z nadzieją o krem przeciwsłoneczny - mamy i z przyjemnością się dzielimy. Ponoć w schronisku przy Popradzkim Stawie nie mają takiego asortymentu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na Wołowcową Przełęcz dotarliśmy po przeróżnych śladach - na koniec po własnych. Tłum narciarzy, jak zawsze maszerował na Wołową Przehybę. A my fajną grzbietową linią doszliśmy na Hińczowy Zwornik. We właściwym momencie, bo po kilkunastu minutach napłynęły chmury i kolejno rozsiadły się na szczytach. Chciałem jeszcze wejść na Hińczową Turnię, ale uznałem, że bez asekuracji jest to dla mnie zbyt duże ryzyko. Trochę było to absurdalne, bo od szczytu dzieliło mnie kilkanaście metrów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zeszliśmy tą sama drogą, uciekając przed schodzącą do doliny chmurą. Na parkingu oczywiście nas odpowiednio skasowali.

Niedziela, Pieniny Spiskie.
Ostatni dzień urlopu potraktowaliśmy spacerkiem po odcinku Spiskich Pienin. Na Żarze byliśmy w zeszłym roku, ale widok tak nam się spodobał, że postanowiliśmy odwiedzić go ponownie. Na halę Wapienne doszliśmy bez szlaku, bo rowerowy nie jest już znakowany, a wszędzie straszą tabliczki pod tytułem "teren prywatny". Prywatny, czy nie, nieważne - widoki są z niego piękne na Tatry. Szkoda tylko, że znów trafiliśmy na dzień ze słabszą przejrzystością powietrza.

Obrazek

Obrazek

Wyżej odnaleźliśmy czerwony szlak, prowadzący na Żar. Na szczycie Żaru wybudowano małą wieżę widokową. Chyba mieli nadmiar drewna i energii, bo widoki z niej są identyczne do tych z okolicznych wyrębów.

Obrazek

Za to z Żaru panorama na Tatry klasa sama w sobie. Jedna z najlepszych na Spiszu. Trzeba tylko podejść trochę dalej grzbietem, bez znaków, wyraźną ścieżką.
Klimatycznym czerwonym szlakiem zeszliśmy do Dursztyna, skąd do Łapszów Niżnych z powrotem sprowadził nas szlak rowerowy. Po drodze mijaliśmy domki letniskowe z widokami na Tatry, które mogą śnić się po nocach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jak to podsumować? Marzec z pewnością nie jest najlepszym miesiącem do zwiedzania Spiszu, ale czasami jest w stanie uraczyć turystów piękną pogodą oraz pustką na szlaku (tylko w Tatrach spotykaliśmy ludzi). Mam takie marzenie, że kiedyś tam zamieszkam.

Autor:  TataFilipa [ Pn mar 26, 2018 8:54 pm ]
Tytuł:  Re: Spisz - i po urlopie 5

Ja też. Chciałbym tam zamieszkać znaczy...

Autor:  e_l [ Pn mar 26, 2018 9:33 pm ]
Tytuł:  Re: Spisz - i po urlopie 5

magis napisał(a):
Potem zastanawiałem się po co mi w ogóle urlop w marcu.
No właśnie po co, chyba po to aby nas drażnić :wink:
magis napisał(a):
Pogoda zdrowa - widoki po horyzont. Ostatnio często taką trafiam w swoje urodziny.
To ile razy w roku Ty masz urodziny?
Nie wiem czy bardziej podobają mi się te zdjęcia z Pienin czy te z okolic Hińczowego Zwornika.
Wysoka i Kończysta w chmurkach wyglądają przepięknie. :)

Autor:  oran77 [ Wt mar 27, 2018 2:24 pm ]
Tytuł:  Re: Spisz - i po urlopie 5

Tylko pozazdrościć takiego urlopu :) Zewsząd mieliście piękne widoki, ale mimo wszystko tatrzańskie panoramy rządzą !!!

Autor:  farix [ Wt mar 27, 2018 3:35 pm ]
Tytuł:  Re: Spisz - i po urlopie 5

Fajne wycieczki, fajne klimaty. Z jednym zastrzeżeniem
magis napisał(a):
... słabo już się robi od tego śniegu.

przepraszam, ale się nie zgodzę - śniegu trwaj :)

Autor:  magis [ Wt mar 27, 2018 5:51 pm ]
Tytuł:  Re: Spisz - i po urlopie 5

farix napisał(a):
przepraszam, ale się nie zgodzę - śniegu trwaj

Wiosno, nadejdź :eye: !
e_l napisał(a):
To ile razy w roku Ty masz urodziny?

Jak tak głębiej się zastanowię, to wychodzi mi, że raz na 365 dni :wink:.

Autor:  Redemption MM [ Śr mar 28, 2018 10:06 am ]
Tytuł:  Re: Spisz - i po urlopie 5

Tak jak nie lubię Pienin, to Twoje zdjęcia ze Słowacji mnie kuszą. Zajadę w sierpniu :)

Autor:  anke [ Śr kwi 04, 2018 1:29 am ]
Tytuł:  Re: Spisz - i po urlopie 5

Nieźle upakowane 5 dni, różnorodnie. Chociaż ja to chyba wolę wciągać się na dłużej w jakiś jeden klimat.
(a tak w ogóle i przy okazji to czekam także na relację z Austrii)

Autor:  magis [ Cz kwi 05, 2018 6:14 pm ]
Tytuł:  Re: Spisz - i po urlopie 5

Redemption MM napisał(a):
Tak jak nie lubię Pienin, to Twoje zdjęcia ze Słowacji mnie kuszą. Zajadę w sierpniu

Ja się do nich ciągle, stopniowo przekonuję. Chyba wystarczy tam omijać zatłoczone miejsca, albo atakować od południa :wink:.
anke napisał(a):
Chociaż ja to chyba wolę wciągać się na dłużej w jakiś jeden klimat.

Tylko, że na Spiszu klimat jest jednolity, a jego mianownikiem są Tatry.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/