8.stycznia późnym wieczorem zajechaliśmy znowu do Żywca. Sąsiad ma klucze i gdy zatelefonujemy, to włącza ogrzewanie, więc nie musieliśmy nawet pierwszego wieczoru marznąć. To były ostatnie dni mrozów -przed opadami śniegu, na dole trawa, ale już powyżej 700m -śnieg. Na wszelki wypadek Ania zabrała narty, ja mam stare skiturowe w Żywcu, ale było za mało śniegu. Za to na 3 wycieczki- w sam raz. Pierwszego dnia podjechaliśmy do Złatnej i polnymi drogami dotarliśmy przez Sułki, Zapolankę pod Redykalny Wierch, gdzie zaczyna się jeden z piękniejszych widokowo szlaków przez hale:Redykalną, Skurzacką, Motykową, Bieguńską, -aż do Rysianki. Chmury zasłoniły, niestety Tatry i dalsze panoramy, ale zdarzały się przejaśnienia. Przy schroniskach tłumy, na szlaku też, więc po zejściu z Hali czarnym szlakiem skręciliśmy na (górną) leśną drogę trawersującą zbocza sporymi zakolami. Mnóstwo chodzenia- ale 0 ludzi (tylko 1 sarna przecina drogę). Dzięki temu unikamy parokilometrowego spaceru po asfalcie- dołaczamy do niebieskiego szlaku przez Burą Polanę schodzimy wprost do auta.
W miejscu, gdzie niebieski szlak opuszcza główną drogę do Złatnej-Huty, odbijamy w lewo przez dość śliską ścieżkę na stromym zboczu wąwoziku.
najpierw przez pola idzemy na pierwszy pagór "Bucioryska", gdzie zaczyna się wyraźna droga


za przysiółkiem "Zapolanka" dołączamy do żółtego szlaku na Redykalny Wierch

na Hali Redykalnej -mgła. Wkrótce dołączy czarny szlak z Boraczej.

i od razu spotykamy turystów, a nawet liczną grupę biegaczy

Widoczność coraz lepsza

Dochodzimy do Lipowskiej, gdzie mała przerwa na kanapki i herbatę

Rysiankę mijamy bez zatrzymywania - w sobotę tam są tłumy.

Sporo jabłuszek i sanek na czarnym szlaku do Złatnej-Huty

Przy pierwszej okazji opuszczamy szlak skręcając na leśną drogę. To będzie ładnych parę kilometrów.


W niedzielę udaje się namówić Basię na spacer na Wielką Raczę. Podjeżdżamy do przysiółka Rycerka Górna Kolonia. Prawie nie da się zaparkować, tyle ludzi wpadło na podobny pomysł. Ania i Basia ubierają raczki. Ja zabrałem tylko raki, więc wolę omijać lód bokiem ścieżki, jakoś się udaje.

W jednym miejscu , przed połową drogi przy szlaku stoi zdezolowany samochód terenowy. Tu odbijamy ze szlaku na boczną drogę, potem przez las dochodzimy przez Obłaz do czerwonego -granicznego szlaku, gdzie zero ludzi i lepsze widoki.





Na szczycie- sporo turystów z obydwu stron granicy.

schodzimy już szlakiem żółtym


Ostatnią wycieczkę robimy we dwójkę z Anią- na Pilsko zielonym szlakiem z Sopotni WIelkiej. To niezły sposób na ominięcie tłumów w Korbielowie. Początek szlaku to długa, prosta ,lecz stroma droga leśna, którą latem często płynie strumyk. Tym razem była na całej szerokości wylodzona. Bokiem dało się przejść bez raków, ale przy zejściu może być grubo.


Szlak w pewnym miejscu przechodzi na ciąg dróg leśnych omijających Uszczawne. Trochę do góry, potem na dół, potem znowu w górę, ale ten fragment zawsze się dłuży, jest nieciekawy. Wpadłem na pomysł, by przejść ze 300 m przez las do Hali Uszczawne, gdzie biegnie ciekawszy szlak grzbietem. Gdybyśmy nie skręcili w lewo do góry za wcześnie, może łatwiej dotarlibyśmy szeroką leśną drogą, ale tak było ciekawiej, bez większego chaszczingu.


Od razu po wyjściu z krzaków mamy wspaniałe widoki na Babią i Pilsko, a po dość stromym podejściu nie trzeba, na szczęście, oddawać zbyt wiele wysokości, łącząc się za chwilę z zielonym szlakiem. Taki łącznik między zielonym i czarnym szlakiem byłby bardzo korzystny.


są nawet nowe ławki przy połączeniu szlaków -w sam raz na drugie śniadanie

przez Halę Górową, dalej mijając parę skałek ukrytych w lesie, dochodzimy na Halę Miziową -znów przerwa na małe "co nieco"

Z hali idziemy moim ulubionym żółtym szlakiem na Pilsko. Jest znacznie ciekawszy i mniej uczęszczany od czarnego.


Tu wcześniej odsłaniają się widoki na Tatry



Schodzimy czarnym szlakiem przez Kopiec, wzdłuż (nieczynnej) trasy narciarskiej

Nie zatrzymujac sie przy schronisku- schodzimy przez Uszczawne, po drodze mijając dziwny piętrowy szałas


W końcu trafiamy na dość szeroką, stromą polanę, później dowiedzieliśmy się, że tam był kiedyś wyciąg narciarski, przy ośrodku wypoczynkowym jakiegoś zakładu. Podobno został zdemontowany i przeniesiony, chyba do Zwardonia.