Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 1
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=19923
Strona 1 z 1

Autor:  Pancernik [ Pn lip 23, 2018 5:26 pm ]
Tytuł:  Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 1

Spędziłem rodzinny tydzień na południu Sycylii, w Marina di Ragusa.
Tytułem wstępu garść w miarę typowych, sycylijskich klimatów :mrgreen: .


Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Autor:  Pancernik [ Pn lip 23, 2018 7:17 pm ]
Tytuł:  Re: Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 2

Żeby nie zwariować, jeden dzień zaplanowałem przeznaczyć na wdrapanie się na Etnę.
Wystartowałem z mojego domku o 5:00 stalowym włoskim rumakiem (z wypożyczalni) Fiatem 500L.
Dwie i pół godziny później dotarłem do Rifugio Sapienza. Już w czasie podjazdu ostatnimi kilometrami szacunek budziły zastygłe zwały (hałdy?) brunatnoczarnej lawy, którą wyhamowały elementy konstrukcyjne drogi. Na szczęście nawierzchnia była naprawdę OK, niektóre zakręty to, jak to w górach, agrafki.
Najpierw espresso doppio i cornetto (rogalik z czekoladą) w schronisku, podany przez bardzo urodziwą, „górską” Włoszkę.
Potem przepoczwarzyłem się w swój ekwipunek (szczegóły na końcu w radach praktycznych), patrząc na majaczącą, potężną górę (to nie góra…). No, ale pogoda – drut, aż chce się iść.
Z Rifugio (1910 m npm) ruszyłem o 8:05. Do wyboru miałem dwa warianty: albo dłuższy, z twardszą nawierzchnią, po drodze używanej – i regularnie kurzonej - przez zmutowane busy-unimogi (mnie nieodparcie kojarzyły się z pojazdami z Jurassic Park), albo krótszy, wzdłuż, a w zasadzie pod słupami kolejki gondolowej, która rusza z budynku tuż obok Rifugio.
Jako wybitny mędrzec wybrałem wariant… …trzeci. Uznałem, że droga pod słupami kolejki zakręca, więc jak odbiję od razu w prawo, to pod koniec pięknie przetrawersuję górkę i będę w górnej stacji kolejki.
O 8:40 byłem na wysokości (wg telefonu) 2200 m npm. Szedłem po szaroczarnym żużlu, czasem grubszym, przypominającym pokruszony pumeks, czasem drobniejszym, jak czarna, połyskująca wydma. Im wyżej tym więcej żużlu i wszędobylskich, upierdliwych muszek. Sam nie wiem, czego więcej…
O 9:20 wdrapałem się na 2340 m npm. Wiało, ale znośnie, waliło słońce, ale nie czułem temperatury. Po drodze miałem wrażenie, że jestem na jakimś cholernym stepperze, zasuwam w miejscu i nic. Kijki wpadały po 1/3 wysokości, im bardziej stroma „wydma”, tym sprawniej osuwała się wraz ze mną… Nogi grzęzły mi w tym czymś do połowy łydek. Po jakimś czasie pojawiły się brązowawe kamory, niektóre otoczone jakimiś porostami, uznałem, że to dobrze, będę zasuwał po nich. Było OK do momentu, kiedy okazało się, że nie są one w żaden sposób związane z podłożem… Jeden z nich, na który właśnie wlazłem, zjechał w dół, w nicość, początkowo razem ze mną. Ja zjechałem tylko trochę, po spektakularnym ślizgu na wznak w dół udało mi się zakotwiczyć buciorami. Trochę cykor mnie obleciał, nie ukrywam.
Gdy osiągnąłem górkę, okazało się, że stacja górna gondolki jest, ale… na górce obok. Musiałem (trochę) zejść i znowu wejść. Osiągnąłem tę stację (2595 m npm) o 10:30, kilkakrotnie umierając po drodze. Na górze, żując kanapkę z krakowską suchą, obserwowałem grupy gości w sandałach, klapkach i adidasach, których wypluwały wagoniki kolejki i unimogi.
Fotka z tego odcinka:

Obrazek

Autor:  Redemption MM [ Wt lip 24, 2018 9:43 am ]
Tytuł:  Re: Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 1

Kupa żużla. A dowartościowałeś się chociaż?? :mrgreen:
Pancernik napisał(a):
po spektakularnym ślizgu na wznak w dół

I nikt tego nie uwiecznił :( Brudny byłeś mocno?

Autor:  Pancernik [ Wt lip 24, 2018 11:24 am ]
Tytuł:  Re: Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 1

Na szczęście (obciach) i nieszczęście (ewentualna pomoc) nikogo w zasięgu wzroku nie było...
Wagoniki kolejki, sunące pod górę z gośćmi, dodającymi mi otuchy okrzykami, były za wzgórzem wtedy.
Ten żwirek/piasek (ch...uk wie, co) czarny był w tym miejscu dość suchy i konsystencji cukru, więc nawet zbytnio się nie uświniłem.
A generalnie, ciąg dalszy relacji nastąpi. O dowartościowaniu i o tym, co i gdzie miałem na koniec także... :mrgreen:

Autor:  Pancernik [ Wt lip 24, 2018 7:13 pm ]
Tytuł:  Re: Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 3

Po kanapce z krakowską i przemyśleniach dotyczących wcześniejszych błędów uznałem, że wbrew obrzydzeniu dalej pójdę za stadem. Stado szło różnymi trasami, niektórzy po (prawie) bitej drodze dla unimogów, większość jednak po znacznie mniej bitej ścieżce dla „ruchu pieszego”. Ta druga opcja była krótsza, ją więc wybrałem. Zmniejszyło się nachylenie, zwiększyło nieco utwardzenie podłoża.
Do tego odcinka wystartowałem o 11:05. Pół godziny później byłem na wysokości 2720 m npm. Nie ma za bardzo gdzie przysiąść, żeby chwilę odsapnąć. W podłożu, obok czarnych, pojawiają się rdzawobrązowe grudy. Wokół ciągle ten cholerny żwir, ale nie aż taki drobny, kijki nie zapadają się, ale często klinują. Wieje mocniej, to i muszkom trudniej, ha, ha.

Obrazek

O 12:05 jestem na 2840 m npm. Spotykam sporo ludzi, zarówno wchodzących, jak i schodzących, niektórzy w sandałach, niektórzy ze sporą nadwagą (szacun).

Obrazek

Obrazek

Dość zaskakująco o 12:30 wychodzę na pastwisko unimogów i chatko-szopkę, która nazywa się Torre del Filosofo. Jedynym filozofem, jakiego spotkałem, był śpiący pies…
Siadam na ławce przed, Kończę kanapkę z suchą krakowską, dopycham kabanosem. Mój telefon wskazuje 3050 m npm. Kolejne busy dowożą wycieczkowiczów, których przewodnicy gdzieś prowadzą.


Obrazek


Obrazek

Autor:  Pancernik [ Wt lip 24, 2018 7:27 pm ]
Tytuł:  Re: Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 4

Po kwadransie odpoczynku idę za jedną z grupek, popełniając drugi kardynalny błąd. Po chwili dochodzę do dwóch słupków ze sznurkiem, znakiem zakazu wstępu i bardzo groźnymi napisami chyba w ośmiu językach. Udając Greka (Włocha?) przekraczam sznurek… Po chwili słyszę za plecami krzyki i pohukiwania przewodnika, do których dołącza się większość członków jego „stadka” (co za głąby…?).
Rżnąc konsekwentnie głupa zawracam. Przewodnik pyta, w jakim języku ma do mnie mówić, po ustaleniu krótko stwierdza, żebym przeczytał tamte zapisy ze zrozumieniem. Próbuję negocjować, pytam o przewodnika, on mówi, że mogę sobie wykupić przewodnika o 9:30 na dole. Tłumaczy mi, że „you have to be good equipped”, patrzy na mnie i po chwili przemyśleń stwierdza „OK, you are well eqipped” . Ale ciągnie dalej „you have no helmet!”, „you have no walkie-talkie” i – na koniec – wielkim głosem „YOU HAVE NO DECLARATION UNDERSIGNED!!!”. Straszy mnie policją i potrząsa mną, szarpiąc mnie za bark, co zmusza mnie do wyjątkowego stoicyzmu… :roll:
Skruszony, kiwam głową, a gdy grupa odchodzi, brykam przez sznurek i daję nogę. Po jakimś czasie widzę trójkę osób, licząc na to, że idą na szczyt, przyspieszam. To dwie Afrosycylijki i jakiś blady Holender. Okazuje się, że poszli wyżej nie na szczyt, ale… za potrzebą. Nie rozglądam się więc, popełniając trzeci błąd kardynalny. Zasuwam z duszą na ramieniu drogą o niewielkim nachyleniu, pokrytą dość drobnym, szarym pyłem. Wokół nikogo, tylko zaschnięta lawa dookoła.

Obrazek
Powoli mam dość tej szarzyzny i monotonii. Gdzieś w połowie góry widzę mikrosylwetki ludzi, to pewnie grupy z przewodnikiem. Kombinuję, jak do nich dotrzeć, ale żadnego szlaku, ścieżki… Nic. Po jakimś czasie mija mnie landrover z przewodnikami (oddycham z ulgą), potem spotykam landcruisera z instytutu geologii (znowu ulga). Jestem na wysokości ok. 3100 m npm, praktycznie nie nabieram wysokości, czas płynie, a ja tylko obchodzę górę dookoła. Ciśnienie podnosi mi VW Transporter w barwach Guardia di Finanza (WTF? Na tej wysokości? Poza tym, z przodu widziałem tylko „koguty” na dachu).
Foty poglądowe: droga w jedną stronę

Obrazek

... a tutaj - droga w drugą stronę - znajdź 10 różnic 8)


Obrazek

Około 14:00 uznaję się za pokonanego, widzę baaaardzo daleko, którędy ludzie schodzą. Być może wchodzą także tamtędy? Nie mam odwagi iść „na szagę”, bo to, kurde, jednak wulkan. Podejmuję decyzję o wycofie, trochę zmieniam scenografię, licząc, że przewodnik mnie nie pozna, gdybym znów go spotkał. Gdzieś po drodze widzę ścieżkę, której przedtem nie zauważyłem, nie rozglądając się w poszukiwaniu kupy Holendra.

Obrazek

Chwilę się waham, ale to byłoby najmarniej półtorej godziny do góry i godzina z powrotem, nie mówiąc o dotarciu do Rifugio. Wk…ny wracam do Torre del Filosofo, gdzie wybieram oszczędzanie kolan, a nie EUR, i za 18 kupuję bilet do górnej stacji kolejki, a stamtąd za dodatkową dychę całkiem na dół.
Na dole zdejmuję z siebie „wulkanologiczny” osprzęt, próbuję choć trochę usunąć czarnoszary pył z gardła, ust, nosa i oczu w łazience i idę coś zjeść. Potem jeszcze rundka po „Krupówkach w pigułce” (co za badziew! co za ceny!) i odpalam czerwonego Fiata. Jeszcze tylko trzy godziny jazdy (w tym pół godziny w korku, bo dzwon był) i mogę zamoczyć się w morzu…

Autor:  Pancernik [ Wt lip 24, 2018 7:34 pm ]
Tytuł:  Re: Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 5

Podsumowanie:
Etna to nie góra. To wulkan. Męczy wszechobecny pył, kurz i żużel, męczy brak skał, zieleni i urozmaicenia.

Obrazek


Obrazek

Mnie to nie kręci. Wątpię, abym tu wrócił, chyba, że ktoś mnie namówi na jakiś ultraszybki przyjazd – wjazd – zjazd – wyjazd.
Ekwipunek – porządne buty za kostkę (jednak), stuptuty – bardzo się przydały, w butach nie miałem ani śladu tego czarnego syfu. Kijki z talerzykami. Czapka, okulary (jak najszczelniejsze), coś na głowę i grzbiet przeciwwiatrowego. Coś do picia, jedzenie (nie najtańsze) można kupić w Rifugio Sapienza i w górnej stacji kolejki. Tam też są toalety. Warto się posmarować konkretnym filtrem, wieje, nie czuć słońca, ale ono praży jednak.
Moim zdaniem, prawie 100%-owy patent na wejście na Etnę wygląda tak (uwaga, drogo jest!):
1. Dzień 0 – wjazd z Katanii wynajętym samochodem, ew. autobusem do Rifugio Sapienza, tam nocleg;
2. Dzień 1 – rano wykupienie przewodnika z dojazdem (uważam, że przejście pod górę po hałdzie nic nie wnosi, oprócz tzw. sprawdzenia się) do Torre del Filosofo i z wprowadzeniem do krateru centralnego i z powrotem. Po południu zjazd samochodem/autobusem do Katanii.
I tyle. Jedyną niepewnością jest jakaś ekstremalnie niekorzystna pogoda lub przebudzenie się cioci Etny.
O sprawach ogólnodostępnych w sieci nie piszę, inne pytania – chętnie postaram się odpowiedzieć. Ciao, tutti!

PS. Zapomniałbym - w rejonie wspomnianych "Krupówek" pojawił się polski akcent. Jednak wstaliśmy z kolan... :mrgreen:

Obrazek

Autor:  Redemption MM [ Śr lip 25, 2018 6:57 am ]
Tytuł:  Re: Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 1

Pamiętam, jako dziecko miałam na ogródku hałdę żużlu z CO. Podobne to było :eye:
Ale te widoki w tle nienajgorsze.

Autor:  Pancernik [ Śr lip 25, 2018 7:29 am ]
Tytuł:  Re: Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 1

Ta..., ale te widoki to też żużel :shakehead:.

Autor:  leppy [ Śr lip 25, 2018 7:39 am ]
Tytuł:  Re: Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 1

Fajnie, z dystansem, napisane. :)

Autor:  Krabul [ Śr lip 25, 2018 8:47 am ]
Tytuł:  Re: Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 1

Mądry wycof nie przyosi ujmy.

Sorry, musiałem to napisać.

Autor:  Gruszka02 [ Pn sie 06, 2018 8:45 am ]
Tytuł:  Re: Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 1

Ja byłem w marcu tego roku drugi raz i znowu się nie udało. Tam, żeby wejść, to trzeba oprócz spokojnego wulkanu, 100% pogody. Nie ma miejsca na jakieś zbłądzenie ze ścieżki powyżej TdF, bo można się wrypać na jakiś dół z gorącą lawą czy też fumarole. W marcu jeszcze można pyknąć od schroniska w górę na skrót po śniegu, po tym żużlu to sobie nawet nie wyobrażam, bo to jest metr w górę a dwa w dół. No i dwie godziny przed wschodem słońce wyruszyć, żeby równo ze wschodem być już w okolicach TdF. Za rok trzecie podejście. Katania is crazy :-)

Autor:  kefir [ Pn sie 06, 2018 9:08 am ]
Tytuł:  Re: Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 1

Cytuj:
Wieje mocniej, to i muszkom trudniej, ha, ha.

:lol: :lol: :lol:

Za taką wycieczkę to powinieneś mieć zimnego browara zamiast pucharu :)

Autor:  Pancernik [ Wt sie 07, 2018 7:22 am ]
Tytuł:  Re: Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 1

Gruszka02 napisał(a):
Nie ma miejsca na jakieś zbłądzenie ze ścieżki powyżej TdF, bo można się wrypać na jakiś dół z gorącą lawą czy też fumarole.

Owszem, niestety... :roll: .
kefir napisał(a):

Za taką wycieczkę to powinieneś mieć zimnego browara zamiast pucharu :)

Ponieważ wracałem "wozem", browar czekał w lodówce trzy godziny dalej. Ale jednak po zejściu do Rifugio zamówiłem karpaczjo, colę, fantę i... małe piwo. Kelner chyba się zdziwił, że to wszystko sam wypiłem :mrgreen: .

Autor:  dabo [ Śr sie 08, 2018 11:11 am ]
Tytuł:  Re: Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 1

Ciekawy opis ;)
Rzeczywiście ta góra jest nudna do bólu. Ale dla chwili na krawędzi krateru warto :) Brama piekieł.
Dodałbym jeszcze fajną opcję zejścia na parking przez małe, zatłoczone, ale ciekawe kraterki, a potem z bardzo długim i wygodnym zjazdem w głębokim, wulkanicznym puchu.

Autor:  anke [ So sie 25, 2018 1:48 pm ]
Tytuł:  Re: Etna - garść informacji i samokrytyki... cz. 1

Twoje próby i niewejście na górę dużo bardziej mi się podobały niż potencjalne wejście z przewodnikiem.
A w kwestii: z przewodnikiem gęsiego lub nie wejść w ogóle - wybieram to drugie.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/