Pogoda jaka jest, będzie widać. Prognozy przewidywały opady od godz. 12 a więc niespiesznie ruszyłam w nadziei, że przed deszczem dotrę do schroniska
Minęłam pierwszy rząd łańcuchów i gdy doszłam do ulubionego mostku
zaczęło mżyć. Parę lat temu w tym miejscu skróciłam sobie trasę z Czerwonej Ławki omijając Zbójnicką Chatę.Nie lało ale kropiło w miarę intensywnie.
Minęłam Warzęchowy Staw
drugi rząd łańcuchów (jednych i drugich można w ogóle nie dotykać bo są brudne i zardzewiałe)
Długi Staw
i lekko mokra weszłam do schroniska.
Zamówiłam coś do picia
i zanim skonsumowałam ten złocisty płyn a potem doszłam do siebie to tak jakby przestało padać.
Pora wczesna, ambitne cele nie wchodziły w grę (byłam na nich w lepszej aurze) no to zapoznałam się z tą doliną bliżej. Przyjrzałam się niektórym stawom
na jednym jeszcze są pozostałości zimy
Szczyty zw chmurach, choć czasami się odsłaniały
tam w chmurach jest Rohatka
Na szlaku pierwsze podczas tego pobytu kozice
Tych dzwonków alpejskich jest całe mnóstwo
I taką zachmurzoną dolinę opuściłam, ale nie padało.
Ja zakończyłam wycieczkę a On jeszcze ma kawałek przed sobą
.
Ugadać możemy się gdzieś na piwie, a to z dwóch powodów