Ciężko znaleźć coś oryginalnego żebyśmy w Trójkę mogli zdobywać szczyt, nie jadąc przy tym 3 godziny w jedną stronę, a jednocześnie żeby to nie była kapusta która wybitnością jest porównywalna do kopca kreta. Trochę główkowania i rzucam pomysł kolejnego wejścia na Babią Górę, lecz tym razem od strony słowackiej. O dziwo, wcale nie jedzie się dłużej niż do Zawoji. Wieczorem wprowadziliśmy lekkie korekty, że będziemy stratować jednak z Lipnicy Wielkiej i mimo, że całość miała zabrać więcej czasu, to najpierw wejdziemy na Diablak, a następnie przez Cyl do Słonej Wody.

Wszystko poszło nie tak… nie zabłądziliśmy, nie załamała się pogoda, nawet w chmurę nie weszliśmy
Wyjazd był przed wschodem słońca, więc na parkingu były jeszcze pustki, a przez całą drogę na szczyt spotkaliśmy raptem 5 osób, gdzie w tym samym czasie od strony Zawoji szły pewnie pielgrzymki przez Markowe Szczawiny. Mieliśmy wrażenie jakbyśmy mieli Babią Górę na wyłączność, cisze przerywały jedynie ptaki, które chyba najbardziej cieszą się z ilości komarów w tym roku.
Na szlaku, po drodze mamy wiatę, duuuużo skalnych schodów ruiny starego schroniska i sporo widoków, najpierw za naszymi plecami prześwitywał między drzewami Wielki Chocz, a po wyjściu z lasu to już było to co tygryski lubią najbardziej. Szkoda tylko, że temperatura swoje robiła i przejrzystość była mizerna.

Komu się chciało tyle schodów budować?

Ruiny dawnego schroniska Beskidenverein – stąd to mieli widoki!

Królowa Beskidów zdobyta

Nasza dalsza droga

W stronę Gór Choczańskich i Fatry

Na Małej Babiej Górze siły jeszcze pod dostatkiem

Taka panoramka ze szczytu Małej Babiej Góry
Odcinek Babia Góra – Mała Babia Góra to oczywiście większe zagęszczenie turystów, natomiast szlak w stronę schroniska Slana Voda to znowu przerzedzenie, choć już nie takie jak wcześniej.
Upragnione po ponad 8 godzinach wędrówki schronisko było wisienką na torcie dzisiejszej wycieczki – widok na nasze dzisiejsze zdobycze, plus rejon Pilska, czyste, a przy zamówieniu obiadów, pucharów lodowych i napojów dla 3 osób zapłaciliśmy niecałe 60 zł (nie ma żadnego problemu w płatnościach złotówkami).

Schronisko Slana Voda

Wiecznie żywy…

Mała Babia i Babia widziane spod schroniska Slana Voda
Zregenerowani ruszyliśmy w dalszą drogę, która się już trochę dłużyła. Przechodziliśmy przez Hviezdaslovovą Aleję przy której niby rosną pomniki przyrody… chyba najmniej urodziwy fragment trasy z całego dzisiejszego dnia. Później, idąc przez las doszliśmy do jakiegoś muzeum, obok którego stała taka jedno-piętrowa wieżyczka z której ktoś coś obserwował. Spojrzałem w stronę w którą patrzy i moim oczom ukazała się kapitalna panorama Tatr od Bielskich do końca Zachodnich. Był efekt WOW!

Z takiej niepozornej wieżyczki można obserwować wygodnie pełną panoramę Tatr

Na żywo było super
Całość zamknęliśmy w 12 godzinach (mapowo 7:50) i teraz coś co mnie zszokowało – Norbert bez ani sekundy noszenia wszedł na Babią Górę, zszedł, później wszedł na Małą Babią i dopiero w połowie drogi do schroniska zaczęliśmy styl mieszany… Coś mówił, że Rysy planuje.
_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.
http://summitate.wordpress.com/