Ciężko w obrębie ok 100 km znaleźć jakiś szczyt na którym nas jeszcze nie było. Ewa podjęła się tego zadania i wymyśliła trasę na Muńcuł z powrotną opcją pozaszlakową. Zapowiadał się fajny, luźny spacer, więc ze złocistym płynem w plecaku, bez porannego zrywania się, dopiero po 11 meldujemy się na szlaku.
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2021/04/1.jpg?w=1024)
Pogoda dopisywała od początku
Od samego początku wita nas błoto śnieg, więc niestety dosyć szybko zalaliśmy sobie buty. Pogoda rewelacyjna, ciepło, błękitne niebo, a po krótkiej chwili zaczynają się pojawiać pierwsze widoki. Najpierw na Skrzyczne, później dodatkowo okoliczne szczyty Beskidu Żywieckiego. W okolicach Polany Szczytówka robimy sobie przerwę śniadaniową i delektujemy się przypiekającym słońcem. Opalenizna na pandę zawsze w modzie.
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2021/04/2.jpg?w=1024)
Widok na Skrzyczne – najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2021/04/3.jpg?w=1024)
Im wyżej tym więcej błota i śniegu
Dalsza droga to jeszcze większe błoto, a wraz ze wzrostem wysokości przybywa również śniegu. Przeciwności na szlaku z nawiązką wynagradzają nam widoki z Hali na Muńczole. Szczerze mówiąc to kompletnie nie nastawialiśmy się na jakieś spektakularne panoramy, zwłaszcza jak zobaczyliśmy że szczyt jest zarośnięty, a tutaj taka petarda. Tatry w całej okazałości, Wyłaniające się w oddali Niżne Tatry i Fatra z Wielkim Rozsutecem przyciągającym spojrzenia. Najlepsze bo wcześniej jak Tatry zaczynały się dopiero odsłaniać widzieliśmy ludzi schodzących ze szczytu i komentowaliśmy między sobą, że nikt nawet nie spojrzy i nie widzi, że są tutaj TAKIE widoki na wyższe partie Tatr… No i chwilę później jak dotarliśmy do hali przestaliśmy się dziwić. Miejsce idealne na wschód słońca.
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2021/04/4.jpg?w=1024)
Tatry z Hali na Muńczole
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2021/04/5.jpg?w=1024)
Spojrzenie na Małą Fatrę
Do szczytu jeszcze kawałek podejścia został, a w butach robi się już coraz bardziej mokro, więc przy tabliczce robimy tylko szybką fotkę i schodzimy. Norbertowi już zimno coraz bardziej doskwiera, więc mobilizujemy go żeby jak najszybciej dojść do asfaltu. Przy przełęczy Kotarz przypominam sobie, że ten kawałek szliśmy w upale w zeszłym roku do Księstwa Potóckiego pod namiot. Teraz korytem płynie rzeczka z roztopów, a żeby przejść szlakiem na asfalt Ewa skacze po pniakach i kamieniach, a ja z Norbertem na ramionach pokonuję Leżaje w bród. Szkoda, że nie pomyśleliśmy żeby wziąć do samochodu buty i skarpetki na przebranie.
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2021/04/6.jpg?w=1024)
Przeprawa przez Leżaje
Teraz jeszcze tylko ponad 6 km słonecznym asfaltem z dzieckiem na plecach i można spokojnie wracać wyłożyć się w mieszkaniu.
_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.
http://summitate.wordpress.com/